Zobacz pełną wersję : I jeszcze o wymiernych korzyściach z posiadania chuściocha
Tak mnie dziś na przemyślenia wzięło, po spacerze od urzędu do urzędu. Co właściwie jest w tych dzieciach przywiązanych do nas chustą, że tak działają na innych? Moja Lena w chuście zaczarowała już panie we wszystkich sklepach w okolicy, ostatnio ciągle dostaję coś "w promocji" żeby mama się zdrowo odżywiała, bo wtedy dzidzia się zdrowo chowa :) Do byłej pracy męża się wybrałam (z Leną zachustowaną jak zwykle), żeby odebrać jego zapomniane świadectwo pracy - zapomniałam zabrać mężowe upoważnienie i klops - wg przepisów jak papierka mężowską ręką podpisanego nie przyniosę to nie dadzą i koniec. I dali po telefonie do męża :) A pani z kadr bardzo nieprzyjemna ponoć - nie zauważyłam niczego takiego, za to zauważyłam, że pani z kadr bardzo lubi dzieciaczki. A już największe dziwy w urzędach. Sporo spraw się nazbierało ostatnio i pomału wszystko załatwiam. Jakiekolwiek pisemko dostać - tragedia. Termin realizacji 7 dni i ani chwili wcześniej. Dużo tego biegania, ale panie w słupskich urzędach naprawdę miłe, same podpowiadają, co jeszcze w danej sprawie można by zrobić. I panowie też - żeby nie było :) I pisemka dostaję szybciej. No słowo daję, jak poszłam do US w piątek po świstek (termin realizacji 7 dni - na kartce nad okienkiem napisane) z dziecięciem śpiącym w chuście i pytam nieśmiało, bez większej nadziei, czy jest jakakolwiek szansa, żeby mieć to na poniedziałek - pani mi odpowiedziała, żebym przyszła i sprawdziła - no i było. A wcześniej, jak po inne papiery z tego samego urzędu szłam, z Leną w wózku, nie było absolutnie żadnej szansy na przyśpieszenie, bo "wszystkich klientów muszą traktować jednakowo". No szok normalnie. Dzieć w wózku też słodki jest, też do ludzi się uśmiecha i też słodko śpi. I na nikim nie robi wrażenia. Dzieć w chuście czarów jakichś chyba używa albo ja już nie wiem co. O przepuszczaniu w kolejce do kasy i ustępowania miejsca w autobusie to już nawet nie ma co wspominać, bo naprawdę ludzie bardzo sympatyczni są w takich sytuacjach.
No, wygadałam się :) Przepraszam, że tak długo, ale ostatnio nie mam większych problemów i dręczą mnie mniejsze nie-problemy :twisted:
chyba żyję w innym kraju.
moja amelka w chuście nie działa na ŻADNE urzędniczki i na ŻADNYCH petentów przepełnionych urzędów.
właśnie wróciłam z zatłoczonej poczty.
swoje w kolejce odstałam.
a co!
chyba żyję w innym kraju.
moja amelka w chuście nie działa na ŻADNE urzędniczki i na ŻADNYCH petentów przepełnionych urzędów.
właśnie wróciłam z zatłoczonej poczty.
swoje w kolejce odstałam.
a co!
bo to wszystkie dzieci trzeba zabrac ;)
u nas dziala
ja już też mam na koncie kilka załatwionych spraw na madzię w chuście i uśmiech na zmęczonym (na pokaz) obliczu matczynym.
pani w skarbowym nawet za mnie wypełniała korektę :shock:
węgielek
18-08-2008, 19:00
ooo, dobrze radzicie kobiety, to ja jutro do ZUS-u zabieram Tomka w chuscie... a co!
chyba żyję w innym kraju.
moja amelka w chuście nie działa na ŻADNE urzędniczki i na ŻADNYCH petentów przepełnionych urzędów.
właśnie wróciłam z zatłoczonej poczty.
swoje w kolejce odstałam.
a co!
bo to wszystkie dzieci trzeba zabrac ;)
u nas dziala
ja zabieram wszystkie (bo nie mam innego wyjścia) i brzuch też zabieram :lol: a w kolejce na poczcie na tym zadupiu stoję. Stoję, bo tu są trzy krzesełka na całą pocztę :? Na Pradze jakoś przyjaźniej pod tym względem było (w takich chwilach jak na poczcie, stojąc w autobusie, tęsknię za Pragą)
A ja pierwszy raz w życiu kupiłam coś bez kolejki-w zatłoczonej Zetce :D Oj magia chusty działa.Czasami :D
Mnie w metrze z Zuzią w chuście wszyscy chcieli ustąpić miejsca, ale już pani w ciąży stojącej obok niestety nikt.
jak mój NM poszedł z Matyldą w chuście na rundkę po urzędach - Urząd Gminy, WKU, ZUS - to wrócił, wszystko załatwone, a okazało się, że wszystkie swoje dokumenty, łącznie z dowodem, zostawił w domu....wszystko załatwił na piękne oczy naszego dziecka :shock: :D
a bez dziecięcia w chuście nawet wyprawa na pocztę jest koszmarem
Jasnie Pani :)
18-08-2008, 20:53
Tam gdzie byłam wczesniej zycie bez chusty było niemozliwe, ale jakos nie powalałam wszystkich na kolana. Zdecydowanie ogromna większosc była komentarzy negatywnych, ale..... ludzie przynajmniej wiedzieli co to jest :idea:
Tu gdzie jestem teraz, zycie bez chusty jest jak najbardziej możliwe (ale kto by chciał :wink: ) i nikt mnie negatywami nie uraczy, ale za to jestem traktowana jak:
a). sympatyczny ufolud ET.... :roll:
b). biedna Polka co do tej pory, z biedy, zamiast w wózku, to w szmacie -jak reszta jej plemienia nosi.... :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll:
W dodatku od kilku dni coraz częściej słysze, że przesadzam, że Luśka juz za duża na noszenie....
w dodatku między innymi od własnego męża :cry: :cry: :cry:
>> i ty Brutusie....<< :cry: :cry: :cry:
b). biedna Polka co do tej pory, z biedy, zamiast w wózku, to w szmacie -jak reszta jej plemienia nosi.... Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes
mnie tak samo na moim snobskim zadupiu traktuja
no jakby Dior z megametka chusty puscil to bylaby inna bajka... :roll:
b). biedna Polka co do tej pory, z biedy, zamiast w wózku, to w szmacie -jak reszta jej plemienia nosi.... :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll:
No to mnie rozwaliło:)
kasiulka1975
19-08-2008, 18:12
Tak,ja tez raz slyszalam taki tekst tutaj...Mnie sie pytano kilka lat temu czy wiem co to jest pralka automatyczna i czy jadlam w tym swoim kraju szynke...
Genowefa
19-08-2008, 18:12
u mnie na poczcie i w mięsnym z takim przejęciem obsługują, oczywiście jak i wszędzie zdarzają się wyyjątki, np. pani w spożywczym do mnie czy to dziecko się nie męczy :ninja: ale za to kasjerka w tym samym sklepie jak mnie obsługiwała to powiedziała cicho: "pani niech bez kolejki zawsze wchodzi ;)" -jak ta dziewczyna, co dawała cynki w "
Genowefa
19-08-2008, 18:15
Tak,ja tez raz slyszalam taki tekst tutaj...Mnie sie pytano kilka lat temu czy wiem co to jest pralka automatyczna i czy jadlam w tym swoim kraju szynke...
coś Ty :shock: :shock:
Tak,ja tez raz slyszalam taki tekst tutaj...Mnie sie pytano kilka lat temu czy wiem co to jest pralka automatyczna i czy jadlam w tym swoim kraju szynke...
A co to jest szynka????????????? :evil:
Nie łudźmy się, na zachodzie mają takie zdanie o Polsce jak większość Polaków o Rumunii czy Bułgarii :?
Ridibunda
20-08-2008, 13:45
Tak,ja tez raz slyszalam taki tekst tutaj...Mnie sie pytano kilka lat temu czy wiem co to jest pralka automatyczna i czy jadlam w tym swoim kraju szynke...
Wszędzie są dziwni ludzie. Mnie w Poznaniu pytano czy wiem co to są naleśniki i czy u nas się je jada (tak, nawet nożem i widelcem :) ) i o typowo wielkopolski zwyczaj zajączka wielkanocnego (ester rabit, ostern hase, ja, ja...).
Tak,ja tez raz slyszalam taki tekst tutaj...Mnie sie pytano kilka lat temu czy wiem co to jest pralka automatyczna i czy jadlam w tym swoim kraju szynke...
A co to jest szynka????????????? :evil: E tam, ja zazwyczaj bardziej mi smakuje wątrobianka/pasztetowa niż szynka :o :lol:
E tam, ja zazwyczaj bardziej mi smakuje wątrobianka/pasztetowa niż szynka :o :lol:
:op: Ano z szynkami ten problem, że więcej w nich wody i chemii niż mięsa prawdziwego :) A domowa wątrobianka mmmmm pycha :) Mój mąż kazał mi napisać, że się w pełni z Tobą zgadza marmez :D
calineczka
26-08-2008, 13:26
a ja tam nie wiem co to szynka/wątrobianka i inne tego typu mięsiwa :D
i żyję :D :D :D
i to całkiem dobrze sobie żyję
:D :D :D
http://www.ticker.7910.org/as1cCqT0g410010OTE4MTJkfDU1OTc2ZHxLb25yYWQgbWEganW-.gif (http://www.ticker.7910.org/eng)
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.