Zobacz pełną wersję : Mąż mi zarzuca przyzwyczajenie córy do noszenia
Młodsza córa nie chce spędzać ze mną czasu na zabawie, a domaga się noszenia, czy to w chuście, czy tak normalnie na rękach, ale że mało nie waży to często właśnie ląduje w chuście, bo po prostu tak mi jest lżej.
Faktycznie jest tak, że przy każdej innej osobie się bawi, nie marudzi, tylko jak jestem ja, to się wszystko zmienia, mama musi wziąć na rączki.
I właśnie mąż mi zarzucił, że to przez to, że ja ją noszę w chuście i szczerze troszkę zgłupiałam i zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście tak może być?
czy ja wiem, moi obaj noszeni na maksa, a bawic sie niechustowo uwielbiają
pomidore
07-11-2010, 22:31
No jasne, ze tak :) U kogo jej może być tak dobrze jak u mamy, przy piersi?
Jasnie Pani :)
07-11-2010, 22:40
a ty sie nie przywyczajasz do dobrego? :ninja:
agnieszkazd
07-11-2010, 22:53
Taki wiek. Dzieci koło roku robią się po prostu bardzo "mamusiowe". Zupełnie bez związku z chustowaniem.
zrób mężowi "ciche dni łóżkowe", "bo się przyzwyczai". Lubi, potrzebuje, ty też? To o co kaman? Anielka lubi noszenie, potrzebuje, Ty też.
Mina mauża - bezcenna.:ninja:
t_a_s nie martw się, u mnie jest podobnie, bo najczęściej ja ją noszę, a G. to lubi, więc to naturalne, że kojarzę jej się z noszeniem właśnie. Na szczęście mój m. też sporo nosi, choć bez chusty, więc się mnie nie czepia :) Z resztą dzieci w tym wieku są już chyba takie pro-mamusiowe :)
Pyzak też ma tak. I nikt się u mnie tym nie przejmuje, ani małż, ani teściowie ;)
sylvetta
07-11-2010, 23:22
a ty sie nie przywyczajasz do dobrego? :ninja:
No z ust mi to wyjęła Jaśnie:)
Pomimo,ze na forum sie spotykałam z takim zdaniem - ze to na bank nie jest wina chust, i ze chusty nie mogą powodowac tego, ze dziecko non stop chce wisiec na mamie to jestem innego zdania.
Była czas, ze nie mogłam Blanki odłozyc na pół minuty. Jak dotykała stopami ziemi to ryczała. Isłyszałam milion razy - BO JĄ TAK PRZYZWYCZAIŁAS.
I przyznaje miałam chwile - ze zazdrosciłam, kiedy mi niechustowa znajoma mówiła, jak to ona wsadza córke(starszą od Blanki 3 tyg.) do łózeczka i moze uprasowac. Albo daje jej ksiązeczke i dziecka nie ma;). Ale to były krótkie chwile.
Bo moja Blanka jest przeodważnym dzieckiem, uśmiechniętym, pogodnym. Nie boi sie nikogo... Jest otwarta i ciekawska ienergiczna. A to poniekąd zalety tego, ze świat poznawałysmy chustą powiązane. Przeciez nie tylko dziecko sie przyzwyczaja do chusty - my tez. To jest dobrodziejstwo zarówno dla dziecka jak i dla matki.
Po prostu nie prasuje;)
u mnie było podobnie tyle że z moją mamą która stwierdziła że rocznego wtedy Filipka musi usypiać na rękach bo ja go nauczyłam nosić :):):)
oczywiście żadnego faktu w tym nie było... bo jak ja poszłam z nim do łóżka to zasypiał ze mną normalnie... :):):)
co do nauczenia się do noszenia to w ogóle nie jest podparte żadną teorią ...mój mały aktualnie ma 3 lata i nie noszę go już w chuście ( to znaczy tylko okazjonalnie jak jest potrzeba ), kiedyś był wdzięcznym modelem teraz nie ma szans by przy rzeszy ludzi pokazać jak się wiążemy :):):)
dziecko czuje poczucie więzi z matką przede wszystkim i kiedy potrzebuje jej obecności po prostu do niej przychodzi i zapewnia sobie to co akurat potrzebuje.....
niech mąż przeczyta sobie książkę "w głębi kontinuum" może wtedy zrozumie jak ważna jest bliskość i budowane w ten sposób więzi z maluchem
Nastka55
08-11-2010, 10:47
t_a_S u mnie tez tak jest. maz ciagle gada ze przyzwyczajam na rekach czy to w chuscie nosic i ze maly nic nie bedzie innego chcial tylko noszenia. tesciowa tak samo, ze go rozpuszcze ze jak ona zostanie z nim jak bedzie potrzeba to go nawet nie uspi bo przyzwyczajony zasypiac w ''płachcie'' jak ona to mowi i ze bedzie musiala na rekach usypiac a nie ma slily dzwigac klocka :) a to nie jest tak, jak mały ma gorsze dni to nie chce go meczyc i specjalnie wsadzam do chusty zeby szybciej zasnal. a jak ma normalny dzien jak nic mu nie dolega to spokojnie zasypia bez niej. ale tez sie nasluchalam roznych rzeczy na ten temat. ze przyzwyczajam ze pozniej nawet do wc bez malego nie wyjde ;) moim zdaniem to nie chusty wina ze mala chce byc noszona. poprostu tego potrzebuje i tyle. kazdy potrzebuje bliskosci. nie przejmuj sie t_a_S. kazdy kto nie nosi w chuscie to powie ze to wina chusty :)
A u mnie nie do końca. Mały głównie tatę maltretuje, żeby go na ręce brał mimo, że ten nosi go w chuście(raczej w MT) bardzo sporadycznie. Także powiedz mężowi, że to wcale nie od noszenia w chuście zależy:)
zrób mężowi "ciche dni łóżkowe", "bo się przyzwyczai". Lubi, potrzebuje, ty też? To o co kaman? Anielka lubi noszenie, potrzebuje, Ty też.
Mina mauża - bezcenna.:ninja:
No bezcenna rada :) Myślę że zakończy temat :)
Ja z trochę innej strony patrząc, jako że nie nosiłam swojej obecnie 2,5 letniej córki, mogę powiedzieć, że to jest dokładnie tak jak dziewczyny piszą: człowiek, nie tylko dziecko, przyzwyczaja się i chce tego, co jest dla niego najprzyjemniejsze. Moja Danusia wisiała mi non stop na piersi, karmiłam ją prawie 2 lata, spała dosyć długo z nami w łóżku z racji tych częstych karmień na początku i tak sobie teraz myślę, że gdybym jej w porę zapewniła jakąś inną fajną formę bycia blisko mnie (na przykład noszenie w chuście :) ) to tak często nie szukałaby cycka. Mój miesięczny synek ssie o wiele mniej, ale widzę, że bardzo lubi być noszony w pionie i często go w związku z tym mam na rękach. I też oczywiście słyszę, żebym go ciągle nie wyjmowała z łóżeczka " bo się przyzwyczai" :)
Dziś powinna dojść do mnie moja pierwsza chusta, więc spróbujemy się ponosić w ten sposób. Już sobie wyobrażam te komentarze rodziny... Ale potwierdzam: chusta nie ma nic do tego, że dziecko chce być jak najbliżej mamy, że szuka bliskości.
Nastka55
08-11-2010, 14:20
ja podam jeszcze jeden argument ze to nie chusta przyzwyczaja dziecko do noszenia. moja szwagierka gdy urodzila córkę mało ją nosiła no bo grzeczna, bo po co, bo jeszcze sie przyzwyczai ;) no i z mezem nie nosili jej prawie wcale na rekach, o chuscie nie mowie bo to dla nich obca sprawa :) kilka miesiecy bylo spokojnie a potem mala nie dala nic zrobic w domu bo chciala tylko na rece bo tak potrzebowala tej bliskosci. teraz ma dwa latka i tez ciagle wisi na mojej szwgierce bo najwidoczniej brak jej tej bliskosci niezaspokojonej jak byla nieco mlodsza. nie jest samodzielna, marudzi prawie non stop, nie jest dla mnie wzorem dziecka szczesliwego i zadowolonego z zycia. wiec nosmy swoje dzieci jak najczesciej :)
Noszę, nosiłam dużo poprzednią córę, choć wtedy było trudniej, bo nie znałam chusty.
Gadanie było wszem i wobec :) A jak próbowałam namówić siostrę, żeby synka nosiła, bo mówiła, że marudny, to stwierdziła, że woli bujać go w bujaczku.
pszczoła
08-11-2010, 14:25
Nasza Lena tak miała od około 9.m-ca do 14. Też się nasłuchałam, że toksycznie związałam dziecko ze sobą, blablabla..Jak przeszedł jej słynny lęk separacyjny, poszłaaa w świat i mamusia już nie była potrzebna tak mocno.
Cieszę się, że ją tak ze sobą związałam, i że w naturalny sposób to się skonczyło:)
Teraz znów tak zamierzam (rodzę w marcu)
iiii tam... za parę miesięcy będziecie ją gonić, bo jedynym akceptowalnym środkiem transportu okażą się jej własne nogi, a jedynym słusznym kierunkiem - przeciwny do tego, w którym zmierzają rodzice...
Przyzwyczajaj! Moj 3.5 latek noszony jest od urodzenia, bardzo lubi, choc teraz glownie samobiezny, rowerowy, sporadycznie do ergonomika wejdzie :) Ciesz sie kazda chwila, bo dzieciaki tak szybko rosna, za szybko!
Wiesz, że mój Wicia zasypiał sam w łóżeczku a ja go od tego odzwyczaiłam:) Bo tak mi brakowało tulenia, Linda wie co pisze - dzieci urosną i bedziesz tesknic za noszeniem:)
klucz do tego to nie robić nic wbrew sobie, jeśli tez to lubisz to nos do woli! bliskości z własnym dzieckiem nigdy dość !
poza tym dziewczyny dobrze prawią
Nastka55
08-11-2010, 18:44
pewnie ze tak, nos do woli i poki Ci kregoslup na to pozwala :) dni mijają nieubłaganie a dzieciaczki rosną. jeśli razem tego potrzebujecie to nie sluchaj innych tylko noscie się i cieszcie sie Waszą bliskością ;)
EEE tam zarzuca. Lepsze noszenie w chuscie, niż trzaskanie placzacym dzieckiem w wozku (a znam taki przypadek), bo ciagle ryczy i tylko by sie chcialo nosic. A przeciez mama zmeczona jest i nie ma sily nosic. W rezultacie maluch, jak juz teraz ma ok 2 lata, potrafi sie zanosic placzem, byle go wziac na rece i przytulic.
ja już tęsknię za tym częstym noszeniem, więc jak tylko mogę wrzucić na plecy małego do chusty to jestem szczęśliwa... i już "pracujemy" nad rodzeństwem by maleństwo też nosić od pierwszych dni :):):)
Winoroslinka
08-11-2010, 21:06
moje rozkochanie sie w macierzynstwie datuje sie na okres kiedy to przejrzalam na oczy i przestalam przejmowac sie wlasnie takimi problemami ze córke do czegos tam przyzwyczaję :) Wrzuć na luz i delektuj sie tym "wybraniem" !!!!
Nastka55
08-11-2010, 21:57
moje rozkochanie sie w macierzynstwie datuje sie na okres kiedy to przejrzalam na oczy i przestalam przejmowac sie wlasnie takimi problemami ze córke do czegos tam przyzwyczaję :) Wrzuć na luz i delektuj sie tym "wybraniem" !!!!
swiete slowa. ja mam tak samo, na poczatku gdy urodzil sie Mikolaj przejmowalam sie tymi wszystkimi komentarzami typu''przyzwyczaisz go'', ''zobaczysz'' itd itp, teraz wyluzowalam, kiedy chce to nosze co z nim chce robic to robie. nawet ostatnio byla taka sytuacja gdy maly wieczorem nie mogl usnac a ja nosilam go po calym pokoju byle go tylko uspokoic bo strasznie plakal. nosilam moze z godzine, a tesciowa do mnie: ''i ty go tak go do snu usypiasz, bedziesz go tak nosic? lepiej w wozku powoz to szybciej zasnie'' a ja na to ze jak trzeba byloby to nosilabym go nawet przez cala noc. wolalam zeby maly wyplakal mi sie w moja piers niz mialby plakac i usypiac sie w wozku.
zrób mężowi "ciche dni łóżkowe", "bo się przyzwyczai". Lubi, potrzebuje, ty też? To o co kaman? Anielka lubi noszenie, potrzebuje, Ty też.
Mina mauża - bezcenna.:ninja:
he he he chcialabym fotke tego M. zobaczyc :ninja:
Przyzwyczajaj! Moj 3.5 latek noszony jest od urodzenia, bardzo lubi, choc teraz glownie samobiezny, rowerowy, sporadycznie do ergonomika wejdzie :) Ciesz sie kazda chwila, bo dzieciaki tak szybko rosna, za szybko!
Tak zdecydowanie zbyt szybko i chciałoby się naprzytulać tak na zapas dla samej siebie, bo za chwilę trzeba się będzie prosić co by na chwilke pozwoliło się zamotać.
Wrócę troszkę, bo jednak nie daję rady, ona domaga się noszenia non stop, pomimo, że lubię, to jednak moje możliwości są ograniczone, kręgosłup mi siada, a ona raczej małej wagi nie jest, bo ponad 12 już waży.
Nie chcę nic na siłę, ale może jakiś sposób, żeby choć troszkę dała odetchnąć?
Nie wiem, co się stało, czy to taki okres, czy zęby, czy może podziębiona i dlatego, ale tak ostatnimi czasami jest codziennie.
Może połóż się z nią na chwilę na kanapie, przytul. U mnie to działa. Na obu chuściochów.
mamafranka
02-12-2010, 23:52
moje rozkochanie sie w macierzynstwie datuje sie na okres kiedy to przejrzalam na oczy i przestalam przejmowac sie wlasnie takimi problemami ze córke do czegos tam przyzwyczaję :) Wrzuć na luz i delektuj sie tym "wybraniem" !!!!
świete słowa, miałam i mam tak samo. Macierzyństwo stało się cudną przygodą od kiedy przestałam słuchać "Aniu przyzwyczaisz go i potem będzie problem"
panthera
03-12-2010, 00:13
o Maciek też na mnie wisi non stop jak małż wraca z pracy z ulgą go oddaje choć na chwilę. Myślę ze akurat u Maćka to jest kwestia dużej ilości zmian - tylko u mnie na rekach/w chuście czuje się pewnie.
ale niechustowy Damian znosi zmiany duuuzo gorzej...
wiec myślę ze to potrzeba bliskości z Toba właśnie i jak radziła Pati szukaj innych form bliskości, czy to przytulanie na łóżku, czy turlanie po podłodze czy co tam wymyślisz.
ja jak już nie daje rady - siadam na kanapie biorę Maćka na kolana i bawimy sie w różne wyliczanki na palcach - cały czas przytuleni.
Też mi się wydaje, że to kwestia odpowiedniej "porcji" bliskości.
Mój synu pierwsze 3 miesiące jeździł w wózku i straszna przylepa była. Po zamotaniu zaczęły się chwile samotnej zabawy, gadulenie na podłodze... Bo kilkugodzinny spacer plus usypianie na rękach z grubsza wystarczały. Potem zresztą zaczął sam zasypiać.
Teraz nosimy się tylko trochę po domu, bo w śniegu rozjeżdżam się nawet uwieszona wózka :( i od kilku dni z powrotem mam przylepa... Zamiast się bawić i turlać siedzi u mnie na kolanach i po prostu się przytula...
panthera
03-12-2010, 15:25
tehanu - taki OT masz piękny nick, kojarzy mi się z "ziemiomorzem"
Też OT: panthera, o to dokładnie chodzi :) Dziękuję :)
22justyna
05-12-2010, 00:46
Ja też myślę, że uzależnienie od noszenia (swoją drogą jakże przyjemne:)) nie ma z chustą nic wspólnego. Są dzieci, które potrzebują być non stop u mamusi na rączkach ( w chuście, czy bez), a są takie, które od małego potrafią pobyć troche same. Ja mam dwa egzemplarze przytulaków (tyle, że starszej córci nie chustowałam) i bardzo sie z tego przytulania ciesze (chyba też się uzależniłam;)).
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.