PDA

Zobacz pełną wersję : czy Wam tez chca pomagac :)



aisinom
29-03-2011, 15:44
Pomagac w ubieraniu chusty? w moim otoczeniu chusta to wielka nowość, i gdy motam małego w chustę to zawsze ktos podlatuje i pyta:pomóż ci? i łapie gdzieś za chuste , małego chce podtrzymywać:duh::D Ale ogolnie reakcje pozytywne na przytulonego w mame chusciocha.

Kasia.234
29-03-2011, 15:47
Na początku pomagali, jak już się opatrzyli ;) i zobaczyli, że sama sobie radzę, jak chusta przestała być nowością to przestali chcieć pomagać.

marjen
29-03-2011, 15:50
no fakt, wszyscy chcą pomagać jak tylko widzą :)

Mayka1981
29-03-2011, 15:58
W ubieraniu nie, ale w trzymaniu dziecka i owszem czasami ktoś się wyrwie ;)

Przywykłam, czasami nawet korzystam (przy wyciaganiu wręczam dziecko, zeby się w spokoju odmotać ;))

magda_32_0
29-03-2011, 16:08
Tak. Ostatnio jedna pani mi pomogła, byłam nader wdzięczna, bo trzymała końce i nie wpadały w błoto.

aisinom
29-03-2011, 16:17
tak , na dworze to taka pomoc moze sie przydac :)

edyta
29-03-2011, 16:22
norma. wszyscy jak widza ponad 3 m chusty to leca na pomoc.ale ja to akurat lubie. raz zaskoczyłą mnie 50-latka gdy wiazałam mt.mowi ze wie co to i ze sama nosiła w mt swoje dzieci. ale to nie w pl:)

Filippa
29-03-2011, 16:40
No obcych nieobeznanych z tematem to nawet rozumiem i korzystam, np przy brzydkiej pogodzie (jw), ale moja teściowa za każdym razem MUSI mi pomagać:duh:. W domu, kiedy nic mi się nie brudzi, przed lustrem, dziecia mogę w każdej chwili gdzieś położyć itd, ale ona MUSI, niezależnie od sytuacji. I już nie mam siły jej tłumaczyć, że sama sobie świetnie radzę, a ona mi tylko przeszkadza. No ale ten typ tak ma :roll:.

Paprotka
29-03-2011, 16:44
Oj tak, mi w ośrodku rehabilitacyjnym zawsze ktoś chciał pomóc przy zdejmowaniu, co mi niezbyt odpowiadało, bo mam już "zaprogramowane" ruchy w taki sposób, żeby się nie zaplątać 5m chustą, a jak ktoś mi coś zaczyna ruszać, to się plącze ;P
Przy brzydkiej pogodzie rzeczywiście by się przydało!

Filippa
29-03-2011, 16:47
mam już "zaprogramowane" ruchy w taki sposób, żeby się nie zaplątać 5m chustą, a jak ktoś mi coś zaczyna ruszać, to się plącze ;P

O to to!

metis1
29-03-2011, 17:11
Ja odpowiadam, ze gdyby "to"/chusta wymagalo pomocy przy motaniu, to byloby nic nie warte :)

Tehanu
29-03-2011, 17:13
Moja babcia nigdy nie może wytrzymać i tka ręce akurat tam, gdzie najbardziej przeszkadzają... Chociaż teraz też wykorzystuję jej chęć pomocy, jak zakładam ergo to krzyżuje mi pasy równo na plecach :P Ale przy chuście dostawałam szału.

martajotka
29-03-2011, 17:35
oj chcą, chcą.
Wczoraj byłam na pobraniu krwi, z małą w chuście, to pielęgniarka też się pytała ile osób musi mi pomagać, by włożyć dziecko w chustę. Uśmiałam się :mrgreen:

Efinka
29-03-2011, 17:37
mnie też znajomi i nieznajomi pytają czy pomóc. Nie dalej jak wczoraj miałam taką sytuację. Te miny i wpatrzone:omg: oczy, gdy się ktoś pierwszy raz przygląda - bezcenne!

MamaSzyma
29-03-2011, 21:13
mnie też znajomi i nieznajomi pytają czy pomóc. Nie dalej jak wczoraj miałam taką sytuację. Te miny i wpatrzone:omg: oczy, gdy się ktoś pierwszy raz przygląda - bezcenne!

dokładnie, ja to sie czuję czasem jak kosmitka przy motaniu. A przecież chusta to nic niezwykłego;):)

Tehanu
29-03-2011, 21:45
Aż mi się przypomniało...
Z pomocą to niewiele ma wspólnego - ale:
Pojechaliśmy sobie na większe zakupy do centrum handlowego, jakoś w grudniu to było. Dzieć z auta pod pachą do środka, wydłubał go mąż z ciuchów zewnętrznych, ja już zawijam się do kieszonki... Stanął obok nas taki w miarę młody człowiek i się patrzy bez skrepowania większego. Patrzy i mówi: "Ja muszę zobaczyć, co pani teraz zrobi i jak pani sobie z tym poradzi! Ja to chcę zobaczyć!"
Chce, niech patrzy... zawiązałam młodego, pozbieraliśmy nasze rzeczy z ławeczki, powiedzieliśmy panu "do widzenia" i poszliśmy :) Twardo stał i patrzył na nas do samego końca :P

olka
29-03-2011, 21:51
Tak, zdarzało się, że babcia jakaś do nas podbiegała :) Teraz zdarza się, że ktoś ostentacyjnie się gapi, ale propozycji pomocy dawno nie usłyszałam. Może już jakoś pewniej wyglądam, nabrałam wprawy czy cuś ;)

węgielek
29-03-2011, 21:54
wielokrotnie opedzalam sie od "pomocnych" rak :)

margaretka
29-03-2011, 22:19
moja mama namiętnie chce pomagać w dociąganiu, a ja namiętnie jej tłumaczę, że sobie poradzę:)
odnośnie obcych osób: nie spotkałam się jeszcze z propozycją pomocy, może dlatego, że całą zimę przechodziłyśmy w jednej kurtce i motałam się przeważnie tylko w domu:)

equidna
29-03-2011, 22:20
taki odruch otoczenia chyba, że pomagac chcą...mnie najczęściej przy wyjmowaniu z łapami lecieli :)

goshya
29-03-2011, 22:23
mi też niektórzy chcą pomagać, aż sama się dziwię....:lol: fajne to, że tak się troszczą:thumbs up:

madorado
29-03-2011, 22:24
Norma, że chcą pomagać we wkładaniu/wyjmowaniu. I jeszcze jak idę w chuśie, to ludzie się rzucają, żeby drzwi przede mną otwierać, podawać to i tamto. A jak dzieci w wózku wiozę, to rzadko kiedy ktoś pomocny się znajdzie :ninja:

Fiona
29-03-2011, 22:28
kiedyś w przychodni dziadzio jakiś mi zaofiarował pomoc, a mt miałam z małą na brzuchu
i on fachowo podał mi pasy przez plecy, żebym nimi po podłodze nie zamiatała
bardzo miło mnie zaskoczył tym :)(a to 2 lata temu było!:rolleyes:)

ovejablanca
29-03-2011, 22:28
często :)
szczególnie przy zarzucaniu na plecy
a ja wtedy tracę rezon i mi się pląta chusta na ramionach...;)

mamapatryka
29-03-2011, 22:30
Mi dzisiaj Pani w średnim wieku ustępowała miejsca w autobusie,oczywiście nie skorzystałam,ale atrakcją całego autobusu pozostałam do końca jazdy:):):)

peluche
29-03-2011, 22:44
ojeje ile razy mi sie zdarzyło.... szczególnie, jak mam dziecko na plecach i chcę mu np. poprawic główke jak śpi... a jak juz motam sie w miejscu publicznym, to w ogóle jest widowisko ;)

elenapogodna
29-03-2011, 22:54
mi też ciągle chcą pomóc. ale raz sama prosiłam pomocy, męża co prawda. kiedy za pierwszym razem pawie garnet wiązałam, to nie poradziłam sama z węzłem - takie one były grube i sztywne:omg:

camee
29-03-2011, 23:44
przy pierwszych motaniach to moja rodzina ( mam szczegolnie ) z zapartym tchem patrzyla, ze stresem niemal:) oczywiscie chcieli pomagac, podtrzymac biedne, przywiazywane dziecko;) ale ja musze sama. za to teraz przy probach wrzucania na plecy to by ie pomoc przydala.

ostroszyc
30-03-2011, 01:43
Taaak... Najbardziej "pomogła" mi uczynna koleżanka kiedy chciałam zdjąć Małego zamotanego w ONO z przodu. Zanim zdążyłam ją powstrzymać zaczęła mi pomagać od... ROZPIĘCIA PASA BIODROWEGO. Bardzo sprytnie...

dokebu
30-03-2011, 04:52
Mi ciągle chcieli ludzie pomagać przy wiązaniu MT, przy ściąganiu pozwalałam żeby ktoś mi dziecię przejął na moment :lol:

Najbardziej mnie rozśmieszał mąż, bo zanim podał mi małego do MT to nikomu nie pozwalał mi pomagać z tekstem ONA SOBIE PORADZI :lool:

MamaHenia&Stasia
30-03-2011, 05:57
kiedyś w przychodni dziadzio jakiś mi zaofiarował pomoc, a mt miałam z małą na brzuchu
i on fachowo podał mi pasy przez plecy, żebym nimi po podłodze nie zamiatała
bardzo miło mnie zaskoczył tym :)(a to 2 lata temu było!:rolleyes:)

Tak, to najczęściej stosowana pomoc od osób trzecich, jak sie wiązaliśmy, by sobie chusty, czy pasów od MT nie brudzić. ;)

dankin-82
30-03-2011, 09:20
ojj mi też też ludzie spieszą z pomocą :D ale zawsze odmawiam. Choc jak mnie ostatnio teściu dopadł przy zakładaniu nubigo :omg: no musiał wyregulowac wszystko a potem jaki dumny chodził :mrgreen: żebyście widziały jego mine....bezcenna :lool::lool::lool:

ovejablanca
30-03-2011, 09:42
Mi dzisiaj Pani w średnim wieku ustępowała miejsca w autobusie,oczywiście nie skorzystałam,ale atrakcją całego autobusu pozostałam do końca jazdy:):):)

ja korzystam zawsze...jednak tak jest znacznie bezpieczniej dla dziecka niż na stojąco.

panthera
30-03-2011, 14:18
ja korzystam zawsze...jednak tak jest znacznie bezpieczniej dla dziecka niż na stojąco.
ja też. no chyba ze jakaś babciunia co ledwo stoi mi ustępuje, wtedy mówię ze bardzo dziękuję ale sa młodsi i żeby ona siedziała.
kiedyś byłam taka "hop co ja nie postoje" i jak autobus przyhamował ledwo zdążyłam osłonic ręką głowę Maćka (mimo ze się trzymałam dość mocno) a siniak na dłoni miałam ze 2 tyg.

fiolka
30-03-2011, 14:32
mi zawsze teściowa chce pomagać, choć raczej "łapie" Wicka jak go przekładam z jednego ramienia na drugie przy wkładaniu w kieszonkę, łapie go odruchowo, ale w tak nagły sposób, że zawsze mnie przy tym wystraszy ;) boi się że maluch wypadnie w trakcie ;)

edit: własnie otrzymałam status chustonoszki!!!! :high:

czuppi
30-03-2011, 17:20
oj tak, tak chcą pomagać i niektórzy mają takie zatroskane miny czy aby mi dzieć nie wypadnie :lol:

malutk_a
01-04-2011, 13:14
mnie ostatnio tesciowa chciala pomoc :) bo pierwszy raz widziala jak sie motam w chuste

Karolcia
01-04-2011, 19:23
Wielokrotnie chciano mi pomagać, szczególnie gdy było widać, że na plecy dziecię poleci.
Nie korzystałam nigdy, bo nie lubię. Boję się, że ktoś kto się nie zna więcej szkody uczyni niż pomocy.

A teraz sezon motania na dworze się zaczyna, więc zobaczymy jak będzie:ninja:

Tehanu
01-04-2011, 21:01
A mi dziś babcia znowu "pomagała" i skończyło się na wyjściu na dwór z hybrydą w haniebnym stanie ;( A musiałam już wyjść, bo młody ostatnio jęczy przy wiązaniu i z babcią nakręcali się wzajemnie...

akana
01-04-2011, 23:17
U nas też często, i o ile pomoc przy wyciąganiu zupełnie mi nie przeszkadza, to w trakcie wiązania strasznie - staram się grzecznie odmawiać, ale często potem takie koszmarne wiązania mi wychodzą, ze po prostu wstyd :hide:
Mały jak sama go motam grzecznie i cierpliwie leży na moich plecach i czeka aż skończę, ale gdy tylko widzi / czuje dodatkowe asekurujące go ręce, zaczyna wiercić się jak wariat...

malutk_a
11-04-2011, 12:45
ostatnio moj dziadek rwal sie do pomocy przy czym strasznie jajczyl czy aby na pewno mala nie jest za mocno scisnieta i ma jak oddychac :duh: