Zobacz pełną wersję : TEŚCIOWA-"młody jak chodzi, wykrzywia nogi, bo go nosimy"
bubusita
27-12-2008, 10:30
O tak, "jestem okropną MAMURZYCĄ", bo noszę Jeremiego.Jak go noszę to za bardzo ściskam, zasypia z braku tlenu, a z nowości to Jeremi prowadzony po śliskiej podłodze, w samych skarpetkach, wykrzywia nogi dlatego, że ma je "wykoślawione w chuście".A poza tym przypomniało mi się jeszcze, że w chuście J. za dużo śpi i nie poznaje świata, wstrzymuję jego rozwój.Taka ze mnie MAMURZYCA, święta to taki cudowny okres...przebywania z rodziną :twisted: .
he he he, gdybyś nie spotkała się z rodziną to żyłabyś w nieświadomości jaką krzywdę robisz dziecku :wink: :lol:
:lool: :lool: :lool:
bubusita
27-12-2008, 10:55
No na to nie wpadłam :D ... ale, ale z tego wynika, że nie dosyć, ze zła to jeszcze głupia ze mnie mamurzyca(ale o moim ograniczeniu umysłowym i o tym, że wychowuję dziecko jak ludzie pierwotni, to tylko za moimi plecami się w rodzinie męża mówi :wink: ).
BUBUSITA, a jak mlodemu zeby rosna i placze to tez przez chuste :wink:
i jak pojdzie do przedszkola i nie bedzie mu sie podobalo,pamietaj, ze to tez przez chuste,
a jesli dostanie pałę w szkole za zadanie domowe ,winna chusta,
jesli sie w wieku 24 lat przewroci na prostej drodze-za dlugo w chuscie noszony był 8))
no słowem zlamałaś mu życie nosząc go i tuląc,
podła ty,wyrodna mamurzyco :roll:
wstydź się!!!
:lool: :lool: :lool:
bubusita
27-12-2008, 12:11
Eeee trochę winy jest jeszcze w tym...że bez czapki chodzę :lol: .
A głód na świecie i kryzys ekonomiczny jak by sie tak głębiej zastanowić to i na chustę by sie mogło zwalić :D
milorzab
27-12-2008, 20:31
U mnie to wszystko wina długiego karmienia piersią :wink: Chusta jest zupełnie niewinna. Moja mama krzyczy do Dominisia, jak on ssie: "Dominisiu! Dominisiu! Co Ty robisz? Taki duży chłopiec!"
mayetschka
27-12-2008, 20:55
a feee dziewczyny...
BUBUSITA chustę na serwetki proszę dla teściowej przerobic... a z czapką to nie mam pomysłu... może turban z chusty zrobic...
milorzab a piersi hmmm... w kajdany bo Dominiś przecież już TAKI duży jest :twisted: A feeee
bubusita
27-12-2008, 21:07
A karmienie to swoją drogą..."musimy się już odstawić od cyca, bo Jeremi jest nadpobudliwy i wszystko chce zobaczyć, głowa mu chodzi dookoła i to przez moje mleko"- ale nie wiem czemu on jest taki od KARMIENIA piersią?Macie jakieś pomysły?
Nie przejmuj sie!
Z z okazji swiat i spedzania czasu z dalsza rodzina dowiedzialam sie:
- ze moja 13 latka bedzie miala bardzo krzywe nogi, bo jezdzi konno
- ze Orlinek jest juz za duzy na cycusia, ze robie mu krzywde tak dlugo go karmiac :evil:
- ze Orlinek to juz na pewno za duzy na noszenie w chuscie... i takie tam bzdury..
Ania z Tulikowa
27-12-2008, 21:52
z tym karmieniem to jakaś schiza :evil: ja dowiedziałam się w Święta że karmienie rocznego dziecka to już zboczenie! Stwierdziły tak moja bratowa i kuzynka obie przed 40stką. No i oczywiście z dnia na dzień będę miała z tego powodu coraz większe problemy :lool:
bubusita
27-12-2008, 21:59
A fuj, Aniu z Tulikowa, ładnie to takie zboczenia mieć?Karmisz dziecko piersią? jestem oburzona!!!!EL SCANDAL :znaika:
Anntenka
28-12-2008, 01:12
jakv jeszcze mój młody był noszony w chuście lub MT
to moja mama nie musiała nic na ten temat mówić
wszystko co powiedziałyście na temat szkodliwości noszenia
mogłam wyczytać w jej wzroku
do chust przekonała się jak młody zaczął protestować przeciw noszeniu i wyłazić z chusty :lool:
z tym karmieniem to jakaś schiza :evil: ja dowiedziałam się w Święta że karmienie rocznego dziecka to już zboczenie! Stwierdziły tak moja bratowa i kuzynka obie przed 40stką. No i oczywiście z dnia na dzień będę miała z tego powodu coraz większe problemy :lool:
Moja kolezanka, nota bene PEDAGOG DZIECIĘCY :roll: , odstawiła synka w wieku 6 mies. bo twierdzi,ze "pozniej karmienie to juz tylko kwestia chorej psychiki matki, która nie chce uwolnic od siebie dziecka ",a jej mama dodała,że mały zaczał juz łapac swoja mame za piersi druga reka i to jest patologiczne...po prostu ,dziewczyny,padałam....Zwłaszcza,ze obie sa wykształcone.. :?
Tak wiec,miłorzab,linda- nie dośc,ze emocjonalnie usidliłyście swoich synów, to jeszze zboczeńców wychowujecie!!!!
A jak mnie Zosia podczas karminia głaska lub drapie po drugiej piersi to co to znaczy? Ani chybi lesbijką będzie... :wink: :twisted:
Mnie Martusia też lubi potarmosić za drugiego cycka podczas karmienia. O ja biedna, co z niej wyrośnie :wink:
Iwanna.T
28-12-2008, 21:41
współczuję życzliwych komentarzy rodziny. Na szczęście już mnie to nie spotyka (nie ze strony rodziny).
A co do karmienia piersią, to w moim otoczeniu jeszcze nikt nie wpadl na to, że karmienie ponad 6 mies./rok jest patologiczne - pewnie dlatego, że Igi ledwie 3 miesiące jest karmiony ;)
Orlinek zna kilka symboli z jezyka migowego, umie migac, gdy chce mleczko, tak smiesznie otwiera i zaciska piastki! Bardzo sie ciesze, gdy widze jak on miga :D Mam zamiar nadal karmic go piersia... i nadal nosic w chuscie, MT, nawet jak niektorzy zlosliwi stwierdza, ze on juz jest 'taki duzy'.
bubusita
28-12-2008, 22:08
Ja już o karmieniu nawet nie dyskutuję, bo najwięcej to wiedzą moja szwagierka co dzieci na razie nie ma, bo woli z mężem najpierw "pożyć", albo moja mama tudzież tata (mama karmiła mnie i moje siostry modyfikowanym), więc z kim tu dyskutować? Wysłuchuję tylko niestworzone historie, jak to koleżanka szwagierki karmiła tylko 3 tyg i wszystko jest ok z dzieckiem...Ręce opadają, ale obiecałam sobie, że w dyskusje nie wchodzę. Oczywiście nie chodzi o to, że rzeczona koleżanka karmi butelką, niech sobie karmi nawet i z konewki, ale chodzi o to, że ona robi lepiej niż ja...wszyscy robią lepiej niż ja ogólnie :twisted: .
...wszyscy robią lepiej niż ja ogólnie :twisted: .
To tak jak u mnie, wszyscy mają grzeczne dzieci, a moje dzikie (naprawdę nie mam pojęcia dlaczego- chyba się wkońcu zapytam), wszyscy maja porządek a ja bałagan, wszyscy mają codziennie obiad a ja co drugi dzień gotuję i długo by jeszcze wymieniać, a szczerze to ja mam to w doopie i już teraz mnie to gadanie nie drażni, tylko czasami przykro, że od własnej matki...
Anntenka
28-12-2008, 23:01
To tak jak u mnie, wszyscy mają grzeczne dzieci, a moje dzikie (naprawdę nie mam pojęcia dlaczego- chyba się wkońcu zapytam), wszyscy maja porządek a ja bałagan, wszyscy mają codziennie obiad a ja co drugi dzień gotuję i długo by jeszcze wymieniać,
IwonaG nasze mamy to chyba jakieś duchowe pokrewieństwo we krwi mają... ;)
To tak jak u mnie, wszyscy mają grzeczne dzieci, a moje dzikie (naprawdę nie mam pojęcia dlaczego- chyba się wkońcu zapytam), wszyscy maja porządek a ja bałagan, wszyscy mają codziennie obiad a ja co drugi dzień gotuję i długo by jeszcze wymieniać,
IwonaG nasze mamy to chyba jakieś duchowe pokrewieństwo we krwi mają... ;)
O Matko niemożliwe żeby gdzieś taki drugi egzemplarz się zapodział :hide:
Mary-Anne
28-12-2008, 23:29
To tak jak u mnie, wszyscy mają grzeczne dzieci, a moje dzikie (naprawdę nie mam pojęcia dlaczego- chyba się wkońcu zapytam), wszyscy maja porządek a ja bałagan, wszyscy mają codziennie obiad a ja co drugi dzień gotuję i długo by jeszcze wymieniać,
IwonaG nasze mamy to chyba jakieś duchowe pokrewieństwo we krwi mają... ;)
O Matko niemożliwe żeby gdzieś taki drugi egzemplarz się zapodział :hide:
Tomoja jest trzecim egzemplarzem. Uparcie walczy o moje szczęście, mówiąc mi w kółko co i jak powinnam robić. I ciągle wytykając to, co jej zdaniem jest źle i trzeba to natychmiast zmienić i poprawić.
Oczywiście, moje dzieci są niegrzeczne i rządzą mną (a jej były takie grzeczne), mam bałagan, a to przecież karygodne, bo źle wpływa na całą rodzinę. I ogólnie tak jak jest być nie może, bo to nie proadzi do nieczego dobrego!
Ból w tym, że ja tego w doopie nie mam - bardzo skutecznie psuje mi nastrój na kilka dni. Mój mąż bezbłędnie jest w stanie powiedzieć kiedy moja mama mnie odwiedza, po jednym spojrzeniu na mnie.
on juz jest 'taki duzy'.
Może dlatego, że karmisz go piersią?... :wink:
Boli jak nasze własne mamy i inni bliscy mówią głupoty z głupoty. Ale brak tych bliskich bardzo jak ich już nie ma.
Jestem właśnie po pierwszych Świętach bez obojga rodziców. Męża mamy nawet nie poznałam - nie żyła już od kilku lat. A Wigilia to była atrapa Świąt.
Ale żona teścia mnie zeźliła, gdy dwuletniemu Jaśkowi wyciągnęła łyżkę z lewej rączki i przełożyła do prawej z tekstem "Nie tą rączką" :twisted: Co śmieszniejsze, Janek ma zdecydowanie wiodącą prawą rękę, więc tym bardziej chcę by ćwiczył obie. Notabene -ja w ogóle nie zauważyłam, w której ręce on łyżkę miał. Bo nijak nie było to dla mnie ważne!
Ale żona teścia mnie zeźliła, gdy dwuletniemu Jaśkowi wyciągnęła łyżkę z lewej rączki i przełożyła do prawej z tekstem "Nie tą rączką" :twisted: Co śmieszniejsze, Janek ma zdecydowanie wiodącą prawą rękę, więc tym bardziej chcę by ćwiczył obie. Notabene -ja w ogóle nie zauważyłam, w której ręce on łyżkę miał. Bo nijak nie było to dla mnie ważne!
Zwlaszcza, ze teraz i tak nie ma to znaczenia, lateralizacja kształtuje sie dopiero około 4 roku życia.
Za: http://www.ekoludki.elk.edu.pl/pomysly/ ... izacja.htm (http://www.ekoludki.elk.edu.pl/pomysly/lateralizacja.htm)
bubusita
29-12-2008, 10:25
Spoko, moja teściowa przekłada Jeremiemu chrupkę z lewej raczki do prawej :lol: i też tłumaczy, że nie tą rączką :) . Ale Jeremi ma już 8 miesięcy, więc zapewne łapie o co kaman :mrgreen: .
bubusita
29-12-2008, 10:32
Można w jej zachowaniu odkryć też drugie dno...Mama Jeremiego jest leworęczna, a babcia chce uchronić wnuka przed takim wykolejeniem.Wykolejenie takowe przecież biedny Jeremi w genach może mieć zapisane, ale wiecie jak to jest, jak się przełoży 10000 razy chrupkę z lewej do prawej rączki, to dzieć nie ma szans i się nawróci, czy geny nawróci :lol: .
tulipowna
02-01-2009, 22:32
moja mama mi nawet w sumie oszczedza takich tekstow, ale dlatego, ze nie mieszkamy w jednym miescie i gadamy glownie przez telefon. ale i tak roznymu tekstami krwi mi napsula. moral z tego plynie dla mnie taki, zeby w przyszlosci nie serwowac swoim dzieciom takich "dobrych" rad. mam nadzieje, ze nie bede taka sama.
moja babcia ukula teorie, ze maks jeszcze nie chodzi, bo byl za duzo noszony, wiec widzicie, niedorozwiniety przez chuste ;)
calineczka
02-01-2009, 22:49
uuu to i ja mam w domu zboczeńca, którego chcę do piersi swej przywiązać :twisted: .
Eeee dziewczyny tak mówicie, jakbyście nie wiedziały, że chusta jest winna wszystkiemu złemu co spotyka nasze dzieci :twisted: A przecież to oczywiste :lol: (zaraz mi sie przypomina jak mnie znajoma oświeciła, że mój mały płacze przy ząbkowaniu bo go noszę a jakbym nie nosiła to by nie płakał 8)) )
moja kolej... Dziewczyny,ja tam nikim się nie przejmuję już.. rodziny poza rodzicami z którymi mieszkam-szczęśliwie nie widuję,ale nie sądzę żeby komukolwiek przyszło na myśl komentować noszenie,bo z natury grzeczna i spokojna jestem ale w temacie noszenia i krytyki bywam :twisted:
pozwolę sobie zacytować komentarz jaki zostawiła znajoma,mieszkająca niedaleko mnie która latem głośno krytykowała mnie za noszenie małej na co reagowałam ignorem...
cytuję: śliczne zdjecie...ale uwazaj mamuska bo ci plecy siada..widac Cebulka slodki ciezarek:) komentarz ów wyżej wymieniona pozostawiła pod zdjęciem u mnie na nk. miałam ochotę odpisać,ale... głupszemu trzeba podobno ustąpić...
teściowej szczęśliwie nie posiadam,a gdyby się przytrafiło to oby nie była taka jak Wasze...
Eeee trochę winy jest jeszcze w tym...że bez czapki chodzę :lol: .
:lool: :lool:
Dopiero trafiłam na ten temat. I krew mi się wzburzyła :evil: Dlaczego ludzie takie rzeczy mówią? Ja też wysłuchałam kilku uwag na temat chusty, trochę mniej na temat karmienia piersią.
Też wychodzi na to, że wychowuje zboczeńca jakiegoś a i sama jestem dewiantka chyba bo miesięcy 15 za nami a ja nadal karmie :shock: A i w chuście chodzace dziecko nosze więc pewnie chodzic się lada dzień oduczy.
No to może teraz ja :)
Święta w tym roku na szczęście spędzaliśmy z moimi rodzicami, którzy raczej nie wtrącają się w nasze życie. Teściowej unikam, więc mało słyszę z jej ust "mądrości".
Za to podczas Świąt koleżanka ze szkoły średniej, która 3 mies. temu urodziła synka, zorganizowała spotkanie przyjaciółek z ogólniaka. Przyjaciólki przybyły z mężami/niemężami. Nie widziałyśmy się dość długo. Dzieciata tylko organizatorka i ja - mama prawie dziewięciomiesięczniaka. W życiu nie spodziewałam się, ilu rzeczy mogę dowiedzieć się od moich niedzieciatych koleżanek, a nawet od ich mężów/niemężów... Antek przede wszystkim jest rozpieszczony, bo biegnę na każde jego zawołanie - dziecko trzeba nauczyć porządku, jak popłacze i nikt do niego nie przyjdzie, to płakać przestanie (to akurat fakt potwierdzony naukowo - jestem psychologiem - dzieci w domach dziecka nie płaczą, bo wiedzą, że nie mają po co, i tak nikt nie przyjdzie). Spanie z dzieckiem to patologia. Pozostanie z dzieckiem na urlopie wychowawczym krzywdzi pracodawcę. Poza tym przebywanie non stop z dzieckiem jest przecież nudne, no bo co można z nim robić. Długie karmienie piersią sprawia, że piersi stają się obwisłe, a kobieta nieatrakcyjna - czy się tego nie obawiam?
Długo by jeszcze wymieniać. Jak czytam teraz to, co napisałam, to aż mi się śmiać chce... Niestety podczas tego spotkania nie było mi do śmiechu. Na początku starałam się tłumaczyć, dyskutować, potem zamilkłam wkurzona. Antek czuł, że coś jest nie tak, więc chyba po raz pierwszy w swoim życiu marudzil "w gościach" - normalnie odwala popisówę, jaki to ja super grzeczny chłopczyk jestem :)
No dobra, wypisałam się. Żałuję, że moje koleżanki są tak ogarniczone, ale wierzę, że zmienią swoje nastawienie, gdy już porobią kariery i same będą miały dzieci.
ta... nasza Hania też rozpieszczona bo na każde marudzenie bierzemy ją na ręce... a jakoś dziwnym trafem te same osoby, które pytały wcześniej czy potrzebna nam superniania przy życzeniach życzyły nam kolejnego TAK UDANEGO dziecka...
Pozostanie z dzieckiem na urlopie wychowawczym krzywdzi pracodawcę.
O dzięuję ci kochane ze to napisałaś bo niezmiernie humor tym sobie poprawiłam :lool: Zarąbisty tekst i będę go na pewno wykorzystywać, hehe.
Ja na pytanie czy karmie odpowiadałam że nie, głodzę.
dominika79
08-01-2009, 17:49
. Mój mąż bezbłędnie jest w stanie powiedzieć kiedy moja mama mnie odwiedza, po jednym spojrzeniu na mnie.
skąd ja to znam :evil:
Jesli chodzi o chuste to teściowa sama pomagał mi szyc samoróbkę:) Mama -skomentowała kilka razy dopóki nie powiedziałam jej że wg leakrzy to zdrowsze niż noszenie na ... rekach.. a co :hide:
Co do karmieia piersią to Maciusia karmiłam do 2 rż ( i jescze dosyc długo potem żebyy usnąc wkładał mi rękę pod koszulkę :roll: ) ale jakos nie słyszałam negatywnych komentarzy.. W związku z tym że Hania w pewnym momencie nie do konca przybierała na wadze jak powinna mama stwierdziła "że powinnam przebadac mleko" i "zacząć ją karmić NORMALNIE" (H miała wtedy ok 5 miesiecy :omg: )
Na święta obraziła się na mnie bo nie pozwoliłam H dac kostki do obgryzania...("przecież to nie mięso")
bubusita
08-01-2009, 17:56
Miałam podobną sytuację z tym spotkaniem z koleżankami z liceum...Tyle, że byłyśmy same baby, bez partnerów. Też spotkałam się z szykaną, DOSŁOWNIE!Tak na mnie napadły, że co ja wyprawiam, że one się znają na dzieciach, bo mają siostrzeńców/ich ciocie mają dzieci/ bratanków mają :roll: i nikt się tak z nimi nie obchodzi, że jak tak będę lecieć na każde jęknięcie to będę miała mówiąc krótko przekopane. Ale na pocieszenie, w tamtym tygodniu spotkałam sie z moimi ukochanymi przyjaciółkami też z ogólniaka\9wcześniej nie były na spotkaniu, bo one w Irlandii mieszkają i na święta dopiero przyjechaly) i były zachwycone przede wszystkim motaniem, maż musiał się przy nich wiązać, bo one też chcą się nauczyć :lol: . Stwierdziły, że jak tak na nas patrzą to one też tak chcą mieć już rodzinę i to, że wychowujemy tak nie inaczej było dla nich oczywiste :wink: . A i Jeremim były zachwycone...szkoda, że już wracają do Irlandii :cry:
Jeszcze mi się coś fajnego przypomniało. Antek raczkuje jak szalony, niedawno posiadł tę umiejętność i jest nią zachwycony. Dlatego też na kolanach nie usiedzi za długo i podczas spotkania buszował po podłodze. Nieopatrznie zwierzyłam się, że trudno mi teraz cokolwiek w domu zrobić, bo muszę go mieć ciągle na oku. Na to chłopak mojej koleżanki: A nie możesz go wsadzić do łóżeczka? No to ja mu tłumaczę, że na chwilę, to wsadzam, ale że on świat poznaje i takie tam... W odpowiedzi usłyszałam szczerze zdziwione: A z łóżeczka to on świata nie może poznawać?
Poza tym dziewczyny były dość rozczarowane postawą Antka wobec nich, bo od jakiegoś czasu jest nieufny wobec obcych, co jest zupełnie normalne w jego wieku. Trzymiesięczniakowi koleżanki było obojętne, kto nad nim stoi, nosi itp. A po Antku od razu widać, jak mu się coś/ktoś nie podoba :)
A na tekst o krzywdzeniu pracodawcy odpowiedziałam, że mnie to w tej chwili mniej interesuje od dobra mojego dziecka. I co usłyszałam - to przez takie osoby jak ja kobiety mają problem ze znalezieniem pracy. Tego się mogłam spodziewać, bo podobny tekst usłyszałam od tego samego chłopaka jak byłam w ciąży i musiałam iść na zwolnienie lekarskie, żeby leżeć i nie stracić dziecka.
Mary-Anne
08-01-2009, 23:44
Trzeba było gościowi powiedzieć, że dzięki takim osobom jak Ty zmniejsza się bezrobocie, bo Twój etat jest wolny ;-)
Trzeba było gościowi powiedzieć, że dzięki takim osobom jak Ty zmniejsza się bezrobocie, bo Twój etat jest wolny ;-)
:applause:
z tego też będę korzystać.
Ja dość często spotykam się własnie z opiniami osób nie posiadajacych dzieci jak to powinnam postępować i co dla moich dzieci jest najlepsze. Zawsze fajne odpowiedzi przychodzą mi na myśl już po akcji, bo podczas to sie spinam i krew mi się gotuje i muszę uważać na to co mówię :twisted:
U mnie podobnie, zwykle nic nie odpowiadam, tylko się wkurzam wewnętrznie :)
Chyba założę zeszycik z fajnymi odzywkami na różne okazje.
Ale dosyć odeszłyśmy od tematu. Miało być o teściowej i chuście :?
Trzeba było gościowi powiedzieć, że dzięki takim osobom jak Ty zmniejsza się bezrobocie, bo Twój etat jest wolny ;-)
A skoro tak mu na rynku pracy zależy, to powiedz mu, że powinien się cieszyć, że masz dzieci, bo dzięki nim ten chłopak będzie miał emeryturę na starość :twisted:
U mnie podobnie, zwykle nic nie odpowiadam, tylko się wkurzam wewnętrznie :)
Najgorsze jest to, że takie osoby nie da się w żaden sposób przekonać, do swoich racji.
visenna2
09-01-2009, 10:40
No to może teraz ja :)
Święta w tym roku na szczęście spędzaliśmy z moimi rodzicami, którzy raczej nie wtrącają się w nasze życie. Teściowej unikam, więc mało słyszę z jej ust "mądrości".
Za to podczas Świąt koleżanka ze szkoły średniej, która 3 mies. temu urodziła synka, zorganizowała spotkanie przyjaciółek z ogólniaka. Przyjaciólki przybyły z mężami/niemężami. Nie widziałyśmy się dość długo. Dzieciata tylko organizatorka i ja - mama prawie dziewięciomiesięczniaka. W życiu nie spodziewałam się, ilu rzeczy mogę dowiedzieć się od moich niedzieciatych koleżanek, a nawet od ich mężów/niemężów... Antek przede wszystkim jest rozpieszczony, bo biegnę na każde jego zawołanie - dziecko trzeba nauczyć porządku, jak popłacze i nikt do niego nie przyjdzie, to płakać przestanie (to akurat fakt potwierdzony naukowo - jestem psychologiem - dzieci w domach dziecka nie płaczą, bo wiedzą, że nie mają po co, i tak nikt nie przyjdzie). Spanie z dzieckiem to patologia. Pozostanie z dzieckiem na urlopie wychowawczym krzywdzi pracodawcę. Poza tym przebywanie non stop z dzieckiem jest przecież nudne, no bo co można z nim robić. Długie karmienie piersią sprawia, że piersi stają się obwisłe, a kobieta nieatrakcyjna - czy się tego nie obawiam?
Długo by jeszcze wymieniać. Jak czytam teraz to, co napisałam, to aż mi się śmiać chce... Niestety podczas tego spotkania nie było mi do śmiechu. Na początku starałam się tłumaczyć, dyskutować, potem zamilkłam wkurzona. Antek czuł, że coś jest nie tak, więc chyba po raz pierwszy w swoim życiu marudzil "w gościach" - normalnie odwala popisówę, jaki to ja super grzeczny chłopczyk jestem :)
No dobra, wypisałam się. Żałuję, że moje koleżanki są tak ogarniczone, ale wierzę, że zmienią swoje nastawienie, gdy już porobią kariery i same będą miały dzieci.
Powiem tak: ja dopóki nie miałam dzieci, miałam podobne poglądy :) A teraz rechoczę do rozpuku jak sobie przypomnę jakie ja głupoty kiedyś opowiadałam :)
A co do wychowawczego to Twoje koleżanki powinny zobaczyć mnie :) Już 3 lata siedze i jeszcze sporo posiedzę i szczerze mówiąc wisi mi pracodawca. Właśnie zwolniono z dnia na dzień moją szefową, która 12 lat życia oddała firmie, pracowała 12-14 godzin dziennie, pracowała w weekendy i podczas urlopu, nawet na porodówce odbierała telefony na służbowa komórkę; zostawiła dziecko z niania jak mała miała 5 miesięcy, nie dlatego że musiała pracować ale dlatego że chciała byc lojalna wobec firmy. A firma zmieniła właściciela, zmienił się zarząd, koncepcja i z dnia na dzień - pani już podziękujemy.
Jak słyszę że mam przedkładać pracodawcę nad dobro swoje i dziecka to mnie krew zalewa.
Szlag mnie trafia jak czytam co piszecie :evil: nie znoszę poprostu jak ktoś nie zna sie na rzecz i krytykuje, a nawet jak sie zna to nie ma prawa podważać sposobu w jaki matka wychowuje swoje dziecko :!:
Czy teściowa, czy matka, czy koleżanka.....Moja mama często ma zdanie inne niż ja, ale nauczyłam sie wysłuchać jej do końca i potem przedstawić swoje argumenty, ona też mnie słucha i nigdy nie narzuca sie ze swoimi radami. Co do teściowej - boi sie cokolwiek skrytykować przy mnie :D nie wiem czemu.....zawsze jak wychodzę to mówi różne rzeczy mojemu mężowi i on mi potem przekazuje....głupie to strasznie, ale właściwie to jako takiej krytyki z jej ust też nie słyszę, chustami była zachwycona ( nie wiem czy szczerze, ale nie interesuje mnie to ).
Moje koleżanki najblizsze też akceptują chusty, coraz wiecej dzieciatych sie robi i proszą o rady jakie chusty kupić - zawsze odsyłam je na to forum bo sama nie czuję sie kompetentna w doradzaniu na temat chust.
Nie spotkałam sie jeszzce z krytyką że noszę młodą w chuście dlatego pewnie nie wiem jakbym sie zachowała w takiej sytuacji - faktycznie często jest tak, że cięta riposta przychodzi do głowy po czasie.
OT - przypomniało mi sie jak kiedyś przeczytałam wypowiedź koleżanki że wychowanie bezpieluchowe to jakieś zacofanie i głupota.....dziewczyna nic na ten temat nie wiedziała i twierdziła że po to są pampersy żeby ich używać a nie jeszcze sobie głowe zawracać obserowwaniem dziecka, czy chce mu sie może kupke lub siusiu...eh, szkoda gadać, ja też o wychowaniu bezpieluchowym mało wiem i raczej ze swojego lenistwa nie stosuje, ale do głowy mi nie przyszło krytykować, tym bardziej że raczej podziwiam osoby, które w ten sposób dzieci wychowują.
co do pracodawcy - mnie traktowano jak kulę u nogi jak byłam w ciąży i przychodziłam do pracy, jak poszłam na l4 to obmawiano, że zdrowa a siedzi w domu i nic nie robi, pozatym nagród mi należnych za rok 2007 ( kiedy w ciąży już byłam i do pracy chodziłam - ale rozdzielano pieniądze w 2008 jak juz byłam na l4 ) też nie otrzymałam bo w ciazy byłam - jak wiem że cos mi sie należy to potrafie walczyć wiec z brzuchem i w stresie jeździłam do dyrektora z podaniami, ale mnie olano - więc teraz bez skrupółów przedłuzam macierzyński zwolnieniami a potem jeszzce na wychowawczy pójdę na pewno.
co do karmienia piersia to moja ginekolog (bardzo dobry ginekolog) powtarza mi za każdym razem - karmić jak najdłużej, przynajmniej rok! wieć w nosi mam inne "fachowe" wypowiedzi
Ubawiłam sie czytając Wasze posty :mrgreen: :lool: a może szczera rozmowa z mamami?One nie sa takie złe :D Tylko czasem patrzą na świat innymi oczami :mrgreen: Ja upierdliwość mojej mamy dopiero zrozumiałam jak dorosły moje córki,
choć nigdy się z nią nie pogodziłam :lool: ( z upierdliwością oczywiście :mrgreen: )
a docinkami się nie przejmujcie, powtarzam to zawsze mojej córce :) przytakuj i rób swoje.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w chusto noszeniu i dłuuuugim karmieniu piersią :bf: :backcarry:
bubusita
10-01-2009, 21:01
Innymi oczami...Dziś Jeremi był u babci (mojej teściowej) i nawet powiedziałam mężowi, że z nią to nawet da się porozumieć i nawet fajnie pogadać, jeśli nie wchodzi się na grząskie tematy wychowania. Tak sobie nawet dziś poplotkowałyśmy, ale jak właśnie zaczęła teściowa temat, że przesadzam, bo dawniej kaszkę manną to podawała jak mąż miał 4 miesiące, to właśnie pomyślałam, że ona patrzy inaczej, bo spojrzeniem sprzed ok 25-30 lat i chciałaby żebyśmy też wychowywali jak ona 30 lat temu.Ona innego wychowania nie zna, nie czyta współczesnej literatury, a to co jest dla niej nowe/nieznane zawszy nazwa zdziwianiem :roll: .
i o to własnie mi chodziło, wasze mamy wychowały swoje dzieci po swojemu według tamtejszych trendów :)Im człowiek starszy, tym trudniej go przekonac do nowości( nawet jeśli nie są to nowości - chusta ) :mrgreen: co nie znaczy,ze ma złe zamiary lub złe chęci :D Jeśli mama podawała kaszkę Twojemu mężowi w 4 m-cu a wyrósł na zdrowego i mądrego mężczyznę,z którego jest dumna, to dla niej, jej sposób wychowania jest najskuteczniejszy i najlepszy :mrgreen:. jest jeszcze jedna sprawa, dziś młode mamy są bardziej uswiadomione mając do dyspozycji internet i mnóstwo świetnych książek. Same decydują o tym, co dla ich dziecka i dla niej jest najlepsze.
W czasach kiedy ja zostałam mamą '83 r (a o wczesniejszych latach już nie wspomne) słuchało sie porad doświadczonych -babć, ciotek, swoich mam itp.dla większości był to jedyny i dostępny sposób dowiedzenia się wszystkiego na temat wychowania.Teraz jest inaczej, dlatego tez, niektórym mamom tak trudno sie pogodzic z tym, ze ich dzieci ( mimo jej doświadczenia)mają zupełne odmienne spojrzenie na wychowanie niz one. Wasze dzieci jak dorosną i zostaną rodzicami, moga wyśmiać Was( mam nadzieję, że nie :) na propozycję noszenia waszych wnucząt w chuście, zaczną używać pampersów i będą "tresować" swoje dziecko przed snem itp. i co wtedy powiecie?- że wasz sposób na wychowanie był najlepszy! :mrgreen:
Zresztą dziewczyny, czy wasze poglądy na wychowanie dzieci nie ewoluowały wraz z wiekiem dziecka lub pojawieniem się drugiego, trzeciego? Pod wpływem różnych lektur, internetu czy spotkań z innymi mamami (również tymi, które posłużyły wam za antyprzykład?)...
Zapewne część miała już określone poglądy przed narodzinami potomka, ale pewnie znalazłoby się tu parę osób, które np. stosowały "uśnij wreszcie" przy pierwszym, ale nigdy już tego nie powtórzą...
Moja mama mojego starszego brata karmiła piersią co trzy godziny (bo tak jej kazano). Mnie i młodszego - na żądanie, wbrew zaleceniom lekarza, położnej i kogo tam jeszcze... Ale było jej trudno, nie mogła wejść na forum i przeczytać, że takich jak ona matek jest duuużo więcej. Być może gdyby nie jej doświadczenie z kolejnymi dziećmi do dzisiaj by uważała, że należy karmić co 3 godz.
bubusita
12-01-2009, 12:26
Tylko, że u nas to moje poglądy są nie tolerowane, to że właśnie karmię na żądanie, a nie co 3h to było od urodzenia Jeremiego tyle razy komentowane przez teściową, że szkoda gadać. To, że nosimy w chuście tak samo, a na nasze argumenty jest głucha, NAPRAWDĘ W OGÓLE ICH NIE SŁUCHA. I super, że jest to forum, bo tutaj się czuję jak u siebie i wiem, że nie tylko ja tak postępuję z dzieckiem i czytam porady, które mi są bliższe, niż "zostawienie dziecka w łóżeczku, niech ryczy, prędzej czy puźniej przestanie, bo to chłopak w końcu jest duży". Wiem też, że teściowa, czy inne osoby najczęściej radząc chcą pomóc dlatego teraz już słucham, przytakuję...ale wiem swoje :wink: .
Tylko, że u nas to moje poglądy są nie tolerowane, to że właśnie karmię na żądanie, a nie co 3h to było od urodzenia Jeremiego tyle razy komentowane przez teściową, że szkoda gadać. To, że nosimy w chuście tak samo, a na nasze argumenty jest głucha, NAPRAWDĘ W OGÓLE ICH NIE SŁUCHA.
Jest to przykre, z pewnością. :( Moja "teściowa" mieszka 420 km stąd i być może ta odległość pozwala nam utrzymywać naprawdę przyjazne stosunki. :wink:
Mi na pewno prowadzenie dialogu z taką osobą nie wyszłoby. :-(
Ale gratuluję, że trzymasz się swojego zdania - ja mam z tym duże trudności. :applause:
Wiem też, że teściowa, czy inne osoby najczęściej radząc chcą pomóc dlatego teraz już słucham, przytakuję...ale wiem swoje :wink: .
No i tak trzymać. :thumbs up:
rzezuchama
13-01-2009, 21:12
Moja mama jest fajną mamą i się z nią dogaduję, a ona mi nie dogaduje :D (oprócz wtrętów o naszej diecie, mojej, męża i S zgodnie z grupą krwi, bo się ostatnio naczytała :lool: - a najfajniejsze, że każde z nas ma inną więc musiałabym restauracje otworzyć, żeby sprostać)
Moja teściowa jest też miła bardzo, wszelkie swoje zdania na temat wychowania (nieczęsto przyznaję) serwuje mi w postaci pytań ("A czy Staś nie powinien już...."). ja uprzejmie odpowiadam, słucham, czasem przytaknę i robię swoje. Na jakieś jej akcje "wychowawcze" w stosunku do S inne niż moje patrzę spokojnie, bo wychodzę z założenia, że ona widuje go raz na tydzień, nie ona go wychowuje, więc i tak będzie po mojemu. (moich rodziców to tez dotyczy, choć oni widują wnuka raz na ... niestety) I jakoś stresów nie mam, czasem jest trochę śmiesznie, jak sobie z mężem plotkuję potem.
Ostatnio (T.) chyba chciała coś powiedzieć jak Stach skutecznie upomniał się mleka, chyba nawet zaczęła, a wtedy on odwrócił się od cyca i posłał jej jeden ze swoich najpiękniejszych szelmowskich uśmiechów ...i tyle było komentarzy :D
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.