Zobacz pełną wersję : zostawilam pod apteką wózek
Poszłam dziś odprowadzić starszą do przedszkola, a że spieszyło mi się, żeby zdążyła na śniadanie - wzięłam spacerówkę (3-letnie nóżki nie chodzą szybko). Młody w MT. W drodze powrotnej prowadząc pusty wózek, weszłam do apteki (wózek został pod apteką). Tam tradycyjnie achy i ochy, zachwyt (jedna pani powiedziała, że młody ma super "krzesełko" i sobie tak wygodnie siedzi :-D), że cieplutko, że bezpiecznie, itp. I że "jakie to teraz fajne rzeczy dla dzieci robią!" a kiedy powiedziałam, że to wcale nie nowoczesny wynalazek, że dawno temu w Polsce też nosiło się dzieci, jedna z pań powiedziała, że ona miała coś podobnego, tylko skórzane i że nosiło się dziecko na biodrze, ale to sztywne było i niewygodne. Ale ja nie o tym chciałam. Otóż wyszłam z tej apteki i byłam pod takim wrażeniem tego "krzesełka" że... zapomniałam o wózku i poszłam sobie do domu. Przypomniało mi się 2 przecznice dalej. To tak w nawiązaniu do mojego wątku o zostawianiu wózków pod sklepami :lool:
ale wróciłaś po wózek , czy go zostawiłaś ? :)
kamuszyca
18-11-2008, 12:26
:lool:
To mój mąż tak kiedyś auto zostawił pod pracą. Bo zawsze chodzi na piechotę, raz wziął auto i zapomniał, że nim przyjechał, wrócił więc już na piechotę. Dopiero po dwóch dniach idziemy do garażu, a garaż pusty :shock: Ja na męża, mąż na mnie :shock: Ale po minucie sobie przypomniał, że to nie sprawka złodzieja.
ja_matka
18-11-2008, 12:34
w domu moich teściów krąży natomiast opowieść o tym jak rodzice wracając zimą z imprezy ciągnęli któreś z dzieci swych osobistych na sankach. Zima była piękna, spacer cudny tyle tylko że po chwilach kliku okazało się że sanki jakieś takie lekkie ...
Dzieć spokojnie w zaspie czekał pięćdziesiąt metrów wcześniej :D
zauroczyła mnie opowieść z samochodem :lool:
dobre!!!ciesz się że nadal tam czekał
w domu moich teściów krąży natomiast opowieść o tym jak rodzice wracając zimą z imprezy ciągnęli któreś z dzieci swych osobistych na sankach. Zima była piękna, spacer cudny tyle tylko że po chwilach kliku okazało się że sanki jakieś takie lekkie ...
Trochę OT, ale też w klimacie roztargnieniowo-zimowo-imprezowym: kolega, mieszkający w prywatnym domu, wracał kiedyś nad ranem z imprezy, była zima, śnieg i błoto, on nie do końca trzeźwy (buahahaha, zalany w trupa), żeby mamie nie nabrudzić w domu, zdjął buty... przed furtką (i je tam zostawił).
Byłam w ciąży z Anią i strasznie mi się wtedy na mózg rzuciło roztrzepanie. W sobotę pojechałam swoim samochodem do męża do pracy i stamtąd razem, jego autem pojechaliśmy do teściów a moje zostało pod firmą. Następnego dnia miałam w drodze powrotnej je zabrać. Niedziela, późno wieczór (w poniedziałek miałam jechać na 8 do pracy), wracamy od teściów, podjeżdżamy pod dom a ja w spazmy - gdzie jest mój samochód?? ..... Na śmierć zapomniałam, że miałam go odebrać...
węgielek
18-11-2008, 18:49
to watek o roztargnieniach. uwielbiam takie watki, nie czuje sie sama :)
hehe...:)
ja z kolei weszłam kiedyś z Marcelim do apteki, płacąc, pani zapytała mnie o drobne, wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon [nowy, miałam go jakiś miesiąc..] na półeczkę pod ladą, wyciągnęłam drobne, dałam co trzeba, farmaceutka zapytała, czy lekarz pozwolił mi tak nosić małego :? i czy może swobodnie oddychać :? odpowiadając, że oczywiście, wyszłam, a telefon został. I niestety już go nie odzyskałam:( Ale nie przestałam lubić chusty;p
Dobrze, że Wasze auta były na miejscu;p i wózek;)
no bossskie wszystkie jesteście:)
:P :P :P hihihihi pozytywnie zakreceni sa wsrod nas :) :) :)
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.