PDA

Zobacz pełną wersję : Badania na temat kangurowania.



tulipowna
31-10-2008, 22:03
nareszcie znalazlam jakies fajne badania dot. kangurowania noworodkow.
normalnie serce rosnie!
badania wykazuja, ze te noworodki, ktore zaraz po porodzie byly w kontakcie skora do skory ze swoja matka byly spokojniesze i mialy lepiej ustabilizowany sen w nastepnych tygodniach! szok!!!

czyli nosic, nosic, przytulac, chocby na rekach jeno!

http://www.mp.pl/artykuly/index.php?aid ... 660B2C244E (http://www.mp.pl/artykuly/index.php?aid=25443&_tc=AB1FEDB1BA384A0DB2C94F660B2C244E)

andziulindzia
31-10-2008, 22:22
Ciekawy artykuł :)

Wiecej linków nt kangurowania tutaj:

http://www.narodziny.com/kangur/
http://www.spsk2.pam.szczecin.pl/prezen ... /frame.htm (http://www.spsk2.pam.szczecin.pl/prezentacje/Kngaroo1_pliki/frame.htm)
http://www.parenting-journals.com/26/ka ... re-babies/ (http://www.parenting-journals.com/26/kangaroo-care-and-premature-babies/)
http://www.perinat.org.ar/notieventos.html
http://www.elpais.com/articulo/salud/Pa ... isal_1/Tes (http://www.elpais.com/articulo/salud/Padres/lado/incubadora/elpepusal/20061128elpepisal_1/Tes)
http://kangaroo.javeriana.edu.co/
http://www.who.int/reproductive-health/ ... ns/fr/kmc/ (http://www.who.int/reproductive-health/publications/fr/kmc/)


Andzia

Dagmara
31-10-2008, 22:23
Tak, szkoda tylko że ja rodziłam właśnie w tym szpitalu i Kacpra po porodzie położyli mi na dosłownie 3 sekundy i nakarmić też nie dali :twisted:

asercia
31-10-2008, 23:24
nawet nie wiecie jaki mam żal ogromny, że zaczęłam nosić dopiero 6-cio miesięczną Alę :(

czukczynska
01-11-2008, 10:06
asercia- ja mam podobnie.Tzn nosiłam Maciusia,ale na rękach.Dopiero jak mi kregosłup zaczął nawalać dojrzałam do chusty.

babolek
01-11-2008, 15:35
nawet nie wiecie jaki mam żal ogromny, że zaczęłam nosić dopiero 6-cio miesięczną Alę :(

no właśnie ..., ja ostatnio sporo czytałam tego typu artykułów, sięgałam do literatury medycznej, i naprawdę nie mogę zrozumieć czemu po porodzie rozdziela się dziecko od matki bez powodu, mimo tego, że nawet w podstawowym podręczniku do pediatrii jest napisane, że pierwsze godziny po porodzie są KLUCZOWE dla prawidłowego rozwoju dziecka, mogą wywrzeć niezatarte zmiany w osobowości i że często trzeba latami nadrabiać ten czas ...
a ja sobie nie wyobrażam żebym po porodzi zmusiła kogokolwiek do tego żeby dziecko zostało ze mną :/ przychodzi pielęgniarka , zabiera bez gadania i jeszcze nakarmi modyfikowanym mlekiem jak będzie miała na to ochotę :evil:

witbor
02-11-2008, 18:04
Tak, szkoda tylko że ja rodziłam właśnie w tym szpitalu i Kacpra po porodzie położyli mi na dosłownie 3 sekundy i nakarmić też nie dali :twisted:

Ja rodziłam w innym szpitalu (w Toruniu), ale miałam tak samo przy trzeciej córce - dali na 3 sekundy, a potem położyli ze 2 metry dalej (żeby niby dogrzać). Mogłam sobie potem z perspektywy fotela porodowego przez 40 minut na Maję patrzeć, jak popłakuje i gryzie piąstki z głodu (bo położna wybyła). Ciężko mi personelowi szpitala to wybaczyć :(

Dagmara
02-11-2008, 18:25
Tak, szkoda tylko że ja rodziłam właśnie w tym szpitalu i Kacpra po porodzie położyli mi na dosłownie 3 sekundy i nakarmić też nie dali :twisted:

Ja rodziłam w innym szpitalu (w Toruniu), ale miałam tak samo przy trzeciej córce - dali na 3 sekundy, a potem położyli ze 2 metry dalej (żeby niby dogrzać). Mogłam sobie potem z perspektywy fotela porodowego przez 40 minut na Maję patrzeć, jak popłakuje i gryzie piąstki z głodu (bo położna wybyła). Ciężko mi personelowi szpitala to wybaczyć :(


No u nas na szczęście małego pomierzyli i zawinęli i dali mojemu Mężowi ale bardzo żałuję że nie miałam go dłużej w tych pierwszych chwilach!

grimma
02-11-2008, 18:49
jako matka po cesarce, kiedy z powodu szycia itd nie moglam byc ze swoim dzieckiem od razu po porodzie, kiedy czytam o tym ze:

pierwsze godziny po porodzie są KLUCZOWE dla prawidłowego rozwoju dziecka, mogą wywrzeć niezatarte zmiany w osobowości i że często trzeba latami nadrabiać ten czas ...
to we mnie cos sie burzy i uwazam to za pewna przesade.

mayetschka
02-11-2008, 20:23
a ja moje dzieci tylko na kilka minut do zważenia i mierzenia oddawałam... i po cc też :D

witbor
02-11-2008, 22:19
a ja moje dzieci tylko na kilka minut do zważenia i mierzenia oddawałam... i po cc też :D
To chyba zależy od położnej....
Bo przy porodach nr 1 i 2 też miałam dziecię od razu, od razu mogłam karmić. A przy ostatnim wzięto mnie z zaskoczenia :shock: Przy czwartym już na to nie pozwolę :twisted:

meryl 72
02-11-2008, 23:43
Ja też nie mogę wybaczyć, że mi Małej w ogóle na brzuchu nie połozyły :twisted: tylko zabrały do odśluzowania no ale potem zaraz mąż dostał i to było ok. Przy drugim juz sobie nie dam zabrać.

miranda
03-11-2008, 01:57
Aż mną dreszcz przerażenia potrząsnął... Nie wiem co bym zrobiła jakby mi dziecia zabrali po porodzie taką bezbronną kruszynkę :evil: Jakbym nie dała rady dojść i wyrwać, to mordę bym chyba dotąd darła, że by mi kolejno wszystkie noworodki z oddziału do karmienia i przytulania przynieśli. Rodziłam pierwszego synka w Zofii w Wawie jeszcze jak się ten szpital fabryką nie zrobił i po porodzie leżał mi Igor ze dwie godziny na brzuchu, do ważenia i mierzenia zdjęła go ze mnie położna na minutę dosłownie i zaraz oddała.
Marcel przyszedł na świat w Domu Narodzin i tam dziecko mi zabrali dopiero jak sama zapragnęłam się wreszcie ogarnąć po godzinie czy półtorej leżenia i cycania. Ważenie i mierzenie dopiero po ośmiu godzinach się odbyło. Jakoś się dzieć nie skurczył do tego czasu... :twisted:
Ja się nie nadaję do szpitala po takim porodzie, zagryzłabym każdą osobę, któraby mi przy dziecku majstrowała bez pytania.
Jak moja koleżanka urodziła cesarką i dziecko jej tylko pokazali, a następnym razem zobaczyła je dopiero po 28 godzinach to się popłakałam, @$#%&* jak można coś takiego zrobić takiemu maleństwu i matce?! To nie jest kwestia szycia!
W innym szpitalu już innej koleżance dziecko położyli od razu na piersi na chwilkę, a potem zdjęli do "pomiarów" w tym samym czasie mamusię zszywali po czym oddali od razu dziecko na stałe. To jest tylko kwestia rutyny i lenistwa personelu. Owszem czasem zdaża się, że matka nie jest w stanie się zająć po porodzie swoim dzieckiem i wtedy rozumiem, że opiekę przejmuje personel.

alhana
03-11-2008, 10:14
mi przy cc tylko pokazali, ale jak tylko ja zbadali to dostal ja tata, i nie oddal, jak tylko wywiezli mnie z sali operacyjnej dostalam Mel do poprzytulania, potem ja przystawili mi do piersi :D
A potem zaczeli mnie okladac kocami bo tak sie z nerwow i zimna telepalam.
Przez ten czas Niski nosil malutka na rekach, albo moja mama:)

Potem zaczelo bolec:( Ale Mel mialam przy sobie w lozku, dopiero na noc ja zabrali, a i do przewijania, bo aj plackiem lezalam.
Niestety kazde kolejne dziecko bedzie musialo poczekac az mamusie pozszywaja. Moze tylko zaplace sobie pokoj, i albo niski bedzie ze mna w szpitalu przez te pierwsze doby, albo pielegniarka (oplacona wlasnie) zeby Mel spala ze mna w lozku i tylko do przebierania bedzie mi pomoc potrzebna, no i oczywiscie do noszenia:)

Eh, mam nadzieje ze plany sie spelnia:)

03-11-2008, 10:20
jako matka po cesarce, kiedy z powodu szycia itd nie moglam byc ze swoim dzieckiem od razu po porodzie, kiedy czytam o tym ze:

pierwsze godziny po porodzie są KLUCZOWE dla prawidłowego rozwoju dziecka, mogą wywrzeć niezatarte zmiany w osobowości i że często trzeba latami nadrabiać ten czas ...
to we mnie cos sie burzy i uwazam to za pewna przesade.
mam podobne odczucia. amelka spędziła 12 godzin po porodzie beze mnie (wcześniaczka 34 tc). miałam CC. i co? przegapiłam KLUCZOWY MOMENT kształtowania się osobowości mojej córki, a ze zmianami w jej psychice będę się borykać latami?
litości...

Kasia
03-11-2008, 11:33
jako matka po cesarce, kiedy z powodu szycia itd nie moglam byc ze swoim dzieckiem od razu po porodzie, kiedy czytam o tym ze:

pierwsze godziny po porodzie są KLUCZOWE dla prawidłowego rozwoju dziecka, mogą wywrzeć niezatarte zmiany w osobowości i że często trzeba latami nadrabiać ten czas ...
to we mnie cos sie burzy i uwazam to za pewna przesade.


Grimma...mowienie o porodach i opiece nad noworodkiem bardzo latwo przyjmuje postac radykalna. Kluczowy rozwoj dziecka? A co rozumiec przez rozwoj dziecka? Ja ze swojego punktu widzenia i opierajac sie na mojej wiedzy moge powiedziec jedynie o rozwoju niezakloconej wiezi matka-dziecko. Fakt, przerwanie kontaktu matka-dziecko zaraz po porodzie jest dla malucha pewna trauma. Na szczescie to nie jest rzecz nie do nadrobienia, szczegolnie jesli sie wie o takiej zaleznosci i zna sie sposoby na stworzenie prawidlowej glebokiej relacji (np. jak najdluzszy kontakt fizyczny).

Wiele zalezy od szpitala i osob w nim pracujacych. Mialam cesarke z zzo, Marcin byl przy tym i gdy mnie szyli i godzine trzymali na sali pooperacyjnej, on byl z Felixem w sali poporodowej. Mysle, ze to jest dobre wyjscie dla mam cesarzowych.


O

tulipowna
03-11-2008, 11:59
jako matka po cesarce, kiedy z powodu szycia itd nie moglam byc ze swoim dzieckiem od razu po porodzie, kiedy czytam o tym ze:

pierwsze godziny po porodzie są KLUCZOWE dla prawidłowego rozwoju dziecka, mogą wywrzeć niezatarte zmiany w osobowości i że często trzeba latami nadrabiać ten czas ...
to we mnie cos sie burzy i uwazam to za pewna przesade.

a czy to jest na pewno dokladny cytat z owego podrecznika do pediatrii?
czy swobodna parafraza?

agucha
03-11-2008, 12:24
Dziewczyny, to wszystko jest takie względne...
Patrząc na to w taki sposób, to ja chyba nigdy nie nawiążę prawidłowych relacji z dziećmi - Adaś trafił zaraz po dramatycznym i nagłym cc do inkubatora na miesiąc :cry:
Jak tylko się wyrwałam z sali pooperacyjnej, popełzłam do niego i później sterczałam tam i sterczałam... Pierwszy raz dotykaliśmy się przez dziurę w inkubatorze w 3 dobie. Pierwszy raz mogłam go na chwileczkę wziąć na ręce w 5 dobie. Od 7 doby na coraz dłużej - kilka minut dziennie. Od 10 doby - hulaj dusza - kangurowaliśmy się do oporu.
Ja nie miałam wyboru, ani mi się śniło z kimkolwiek walczyć - chodziło o życie dzieciaka, musiałam zaufać lekarzom.
Dopiero później był masowany, głaskany, tulony, bujany, miętoszony ile wlezie.
Jest bardzo radosnym, pogodnym dzieckiem, uwielbia się przytulać, mam nadzieję, że trauma początków życia nie wybuchnie kiedyś.
Zosia - cc, ze względu na stan dziecka znowu inkubator, na szczęście "tylko" na prawie 3 doby. Od kiedy mi ją oddali prawie się nie rozstajemy.
Wiem, jak bardzo ważne są te pierwsze chwile, ale mając taką historię cieszę się, że moje dzieci żyją.

ithilhin
03-11-2008, 13:14
Dopiero później był masowany, głaskany, tulony, bujany, miętoszony ile wlezie.


no i to wlasnie jest KLUCZOWE
:-)

grimma
03-11-2008, 13:17
Dopiero później był masowany, głaskany, tulony, bujany, miętoszony ile wlezie.


no i to wlasnie jest KLUCZOWE
:-)

to prawda
aczkolwiek moj baby blues poza hormonami mial zrodlo w tym ze nasluchalam sie opowiesci jak to jest super dla dziecka, jakie to wazne dla karmienia po czym wszystko wyszlo inaczej...

babolek
04-11-2008, 17:26
jako matka po cesarce, kiedy z powodu szycia itd nie moglam byc ze swoim dzieckiem od razu po porodzie, kiedy czytam o tym ze:

pierwsze godziny po porodzie są KLUCZOWE dla prawidłowego rozwoju dziecka, mogą wywrzeć niezatarte zmiany w osobowości i że często trzeba latami nadrabiać ten czas ...
to we mnie cos sie burzy i uwazam to za pewna przesade.
mam podobne odczucia. amelka spędziła 12 godzin po porodzie beze mnie (wcześniaczka 34 tc). miałam CC. i co? przegapiłam KLUCZOWY MOMENT kształtowania się osobowości mojej córki, a ze zmianami w jej psychice będę się borykać latami?
litości...

dobra, może niezbyt trafny dobór słów. Zabrzmiało to dość drastycznie :/

Wiadomo, że czasami mamy wybór a czasami nie i nikt z tym nie dyskutuje. Franek też przynajmniej 6 godzin po porodzie spędził beze mnie, a wcale nie było do tego wskazań, nie był wcześniakiem, nie miał innych problemów ja czułam się przyzwoicie. Wiadomo, że jest jakaś piramida potrzeb i dziecko które się rodzi w 34 tyg wymaga szczególnej opieki bardziej niż wpatrywania się w twarz matki i nawiązywania z nią relacji. Podobnie matka po cc, powinna nabrać sił żeby móc dobrze opiekować się dzieckiem.
To jest oczywiste.

Ja raczej chciałam zwrócić uwagę na to, że czasami/często dochodzi do sytuacji w których nie ma potrzeby rozdzielania matki i dziecka a mimo tego takie praktyki są powszechnie znane. Tym bardziej tego nie rozumiem gdy czytam w Podręczniku Pediatrii Nelsona, który uznawany jest za Biblię Pediatrii - więc zakładam, że każdy lekarz przynajmniej widział okładkę tej książki, coś takiego:

„ (...) Pierwsze godziny po porodzie, gdy dziecko jest spokojne w stanie czuwania, mogą być znakomitą okazją ułatwiającą powstanie więzi i przywiązania. Zdarzenia w tym okresie mogą wpływać nie tylko na jakość związku między matką a dzieckiem i innymi osobami, nawet jeśli są one tylko obserwatorami. Nie wiadomo, czy u ludzi istnieją „okresy krytyczne” dla kształtowania się więzi i przywiązania, odpowiadające zjawisku „wdrukowania” u zwierząt. Wydaje się, że dzięki odpowiedniemu nastawieniu większości rodziców, rodzin i dzieci udaje się przezwyciężyć skutki tych sytuacji w okresie noworodkowym, które mogły mieć niszczący wpływ na tworzenie prawidłowych więzi rodzinnych. Z drugiej jednak strony, dla niektórych bardziej wrażliwych dzieci i rodziców utrata możliwości nawiązania harmonijnej interakcji w czasie pierwszych godzin i dni może być bezpowrotna. Utrata tej szansy może stać się w pewnych warunkach pierwszym krokiem do rozwoju w przyszłości zaburzeń emocjonalnych (...)”

Pediatria Nelsona str 20



Wiem, że to co napisałam wcześniej nie jest za szczęśliwie skonstruowane i może urazić uczucia nie jednej mamy – za co przepraszam.
Zwyczajnie dzieliłam się swoją wiedzą, nie jest to moje zdanie na ten temat ani też żadne moje odkrycie.
Ale pomijając już fakt czy to nas boli czy nie uważam, że ktoś to napisał bo miał jakieś podstawy do tego. W naszym przypadku ma to mniejsze znaczenie bo wiele z nas ma świadomość tego typu uwarunkowań, poza tym w tym tekście jest za dużo „może” i „pewnych”, żeby wyciągać z niego jednoznaczne wnioski.

Wiadomo, że wszystko jest względne i każdy z nas jest inny, każdy słucha własnego instynktu. Autor zaznacza, że wiele da się nadrobić, ale też stwierdza pewien fakt. Myśle, że dobrze mieć świadomość tego. Dla mnie to był szok..., ale dzięki temu wiem, że bez wyrażnego powodu drugiego dziecka nie dam sobie odebrać.

I jeszcze podkreślę, że fakt rozdzielenia matki z dzieckiem nie oznacza, że dziecko czy matka będzie miało jakiekolwiek problemy emocjonalne czy zdrowotne - nasze matki widziały nas tylko kilka chwil dziennie na karmienie i jakoś dajemy sobie radę w życiu ;).

rebelka
04-11-2008, 20:39
W najnowszym "newsweeku" jest bardzo ciekawy artykuł, mówiący o tym, że gdy nie zaspokoi się dziecku potrzeby bliskości w najmłodszych latach to skutkiem tego może być zatrzymanie wydalania hormonu wzrostu. Podany jest przykład małej Amerykanki Laury, którą nie zajmowała się matka, dziewczynka przestała rosnąć, robiono jej masę badań, zajmowało się nią szerokie grono fachowców. Dopiero psychiatra zauważył problem relacji z matką i doszedł w czym problem.

agucha
04-11-2008, 23:05
Nie przesadzajmy, nic, co napisałyście nie uraziło, przynajmniej mnie.
Dla dobra sprawy trzeba trąbić o wadze pierwszych kontaktów.
Może właśnie któraś z nas nie da sobie bez potrzeby odebrać dziecka...
Im więcej wiemy, tym więcej możemy zrobić.