mata
16-05-2012, 23:20
Witam! Jestem nowa na forum, choć od dłuższego czasu namiętnie je podczytuję, a trafiłam tu jak szukałam opinii o chustach.
Jestem mamą 2,5 miesięcznego Jeremiego oraz prawie 4-letniej Dobrochny i żałuje, że chustami zainteresowałam się zbyt późno (córka miała prawie rok, jak uszyłam sobie samoróbkę - niestety nie chciała współpracować i szybko dałam sobie spokój).
Jak zaszłam w druga ciążę od razu wiedziałam, że będziemy próbować chustowac się - z czysto praktycznego punktu widzenia - córka do przedszkola, salę na górze, mała szatnia i jak tam wejśc z niemowlakiem, pomóc cos założyc itp. Jedyną szansą okazała się chusta.
Za nami 2 miesiące chustowania (z powodu nieplanowanej cesarki i powikłań szybciej nie moglismy się zamotać)- nie jestem póki co jakąs wielka maniaczką (górę bierze praktyczność), choć ostatnie dni pokazują, że mój synek coraz bardziej potrzebuje tulenia i coraz częściej motamy się też w domu.
W upały noszenie w chuście niestety tylko na zasadzie do przedszkola i z powrotem, bo maluchowi i mi za gorąco (te 20 min w chuście i ma pełno potówek na brzuszku), ale jak nie było tak gorąco to po przedszkolu jeszcze np. plac zabaw zaliczaliśmy itp.
Na dłuższe spacery czy wypad na zakupy wybieram wózek, bo do sklepu mam 20 min spacerem, dźwigać nie powinnam po cesarce za dużo, więc zakupy lądują w wózku... No i mam skoliozę, więc przy dłuższym noszeniu plecy sie odzywają...
Mieszkamy na Dolnym Śląsku niedaleko Głogowa. Od czasu pierwszej ciąży zajmuję się córką, w zeszłym roku jak córka dostała sie do przedszkola miałam pójść do pracy, ale okazało sie, że zaszłam w ciążę, więc siedzę dalej w domku z maluchami. Poza tym wolny czas spędzam na szydełkowaniu.
To tyle w skrócie o mnie. W "skrócie" bo jak widac - gaduła ze mnie :wink:
Jestem mamą 2,5 miesięcznego Jeremiego oraz prawie 4-letniej Dobrochny i żałuje, że chustami zainteresowałam się zbyt późno (córka miała prawie rok, jak uszyłam sobie samoróbkę - niestety nie chciała współpracować i szybko dałam sobie spokój).
Jak zaszłam w druga ciążę od razu wiedziałam, że będziemy próbować chustowac się - z czysto praktycznego punktu widzenia - córka do przedszkola, salę na górze, mała szatnia i jak tam wejśc z niemowlakiem, pomóc cos założyc itp. Jedyną szansą okazała się chusta.
Za nami 2 miesiące chustowania (z powodu nieplanowanej cesarki i powikłań szybciej nie moglismy się zamotać)- nie jestem póki co jakąs wielka maniaczką (górę bierze praktyczność), choć ostatnie dni pokazują, że mój synek coraz bardziej potrzebuje tulenia i coraz częściej motamy się też w domu.
W upały noszenie w chuście niestety tylko na zasadzie do przedszkola i z powrotem, bo maluchowi i mi za gorąco (te 20 min w chuście i ma pełno potówek na brzuszku), ale jak nie było tak gorąco to po przedszkolu jeszcze np. plac zabaw zaliczaliśmy itp.
Na dłuższe spacery czy wypad na zakupy wybieram wózek, bo do sklepu mam 20 min spacerem, dźwigać nie powinnam po cesarce za dużo, więc zakupy lądują w wózku... No i mam skoliozę, więc przy dłuższym noszeniu plecy sie odzywają...
Mieszkamy na Dolnym Śląsku niedaleko Głogowa. Od czasu pierwszej ciąży zajmuję się córką, w zeszłym roku jak córka dostała sie do przedszkola miałam pójść do pracy, ale okazało sie, że zaszłam w ciążę, więc siedzę dalej w domku z maluchami. Poza tym wolny czas spędzam na szydełkowaniu.
To tyle w skrócie o mnie. W "skrócie" bo jak widac - gaduła ze mnie :wink: