Zobacz pełną wersję : opadanie w kieszonce i inne rozterki
Witam się grzecznie i mam nadzieję, że pomożecie debiutantce.
Na razie nosiliśmy się w domu, większych problemów nie zaobserwowałam, maluch w chuście śpi ładnie i głęboko, a ja mogę zrobić wszystko (co z reguły ogranicza się do czynności typu wieszanie czy składanie prania - rzeczy, które wymagają niewielkiej ruchliwości). Dziś natomiast wybraliśmy się na spacer i mały osiadł do tego stopnia, że żeby pocałować go w czółko, musiałam znacznie schylić głowę. Pytam więc, czy to wina chusty (na razie nosimy się w Nati zwykłej) czy też słabego dociągnięcia?
I jeszcze jedno: czy rączki malucha powinny być ułożone symetrycznie, czy też może je sobie układać dowolnie (jedna podgięta, druga wyprostowana)?
Z góry dziękuję za pomoc.
Też mam taki problem... Starsza była już starsza, gdy ją zaczęłam nosić, w podwójnym X było nam najlepiej i bezproblemowo. A teraz Młoda tak osiada... Tłumaczę sobie, że gdyby była większa/wyższa, to bym ją bez ekwilibrystyki pocałowała - ale czuję, że chyba nie tak dobrze wiążę...
dziewczyny, wrzućcie zdjęcia, to pomożemy, bo tak na sucho to tylko gdybać można, a gdybanie Wam nie pomoże :p
saskia - bez zdjęcia pogdybam tylko, że to raczej nie wina chusty :ninja:
Kasia.234
04-05-2011, 18:43
Skoro osiada po czasie, to chusta za luźno zawiązana. Zawsze można dociągnąć w trakcie spaceru :)
Mam nadzieję, że pojawi się jakiś doradca, a na razie napisze według stanu mojej wiedzy. Rączki powinny być symetrycznie - jeśli są niesymetrycznie ułożone, to całe ciało jest wygięte. Co do osiadania dużo nie poradzę - zależy od chusty, od wagi dziecka, od wiązania pewnie też... Czasem chusta kurczy się w praniu i potem trochę się rozciąga w czasie pierwszych spacerów. Zawsze można trochę podociągać w czasie spaceru.
dziewczyny, wrzućcie zdjęcia, to pomożemy, bo tak na sucho to tylko gdybać można, a gdybanie Wam nie pomoże :p
Dzięki za propozycję, myślałam, że wczoraj się uda, ale nie wyszło. W weekend mąż obiecał, że nas uwieczni. Mam nadzieję, że się uda, bo mnie ta kieszonka "gryzie";)
Jeśli osiada to raczej źle dociągnięta. Ale z drugiej strony inaczej się mota jak dziecko nie śpi a gdy już zaśnie to samo inaczej się układa w chuście, więc ja zwykle poprawiam w czasie spaceru. Choć czasami jak mam więcej czasu to już w domu dobrze zamotam, podociągam i jest dobrze przez dłuższy czas.
I ja spróbuję się obfotografować, tym bardziej, że mam nową chustę i bardzo bym się chciała w niej polansować;), a w źle zawiązanej się nie odważę wyjść z domu.
A tak na sucho: źle dociągnięta = za słabo? Czy nierównomiernie?
ZLE DOCIĄGNIĘTA to nierównomiernie/za słabo /w zły sposób
myśle ze jak ci opada to możliwe ze za słoabo dociągasz i w czasie ruchu luzy wychodzą...
może spróbuj se poruszać w czasie dociągania
ja jak już mam dociągniętą to chwytam jeszcze końce ciągnąc do góry kręce i ruszam biodrami wtedy jeszcze przez to ruszanie chusta popracuje i sie ładnie dociagnie dopasuje więc po związaniu nie osiada...wiem trzeba uważac żeby dzieć się nie wysunoł dołem :) ale jak już jest mocno dociągnięta to się nie wysunie dopiero wtedy w ten sposób poprawiam
Mam podobny problem z opadaniem i próbowałam właśnie dociągać, tylko nie wiem, jak najsensowniej to zrobić - rozwiązać całkowicie węzeł i dopiero wtedy, czy poluzować tylko i jakoś na poluzowanym jakoś przepychać?
Żle dociągnięta. Ja dociągam kawałek po kawałku. Dość mocno. Na koniec obie poły dociągnięte rozkładam szeroko w bok i jeszcze raz mocno dociągam, bo przy wiązaniu zawsze trochę mi się luzuje. Choć raczej powinnam napisać w czasie przeszłym, bo teraz noszę tylko na plecach.
Przy ponownym dociąganiu zawsze rozwiązuję węzeł i od nowa dociągam.
ja odwiązuje węzeł i dociągam
Może ten filmik coś pomoże
http://www.youtube.com/watch?v=7R5Xy04OZYs
Niektóre chusty mają tendencję do osiadania bo są lekko śliskie, znowu inne są "czepliwe" i trzymają jak beton. Ostatnio wiązałam na szybkiego swoje ciężkie już dziecko w Ince, z przodu w 2x, dość wysoko mając na uwadze, że przy byle jakim dociągnięciu mi opadnie - i nie opadło na centymetr. Drogi przed sobą nie widziałam i musiałam luzować wiązanie żeby cokolwiek widzieć gdzie nogi stawiam. Dlatego kocham Inkę :love:
Mój Młody nie lubi nadmiernego dociągania; raz, ze lubi się rozglądać, dwa- gdy jest zmęczony, a często taki właśnie ląduje w chuście, pręży się i niechętnie daje "zniewolić".
Niezależnie od tego, jak jest spolegliwy przy wiązaniu, zawsze gdy już wyjdziemy na spacer i zaśnie, okazuje się, że robią się jakieś luzy, gdy główkę o mnie oprze. Chyba tylko raz czy dwa nie musiałam nic dociągać.
Zwykle, tak jak Dziewczyny tu napisały, też dociągam już po wyjściu, by mieć pewność, że nijak mi się śpiący nie będzie męczył w za luźno związanej chuście.
Też na razie motamy się w kieszonkę.
Przepraszam, że się dopnę, ale nie chcę mnożyć wątków na ten temat.
Też mam problem z kieszonką. Obawiam się, że za późno się połapałam, że za mało "zapadam" małej pupę i narobiłam jej szkód w kręgosłupku. Kolanka małej nie wypadają na wysokości pępka tylko miednicy (tworzą kąt prosty z tułowiem). Nie wiem jak ją zamotać, by pupa się zapadła bardzaiej, bo mała się pręży i prostuje nogi. Próbowałam brać małą pod kolanka i kciukami udka nakierować bardziej w dół, ale dziecię zawzięcie je prostuje. Czy jest jakaś inna metoda? Chętnie wybrałabym się na jakieś chustowe spotkanie lub warsztaty w Poznaniu.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.