Zobacz pełną wersję : Chustowanie - tylko noszenie w chuście czy coś więcej?
Mam nadzieję, że to dobre miejsce aby porozmawiać o tym czym dla nas wszystkich jest "chustowanie"... Zaczęło się od wątku o przypadkach "niechustowości" na forum. Wywiązała się dyskusja kto może korzystać z forum - "noszące w chustach" vs "nie noszące". Okazało się, że jest sporo chustoforumek które nie noszą...
Ja postawiłam tezę, że chustowanie to coś więcej niż noszenie w chuście - to pewien sposób przeżywania macierzyństwa, budowania relacji z dzieckiem itp...nie wszyscy się zgodzili (i dobrze) ale sprawy całkowicie nie wyjaśniliśmy stąd nowy wątek.
Porozmawiajmy czym dla nas jest chustowanie, jakimi mamami jesteśmy / chcemy być. Czy chustowanie czy Rodzicielstwo Bliskości nas określa...jak o sobie myślicie.
Ja więcej o sobie już wkrótce - muszę pomyśleć.
proponuję zajrzeć do podręcznika języka polskiego i przeczytać, że słowo "chustowanie" pochodzi od czasownika "chustować" czyli nosić w chuście. I nie wiem po co dodawać inne znaczenie do tego słowa. To o czym piszesz zawiera się w pojęciu "Rodzicielstwo Bliskości" i myślę że taki temat powinnaś założyć. Chustowanie jest częścią RB. A o RB sporo już napisano, więc proponuję poczytać - no chyba że właśnie piszesz własną książkę i usiłujesz nieco się nami wyręczyć :ninja:
Chustowanie jest częścią RB.
Może być, nie musi.
lindgren
03-02-2011, 11:13
Cobra, bardzo niesympatycznie brzmisz.
mimag, taki OT ;) coś mi mówi, że zaskakująco podobnie się nazywamy :)
a jeszcze jesteśmy "sąsiadkami" :lol:
zastanawiam się jak to według mnie jest, ale chustowanie, to chyba po prostu chustowanie. a pielęgnacja, wychowywanie itd to coś innego...
ostatnio modnie jest to nazywać (dzięki "ksywce" Propagatorki) eko-rodziciestwem i pod to podpada bliskość, wielo, blw, chusty i inne...
nie wiem, czy jest sens wsadzać to w ramy określeniowe ;)
Ja dużo naprawdę noszę w chuście, Mt itp. (ostatnio w kółkowej). I tej i poprzedniej zimy wózek nie oglądał słonka- bo po co , żeby potem go czyścić? Dla mnie chustowanie to mega praktyczna sprawa. Mieszkam na 2 piętrze bez windy, mąż bardzo dużo w jest w rozjazdach i niedawno właśnie zdałam sobie sprawę, że bez chust nie poradziłabym sobie, nie wiem co bym zrobiła. Zawsze mi się tak jakoś wydawało, że często najbardziej praktyczne są najprostsze rozwiązanie i chusty to potwierdziły. Jeżeli chodzi zaś o teorię - AP itp. - to nie interesuje nie to aż tak bardzo, nie wierzę w żadne teorie wychowawcze, bo jak wynika z nazwy to tylko teorie. A to, jakim jest się rodzicem zależy od tego jakim się jest człowiekiem, więc przede wszystkim staram się pracować nad sobą.
[B] Ja postawiłam tezę, że chustowanie to coś więcej niż noszenie w chuście - to pewien sposób przeżywania macierzyństwa, budowania relacji z dzieckiem itp...nie wszyscy się zgodzili (i dobrze) ale sprawy całkowicie nie wyjaśniliśmy stąd nowy wątek.
Porozmawiajmy czym dla nas jest chustowanie, jakimi mamami jesteśmy / chcemy być. Czy chustowanie czy Rodzicielstwo Bliskości nas określa...jak o sobie myślicie.
Przypomnialo mi sie, ile czasu spedzilam nad wymyslaniem synonimow tego, czym sie obecnie zajmuje ;) Karkolomna sprawa, opisac komus niezwiazanemu z tematem chustowanie.
W moim odczuciu masz racje i nie masz racji :)
Nie masz racji mowiac, ze chustowanie to sposob przezywania macierzynstwa i budowania relacji z dzieckiem. Tu dziewczyny trafnie ujely, ze w takim znaczeniu mowisz o rodzicielstwie bliskosci.
Masz racje mowiac, ze chustowanie to cos wiecej niz noszenie w chuscie. Zazwyczaj ktos, kto w ogole uzywa takiego okreslenia musial sie z nim gdzies zetknac- gdzies uslyszec lub przeczytac. Ergo - nie jest zwyklym uzytkownikiem ;)
Mysle, ze to slowo ma zazwyczaj glebsze znaczenie dla osob okreslajacych sie mianem "mama chustujaca" - taka osoba swiadomie sie okresla w rodzicielskim swiecie. Natomiast nie przywiazywalabym takiego znaczenia do okreslenia "chustowanie", ktore stalo sie w pewien sposob popularne i modne - i uzywane jest jako jeden z synonimow konkretnej czynnosci, jaka jest zawiazanie chusty/zalozenie nosidla, zapakowanie wen potomstwa i zajecie sie czyms innym bez koniecznosci pchania wozka.
Cobro wszak chustowanie, przy najmniej dla mnie, jest także ideą, a nie tylko noszeniem w chuście.
Nawet zkasią nie do końca się zgadzam, bo dla mnie jest to i budowanie relacji i więzi z dzieckiem także :)
Natomiast już przeżywaniem macierzyństwa nie jest.
IMO fajny temat, bo jak widać dla każdego chustowanie jest czymś innym :)
Nie zapominajmy także że nie każdy stosujący AP niosi w chuście (bo np nie mozę z jakichś powodów) i nie każdy noszący stosuje AP.
Chociaż bardzo fajnie gdy jednak te tematy są połączone, bo pasują do siebie idealnie.
Winoroslinka
04-02-2011, 12:16
Nie zapominajmy także że nie każdy stosujący AP niosi w chuście (bo np nie mozę z jakichś powodów) i nie każdy noszący stosuje AP.
Chociaż bardzo fajnie gdy jednak te tematy są połączone, bo pasują do siebie idealnie.
i to jest dla mnie sedno sprawy. Chustowanie moze być czescia AP ale nie musi. O AP mozna sie rozwodzic, ale o jego elemencie jakim jest chustowanie - niekoniecznie - tzn przepraszam, ja nie widze potrzeby. Jak dla mnie to troche dorabianie ideologi do samego chustowania, co dla mnie jest niepotrzebne. Nosze i już.
To tak jakby "wózkowanie" było ideą zimnego chowu ;) Nikt sie nad wózkiem specjalnie nie rozwodzi, chyba ze mucha w znaczeniu negatywnym ;)
Nawet zkasią nie do końca się zgadzam,
hehe, Dagmara, a co to za figura stylistyczna? ;) to zgadzasz sie ze mna (choc czesciowo) czy nie? Czy nawet z Kasia sie czesciowo zgadzasz? ;) piekne :)
Dagmara, to slowo jest wieloznaczne, IMO. Bo z jednej strony to oczywisty synonim szorstkiego "chustonoszenia" (w ktorym juz sie nic wiecej nie miesci oprocz dziecka i chusty),
a z drugiej element bondingu...
Tylko jak sie zastanowisz, to noszenie w chuscie (nawet intensywne) nie jest rownoznaczne z checia tworzenia wiezi (a przynajmniej tak, jak my ja widzimy). Masa jest przykladow w innych spolecznosciach, chociazby w tak z ochota przywolywanych afrykanskich.
Masz racje - nie kazdy stosujacy AP nosi w chuscie. Wydaje mi sie jednak, ze taka osoba zaspokaja potrzebe bliskosci fizycznej dziecka w inny sposob - nie trzeba przeciez nosic, zeby byc blisko. Moze nawet nie robic tego swiadomie -po prostu AP chyba w wielu przypadkach wynika z empatii i takiej konstrukcji emocjonalnej, ze nie zachowasz sie inaczej, niz zgodnie z regulami rodzicielstwa bliskosci.
Z innej beczki: pracuje sporo z ludzmi niezwiazanymi z jakimikolwiek nieformalnymi grupami internetowymi, forami, etc. Dla takich ludzi "chustowanie" ma czesto prawie-ze-pejoratywne znaczenie, kojarzace sie z "eko-radykalami", "chustowymi terrorystami", itp. Na forum tego nie widac, bo wydaje mi sie, ze mimo roznic w pogladach dosc podobnie odbierane sa pewne podstawowe pojecia okreslajace chustowy swiat. Natomiast wystarczy, ze w trakcie kursu, na ktorym sa sami rodzice nieforumowi pojawi sie choc jedna osoba "z forum" (jakiegokolwiek dzieciowego, na ktorym sie mowi tez o chustach) - ludzie sie na chwile usztywniaja. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale reaguja podobnie prawie za kazdym razem, niezaleznie od tego, czy w Pl czy w De (pozniej roznice narodowe sprawiaja, ze jedni sie rozluzniaja, a drudzy niekoniecznie;) ale to juz inna bajka).
proponuję zajrzeć do podręcznika języka polskiego i przeczytać, że słowo "chustowanie" pochodzi od czasownika "chustować" czyli nosić w chuście.
Cobra - dobrze zrozumialam? Masz slownik jezyka polskiego, w ktorym jest czasownik "chustowac" ?
hehe, Dagmara, a co to za figura stylistyczna? ;) to zgadzasz sie ze mna (choc czesciowo) czy nie? Czy nawet z Kasia sie czesciowo zgadzasz? ;) piekne :)
No proszę Cię będziemy się łapać za słówka? Cudownie.
Zgadzam się z Tobą tylko częściowo i napisałam z którą częścią.
No proszę Cię będziemy się łapać za słówka? Cudownie.
Zgadzam się z Tobą tylko częściowo i napisałam z którą częścią.
Ty to na powaznie napisalas o lapaniu za slowka?? Tak jakos...zabrzmialo.
Wyszlo na to, ze z calej mojej wypowiedzi, ktora wyprodukowalam pod Twoim adresem, majac nadzieje na interesujace rozwiniecie dyskusji najwazniejsze jest dla Ciebie to, co powyzej.
Nie do konca rozumiem, ale ok.
chustowanie- ogół- bliskość, światopogląd i cała reszta RB przy noszeniu w chuście
noszenie w chuście- utylitaryzm, noszenie z potrzeby, bez dorabiania ideologii.
Oba sa tak samo częste, oba mają sens, oba są sobie równoważne- wszak każda matka myśli o sobie że jest najlepsza a o to w sumie głównie chodzi :)
Jak dla mnie to troche dorabianie ideologi do samego chustowania, co dla mnie jest niepotrzebne. Nosze i już.
To tak jakby "wózkowanie" było ideą zimnego chowu ;) Nikt sie nad wózkiem specjalnie nie rozwodzi, chyba ze mucha w znaczeniu negatywnym ;)
Im bardziej o tym mysle, tym bardziej dochodze do wniosku, ze jak sie mowi "chustowanie", to sie ma na mysli jakis element stylu zycia.
Przyrostek -anie kojarzy mi sie z jakas czynnoscia wykonywana przez dluzszy czas, z powtarzaniem sie....
Nie wiem, jak to nazwac - sa slowa i slowa, jedne brzmia od pierwszego razu jakos sympatycznie. "Chustowanie" tak mi sie kojarzy.
Ale daleka jestem od przypisywaniu mu jakiejs glebszej filozofii, masz racje, ze to nie ma sensu. Nosi sie i juz - a ze sie mowi przy okazji, ze ma to zalety...?
chustowanie- ogół- bliskość, światopogląd i cała reszta RB przy noszeniu w chuście
noszenie w chuście- utylitaryzm, noszenie z potrzeby, bez dorabiania ideologii.
Oba sa tak samo częste, oba mają sens, oba są sobie równoważne- wszak każda matka myśli o sobie że jest najlepsza a o to w sumie głównie chodzi :)
No i ok, tak dlugo, jak nie zabieraja sie za temat panie redaktorki z pism parentingowych. Ilez gimnastyki w tym, zeby nie powtarzac w kazdym zdaniu "noszenia w chuscie" ;)
Cobro wszak chustowanie, przy najmniej dla mnie, jest także ideą, a nie tylko noszeniem w chuście.
Im bardziej o tym mysle, tym bardziej dochodze do wniosku, ze jak sie mowi "chustowanie", to sie ma na mysli jakis element stylu zycia.
Przyrostek -anie kojarzy mi sie z jakas czynnoscia wykonywana przez dluzszy czas, z powtarzaniem sie....
Te dwie wypowiedzi zawierają sedno tego , jak ja rozumiem to hasło. "Chustowanie" dla mnie i w odniesieniu do mnie oznacza - noszenie (w chuście, mt itd.), dość częste noszenie, może nawet element stylu życia...?
Tak sobie myślę, że w moim odczuciu już chustowanie nie do końca dotyczy mojej kolezanki, która raz na jakiś czas, głównie z przyczyn pragmatycznych weźmie dziecko w nosidełku(lub chuście), ale przy tym się męczy i ogólnie nie za bardzo lubi.
a wg mnie chustowanie to jednak cos wiecej. fakt ze wygoda ale mi chodzi glownie o ta magie bliskosci. dla wygody to ludzie np fotelik samochodowy stawiaja na stole zeby miec rece wolne i na dziecko patrzec. zainteresowalam sie chustami czytajac o tym co to daje dla dzieciaczka. a nie myslac ze wygodniej mi bedzie na spacer chodzic. tak, dla mnie to na pewno cos wiecej...
Dla mnie chustowanie to nie tylko czynność jak każda inna czy środek transportu dla dziecia. Chusta miała ogromny wpływ na moje macierzyństwo, więź z dzieckiem. Wpływała na nasze życie nie tylko logistycznie, ale też emocjonalnie. Szczególnie widziałam to u męża, który dzięki chuście mógł się dłużej/więcej cieszyć fizycznym kontaktem z córką i na pewno miało to wpływ na ich więź.
No i ok, tak dlugo, jak nie zabieraja sie za temat panie redaktorki z pism parentingowych. Ilez gimnastyki w tym, zeby nie powtarzac w kazdym zdaniu "noszenia w chuscie" ;)
umówmy się że jesli one się za to biorą a nie zlecają komuś siedzącemu w temacie, to ile razy by nie powtórzyły 'noszenie w chuście' to i tak ten art będzie do d.... :P
to coś jak ksiądz o seksie :)
węgielek
04-02-2011, 22:15
umówmy się że jesli one się za to biorą a nie zlecają komuś siedzącemu w temacie, to ile razy by nie powtórzyły 'noszenie w chuście' to i tak ten art będzie do d.... :P
co masz na mysli? pytam o wyboldowany fragment.
edit: znam redaktorki noszace w chustach :)
ja tylko napiszę, ze to nowe określenie "eko-rodzic" z całą dołączona ideologia doń mnie trochę rozwala...ale ok, to pod tv...
co do noszenia w chuście-dla mnie to było naturalne. Nie mam pojęcia skąd wytrzasnęłam ten pomysł ponad 6 lat temu, bo neta nie miałam, a ludzie w moim wieku dzieci jeszcze nawet nie planowali ;) po prostu było to dla mnie oczywiste.
Winoroslinka
04-02-2011, 22:27
a, dorzuce jeszcze w tym temacie, ze chustowanie moze byc wg. mnie czyms wiecej niz tylko noszeniem w chuscie z przyczyn pragmatycznych, kiedy to nosi sie nawet wbrew niewygodom. Mnie nie zawsze jest super wygodnie, ale zawsze "blisko" z małą. I tę naszą bliskość traktuję jako jej kapitał na przyszłość
węgielek
04-02-2011, 22:29
jeszcze dodam
dlamnie chustowanie to nie tylko chustowanie. moze dlatego, ze na tym forum poznalam wielo i inne eko aspekty i produkty.
ale znam osoby, ktore tylko chustowaly/chustuja swoje dzieci i dalekie sa od AP, BLW, wielo i orzechow pioracych :D
co masz na mysli? pytam o wyboldowany fragment.
edit: znam redaktorki noszace w chustach :)
ahh wkurzył mnie dziś artykuł pewien, rżnięty stricte z materiałów prasowych. nie lubię takich 'redaktorek' ;/
ale eot, ani reklamy ani antyreklamy nie bede robic :)
Wiecie, moim zdaniem to z chustowaniem to jest tak: zależy, co kto chce w tym widzieć. Dla jednych chusta jest poprostu innym niż wózek sposobem poruszania się z dzieckiem, jakimś udogodnieniem, a że przy okazji ma to zalety dla dziecka to tym bardziej. I jest ok. Podchodzą do chust w sposób czysto użytkowy.
Inni dostrzegają, że chusta daje pewnien rodzaj bliskości, której, powiedzmy, nie doświadcza się w wózku. To że jak np. masz maluszka przed sobą to masz z nim cały czas kontakt. Od tej bliskości można, ale nie trzeba, dojść do AP, wielo, BLW i innych. Ma się 2-3 chusty (żeby mieć jakąś, jak jedna się zabrudzi), lubi się je i to też jest ok.
I są też dziewczyny dla których chusta jest ważnym elementem w wychowaniu maluszka. Bliskość, chusta jako kocyk, przytulanka dla dziecka. Są często ukochane, jedyne, niesprzedawalne chusty... Chusta jest zawsze i wszędzie. Taka chusta, inna chusta. Pojawiają się określenia na różne rodzaje chust, grupy, które się spotykają, mówią własnym językiem. Poprostu wsiąka się w to. Szerzy się idee chustonoszenia. I to też jest ok.
Żadna z tych opcji nie jest, moim zdaniem, zła (no może ta ostatnia bywa zbyt kosztowna :-) )
Mnie nie raz określono na ulicy "chuściara". Moim zdaniem to oznacza, że społeczeństwo postrzega rodziców noszących w chustach jak "sektę" bo dlaczego nie mówi się "nosidlara"? Bo nosidła nie są tak "egzotyczne".
Ja lubię nosić w chuście bo: 1. widzę, że mojemu dziecku jest potrzebna bliskość (co nie znaczy, że przytulanie bez chusty nie istnieje :-) ). Widzę różnicę w zachowaniu mojego synka "chowanego w chuście" i córki "wózkowej". Widzę, że jest bardziej otwarty, ciekawy wszystkiego, odważniejszy. Lubi się przytulać. Czerpie z tego przyjemność. Starsza przez dłuuuugi czas była niedotykalska, a teraz czasem sama przynosi chustę, żeby ją chwilkę tak poprzytulać. Mnie chusty zmieniły jako matkę. Czerpię znacznie większą przyjemność z macierzyństwa.
2. Fajnie jest wyróżniać się na ulicy (chociaż jakiś czas temu komentarze zwłaszcza negatywne baaaardzo mnie stresowały)
3. lubię oglądać nowe chusty. Podobają mi się poprostu jako materiały. Mam swoje najulubieńsze :-) i szukam tej jedynej, naj naj. Każda nowa chusta (nawet jeśli zaraz pofrunie np. na bazarek) daje mi dużą radość z odpakowania przesyłki.
4. jest mi wygodnie bez wózka poruszać się po mieście.
Ale to, że podchodzę do chust trochę emocjonalnie nie znaczy, że moje dziecko jest na wielo (chociaż są bardzo ładne). Nie jest bo mnie coś ciskało na pranie, młody nie chciał w nich siedzić. Nie jest całkowicie na BLW bo nie mam na to czasu, nie stosuję orzechów bo poprostu nie. I już.
Trochę się nawypisywałam, ale ja tak to widzę.
I jeszcze dodam, że od chust doszłam do tego, że słowa "mam dziecko" (w moim przypadku "mam dzieci") zyskały więcej znaczeń. Popatrzyłam, zapoznałam się właśnie z BLW i innymi i poprostu wybrałam sobie to, co nam najbardziej odpowiadało. Nie przyjmuję wszytkiego bezkrytycznie tylko dlatego, że noszę w chustach.
Dla mnie na razie chusta to ułatwienie. Pomaga uspokoić Nelę, uspać, jak jej to samodzielnie nie wychodzi. Wspaniale też jest czuć tę bliskość. Ale chyba bardziej traktuję chustę użytkowo, nie ideologicznie. Mam wózek i Nela chętnie w nim jeździ, śpi w swoim łóżeczku.
Może z czasem zmieni się moje podejście do sprawy ;)
I jeszcze dodam, że od chust doszłam do tego, że słowa "mam dziecko" (w moim przypadku "mam dzieci") zyskały więcej znaczeń. Popatrzyłam, zapoznałam się właśnie z BLW i innymi i poprostu wybrałam sobie to, co nam najbardziej odpowiadało. Nie przyjmuję wszytkiego bezkrytycznie tylko dlatego, że noszę w chustach.
Ojej ja też nie :) Nie używam wielo np :) I niezbyt eko jestem też.
Właśnie chodzi o to aby w tym wątku napisać czym dla danej osoby jest chustowanie a nie AP czy EC :D
Marti też mam wózek i też korzystam w niektórych sytuacjach :)
proponuję zajrzeć do podręcznika języka polskiego i przeczytać, że słowo "chustowanie" pochodzi od czasownika "chustować" czyli nosić w chuście. I nie wiem po co dodawać inne znaczenie do tego słowa.
aż sobie do słownika zajrzałam - takiego słowa w słowniku języka polskiego nie ma ;) w podręcznikach też nie pamiętam.
wracając do tematu i już bez ironii - spotykam wiele osób, które do noszenia w chuście podchodzą typowo użytkowo - aby mieć wolne ręce, nie zastanawiając się nad całą "filozoficzną" stroną noszenia. Czasem mam wrażenie, że jest ich więcej niż tych, którzy zaczynają nosić ponieważ chcą być blisko, chcą donosić ciążę itp.
mleczarenka
05-02-2011, 00:13
Kiedy zarejestrowałam się na tym forum, napisałam, że byłam chustosceptykiem.:frownWydawało mi się niedorzeczne chodzenie ciągle z dzieckiem uwieszonym na szyi. Nie byłam wtedy mamą, prowadziłam zupełnie inny tryb życia. Nie dopuszczałam nawet takiej możliwości, że kiedyś będę chciała poświęcić się całkowicie wychowaniu.
Zaszłam w ciążę, urodziłam dziecko i wszystko się zmieniło!
Kiedy poraz pierwszy zawiązałam chustę, wówczas poczułam się tak, jak za pierwszym razem, w momencie położenia mi na brzuchu mojego ukochanego synka. :lol: Zrozumiałam, że noszenie w chuście jest dla mnie znacznie czymś ważniejszym, aniżeli tylko sposobem na noszenie dziecka, czy stylem życia. Dla mnie chustowanie to powrót do początku-do sedna macierzyństwa.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.