PDA

Zobacz pełną wersję : Przejściowy kryzys, czy koniec noszenia?



margaretka
21-03-2011, 23:27
Jeżeli już było, to poproszę o linki:)

Mamy kryzys od kilku dni: Gabi płacze przy motaniu, odpycha się rączkami, a jak już ją cudem zamotam i wyjdziemy z domu, to wygina się, pręży i wierzga tak, że każde wiązanie bierze w łeb:( Co rusz muszę poprawiać, bo nóżki jej wiszą:(
Nie próbuję żadnych nowych wiązań tylko to, co do tej pory, czyli kieszonka i 2X. Wychodzimy też tak jak zwykle, gdy jest śpiąca. Dotąd zasypiała zaraz po wyjściu bez żadnego problemu, teraz muszę długo spacerować i czasami zaśnie, a czasami nie (chociaż jest bardzo zmęczona).

Na chwilę obecną została nam manduca, bo tylko w niej siedzi stabilnie...

Zastanawiam się, czy to oznacza, że nie potrzebuje już mojej bliskości?

W domu za to chce być przy mnie non stop, nie mogę jej z oczu zniknąć, tylko ja ją usypiam (wcześniej usypiał ją M. trzymając za rączkę, teraz płacze i uspokaja się dopiero jak mnie zobaczy i ją przytulę), tylko u mnie na rękach chce być, czyli taki mały paradoks...

Nie wiem co o tym myśleć? Skapitulować i wozić ją w wózku, czy motać na siłę (bo tak to wygląda właśnie)?

Byłyście w takiej sytuacji?

MonikaK
21-03-2011, 23:33
A tak Ci podlinkuję mój temat, jak Ignacy miał niecały rok ;)
http://chusty.info/forum/showthread.php?t=36593
A teraz sam mi nosidło przynosi, chustę też. i uwielbia :D
Edit: ja bym na plecy spróbowała wrzucić, ale na spokojnie i nic na siłę :)

margaretka
21-03-2011, 23:43
Plecak właśnie ćwiczymy od jakiegoś czasu i ostatnio nawet zdziwiłam się, że Gabi nie protestowała, tylko siedziała zaciekawiona:)
Może to jest rozwiązanie?
No właśnie: nic na siłę:) Jutro chyba odpoczniemy od chusty i zobaczymy co wyjdzie ze spaceru wózkowego, chociaż żal mi bardzo:(

MonikaK
21-03-2011, 23:45
W plecaku mała więcej widzi, więc nic dziwnego ze bardziej lubi ;)
Jeszcze się nanosicie :D
Ja mam wrażenie że im Ignacy cięższy tym więcej go noszę :duh:

margaretka
22-03-2011, 00:07
To mnie troszkę pocieszyłaś, bo naprawdę już mi czarne myśli krążyły, że to koniec...

Tehanu
22-03-2011, 14:24
Mój Młody też miał taki odrzut od noszenia - mniej więcej 2 tygodnie temu, najpierw zrezygnował z chusty na rzecz nosidła, potem z nosidła na rzecz wózka/noszenia na rękach. Nie zmuszałam, kilka dni pojeździł, potem przyszło testowe nosidło i okazało się, że nie ma problemu już. Znowu się śmieje, jak wyciągam nosidło... ale chusta odpoczywa, bo młody nie ma cierpliwości do motania/poprawiania i wygina się i pręży.
Nie zmienia to faktu, że tylko czekam, aż zrobi się cieplej, żeby go na stałe wrzucić na plecy - na razie mamy kurtkę, pod którą może podróżować tylko z przodu, kombinezon za ciepły, a dres... moim zdaniem jeszcze nie wystarczy :(

Może spróbuj na biodrze? Mnie kusi, dziecko widzi świat, ja widzę dziecko...;)

margaretka
22-03-2011, 19:43
Gabi uwielbia jak ją noszę na rękach na biodrze właśnie:) Tylko w kółkowej na dłuższy spacer nie za bardzo mi wygodnie, ale rzeczywiście spróbuję z długą i zobaczymy...

Dzisiaj miałyśmy pierwszy spacer w wózku od x czasu i była zachwycona, wszystko widziała, to się położyła, to sobie usiadła... Żal mi było patrzeć z jednej strony, że woli wózek, ale z drugiej, jak tak jej wygodniej, to cóż mogę poradzić?

Próbowałam jeszcze plecak i tu też protestowała... Nic przeczekam kilka dni jeszcze i będziemy od nowa się oswajać po parę minut w domu... Boję się tylko, że przez ten czas zupełnie się od chusty odzwyczai:(

annya
22-03-2011, 20:30
Ostatni spacer... koszmarek. Tymianek prężył się,prostował, w rezultacie materiał wysunął się spod pupy :twisted:. Cały czas się łudzę, że to chwilowy kryzys...

margaretka
22-03-2011, 21:05
To tak, jak u nas... Tylko twój synek starszy od Gabi, ona jeszcze nie chodzi i byłam przekonana, że noszenia mamy jeszcze na pół roku spokojnie...

kasia wska
22-03-2011, 21:09
ja bym spróbowała w manduce na plecach :)

annya
22-03-2011, 21:09
Ostatnio najchętniejsza do noszenia jest moja 5-cio latka. Jak widać kryzysy bywają :).

margaretka
22-03-2011, 21:16
ja bym spróbowała w manduce na plecach :)

Próbowałam, zapakować na plecy się dała, ale w trakcie spaceru i tak marudziła i wierzgała... Tylko tu nic się nie zsuwało i nie musiałam poprawiać, a mimo to dyskomfort czułam, że jej jednak nie wygodnie...
No i nie muszę wam chyba opisywać min ludzi w kolejce na poczcie, jak weszłam z krzyczącym dzieckiem na plecach:) Nie to, żebym się przejmowała, taki OT po prostu:)

margaretka
23-03-2011, 20:41
Jest światełko w tunelu:D
Dzisiaj na chwilkę po domu zawiązałam Gabi w plecak z krzyżem i nawet nie protestowała o dziwo:D
A na spacerze w wózku marudziła tak samo, jak w chuście:)

To chyba rzeczywiście taki etap, że musi być w ruchu i szybko jej się nudzi...