Zobacz pełną wersję : PODAJCIE PROSZĘ argumenty przeciwko wózkom
Tak jak są argumenty przeciwko wisiadłom czy noszeniu przodem do świata, tak ostatnio uświadomiłam sobie kilka koszmarnych spraw związanych z wózkiem. A ponieważ szukaj znowu nic takiego nie wypluł to wpisuję to co ja zauważyłam czekając na kolejne argumenty przeciwko wózkom:
1. W spacerówce dziecko siedzi przodem do świata i nie ma kontaktu wzrokowego z matką - poczucie bezpieczeństwa zredukowane do zera.
2. W spacerówce siedząc przodem do matki nie widzi zbyt wiele.
3. Rzadko który wózek ma możliwość odwrócenia pałąka prowadzącego tak aby ochronić dziecko przed wiatrem.
4. Zasłonka foliowa przeciwdeszczowa to zbrodnia - nie dosć, że przez folię, nie dość że pofałdowaną to jeszcze mokrą - wzrok się psuje bardzo szybko
5. Wymuszona pozycja w spacerówce - przypięte szelkami dziecko zazwyczaj szuwa się mimowolnie lekko w dół przez co część lędźwiowa traci podparcie (a jak to boli wie każdy siedzący na niewygodnym krześle). zsuwa się również lekko w bok i wygląda ja S. Jaka to szkoda dla kręgosłupa to nawet nie chcę myśleć.
6. Drobne drgania przenoszone przez ramę wózka (nawet z najlepszymi resorami) mogą w dłuższym okresie użytkowania powodować mikrourazy kręgosłupa (przestrzeni międzykręgowych).
....
tyle mojego olśnienia.
I żeby nie było - wózek mam ale używałam go może z 20 razy przez 11 miesięcy życia Pyzy - głównie do momentu zanim Pyza nie skończyła 8 tygodni i wolno ją było nosić w chuście oraz kilka razy gdy musiałam przytargać zgrzewkę picia ze sklepu. Ale ostatnio zakupy jechały w wózku a Pyza zamotana na mamie ;-)
A mam już serdecznie dosyć wymądrzeń się babci Pyzy która jest głucha na zwykłe "nie życzę sobie wożenia mojej córeczki w wózku" oraz "Pyza sobie tego nie życzy" (<-poparte wrzaskiem rozpaczy Pyzy na widok wózka).
Czekam na dalsze pomysły. Potem je złączę w jeden, podsumowujący post. ... A może wydrukujemy ulotki i będziemy rozdawać nieświadomym rodzicom ...? ;-)
Wow! A prawie wszystkie mamy wożą swoje dzieci w wózkach i o czymś takim nie zdają sobie w ogóle sprawy!
Ja w temacie noszenia w czymś dziecka jestem jeszcze zielona, ale dokształcam się. Też nie zgłębiałam się w wady wożenia dziecka w wózku i jestem pod sporym wrażeniem.. Dziękuję za olśnienie, mimo tego, że czasem dziecię swoje w wózek wsadzić muszę, bo innego wyjścia jak do tej pory nie mam
Luthienna
03-10-2010, 23:35
mój siedział raz przodem do mnie, raz do świata. Jak do świata to nie przeszkadzało mi to kucać co jakiś czas przy nim i pogadać. Ale generalnie sam nie bardzo chcial bo pożerał wzrokiem wszystko co go otaczało. Lubi jeździć w wózku i podziwiać - taki typ.Pokazuje a ja mu mówię co widzi, jaki to kolor itp. Opierać się nigdy nie chce. Siedzi wyprostowany z rękoma na barierce. Folii nie uzywam ( mam czaderską budkę) i ewentualnie buty mu zamokną ;)
A wózek się przydaje jak trzeba na targ uderzyć i zrobić mega warzywno-owocowe zakupy. Dlatego ja nigdy wózka nie demonizuję i nie będę demonizowała, choć oczywiście rozpaczam nad utraconym tachaniem Misia na plecach :(
1. To już wiadomo że nie wszedzie z nimi wejdziesz, schody, itd, nie mówiac o tym że jak mieszkasz na 4 to musisz go tam wytargac a dziecko 11 kg + 6 wozek no to ładna waga
2. czesto zajmuja cały bagażnik i torba już nie wchodzi - szczególnie uciążliwe przy wyjezdzie np na weekend nie mówiać o tygodniowej wyprawie
3. nie daje rady w sniegu i jak jest plucha
4. psuje sie czeba konserwowac itd
to takie technicznie bardziej sprawy :P
też mam wózek dla babć jak chcą na spacer osttanio coraz rzedziej uzywany bo dziecie chce samo :) no albo w chuście :)
edit. a wogole nie moge zrozumiec dlaczego mamy jak juz wożą w wózku to nie w gondoli a w tych fotelikach do samochodu!!!!!!!!! i to takie maleństwa przeważnie.
kubutkowa
04-10-2010, 00:15
1.
edit. a wogole nie moge zrozumiec dlaczego mamy jak juz wożą w wózku to nie w gondoli a w tych fotelikach do samochodu!!!!!!!!! i to takie maleństwa przeważnie.
Ciiiii.... Ja tak wożę o ile używam wózka.Bo :
A) Kubutek może mnie zgarnąć z miasta- fotelik przecież mamy
B) Nie ma opcji ,żeby Tocha walnąć do gondoli , a na spacerówkę przodem do świata chyba jest jeszcze za malutki
Wg mnie główną wadą wózka, są jego gabaryty - obojętnie jaka parasolka nie podskoczy chuście :-)Juz zdarzyło mi się zlać potem podczas jakiegoś wypadu. Mnie ten argument wystarczy. ;-)
Aniamama
04-10-2010, 00:21
moja córka jeździ w spacerówce jak musi i ogromnie się wścieka bo świata nie widzi.
wiecie co, szczerze napiszę, że rzygać mi sie chce już tym demonizowaniem wózka!
nie wiem, ale nowe pokolenie chustonoszy chyba za punkt honoru obrało sobie walkę do ostatniej kropli krwi z wózkiem :?
Wiecie, to już nawet nie jest śmieszne...a miało być pouczające? moralizujące? uświadamiające?... jakie?????
brawo mamy z jednym małym dzieckiem- proponuję przedyskutować temat, jak tych małych dzieci będziecie mieć kapkę wiecej koło siebie i nikogo do pomocy.
kubutkowa
04-10-2010, 01:00
Aniu, spokojnie.Nie ma co się denerwować ;-)
To ot takie sobie gadanie (pisanie). Ja tam wózek mam i używam, naprzemiennie z chustą.Pewnie większość z nas tak robi (no, może poza muchą ;-)) .Prawdziwy komfort , to możliwość wyboru - dzis mam ochotę na spacer z ...
"olśnienia" cobry wcale nie wioną żartem
julinkowa
04-10-2010, 01:40
Ania -popieram!
kubutkowa - myślę dokładnie tak samo :)
edit. a wogole nie moge zrozumiec dlaczego mamy jak juz wożą w wózku to nie w gondoli a w tych fotelikach do samochodu!!!!!!!!! i to takie maleństwa przeważnie.
kiedyś też się temu dziwiłam. a potem nie znalazłam żadnego argumentu przeciw (oczywiście vs. gondola, nie vs. chusta ;), żeby było jasne). dziecko ma plecy zaokrąglone, co dla mnie jest bardziej naturalną pozycją od leżenia na płask. fotelik jest dość ciasny, i to też nie jest źle, bo maluchy w ograniczonej przestrzeni czują się bardziej pewnie.
edit - a wracając do tematu głównego - nie popadajmy w przesadę.
przyznaję, miałam okres chustotalibstwa. ale poznałam też mnóstwo dzieciaczków, które od pierwszych dni życia akceptowały wózek w pełni. dzieciaki są różne. niektóre lubią wielogodzinne drzemki na spacerze. moja Zośka do wózkowych dłuuuugo nie należała. ale teraz należy, sama się wózka domaga. wózek jest przydatny i nic w nim złego nie ma, dopóki nie służy do telepania w nim niemowlaka, który płacze, bo chce na ręce. wot i wsio.
Ja wózek lubię. Jak mam iść po 3 km w każdą stronę po 3 kg ziemniaków i 2 kg kurczaka, to bez wózka sobie nie wyobrażam. Ale wtedy wiem, że idę ulicą, wchodzę tylko na bazar, więc nie po schodach etc. Moje dziecko od początku akceptowało i wóz i chustę, jeździło przodem do świata i bardzo jej to odpowiadało. Nie popadajmy w przesadę....
rhodiana
04-10-2010, 07:19
O bez przesady!!! Te wszystkie argumenty, że: tak nie widzi mamy, a tak nie widzi świata, że wymuszona pozycja itp odpowaidają też chustonoszeniu!!! Więc uważajmy z takimi zarzutami, bo możemy ukręcić bicz na siebie i ktoś wykorzysta to przeciw nam!!! Ja używam i wózka i chusty i nie widzę w tym problemu :) Myślę, że jest więcej tu takich chustomam tylko boją się ujawnić, żeby nie zostać wyklętymi... :(
Jasnie Pani :)
04-10-2010, 07:42
wiecie co, szczerze napiszę, że rzygać mi sie chce już tym demonizowaniem wózka!
nie wiem, ale nowe pokolenie chustonoszy chyba za punkt honoru obrało sobie walkę do ostatniej kropli krwi z wózkiem :?
Wiecie, to już nawet nie jest śmieszne...a miało być pouczające? moralizujące? uświadamiające?... jakie?????
brawo mamy z jednym małym dzieckiem- proponuję przedyskutować temat, jak tych małych dzieci będziecie mieć kapkę wiecej koło siebie i nikogo do pomocy.
Amen
wiecie co, szczerze napiszę, że rzygać mi sie chce już tym demonizowaniem wózka!
nie wiem, ale nowe pokolenie chustonoszy chyba za punkt honoru obrało sobie walkę do ostatniej kropli krwi z wózkiem :?
Wiecie, to już nawet nie jest śmieszne...a miało być pouczające? moralizujące? uświadamiające?... jakie?????
brawo mamy z jednym małym dzieckiem- proponuję przedyskutować temat, jak tych małych dzieci będziecie mieć kapkę wiecej koło siebie i nikogo do pomocy.
ty piszesz do jakiegoś wroga czy do koleżanki z forum? - co to jest za język?! - "chce mi się rzygać jak cię czytam".
a w temacie:
Ludzie są noszeni od 2,5 miliona lat. Od poczęcia do powiedzmy 2 roku życia błednik wciąż jest trenowany przez kroki i inne ruchy matki/ojca. Jeśli po urodzeniu dziecko trafia do łóżeczka i wózka to trening nigdy nie będzie ukończony (a natura nie wymyśliła go przypadkowo).
Jasnie Pani :)
04-10-2010, 08:42
- "chce mi się rzygać jak cię czytam".
.
tam cos innego jest napisane, nie wkladaj w czyjes usta nie jego słow.
bardzo fajnie mucho, ze pomagasz kamuszycy nosic córki, ale nie kazda z nas ma te mozliwosc,a niejedna tyle dzieci, ze i noszacych jej nie starczy i przykro wciaz czytac, ze koniecznoscia krzywdzimy dziecko.
Nymphadora
04-10-2010, 08:47
wiecie co, szczerze napiszę, że rzygać mi sie chce już tym demonizowaniem wózka!
nie wiem, ale nowe pokolenie chustonoszy chyba za punkt honoru obrało sobie walkę do ostatniej kropli krwi z wózkiem :?
Wiecie, to już nawet nie jest śmieszne...a miało być pouczające? moralizujące? uświadamiające?... jakie?????
brawo mamy z jednym małym dzieckiem- proponuję przedyskutować temat, jak tych małych dzieci będziecie mieć kapkę wiecej koło siebie i nikogo do pomocy.
Podpisze sie pod tym :)
erithacus
04-10-2010, 08:48
Ludzie są noszeni od 2,5 miliona lat. Od poczęcia do powiedzmy 2 roku życia błednik wciąż jest trenowany przez kroki i inne ruchy matki/ojca. Jeśli po urodzeniu dziecko trafia do łóżeczka i wózka to trening nigdy nie będzie ukończony (a natura nie wymyśliła go przypadkowo).
Czy to znaczy, że my wszyscy mamy niewykształcony błędnik? Pokaż mi, kto z naszego pokolenia był noszony w chuście i ma lepiej wykształcony błędnik. W ogóle czym się to objawia?
Cobra, chyba trochę na wyrost te argumenty, można sobie dół podkopać.
1. W spacerówce dziecko siedzi przodem do świata i nie ma kontaktu wzrokowego z matką - poczucie bezpieczeństwa zredukowane do zera.
- nie trzeba widzieć mamy, żeby wiedzieć, że ona tam jest. Oczywiście mówimy o dzieciach, które są dość duże na to, aby jeździć przodem do świata, a nie o trzymiesięczniakach.
- jeśli dziecko jest wytulone i wynoszone (nawet na rękach) w innych sytuacjach, to poczucia bezpieczeństwa nie staci, a jeśli straci, to da o tym znać płaczem, na co kochająca mama zawsze zareaguje
2. W spacerówce siedząc przodem do matki nie widzi zbyt wiele.
- za to w chuście widzi?
3. Rzadko który wózek ma możliwość odwrócenia pałąka prowadzącego tak aby ochronić dziecko przed wiatrem.
- no nie sądzę, aby mamy wystawiały dziecko na wiatr. Według mnie w chuście wieje na dziecko bardziej, przynajmniej na twarz.
4. Zasłonka foliowa przeciwdeszczowa to zbrodnia - nie dosć, że przez folię, nie dość że pofałdowaną to jeszcze mokrą - wzrok się psuje bardzo szybko
-eeee?
- a jak komuś nie pasuje, to nie używa.
5. Wymuszona pozycja w spacerówce - przypięte szelkami dziecko zazwyczaj szuwa się mimowolnie lekko w dół przez co część lędźwiowa traci podparcie (a jak to boli wie każdy siedzący na niewygodnym krześle). zsuwa się również lekko w bok i wygląda ja S. Jaka to szkoda dla kręgosłupa to nawet nie chcę myśleć.
- nie sadza się dzieci niesiędzących, które mogą się zsunąć, tu wózek nie ma nic do rzeczy
- a w chuście pozycja jest niewymuszona?
6. Drobne drgania przenoszone przez ramę wózka (nawet z najlepszymi resorami) mogą w dłuższym okresie użytkowania powodować mikrourazy kręgosłupa (przestrzeni międzykręgowych).
- wózek musi być dobrze amortyzowany i tyle, a drgania są wszędzie
anifloda
04-10-2010, 08:51
Moje przeciw:
- nie umiałam wózka prowadzić, non stop na coś wpadałam
- ciężki był, nie mogłam go wnieść po schodach i do tramwaju,
- i najważniejsze - Helena w nim strasznie krzyczała, spacery to był koszmar
W związku z tym, jak schowałam wózek, po odkryciu chusty 7 lat temu, tak więcej go nie wyjęłam.
Natomiast do głowy mi nie przyszło, że wożenie w wózku może być jakąś krzywdą dla dziecka. Przy takim sposobie myślenia, sami przyklejamy sobie łatkę ekstremistów i zniechęcamy ludzi do noszenia.
b.szczelna
04-10-2010, 09:22
1.Zasłonka foliowa przeciwdeszczowa to zbrodnia - nie dosć, że przez folię, nie dość że pofałdowaną to jeszcze mokrą - wzrok się psuje bardzo szybko
BZDURA
wzrok się nie psuje także od czytania po zmroku, od patrzenia z bliska na TV ani od patrzenia przez dziurkę od klucza.
wzrok się MĘCZY tak jak nogi chodzeniem na ten przykład- ale nie PSUJE- to mity daaawno obalone
znowuż folii chyba się nie używa non-stop?;>
WG mnie takie listy to druga BZDURA bo i chusty mają w grom tego typu WAD
SKupiłabym się na listach ZALET i na pamiętaniu, że różne są życiowe okoliczności i warunki- a każdy powinien robić tak jak mu wygodnie
i te LISTY są wg mnie tylko wyrazem jakiejs absurdalnej potrzeby narzucenia ludziom swojego toku myslenia- bo pozytywna propaganda IMO inaczej wygląda
wózka nie mam i gondoli miec nigdy nie bede z WYGODY mojej
a spacerowki nie mam ale nie mowie nie.
Luthienna
04-10-2010, 09:30
Myślę, że jest więcej tu takich chustomam tylko boją się ujawnić, żeby nie zostać wyklętymi... :-( co się mamy bać :) i kogo?
Co kto lubi a przede wszystkim co lubi dziecko. Moje lubi wózek spacerowy i to bardzo. Zresztą samo sobie wybiera czy wychodzimy w wózku czy na rowerku, czy bez akcesorów. Często przynosi mi mandukę i wtedy szacuję swoje siły na zamiary :) Dawniej lubiło spać w gondoli lub leżeć na brzuszku w gondoli.
Ja się nie boję a na błędnik nie narzekam. Nie zawiódł mnie nawet pod czas akrobacji szybowcowych i git :)
tucharzenka
04-10-2010, 09:44
Jeśli o mnie chodzi podstawową "wadą" wózka jest to, że Oliwka go nie lubi;-) Ku mojej niemal rozpaczy jeszcze do niedawna, no bo jak to, taki superfajny wózek a Ona się buntuje? Każde wyjście na spacer i tak kończyło się noszeniem na rękach póki nie zasnęła. A odkąd pojawiła się chusta okazało się, że spacery mogą być przyjemnością a nie stresem i choćby za to będę chustę moją pierwszą i jak narazie jedyną wielbić pod niebiosa:-) Co nie znaczy że wózek potępiam. I jeśli okaże się za czas jakiś, że w spacerówce będzie Olinkowi dobrze to czemuż miała bym nie używać? Choć z chusty nie zrezygnujemy bo nam z nią cudownie i strasznie żałuję, że przy starszym synu nie wiedziałam o tym "wynalazku". A odnośnie fotelików samochodowych vs. gondola - słyszałam opinie, że właśnie wózek wymusza na dziecięcym kręgosłupie nienaturalnie wyprostowaną pozycję i dlatego tak dużo dzieci buntuje się przeciw temu, natomiast foteliki są bardziej przyjazne ze względu na zaokrąglenie kręgosłupa. Nie poprę tego żadnymi naukowymi dowodami ani też autorytetami, sama słyszałam taką opinię w jednym z programów TV i wypowiadali się lekarz pediatra i fizjoterapeuta, do mnie w każdym razie to trafiło i przyznam, że jeśli już używam wózka to ostatnio raczej właśnie jest on w połączeniu z fotelikiem a nie z gondolą. Fotelik Mała toleruje :-)
kamuszyca
04-10-2010, 09:51
Ja używam i wózka i chusty i nie widzę w tym problemu :) Myślę, że jest więcej tu takich chustomam tylko boją się ujawnić, żeby nie zostać wyklętymi... :(
wyklętymi??? no tak - chustonoszenie to już właściwie wyznanie, a forum to sekta :ninja:
ja jutro przewietrzę mój śliczny wózek, bo wybieram się na targ po dynie :-) moja córka niestety nie będzie zapewne chciała pojechać w wózku choćby kawałek :-( a dyniom wszystko jedno..
to nie jest fajne, bo przez to mała chodzi na spacery wyłącznie ze mną, ponieważ męża nie udało mi się zachustować. No i nie ma opcji - tata z córką na spacerze, a ja mam czas dla siebie :/
Ja się zgadzam z Anią. Chustujemy a i owszem ale moja córka jeździć w wózku bardzo lubi i jest wiele sytuacji gdy z wózkiem mi wygodniej.
Ale wróćmy do tematu ;)
Wózek wady ma na pewno ale bez fanatyzmu proszę ;) Na pewno dziecku lepiej gdy wtula się w rodzica ale pamiętajmy że nie każdy nosić może, więc wady wymienić można chociaż i tak wyższość chust nad wózkami znamy. Proszę tylko nie demonizować aż tak, bo niektórym będzie przykro ;)
Luthienna
04-10-2010, 10:01
a dyniom wszystko jedno..
dynie będą zachwycone - zamiast wisieć smętnie w torbie będą sobie po królewsku podróżowały na siedząco ;)
Szukanie na siłę wad czegoś, czego największą wadą jest to, że nie jest to chusta, jest - moim zdaniem - nieco absurdalne.
Po co prowadzić kampanię negatywną? Mówmy o zaletach tego, co chcemy propagować, nie zniechęcajmy ludzi takim kategorycznym podejściem.
Wózek to dla mnie straszliwie niewygodny klamot. ALE - od kiedy mam dwójkę dzieciaczków, z czego jedno ledwochodzi przy meblach, a drugie nie przejdzie 3 km dystansu bez marudzenia i "na ląćki!" czy "do mejtajka!", to używam. I sobie cenię ;-)
A między innymi cenię sobie to, że mogę zawiesić na wózku wszystkie zakupy i nie dźwigać tego na sobie. Oraz załadować cały piaskownicowy kram i też się nie martwić, że się pogubi ;-)
Mam ciągle dużą spacerówkę, przodem do mnie, żadne parasolki i inne cuda się nie sprawdziły.
Chociaż muszę przyznać, że noworodka nie woziłam w gondoli żadnego, bo mi się wydawało, że strasznie nimi trzęsie (mimo amortyzacji).
Z cobrą zgodzę się w jednym - są wózki i wózki, niektóre mogą być dla dziecka mega niewygodne. Bo też w pierwszej ciąży nie miałam pojęcia, co to znaczy "dobra amortyzacja" w wózku.. I dlaczego niby taka wielka landara miałaby być lepsza niż coś nowoczesnego o fajnym designie? ;-)
UWAGA! DŁUGAŚNY MULTICYTAT :lol:
wiecie co, szczerze napiszę, że rzygać mi sie chce już tym demonizowaniem wózka!
podstawić kubełek? :mrgreen:
Jak mam iść po 3 km w każdą stronę po 3 kg ziemniaków i 2 kg kurczaka, to bez wózka sobie nie wyobrażam.
No jako transport dla zakupów to pewnie, że tak, c zy to dynia czy zgrzewka napojów - ale nawet z wózkiem, gdy zrobisz mega duże zakupy to i tak tachasz wszystko w łapkach, bo pod wózek sie nie zmieszczą, a co wtedy gdy dziecie zachce na rączki...? :bduh: jakieś pomysły?
O bez przesady!!! Te wszystkie argumenty, że: tak nie widzi mamy, a tak nie widzi świata, że wymuszona pozycja itp odpowaidają też chustonoszeniu!!! Więc uważajmy z takimi zarzutami, bo możemy ukręcić bicz na siebie i ktoś wykorzysta to przeciw nam!!! Ja używam i wózka i chusty i nie widzę w tym problemu :) Myślę, że jest więcej tu takich chustomam tylko boją się ujawnić, żeby nie zostać wyklętymi... :(
nikt tu na nikogo nie rzuca klątw (no może niektórzy ale to niechlubne wyjątki są :ninja:)
a może ja jakaś nie tegez jestem bo jakoś nie widzę kompletnych podobieństw między wózkiem a noszeniem w ergo czy chustach
no i ten bicz... chętnie się nauczę, jak się ukręca bicz, a jeszcze chętniej jak się go używa - od dawna fascynowało mnie to, jak ludzie potrafią biczem odkręcić korek od butelki (widziałam kiedyś w tv :omg:)
tOd poczęcia do powiedzmy 2 roku życia błednik wciąż jest trenowany przez kroki i inne ruchy matki/ojca. Jeśli po urodzeniu dziecko trafia do łóżeczka i wózka to trening nigdy nie będzie ukończony (a natura nie wymyśliła go przypadkowo).
no, a potem dysleksja i kłopoty w szkole a jeśli mamusi będzie wygodniej nic z tym nie zrobić, to wyuczone lenistwo ;-) no i niskie wykształcenie :twisted: :lol:
Czy to znaczy, że my wszyscy mamy niewykształcony błędnik? Pokaż mi, kto z naszego pokolenia był noszony w chuście i ma lepiej wykształcony błędnik. W ogóle czym się to objawia?
dysleksją na przykład
Cobra, chyba trochę na wyrost te argumenty, można sobie dół podkopać.
takie mi przyszło do głowy to napisałam, jeśli nie mam racji, to właśnie po to pisałam, a w ogóle potrzebuję żelaznych argumentów a nie takiego wydaje mi się, stąd to co napisałam
1. W spacerówce dziecko siedzi przodem do świata i nie ma kontaktu wzrokowego z matką - poczucie bezpieczeństwa zredukowane do zera.
- nie trzeba widzieć mamy, żeby wiedzieć, że ona tam jest. Oczywiście mówimy o dzieciach, które są dość duże na to, aby jeździć przodem do świata, a nie o trzymiesięczniakach.
a co w przypadku gondoli? masakra jakaś u nas była. A jak się Pyza przestraszyła motocykla to zanim ją wyplątałam ze wszystkiego i przytuliłam to już sie dziecko zryczeć zdążyło. Moze dlatego tak nie znosi wózka...? :bduh: ale nie, płakała w nim od pierwszych dni swojego życia :roll:
2. W spacerówce siedząc przodem do matki nie widzi zbyt wiele.
- za to w chuście widzi?
no trochę więcej niż biust mamy ;-)
- no nie sądzę, aby mamy wystawiały dziecko na wiatr. Według mnie w chuście wieje na dziecko bardziej, przynajmniej na twarz.
no tu się akurat nie zgodzę - codziennie widuję mamy spacerujące w wietrzną pogodę (co się chwali) z dzieckiem, któremu często wieje prosto w buzię (czego nie popieram)
4. Zasłonka foliowa przeciwdeszczowa to zbrodnia - nie dosć, że przez folię, nie dość że pofałdowaną to jeszcze mokrą - wzrok się psuje bardzo szybko
-eeee?
- a jak komuś nie pasuje, to nie używa.
na to jestem koszmarnie cięta - czy ktoś sprawdzał jak długo bez bólu głowy możne patrzeć przez coś takiego na świat? a dziecko nieraz jest zmuszane do naprawdę długiego wytrzymywania w takim zamazanym namiocie. Ja rozumiem, że deszcz napadł nas na spacerze ale kobity tak po prostu spacerują w deszczu
5. Wymuszona pozycja w spacerówce - przypięte szelkami dziecko zazwyczaj szuwa się mimowolnie lekko w dół przez co część lędźwiowa traci podparcie (a jak to boli wie każdy siedzący na niewygodnym krześle). zsuwa się również lekko w bok i wygląda ja S. Jaka to szkoda dla kręgosłupa to nawet nie chcę myśleć.
- nie sadza się dzieci niesiędzących, które mogą się zsunąć, tu wózek nie ma nic do rzeczy
- a w chuście pozycja jest niewymuszona?
no niezupełnie -= moje dziecko nawet już chodzi a w spacerówce zsuwa sie totalnie - chyba że przypnę ją tak na sztywno, że jej oczy z orbitek powyłażą ale przecież spacer ma być przyjemnością a nie torturą
6. Drobne drgania przenoszone przez ramę wózka (nawet z najlepszymi resorami) mogą w dłuższym okresie użytkowania powodować mikrourazy kręgosłupa (przestrzeni międzykręgowych).
- wózek musi być dobrze amortyzowany i tyle, a drgania są wszędzie[/QUOTE]
no to fakt, to ten argument odpada, ale jakoś co do innych nie jestem przekonana
Ja nie robię żadnej wojny ani nic. Wózek mam. Stoi przed domem (fakt, że jako kosz na zakupy i ozdoba ogrodowa). Czasami po to aby zrobić krótką przyjemność babci. Ale na serio jakoś nie wyobrażam sobie przyjemności w spacerze, gdy dziecko lata wokoło a ja oprócz pilnowania Pyzy muszę jeszcze pilnować wózka tudzież pchać go.
w jakim celu powstał ten pseudo naukowy wątek ?
prezentowane przez muchę podejscie do wózków było "z przymrużeniem oka" a to ani mądre ani potrzebne nie jest.
jak już taki wątek powstaje to jeszcze proponuję inne w tym typie:
-argumenty przeciwko łóżkom
- argumenty przeciwko łyżkom (przeciwko widelcom też byc mogą, bo przecież BLW jedyne słuszne jest)
- przeciw smoczkom i wielo to oczywista oczywistosc:roll:
może czas się przewietrzyc, piękna pogoda na dworze.
Luthienna
04-10-2010, 10:37
a przeciw stanikom-karminkom? :)
Znowu OT-uję, a taki miałam ładny odwyk - chyba miesięczny nawet, ale to dlatego ze to wątek cobry :)
fakt, u nas tez jest problem z wózkiem, kiedy Michał jest poza nim ( ma niezłe przyspieszenie i wózek muszę porzucić), ale podrzucam go staruszkom wygrzewającym się na słoneczku lub upycham w krzakach :)
:lol: cobra zdziwilabys sie ja potrafie zapakowac zakupami wozek :D
może czas się przewietrzyc, piękna pogoda na dworze.
:)
cobra - od wieeeelkich zakupów mam męża i samochód. I dalej twierdzę że 2 kg kurczaka łatwiej wieźć wózkiem niż tachać w torbie z dzieckiem w chuście (zwłaszcza jak się jest w ciąży a dziecko waży ponad 14 kg)
rhodiana
04-10-2010, 10:55
Odpowiedziałabym, ale nie mam ochoty na pyskówki, a ten wątek powoli się taki staje...
Właściwie to Meta by się zdała z sakramentalnym"użyj szukaja".Ale ma ważniejsze sprawy na głowie :-)
Za kubutkową powtórzę: fajnie mieć wybór i nie robić ani z wózka,ani z chusty remedium na wszystkie problemy i sytuacje.
Chusty kocham,wciąż dużo noszę.Wózek schowany w garażu od długiego czasu.Ale były chwile,gdy się bardzo przydawał.I dobrze,że był!
a moja mała na widok chusty spiernicza, gdzie pieprz rośnie.
a na widok wózka należącego do obcego dziecia jej oczy robią się wielkie jak spodki i nic ją nie obchodzi, że to nie nasz pojazd - na chama wchodzi i wieźć się każe.
A mam już serdecznie dosyć wymądrzeń się babci Pyzy która jest głucha na zwykłe "nie życzę sobie wożenia mojej córeczki w wózku" oraz "Pyza sobie tego nie życzy" (<-poparte wrzaskiem rozpaczy Pyzy na widok wózka).
no właśnie po to powstał ten wątek, zresztą już o tym wcześniej pisałam.
Dziewczyny, albo hormony albo ciśnienie szaleje :D zaraz mnie zlinczujecie za wątek, a to już było i byłoby nudne, gdyby się regularnie powtarzało.
NIGDZIE, powtarzam, NIGDZIE nie znalazłam w wypowiedzi zdań, że osoby wożące dzieci w wózkach są jakieś BUEEHHH I PFUJ a wy to odbieracie znowu personalnie. Nudne to już jest.
Pytanie dotyczyło argumentów przeciw. Jak wspomniałam, kontrargumenty też mile widziane bo polemika zawsze musi być obustronna. I proszę o trzymanie się tematu. Jak ktoś nie chce, nie musi się przecież w tym wątku wypowiadać. I niech taki właśnie pozostanie sobie - pseudonaukowy wątek. Pyskówkom mówię: dziękuję.
nooo te dzieci w wozkach to maja strasznie - przodem do swiata, w deszczu, po wertepach, a wiatr po oczach im daaaje.... :lol::lol::lol:
Moim zdaniem jedyny rozsadny argument to - w krajach gdzie nosza dzieci, dysplazja prawie nie wystepuje.
... i jeszcze jedno - praktycznie nie slychac placzu dzieci
no ale to argumenty za chustami, a nie przeciw wozkom. Tak sobie pomyslalam, ze rgumentacja negatywna ma to do siebie, ze czesto zniecheca, zamiast zachecac, ale jak kto woli.
Luthienna
04-10-2010, 11:38
Dla Ciebie wszystko :)
mam jeden argument przeciw: tramwaje jeżdzące na Żoliborzu to generalnie same trupy ( dziwne bo przecież każdy o centrum zahacza...). Niskopodłogowe są w ilości jeden na godzinę a bywają i takie okresy ze nawet na godzinę nie ma żadnego. I bywa ze jak wylezę na taki jeden na godzinę to on sobie nie przyjedzie...Nie wejdę, nie pojadę, spóźnię się, szlag mnie trafi ciężki i zszargają mi się nerwy. Dla mnie jedyny minus wózka jest taki, że nie wszędzie sie z nim dostanę! :)
Moje przeciw:
- nie umiałam wózka prowadzić, non stop na coś wpadałam
- ciężki był, nie mogłam go wnieść po schodach i do tramwaju,
- i najważniejsze - Helena w nim strasznie krzyczała, spacery to był koszmar
W związku z tym, jak schowałam wózek, po odkryciu chusty 7 lat temu, tak więcej go nie wyjęłam.
Natomiast do głowy mi nie przyszło, że wożenie w wózku może być jakąś krzywdą dla dziecka. Przy takim sposobie myślenia, sami przyklejamy sobie łatkę ekstremistów i zniechęcamy ludzi do noszenia.
o.
Trzymajmy się jakoś reguł wnioskowania i logiki. Jeśli uznany, że w pewnym zakresie A jest lepsze od B to nie możemy w kolejnym zdaniu o tym samym zakresie powiedzieć, że B jest lepsze od A.
W tysiącach wątków piszemy o tym, że noszenie w chuście jest lepsze (zwłaszcza jeśli chodzi o rozwój psychofizyczny dziecka oraz domowo-zakupową logistykę:) ). Nie stawiamy ograniczeń czasowych (np nosić tak ale nie więcej niż 60 minut na dzień).
Skoro noszenie jest lepsze to nienoszenie jest gorsze. Skoro noszenie jest lepsze to wózek musi mieć jakieś wady/braki (gdyby ich nie miał to noszenie nie było by lepsze). Jeśli rodzina decyduje się na chustowanie to daje dziecku więcej niż tylko je wożąc; jeśli ta sama rodzina nie zdecyduje się na chustowanie to daje dziecku mniej niż potencjalnie jest w stanie. Nie wiem dlaczego takie wnioskowanie jest tu tabu.
Wiadomo, że moja antywózkowa krucjata jest prowadzona z nieprzymrożeniem oka ale jeśli już rozmawiamy poważnie to wózek faktycznie jest gorszy o chusty w co wierzę całym sercem chustotaty.
Ja się nie boję a na błędnik nie narzekam. Nie zawiódł mnie nawet pod czas akrobacji szybowcowych i git :)
w ten sposób przeciwnik AP i chust jest w stanie odpowiedzieć na absolutnie wszystko. Już widzę zdanie zaczynające się od: a mnie mama nie nosiła i nie przytulała a potrafię/świetnie mi idzie...
Nie możemy przeczyć sami sobie - musimy coś założyć:
A) gdybyś była noszona w chuście była byś w niektórych rzeczach jeszcze lepsza niż jesteś (może np była byś mistrzynią świata w akrobacjach szybowcowych :) )
B) gdybyś była noszona w chuście była byś w 100,00% identyczna jak jesteś
Na podstawie tysięcy postów na tym forum wnioskuje, że prawdziwe jest A.
Magdailena
04-10-2010, 11:48
A ja już chyba ze 2 razy pisałam: używam i wózka, i chusty. Uważam, ze każda skrajnosć nie jest dobra.
Wózek lubię, bo: młody lubi w nim spać. Mamy czołg taki w sumie z bardzo dobrą amortyzacja, jest dosyć cieżki. Stelaż trzymamy w samochodzie, gondolę znoszę z młodym - i nie ejst mi cieżko. Jak chłop jedzie do pracy autem, a nie z kolegami, to też jakos sobie radzimy. Wózek u nas tylko do drzemek spacerowych (codziennie są o podobnej porze, więc wiemy co brać - wózek czy chustę).
W chuście jak zaśnie, to muszę być idealnie cicho, bo każde moje kaszlnięcie, kichniecie, o słowie nie wspomnę - konczy sie obudzeniem. Potem koniec drzemki, młody niewyspany i ryk aż do następnej. I w sumie wózka używamy tylko do spania na spacerze. Co do folii, psucia wzroku - nei komentuję, bo śmieszne toto jest, ale każdy gada jak lubi.
A chustę tez lubię, bo możemy isć z w góry, pojechać po córę do szkoły, zrobić zakupy (nieduże) lub po rpostu przejść się bez konieczności tarabanienia. Oczywiscie zdarza sie Wojowi i w chuście zasnąć. Ale na krótko, zaraz sie przebudza.
b.szczelna
04-10-2010, 11:52
IMO chusty zdecydowanie powinny być w każdym domu i każdy Dzieć winien móc majtać w nich nogami ALE jeśli sytuacja/cokolwiek sprawia, że używamy także wózka bo chcemy, bo tak wygodniej, bo cokolwiek- to wg mnie nie ma w tym NIC złego;) i bez sensu w takiej sytuacji ustalać co jest lepsze, co gorsze- na wszystko jest czas i miejsce i do innych rzeczy lepiej się nadaje chusta- do innych- o zgrozo wózek;) oba sposoby transportu mogą się super uzupełniać i jedyną IMO słabą opcją jest gdy występuje tylko wózek.
A czy na dobrą sprawę nie jest tak,że dziecko potrzebuje ciągłej zmiany pozycji?
My używamy wózka i chusty..i jakoś nie widzę sprzeciwu ze strony Lilki..Tak jak w wózku i chuście lubi również leżeć w łóżeczku(na brzuszku i na pleckach,czasem i na boku),w krzesełku siedzieć również lubi..nie rozumiem tego najazdu na wózek..zwłaszcza,że teraz wózki są tak wypasione i profilowane i z wibracjami i zmienną regulacją wszystkiego co tylko można regulować i dziwię się,że jeszcze nie stepują..
No kurczę,wybór jest ogromny i naprawdę gdyby były taaaakie fatalne to ludzie by ich nie kupowali i nie mówcie,że nie są uświadomieni..bo ja znam i wiem jakie są zalety chusty a i tak wozić młodą będę,bo niestety kręgosłupa na loterii nie wygrałam..a wózek to wygoda..nie ważne czy na zakupach,czy kiedy muszę wyjść bez męża(i nikt mi nie pomoże nieść),czy w parku czy u Cioci,która nie ma małych dzieci i nie będę mieć gdzie położyć dziecka..a wracając do chusty pamiętam jeszcze,że kiedy pytałam o nią była mowa o zmianach pozycji dla dziecka..i sądzę,że tak jak wiązań tyczy się to również wózków,trzymania na rękach,bujania,zabaw itd.
aha i jeszcze co do krajów w których noszą dzieci..dlaczego tam noszą?
bo nie mieli by jak jeździć tymi wózkami,poza tym tamte mamy nie mają czasu na upojne spacery z wózkiem po okolicznych parkach.
Ja też mam wózek, bo.. nie mam jeszcze chusty! No zbrodnia ;-) Dziecku krzywdę robię :rolleyes:, aczkolwiek mam już zamiar kupić coś do noszenia, dlatego, że uważam, iż noszenie dziecka jest dobre, a wózek przykładowo w górach czy na plaży jest zupełnie nieprzydatny i jest bardziej uciążliwy. W niektóre miejsca wózek nie wejdzie, nie ma go gdzie zostawić, trzeba gonić za dzieckiem chodzącym z wózkiem, wózek przeważnie jest ciężki, a w aucie zajmuje dużo miejsca. Przecież wszystko ma swoje wady i zalety! Chociaż moja pierwsza odpowiedź była propagująca chusty to mam wózek i go używam.. Mimo wszystko :ninja:
Trzymajmy się jakoś reguł wnioskowania i logiki. Jeśli uznany, że w pewnym zakresie A jest lepsze od B to nie możemy w kolejnym zdaniu o tym samym zakresie powiedzieć, że B jest lepsze od A.
W tysiącach wątków piszemy o tym, że noszenie w chuście jest lepsze (zwłaszcza jeśli chodzi o rozwój psychofizyczny dziecka oraz domowo-zakupową logistykę:) ).
Ad rozwoju zdanie mam takie, że przecież i tak dziecko nie spędza w chuście całej doby. Więc część z tego czasu, kiedy jest poza chustą, może spędzić w wózku, czyż nie? Jest B z zachowaniem A. W dobrej, szerokiej gondoli dziecko może sobie majtać rączkami i nóżkami i się przekręcać na boki, co K. sobie bardzo ceniła. (a na pewno lepiej niż w wymuszonej pozycji fotelika samochodowego, który jest sztywny w przeciwieństwie do rodzica z chustą). Dodatkowo na pewnym etapie buntowała się na bycie skrępowaną w chuście. I wtedy co, mam dziecko do chusty przymuszać, bo jest cudowna? (Gdzie tu ideały AP?) Czy skorzystać z dobrodziejstwa posiadania wózka? Zresztą specjalnie wybieraliśmy wózek, który nie jest mega wygodny _dla mnie_ (bo duży, ciężki, mało zwrotny), ale za to bardzo dobry dla Kreśny, a jednym z podstawowych kryteriów była wielkość gondoli.
A logistyka zakupowa? To, że coś jest super i najlepsze, jeśli chodzi o wyskoczenie do osiedlowego sklepiku po chleb, nie znaczy, że będzie nadal tak dobre jeśli chodzi o większe zakupy na obiad. Wiem, bo próbowałam tych opcji w dowolnych konfiguracjach. Tu akurat totalna wyższość chusty jest nadinterpretacją.
Ad rozwoju zdanie mam takie, że przecież i tak dziecko nie spędza w chuście całej doby. Więc część z tego czasu, kiedy jest poza chustą, może spędzić w wózku, czyż nie? Jest B z zachowaniem A.
To co piszesz by było prawdą gdyby zalecano jakieś odpowiednio wysokie/niskie "porcje" noszenia. W tych tysiącach wątków o cudownościc chusty nigdy nie stosowano jednak pułapów czasowych. W związku z tym wnioskuję, że 3 godzinny spacer w chuście jest lepszy dla dziecka niż 30 minutowy spacer w chuście (bo dziecko otrzymuje większą porcję tego wszystkiego co dobre). Tym samym wnioskuję też, że 3-godziny spacer w chuście jest lepszy niż 30 minut w chuście + 2,5 godziny w wózku.
Wiem, że to są typowe akademickie rozważania ale skoro już zaistniał taki wątek to podejdźmy do niego logicznie. Skoro chustowanie jest lepsze to wózkowanie musi mieć wady, które tu można wymienić. Jeśli wózkowanie nie ma wad to nieprawdą jest, że chusty są lepsze. To oczywiste, że sytuacje życiowa tysiące razy zmusza nas do wybierania gorszych rozwiązań ale to inny temat.
Czy to znaczy, że my wszyscy mamy niewykształcony błędnik? Pokaż mi, kto z naszego pokolenia był noszony w chuście i ma lepiej wykształcony błędnik. W ogóle czym się to objawia?
Cobra, chyba trochę na wyrost te argumenty, można sobie dół podkopać.
1. W spacerówce dziecko siedzi przodem do świata i nie ma kontaktu wzrokowego z matką - poczucie bezpieczeństwa zredukowane do zera.
- nie trzeba widzieć mamy, żeby wiedzieć, że ona tam jest. Oczywiście mówimy o dzieciach, które są dość duże na to, aby jeździć przodem do świata, a nie o trzymiesięczniakach.
- jeśli dziecko jest wytulone i wynoszone (nawet na rękach) w innych sytuacjach, to poczucia bezpieczeństwa nie staci, a jeśli straci, to da o tym znać płaczem, na co kochająca mama zawsze zareaguje
2. W spacerówce siedząc przodem do matki nie widzi zbyt wiele.
- za to w chuście widzi?
3. Rzadko który wózek ma możliwość odwrócenia pałąka prowadzącego tak aby ochronić dziecko przed wiatrem.
- no nie sądzę, aby mamy wystawiały dziecko na wiatr. Według mnie w chuście wieje na dziecko bardziej, przynajmniej na twarz.
4. Zasłonka foliowa przeciwdeszczowa to zbrodnia - nie dosć, że przez folię, nie dość że pofałdowaną to jeszcze mokrą - wzrok się psuje bardzo szybko
-eeee?
- a jak komuś nie pasuje, to nie używa.
5. Wymuszona pozycja w spacerówce - przypięte szelkami dziecko zazwyczaj szuwa się mimowolnie lekko w dół przez co część lędźwiowa traci podparcie (a jak to boli wie każdy siedzący na niewygodnym krześle). zsuwa się również lekko w bok i wygląda ja S. Jaka to szkoda dla kręgosłupa to nawet nie chcę myśleć.
- nie sadza się dzieci niesiędzących, które mogą się zsunąć, tu wózek nie ma nic do rzeczy
- a w chuście pozycja jest niewymuszona?
6. Drobne drgania przenoszone przez ramę wózka (nawet z najlepszymi resorami) mogą w dłuższym okresie użytkowania powodować mikrourazy kręgosłupa (przestrzeni międzykręgowych).
- wózek musi być dobrze amortyzowany i tyle, a drgania są wszędzie
Amen.
Aniu, mnie też już to denerwuje od jakiegoś czasu... fanatyzm jest gorszy od faszyzmu....
Luthienna
04-10-2010, 13:33
w ten sposób przeciwnik AP i chust jest w stanie odpowiedzieć na absolutnie wszystko. Już widzę zdanie zaczynające się od: a mnie mama nie nosiła i nie przytulała a potrafię/świetnie mi idzie...
Nie możemy przeczyć sami sobie - musimy coś założyć:
A) gdybyś była noszona w chuście była byś w niektórych rzeczach jeszcze lepsza niż jesteś (może np była byś mistrzynią świata w akrobacjach szybowcowych :) )
B) gdybyś była noszona w chuście była byś w 100,00% identyczna jak jesteś
o ile pisze przeciwnik chust i AP, prawda?
a jeżeli pisze zwolennik chust i AP? To załużmy, że......
Tylko ze mnie się nie chce zakładać - ja wolę obserwować i absolutnie nie cudze podwórko lecz swoje.
A mistrzynią może i bym była dziś, gdyby to był mój życiowy priorytet :)
Pomijając słuszność czy niesłuszność wątku :) Dla mnie wózek ma dwie wady - nie da się nim wszędzie dostać no i jak najdzie dzika chęć uściskania/ucałowania Dziecka to trzeba zadek wypiąć :P W chuście takich problemów nie ma.
Moje dziecko jest wózkowo-chustowe (w tej kolejności) i bardzo się z tego cieszę, bo równowaga w przyrodzie musi być. Nie ucieka na widok ani jednego ani drugiego :) Na co dzień jeździ w wózku bo ani niania ani babcia motać jej nie będą, poza tym sama też jakoś nie wyobrażam sobie spaceru w chuście z dzieckiem, które ma już ochotę na huśtawkę, karuzelkę, piaskownicę... wiązać co chwilę? Za to chusta moja najukochańsza jest niezastąpiona na wyjazdy wszelakie, spacery po lesie, plaży i innych takich, na szybkie małe zakupy, na wycieczkę komunikacją miejską... albo poprostu na związanie w celu naprzytulania :)
No to się wypowiedziałam :D
Skoro chustowanie jest lepsze to wózkowanie musi mieć wady, które tu można wymienić.
I to zdanie jest esencją tego wątku. Tytuł nie brzmi "O wyższości chusty nad wózkiem i biada temu kto myśli inaczej" ;-) tylko jest zapytaniem o argumenty przeciwko wózkom. Może ich nie być wcale, wtedy jedynym moim argumentem będzie zwyczajna niechęć Pyzy do wózków.
Każdy wozi / nosi jak chce i kiedy chce i najważniejsze, żeby i dziecko i rodzic byli z tym najszczęśliwsi.
Skoro są argumenty pokazujące, że chustonoszenie jest lepsze od wisiadłowania, to (jak słusznie zauważył mucha) pewnie są i argumenty dlaczego chustonoszenie jest lepsze od wózkowania.
I o nie pytam. Czy jak zmienię temat na "Znajdźcie proszę argumenty przeciwko wózkom" to eksternistyczne i ultralewicowe ugrupowania tego forum zajarzą o co mi biega? :ninja:
Bo ja się nie poczuwam do żadnego ekstremizmu. W końcu wózek mam. Ale nie boję się pognieść sobie żabocika w bluzeczce nosząc dziecię moje (<-to jest cytat mojej babci, która tak uargumentowała, dlaczego za jej czasów "damulki" woziły dzieci, zamiast je przytulać).
:op: Acha! I mam dość udowadniania, że nie jestem wielbłądem! :twisted:
Luthienna
04-10-2010, 14:00
Ufff przynajmniej jeden argument udało mi się znaleźć przez co moje OT zaginie w odmętach niepamięci :)
Lecę trenować błędnik dziecia mego ;)
Wielbłądem nie jesteś - cos bym przecież zauważyła ;)
:op:
Wielbłądem nie jesteś - cos bym przecież zauważyła ;)
zauważyłaś? :oops: rozczuliłam się zupełnie :cryy:
biedronki-3
04-10-2010, 14:23
czasami myslę sobie, że niepowinnam byc na tym forum skoro mam wózek i chustę ale od roku mam problemy z kręgosłupem i nie powinnam nosic , teraz jestem w ciąży i bardzo chciałabym drugie dziecko nosic od początku ale nie wiem jak to wytrzyma mój kręgosłup właśnie dzis dopadł mnie znów atak rwy kulszowej i jak tylko starszak mi daje to leżę i gdyby nie wózek nie zrobiłabym zakupów, nie wyszłabym z młodym na spacer(choc juz od jakiegoś czasu sam wędruje)- i co dla niektórych jestem skreślona:( przykre to bardzo
czasami myslę sobie, że niepowinnam byc na tym forum skoro mam wózek i chustę ale od roku mam problemy z kręgosłupem i nie powinnam nosic , teraz jestem w ciąży i bardzo chciałabym drugie dziecko nosic od początku ale nie wiem jak to wytrzyma mój kręgosłup właśnie dzis dopadł mnie znów atak rwy kulszowej i jak tylko starszak mi daje to leżę i gdyby nie wózek nie zrobiłabym zakupów, nie wyszłabym z młodym na spacer(choc juz od jakiegoś czasu sam wędruje)- i co dla niektórych jestem skreślona:( przykre to bardzo
a Ty się nimi przejmujesz?
A ja to naprawdę nie wiem po co szukanie tych argumentów przeciwwózkowych tu na forum chustowym...Kogo tutaj mamy zniechęcać do wózków i po co? Czy może trzeba zebrać wszystkie "przeciwy" i użyć w wojnie z mamami wózkowymi:confused:
Przyznam(a niech mnie, może pożarta nie zostanę), że u nas naturalnie, wymiennie chusta z wózkiem funkcjonuja, a nawet się uzupełniają. Ja noszę głównie w chuście z powodów nawet bardziej prozaicznych niż ideologicznych(ciężkie te wózki dla mnie, w chustę mogę szybko dziecia niedoubranego wsadzić, pies na smyczy i dziecko w pakiecie z wózkiem się trudno prowadzi), mąż woli wózek, a w nosidle nosi tam gdzie wózek nie dojedzie. Np. na wakacjach raz używaliśmy chusty, raz wózka, bo tak było nam i Antkowi wygodnie.
Jakoś nie czuję potrzeby zniechęcania nikogo do wózków, raczej na chusty namawiam. Może malutki niemowlak i głęboka gondola to pomysł nienajlepszy, ale zdecydowana większość większych dzieci lubi jeździć w wózkach(przynajmniej od czasu do czasu:wink:). I tyle z mojej strony.
Dla mnie to jak szukać argumentów przeciwko szpilkom, bo przecież adidasy są lepsze.
I zdrowsze. Więc szpilki MUSZĘ być gorsze, bo mniej zdrowe.
A są sytuacje w których wybiorę szpilki i inne w których zdecyduje się na trampki.
I nie ma sensu dorabiać ideologii, demonizować szpilki i wynosić na tron adidasy.
A skrajności bywają bardzo niebezpieczne. Aniu, podpisuję się.
czasami myslę sobie, że niepowinnam byc na tym forum skoro mam wózek i chustę ale od roku mam problemy z kręgosłupem i nie powinnam nosic , teraz jestem w ciąży i bardzo chciałabym drugie dziecko nosic od początku ale nie wiem jak to wytrzyma mój kręgosłup właśnie dzis dopadł mnie znów atak rwy kulszowej i jak tylko starszak mi daje to leżę i gdyby nie wózek nie zrobiłabym zakupów, nie wyszłabym z młodym na spacer(choc juz od jakiegoś czasu sam wędruje)- i co dla niektórych jestem skreślona:( przykre to bardzo
to są czysto akademickie rozważania o wadach wózków. Nikt cię nie skreśla i nie wyklucza. Jeśli w innym wątku będziemy rozmawiać o zaletach chodzenia na 2 nogach to wcale nie będzie oznaczać, że jesteśmy za wykluczeniem osób na wózkach i wzorem Spartan za wyrzucaniem ich ze skarpy już w wieku niemowlęcym.
A wiecie że dziś podobno jest Dzień Zwierząt - z tej okazji - I love muchę i cobrę :)
btw- ostatnio częściej się bujam z wózkiem - taki lajf ;)
:twisted:hehe cobra zauważyła nude na forum i zrobiła poruszenie :)
U mnie w domu za sprawą starszego synka powtarzany jest jeden argument.
Kiedy jakiś czas temu wsadziłam na spacerze malucha mojego do parasolki, starszak powiedział do brata młodszego: Julek jaki ty biedny jesteś. Ty nic stąd nie widzisz! I do mnie: Mamo weż Julka na plecy, bo nudno mu w tym wózku.
Zadnych innych argumentów nie szukalismy, bo i potrzebne nam nie są. Nosimy się, bo nam tak wygodnie. Niemniej wózek sprawdza nam sie w sytuacjach awaryjnych.:wink:
AKogo tutaj mamy zniechęcać do wózków i po co
ludzie, czytać nie umiecie?! PYZY BABCIĘ !!!! TYLKO I WYŁĄCZNIE !!! I SZLUS
a, to jak czysto akademickie, to się jeszcze dopiszę:
z wózkiem nie mogłabym pójść w góry (choć nosidła górskie mają pewne cechy, których mi w chustach brakuje - ale to inny temat, i w sumie te cechy nie przeważają - więc mam MT i chustę)
z wózkiem jest trudniej w podróży - lotniska, dworce, itd. Raz sprawdziłam - nie byłam w stanie sama sobie poradzić i wjechać z dzieckiem w wózku we Wrocławiu na peron - SCHODY!!! wysokie, aż do nieba... Nie mówiąc o krajach, gdzie chodniki są traktowane, powiedzmy, nieobowiązkowo ;-)
zimą z chustą i dzieciem na brzuchu łatwiej - wchodzę do sklepu, zdejmuję osłonkę/rozpinam polar i dzieć ubrany odpowiednio do temperatury. bez budzenia, przewracania, ściągania kurteczek. No i koszt zakupu kombinezonu dla maluszka odpada ;-)
wózka nie schowam do torebki, jak mi dzieć postanowi iść na piechotę ;-)
Ale za to wózek się sprawdza rewelacyjnie, jak trzeba u moich Rodziców uśpic młodego - prababcia siądzie w ogródku na krzesełku i może go przez ponad godzinę bujać w wózku... Młody śpi, babcia ucieszona, że może coś pomóc przy dzieciach (a ma już 90 lat...), w domu spokój ;-)
zmieniłam temat wątku :twisted:
heh takie troche z humorem ale może sie zdarzyć
w chuscie masz dziecie mocno do siebie zawiązane i nikt ci go nie zabierze ;)
a wózek może Ci ktoś wyrwać i uciec.................... różne dziwne rzeczy się na tym świecie dzieją wiec nigdy nic nie wiadomo
klusiecka
04-10-2010, 17:56
Wózek jest ciężki i niewygodny, a poza tym trudno sie go prowadzi ( po 10 miesiącach się NADAL nie nauczyłam spacerować z wózkiem bez robienia sobie siniaków), ale nie demonizujmy, jak komuś w wózku wygodniej to niech jeździ. chusta i wózek to nie dwie wykluczające się alternatywy, każdy niech używa tego co mu jest wygodne.
To co piszesz by było prawdą gdyby zalecano jakieś odpowiednio wysokie/niskie "porcje" noszenia. W tych tysiącach wątków o cudownościc chusty nigdy nie stosowano jednak pułapów czasowych. W związku z tym wnioskuję, że 3 godzinny spacer w chuście jest lepszy dla dziecka niż 30 minutowy spacer w chuście (bo dziecko otrzymuje większą porcję tego wszystkiego co dobre). Tym samym wnioskuję też, że 3-godziny spacer w chuście jest lepszy niż 30 minut w chuście + 2,5 godziny w wózku.
OK, idąc tym tropem - skoro 3h w chuście są lepsze niż 30min w chuście, to jeszcze lepsze jest 24h/dobę w chuście. Widzisz gdzieś lukę takiego (czysto akademickiego ofkors) rozumowania?
a ja w temacie powiem, że kocham nosić i robię to codziennie zmieniając co jakiś czas "wsad chustowy", ale bez wózka nie dałabym rady (patrz sygnaturka) Mam 3 wózki w tym jeden podwójny i nie wyobrażam sobie codziennego życia bez użycia zarówno chusty jak i wózka.
Winoroslinka
04-10-2010, 21:45
nie przebrnelam przez caly ten wątek ale chce napisac, moze sie powtórze. Uwielbiam noszenie w chuście, nie pamietam kiedy pchałam wózek, ale nie jestem ich przeciwniczką. Po pierwsze to argumenty z I postu do mnie nie przemawiaja. Niania jeździ z mala w wózku i ona to uwielbia, oglada sie w prawo i w lewo, gada do siebie i widac ze swiat poznaje. Co do nadmiaru bodźców to nie ma zadnego problemu po takich spacerach - zadnego płączu, krzyku etc. Nie ma co na sile szukac wad wózka, i chusta i wózek maja swoje wady i zalety i nie rozumiem niektorych glosów tu na forum ze wózek to zdrada chust. Mysle ze takim podejsciem zrażamy potencjalne chustonoszki, bo fanatyzm nigdy nie jest atrakcyjny.
Uwazam ze dzieci ktore nie są noszone w chustach nie wyrosną na pokrzywdzone dzieci, są chowane inaczej ale nie powiedzialabym ze gorzej.
Luthienna
04-10-2010, 21:55
Frezis - bardzo podobało mi się porównanie szpilek do adidasów :) Łopatologicznie!
b.szczelna
04-10-2010, 22:03
cobra jak Pyzy Babcię to mam dla Ciebie Asa;P
buzia Dziecka w wózku jest idealnie na wysokości świeżutkich spalin, smrodów i inszych obleśniactw;P
i wdycha sobie Dzieć paskudztwa.
i tyłki ogląda;)
to tak jesli to ma słuzyc wyłącznie Pyzy Babci bo zniechecac do wózków jako takich nie zamierzam, sama nie mam ale wole podkreslac zalety chust niz wady czegokolwiek;)
neverendingstory
04-10-2010, 22:03
chyba wszystko już napisane - nie przebrnęłam przez cały wątek, a nie chcę się powtarzać. Napiszę tylko że oboje z mężem bardzo bliscy jesteśmy idei Chustostanu i prawd głoszonych przez Kinderwagenvernichtungsschule;) natomiast niania usypia Justynę w gondoli (tak, jeszcze się mieści:D) a na spacery wychodzi ze spacerówką. Dla Justyny to mega atrakcja, na widok wózka dostaje śmiechawki i głośno domaga się wożenia - nad czym boleję, ale cóż, jak lubi to niech ją niania wozi. My w dalszym ciągu tylko w chuście nosimy:)
A mój Ignacy lubi wózek... Za to chustę owszem ale nie na długo :) A najbardziej to własne nogi lubi :D
cobra jak Pyzy Babcię to mam dla Ciebie Asa;P
buzia Dziecka w wózku jest idealnie na wysokości świeżutkich spalin, smrodów i inszych obleśniactw;P
i wdycha sobie Dzieć paskudztwa.
i tyłki ogląda;)
o to to to to !!! :lool: właśnie o takie perełki mi chodzi :D lodzio miodzio :D boska jesteś (ale to już pewnie wiesz)
babcia Pyzy po przeczytaniu kontinnum też jest za noszeniem a nie wożeniem dzieci (sama tez nosi ale tylko w manduce) ale co miesiąc każe mi targać terenowy wózek którego nie używa ale... no i od czasu do czasu przypomina jej się, że przecież nie może się tak od razu poddać - z wielkiej przeciwniczki chusty nagle za... no to już niezręcznie jakoś, i upycha tę biedną Pyzę na siłę do wózka :( a tak będzie miała argumenty - wyjdzie z sytuacji z czystym sumieniem i takie tam :D
Moja Olcia ostatnio też raczej woli wózek na spacerze bo... łatwiej i szybciej można z niego wyjść:ninja: i podreptać na własnych nóżkach:ninja:. Poza tym sama bardzo lubi pchać swój wózek:D
cobra wspomnij jeszcze, że wózki sa rakotwórcze a chusty antybakteryjne i masz sukces murowany :)
wózek jest dobry w ciazy -pomimo ze do super cieżkich dzeci Róza nie należy ale po godzinnym spacerku w chuście rwie mnie brzuchol i jest cały sztywny-na krutki spacer ukołysanie używam chusty na dłuższy musze wózka po porodze wózek +chusta bedą mnie ratowały bo naraz wyjde z dwujką
blablabla bełkot- było ni ma cud fatima
http://www.cosgan.de/images/smilie/konfus/k020.gif Fusia wielbiem tfoja tfurczoźć
Proszę na temat i bez złośliwości. Wielokrotnie wspominane było, że jak już chcemy komuś wytknąć błąd bo nas aż tak bardzo razi to na priw.
ta jest Pani Kapitan! (stanęła bym na baczność, ale mi na siedząco nie wychodzi ;) )
ta jest Pani Kapitan! (stanęła bym na baczność, ale mi na siedząco nie wychodzi ;) )
Się obejdzie, też siedzę ;)
Cobra, Ty masz kobieto talent z wymyslaniem watkow:)
My nie mamy wozka i chyba juz miec nie bedziemy. Miala pojawic sie spacerowka, ale doszlismy do wniosku, ze jak mamy sobie lamac kregoslupy wnoszeniem jej po naszych stromych schodach (plus dziecko;)), uzerac sie ze schodami, kraweznikami itd, na wlasne zyczenie w dodatku, to podziekowalismy. Na dokladke, ciezko nam sie wozki prowadzi;), testowalismy na roznych wozkach znajomych dzieci, plus tych z rodziny. Poza tym, dziec nie znosi wozka, jak na razie, ale ona nie znosi lezaczkow, lozeczek itd:D poza tym Londyn to naprawde nei jest miasto dla wozkow, wiekszosc stacji metra czy kolejowych nie ma wind, od paru lat autobusy sa niskopodlogowe, wiec to plus. Do parku musimy dojsc b ruchliwa ulica, gdzie samochod na samochodzie przez caly dzien, mysle, ze b by jej szkodzily spaliny gdyby siedziala na wysokosci rur wydechowych;) Te spaliny przekonaly babcie malinowki, bo koniecznie chciala nam, tzn mlodej, kupic wozek;) Aha, przydaly sie tez argumenty, ze: tutaj mam z wozkami jest tyle, ze czasami trzeba czekac na drugi lub trzeci autobus, az sie trafi jakis, gdzie sie wozek zmiesci. W deszcz jest najgorzej, bo tutejsze mamy wsiadaja do autobusu nawet do przejechania jednego przystanku;) Babcia sama widziala takie sytuacje i zal jej bylo dzieci. Pomoglo tez doswiadczenie wchodzenia po naszych schodach;) No i fakt, ze chusta odejmuje kilogramow, bo ciezar sie zupelnie inaczej rozklada niz przy noszeniu na rekach, to bylo duzym szokiem;)
To wszystko podzialalo na babcie mlodej, w sumie na obie babcie, bo druga tez marudzila;)
Musielismy sie nagadac, ze ho ho... Ciekawe, ze wozki nie wywoluja w naszych rodzinach w ogole dyskusj, bo sa tak oczywiste, jak fakt, ze kazde dziecko ma smoczek;)
Kazdy robi tak, jak mu wygodniej i tyle. Chce wozek, to ma wozek, podobnie z chusta, albo ma jedno i drugie.:)
AHa, na wieksze zakupy mamy wozek na zakupy;) super sie sprawdza, i latwiej sie go wnosi po schodach niz dzieciecy, przy czym nie ma dylematow, co w tym czasie zrobic z dzieckiem. Nie uzywamy reklamowek ani innych toreb na zakupy, a ze staramy sie byc eko, to wiadomo;)
ludzie, czytać nie umiecie?! PYZY BABCIĘ... !!!! TYLKO I WYŁĄCZNIE !!! I SZLUS
Czytać umiemy, może ze zrozumieniem czasem gorzej( :oops:),ale bardziej odnosimy się do części postu:
A może wydrukujemy ulotki i będziemy rozdawać nieświadomym rodzicom ...?
Jak tu znowu się wypisać, żeby ująć co się ma na myśli...Zasadniczo ja jestem zwolennikiem nie zniechęcania do wózków, a zachęcania do chust.
Np. w ten sposób: "wózek jest fajny, ale Ty możesz podjechać sobie nim co najwyżej pod Morskie Oko, a my w chuście możemy zdobyć Rysy". Chusta daje wolność-tylko tyle i aż tyle, z górami to może nazbyt górnolotnie, ale ze sklepami jest podobnie:).
Co do spalin w wózku-argument świetny, do mnie najbardziej przemawia.
Ja mam i chustę i wózek, używam obu, dla mnie i jedno i drugie ma swoje wady i zalety.
Wózek - sprawdza się jak idę na rynek z dzieciakami, załaduję i dziecko i zakupy. Gorzej idzie mi jak mam to potem wnieść do domu, hehehe.
Nie sprawdza się w wyboistym terenie, w ciasnych sklepach, oraz jak drugie dziecko akurat ucieka ;( (nie wiadomo wtedy które dziecko pilnować)
Poza tym, wcale nie jest prawdą, ze dziecko tyłem do kierunku jazdy nic nie widzi, bo widzi mamę :)
U nas argumentem numer jeden jest to, że Nina wózka nie znosi, no chyba, że wózek stoi w miejscu w ogrodzie, pod jakimś super wypasionym drzewem z listkami, które to Nin może sobie oglądać spokojnie ;) Jeśli jednak wózek zaczyna się ruszać mała wpada w histerię.
bardzo fajnie mucho, ze pomagasz kamuszycy nosic córki, ale nie kazda z nas ma te mozliwosc,a niejedna tyle dzieci, ze i noszacych jej nie starczy i przykro wciaz czytac, ze koniecznoscia krzywdzimy dziecko.
OT
strasznie nie lubię jak ktoś pisze, że facet pomaga. Ja nikomu nie pomagam - jestem ojcem a kamuszyca matką. A jeśli już piszesz o pomocy w noszeniu to ja noszę (z różnych przyczyn) wielokrotnie więcej niż kamuszyca więc ewentualnie ona mi pomaga a nie odwrotnie ;) .
tam cos innego jest napisane, nie wkladaj w czyjes usta nie jego słow.
.
przecież dałem dosłowny cytat a poniżej mój komentarz - twoim zdaniem taki poziom wypowiedzi jest ok?
wiesz mucha- moja wypowiedz mój poziom- nie podobalo ci sie, to skomentowałes, masz zamiar o tym dyskutować?
wiesz mucha- moja wypowiedz mój poziom- nie podobalo ci sie, to skomentowałes, masz zamiar o tym dyskutować?
tylko ten "twój poziom" zaniża poziom forum. Nie widziałem cię wcześniej na forum ale w tym wątku na 3 posty wszystkie 3 są zaczepne/niekulturalne/złośliwe...
Zdążyłaś:
- napisać do cobry, że chce ci się rzygać jak to czytasz
- szydzić z fusi i zrobić z niej głąba (za co słusznie zwrócił ci uwagę mod)
- a teraz masz do mnie pretensje, że ci zwracam uwagę
Akurat na wszyscy o wszystkim jest wątek o tym jak sobie radzić z negatywnymi emocjami - poczytaj może ci to jakoś pomoże
Winoroslinka
05-10-2010, 12:41
czy naprawde chodzi nam o dywagacje ze wózek be a chusta jest super?? Ja uwielbiam chustowanie ale przychodzę tu zeby rozmawiać z Wami na rozne tematy zwiazne z maluchami a wybieram to miejsce bo wiem ze sa tu mamy i tatusiowie podobnie zorientowani na rodzicielstwo jak ja bym chciala, wiec w pierwszej kolejnosci tutaj wysłuchuje rad. Ale nie zawsze wszystko bezkrytycznie wcielam w zycie. I dlatego nie udalo mi sie wejsc w klimat nienawidzenia wózka, i dywagacji co lepszego daje noszenie i usilowanie za wszelką cenę udowodnić swoje racje. Kazdy wybiera, a to ze ktos dzieci nie nosi nie oznacza ze gorzej troszczy sie o swoje dzieci bo nie wiemy jak sie do nich odnosi, jak je traktuje i jak im okazuje uczucia. Jak juz kiedys napisalam, wyobrazam sobie ze dzieci nienoszone w chuscie beda tak samo szczesliwe jak moja noszona. Noszenie to tlyko jeden elementów wychowania. A ja caly czas uwazam aby euforia zwiazana z noszeniem nie przysłoniła mi innych ważnych spraw, zeby na tym noszeniu sie nie skonczyło jesli chodzi o bliskie rodzicielstwo.
Dla mnie to jak szukać argumentów przeciwko szpilkom, bo przecież adidasy są lepsze.
I zdrowsze. Więc szpilki MUSZĘ być gorsze, bo mniej zdrowe.
A są sytuacje w których wybiorę szpilki i inne w których zdecyduje się na trampki.
I nie ma sensu dorabiać ideologii, demonizować szpilki i wynosić na tron adidasy.
A skrajności bywają bardzo niebezpieczne. Aniu, podpisuję się.
przykład jest klarowny tak samo jak kolejne wypowiedzi o tym, że trzeba i chustować i wozić. tylko, że właściwie to jest przykład OT.
Jeśli jednak mam z niego skorzystać to napiszę, że mam "przekonanie graniczące z pewnością" o tym, że na pytanie w stylu: "dziewczyny za co nienawidzicie butów na wysokich obcasach?" wszyscy odpowiadali by żartem albo rzucając kolejne trywialne prawdy o ich wadach. W tym wątku można robić to samo (tylko i aż tyle).
Kazdy wybiera, a to ze ktos dzieci nie nosi nie oznacza ze gorzej troszczy sie o swoje dzieci bo nie wiemy jak sie do nich odnosi, jak je traktuje i jak im okazuje uczucia. Jak juz kiedys napisalam, wyobrazam sobie ze dzieci nienoszone w chuscie beda tak samo szczesliwe jak moja noszona. Noszenie to tlyko jeden elementów wychowania. A ja caly czas uwazam aby euforia zwiazana z noszeniem nie przysłoniła mi innych ważnych spraw, zeby na tym noszeniu sie nie skonczyło jesli chodzi o bliskie rodzicielstwo.
tak to jeden z elementów ale niosący bonusowy ładunek pozytywnej energii dla dziecka i dla rodziców. Przytoczę ten sam przykład co zawsze: twoja sasiadka mimo, że nie nosi może być lepszą mamą od ciebie i od całego chustoforum ale jeśli zacznie nosić to będzie jeszcze lepszą mama niż jest obecnie. Jeśli noszenie i nienoszenie nie ma znaczenia to przytulanie i nieprzytulanie też nie ma... i po takiej wymieniance dojdziemy do wniosku, że wychowanie ogólnie nie ma znaczenia :)
tylko ten "twój poziom" zaniża poziom forum. Nie widziałem cię wcześniej na forum ale w tym wątku na 3 posty wszystkie 3 są zaczepne/niekulturalne/złośliwe...
Zdążyłaś:
- napisać do cobry, że chce ci się rzygać jak to czytasz
- szydzić z fusi i zrobić z niej głąba (za co słusznie zwrócił ci uwagę mod)
- a teraz masz do mnie pretensje, że ci zwracam uwagę
Akurat na wszyscy o wszystkim jest wątek o tym jak sobie radzić z negatywnymi emocjami - poczytaj może ci to jakoś pomoże
:lool: boś za młody ;)
marta-la
05-10-2010, 13:52
A ja się zastanawiam po kiego grzyba taki wątek. Skrajności nie są dobre. Ja wózek miałam i przy każdym kolejnym dziecku mieć bym go chciała bo jestem leniwa i uwielbiałam kiedy Pisklak usypiał w wózku na spacerze a ja w tym czasie mogłam wylegiwać się na ławce z książką. Na zakupy też wolałam jeździć wózkiem i nie tachać potem do domu ciężkich siatek plus dodatkowo dziecka na sobie.
Ale to nie znaczy że nie lubiłam nosić. Żałuję że tak późno to odkryłam i nie zapomnę nigdy naszych wędrówek z dzieciem na sobie.
Ale czy mam czuć się gorsza że na TAKIM forum piszę że lubię wózek?
OK, idąc tym tropem - skoro 3h w chuście są lepsze niż 30min w chuście, to jeszcze lepsze jest 24h/dobę w chuście. Widzisz gdzieś lukę takiego (czysto akademickiego ofkors) rozumowania?
nie widzę. :)
każda teza rozszerzona odpowiednio daleko przekracza granice absurdu. Chcesz dyskutować o tezie czy o jej nieuprawnionym rozszerzeniu?
Jeśli jednak mam akademicko bronić tych 24 godzin w chuście to ci opowiem o naszych córkach - obie nasze córki miały okres "nieodkładalności". Nie dało się ich położyć w łóżeczku, wózku ani gdziekolwiek indziej. Noc, dzień, kolejna noc... Każda taka próba kończyła się wielkim płaczem. Po kilku dniach nawet najlepsi rodzice przestaną być AP no chyba, że mają chusty. W takich okresach noszenie wszelkiego rodzaju faktycznie zbliża się do 24h.
Helena od początku szczerze nienawidziła swój wózek - gdyby nie to forum i chusty musiał bym ją przekonać do wózka tresurą. Jeśli ktoś ma i chustę i wózek to ok ale jak ma tylko wózek to dziecko czeka tresura taka sama jak stosowana przy usypianiu.
Podsumowując:
Nie ma małych dzieci, które nienawidzą chust a jest sporo dzieci, które nie trawią wózków - jasno z tego wynika, że wózki muszą mieć wady i są gorsze od chust.
Tanie wózki są złe bo są złe i tanie :whistle:
chyba wszystko już napisane - nie przebrnęłam przez cały wątek, a nie chcę się powtarzać. Napiszę tylko że oboje z mężem bardzo bliscy jesteśmy idei Chustostanu i prawd głoszonych przez Kinderwagenvernichtungsschule;)
i tego się trzymajmy :)
nie widzę. :)
każda teza rozszerzona odpowiednio daleko przekracza granice absurdu. Chcesz dyskutować o tezie czy o jej nieuprawnionym rozszerzeniu?
Jeśli jednak mam akademicko bronić tych 24 godzin w chuście to ci opowiem o naszych córkach - obie nasze córki miały okres "nieodkładalności". Nie dało się ich położyć w łóżeczku, wózku ani gdziekolwiek indziej. Noc, dzień, kolejna noc... Każda taka próba kończyła się wielkim płaczem. Po kilku dniach nawet najlepsi rodzice przestaną być AP no chyba, że mają chusty. W takich okresach noszenie wszelkiego rodzaju faktycznie zbliża się do 24h.
Helena od początku szczerze nienawidziła swój wózek - gdyby nie to forum i chusty musiał bym ją przekonać do wózka tresurą. Jeśli ktoś ma i chustę i wózek to ok ale jak ma tylko wózek to dziecko czeka tresura taka sama jak stosowana przy usypianiu.
Podsumowując:
Nie ma małych dzieci, które nienawidzą chust a jest sporo dzieci, które nie trawią wózków - jasno z tego wynika, że wózki muszą mieć wady i są gorsze od chust.
Tanie wózki są złe bo są złe i tanie :whistle:
i tego się trzymajmy :)
skąd to wiesz, Mucho?
a może podtytuł wątku powinien brzmieć:
czyli jak być bardziej papieskim od papieża :roll:
Chyba niektórzy się zagalopowali w obronie wózków - w końcu Cobra pytała tylko jakim argumentem zdeklasować wózek w oczach babci Pyzy
skąd to wiesz, Mucho?
bo ja się znam na dzieciach :) Starsze dzieci mogą już uciekać ale czy znasz jakikolwiek przypadek, że miesięczna dzidzia nie lubi wtulać się w rodzica w chuście?
powiem Ci, jak było z moją małą - pierwsze chustowe próby kończyły się ogromnym rykiem. młoda potrzebowała kilku dobrych minut lub wręcz wyjęcia z chusty, żeby sie uspokoić. co robiłam? bujałam, spiewałam, kołysałam, żeby ją jakoś PRZYZWYCZAIĆ (nie użyję słowa WYTRESOWAĆ, ale w mniej więcej tego słowa znaczeniu) do chusty. duzo dziewczyn zaczynających przygodę z chustowaniem skarży się, że ich dzieci nie lubią być w chuście. i dostają dobre rady, jak dzieci przyzwyczaić.
podobnie może być z wózkami - niektóre dzieci potrzebują troszku więcej czasu, żeby do wózka się przyzwyczaić, po prostu.
uogólniasz pisząc, że wszystkie kochają chusty.
Gertruda
05-10-2010, 14:14
Chyba niektórzy się zagalopowali w obronie wózków - w końcu Cobra pytała tylko jakim argumentem zdeklasować wózek w oczach babci Pyzy
Zdaje się, że Cobra oprócz Pyzowej babci chce też uświadamiać innych rodziców...pewnie stąd taka odezwa. Cytaty z pierwszego postu Cobry:
A mam już serdecznie dosyć wymądrzeń się babci Pyzy która jest głucha na zwykłe "nie życzę sobie wożenia mojej córeczki w wózku" oraz "Pyza sobie tego nie życzy" (<-poparte wrzaskiem rozpaczy Pyzy na widok wózka).
Czekam na dalsze pomysły. Potem je złączę w jeden, podsumowujący post. ... A może wydrukujemy ulotki i będziemy rozdawać nieświadomym rodzicom ...? ;-)
Luthienna
05-10-2010, 14:16
Starsze dzieci mogą już uciekać ale czy znasz jakikolwiek przypadek, że miesięczna dzidzia nie lubi wtulać się w rodzica w chuście?
no to mam/miałam wywrotowca :)
wtulać się lubił bardzo ( i nadal lubi) ale najlepiej na golaska ( bez zbędnych " szmat") leżąc na moim czy K. brzuchu - i tak mógł cały dzień - więc czasu sporo miałam na pochłanianie lektury. To były cudne czasy :)
Grizoldo - ale tam jest emot ;)
Gertruda
05-10-2010, 14:19
Ja to wiem, ale chyba nie wszyscy. Tak sobie tylko gdybam :)
OT - Zosinamamo, cudnego masz avatara! Tak sie smiejesz, jakbys tu obok siedziala :)
kiedyś też się temu dziwiłam. a potem nie znalazłam żadnego argumentu przeciw (oczywiście vs. gondola, nie vs. chusta ;), żeby było jasne). dziecko ma plecy zaokrąglone, co dla mnie jest bardziej naturalną pozycją od leżenia na płask. fotelik jest dość ciasny, i to też nie jest źle, bo maluchy w ograniczonej przestrzeni czują się bardziej pewnie.
Tez tak myslalam kiedys, o tych pleckach zaokraglonych, nie biorac pod uwage punktu widzenia fizjoterapeutow. Dziecko w foteliku zamiast cwiczyc sie w przygotowywaniu do popelnienia obrotu przez jeden badz drugi boczek cwiczy sobie szesciopaka zginajac sie lub podnoszac nozki. Jak to mowia tutaj - fotelik to kompromis w zyciu z malym dzieckiem, raczej nikt spiacego niemowlecia z samochodu nie wklada do chusty czy wozka, tylko jesli ma taka mozliwosc - pozwala mu spac w tymze.
Ludzie są noszeni od 2,5 miliona lat. Od poczęcia do powiedzmy 2 roku życia błednik wciąż jest trenowany przez kroki i inne ruchy matki/ojca. Jeśli po urodzeniu dziecko trafia do łóżeczka i wózka to trening nigdy nie będzie ukończony (a natura nie wymyśliła go przypadkowo).
Czlowiek jako gatunek ma niespozyte mozliwosci dostosowywania sie do sytuacji i nie wymiera mimo najdziwniejszych praktyk, stosowanych tu i owdzie na swiecie. Masz duzo racji, ale sformulowanie jest generalizowaniem - nie wiadomo, jaka porcja ruchu jest potrzebna do dalszych treningow sensorycznych. Nawet dziecko lozeczkowo/wozkowe jest przeciez noszone na rekach, przenoszone, podnoszone, podawane z rak do rak. Kolejna sprawa - na swiecie jest coraz wiecej dzieci z ciaz zagrozonych, a przez to lezacych i pozbawionych sila rzeczy stymulacji ruchowej.
dynie będą zachwycone - zamiast wisieć smętnie w torbie będą sobie po królewsku podróżowały na siedząco :wink:
Jesienia dynie, a latem 12-kg arbuzy :)
no, a potem dysleksja i kłopoty w szkole a jeśli mamusi będzie wygodniej nic z tym nie zrobić, to wyuczone lenistwo ;-) no i niskie wykształcenie :twisted: :lol:
Owszem, brak wyhustania powoduje najrozniejsze deficyty, a chusta MOZE pomoc, ale tak samo pomaga trzymanie i kolysanie do snu w ramionach, kolysanie w kolysce, bujanie sie na bujanym fotelu, na duzej pilce, etc etc. Jak powyzej - nie mozemy stwierdzic JEDNOZNACZNIE, czy w danym przypadku ten czy inny czynnik jest kluczowy dla rozwoju. A - jak wyzej - ludzkosc przetrzyma (bo jakosc sie nie liczy, ani jednostka w ostatecznym rozrachunku biologicznym).
Trzymajmy się jakoś reguł wnioskowania i logiki.
Skoro noszenie jest lepsze to nienoszenie jest gorsze.
Noszenie jest LEPSZE, ale nienoszenie jest DOBRE.
Swietnie, ze nosisz, ale jesli nie nosisz, to nic zlego.
Jeszcze lepiej, jesli czasem nosisz, choc w wiekszosci wolisz nie nosic.
To, czy nosisz czy nie nosisz w danej chwili zalezy od sytuacji, potrzeb dziecka i Twoich i jest wypadkowa zalet i wad obu systemow transportu.
A) gdybyś była noszona w chuście była byś w niektórych rzeczach jeszcze lepsza niż jesteś (może np była byś mistrzynią świata w akrobacjach szybowcowych :) )
B) gdybyś była noszona w chuście była byś w 100,00% identyczna jak jesteś
Na podstawie tysięcy postów na tym forum wnioskuje, że prawdziwe jest A.
Generalizujesz, zbyt wiele jest zmiennych w tej ukladance.
W tych tysiącach wątków o cudownościc chusty nigdy nie stosowano jednak pułapów czasowych. W związku z tym wnioskuję, że 3 godzinny spacer w chuście jest lepszy dla dziecka niż 30 minutowy spacer w chuście (bo dziecko otrzymuje większą porcję tego wszystkiego co dobre). Tym samym wnioskuję też, że 3-godziny spacer w chuście jest lepszy niż 30 minut w chuście + 2,5 godziny w wózku.
A co powiesz na to ? Oba ponizsze stwierdzenia sa prawidziwe:
3-godzinny spacer w chuscie jest lepszy niz 30 minut w chuscie + 2,5 godziny w wozku *
3-godzinny spacer jest gorszy od od 30 minut w chuscie + 2,5 godziny w wozku **
*z punktu widzenia rozwoju psychicznego (dziecka i matki).
** w zle zawiazanej chuscie lub zle dobranym do wieku wiazaniu lub zlym nosidle
Dalej czytac juz nie mam jak, pewnie co nieco mi umknie, ale ode mnie:
- o amortyzacji byla lata temu fajna dyskusja w De nt. tego, jakoby noszaca osoba przenosila bezposrednio drgania z asfaltu na kregoslup dziecka w chuscie, a wozki byly amortyzowane ;)
- o jezdzeniu w wozkach twarza do swiata przegladowke robili Brytyjczycy, dochodzac do wnioskow podobnych do nie-nosidlom-twarza-do-swiata (w sferze komfortu psychicznego)
- dla mnie argumentem ZA noszeniem w pewnych sytuacjach jest bezpieczenstwo malucha ledwochodzacego, a znajdujacego sie na wysokosci kolan doroslych oraz przewozenie dziecka w wozko (gondoli, spacerowce) na wysokosci rur wydechowych samochodu.
bo ja się znam na dzieciach :) Starsze dzieci mogą już uciekać ale czy znasz jakikolwiek przypadek, że miesięczna dzidzia nie lubi wtulać się w rodzica w chuście?
Mucho, z calym szacunkiem - znasz sie na SWOICH dzieciach. Istnieja dzieci, ktore nie lubia sie wtulac, istnieja dzieci, ktore sie nie dadza odlozyc. Nie napisze tutaj, czym to zazwyczaj jest spowodowane, bo to sa sprawy zbyt indywidualne i moga zostac uzyte w nieodpowiednim kontekscie.
Mucho, z calym szacunkiem - znasz sie na SWOICH dzieciach. Istnieja dzieci, ktore nie lubia sie wtulac, istnieja dzieci, ktore sie nie dadza odlozyc. Nie napisze tutaj, czym to zazwyczaj jest spowodowane, bo to sa sprawy zbyt indywidualne i moga zostac uzyte w nieodpowiednim kontekscie.
amen.
panthera
05-10-2010, 14:41
widzieliście filmik z dzieckiem w wózku na stacji metra - to byłby niezły argument "przeciw" wózkom :D
no ale na poważnie - gdzie to było - fanatyzm gorszy niż terroryzm? :)
gdyby wózki rzeczywiście były bardzo szkodliwe - były by dostępne badania naukowe na ten temat.
a ze chusta je LEPSZA - wiadomo. lecz nie każdy musi/może wybierać to co najlepsze - czasem wystarczy po prostu niezłe.
w moi przypadku sprawdza się i chusta i wózek. Maciek woli być noszony w chuście- ale spać woli w wózku. więc w zależności od pory wyjścia (choc zwykle staram się nie wychodzić w porze snu) zabieram chustę lub chustę i wózek.
Luthienna
05-10-2010, 14:47
OT - Kasia to ja wstępuję do Twojego fanklubu - ujęłaś to idealnie i czytając Twoje wypowiedzi nie muszę niczego zakładać ;)
Tez tak myslalam kiedys, o tych pleckach zaokraglonych, nie biorac pod uwage punktu widzenia fizjoterapeutow. Dziecko w foteliku zamiast cwiczyc sie w przygotowywaniu do popelnienia obrotu przez jeden badz drugi boczek cwiczy sobie szesciopaka zginajac sie lub podnoszac nozki. Jak to mowia tutaj - fotelik to kompromis w zyciu z malym dzieckiem, raczej nikt spiacego niemowlecia z samochodu nie wklada do chusty czy wozka, tylko jesli ma taka mozliwosc - pozwala mu spac w tymze.
Ostatnio trafiłam na ten artykuł na temat wożenia dzieci w foteliku w kontekście rozwoju ruchowego http://www.terapia-ndt.waw.pl/fotelik.html Nadal jak mam potrzebę to wożę malucha w foteliku, ale zaczęłam to bardziej ograniczać.
nowa_aleksandria
05-10-2010, 16:09
a ja pamiętam moje spacery z synkiem, pierwsze trzy miesiące to był koszmar - wył non stop - nie było mowy o spacerze po parku, siadałam na ławce i brałam go na ręce. odłożony do wózka płakał. być może chusta rozwiązałaby sprawę...
teraz biję się z myślami, mam po starszym spacerówkę, siedział wcześniej i nalegał, by mu świat pokazywać, więc wcześnie wyskoczył z gondoli. młode urodzę na wiosnę i raczej nie kupię wózka głębokiego - będę chustować, chyba, że okaże się dzieckiem protestującym. teraz mogę tylko gdybać.
ja mam swoje własne argumenty przeciwko wózkom - mieszkam pod miastem, chodników jak na lekarstwo, a błota i dziur w drodze owszem, zatrzęsienie. nie wyobrażam sobie spokojnego spaceru z wózkiem. często jeżdżę pociągami podmiejskimi - wsiadanie z wózkiem? no way, odległość od krawędzi peronu wzbudza mój lęk pomimo tego, że jestem dużą dziewczynką. jak miałabym bezpiecznie wejść do pociągu z przedszkolakiem i wózkiem? wolę jedno mieć w chuście, a drugie trzymać za rękę...
to samo w metrze, autobusie, tramwaju. a ja lubię być mobilna.
nie widzę. :)
każda teza rozszerzona odpowiednio daleko przekracza granice absurdu. Chcesz dyskutować o tezie czy o jej nieuprawnionym rozszerzeniu?
Dla Ciebie absurdem są te 24h, dla kogoś innego będą to 3h, w konkretnych okolicznościach, albo w ogóle. Sam zastosowałeś rozszerzanie, zacząłeś i prosiłeś się o sprowadzenie do absurdu ;) To, że Twoje dzieci chciały być na jakimś etapie 24h nie znaczy, że wszystkie tak mają.
Nie ma małych dzieci, które nienawidzą chust
Nie zgadzam się. Podajesz przykład swoich dzieci, więc proszę, kontrprzykładem jest nasza Kreska, którą musiałam chustowania _uczyć_, bo choć tulić się lubiła, to _nienawidziła_ być ograniczana ruchowo, ulubiony strój to brak stroju i leżenie ew. noszenie, ale nigdy w pozycjach kołyskowych, zawsze "kangurkowych", tyle, że bez chusty. Zawiązanie wiązało się z kosmiczną awanturą, która kończyła się automatycznie jak tylko dziecko poczuło luz poza chustą. Chustowanie polubiła, jak była deczko starsza.
i tego się trzymajmy :)
Bo tak powiedział mucha? Wybacz, że jeszcze nie biję pokłonów ;)
panthera
05-10-2010, 19:07
Mucho, z calym szacunkiem - znasz sie na SWOICH dzieciach. Istnieja dzieci, ktore nie lubia sie wtulac, istnieja dzieci, ktore sie nie dadza odlozyc. Nie napisze tutaj, czym to zazwyczaj jest spowodowane, bo to sa sprawy zbyt indywidualne i moga zostac uzyte w nieodpowiednim kontekscie.
zgadza sie sa dzieci które w ogóle nie lubią być dotykane (nadwrazliwość) i noszenie w chuście bywa dla nich torturą. u takich dzieci chustowania trzeba uczyć powolutku i wózek okazuje się zbawienny gdy trzeba wyjść na dłużej.
wózek jest dobry w ciazy -pomimo ze do super cieżkich dzeci Róza nie należy ale po godzinnym spacerku w chuście rwie mnie brzuchol i jest cały sztywny-na krutki spacer ukołysanie używam chusty na dłuższy musze wózka po porodze wózek +chusta bedą mnie ratowały bo naraz wyjde z dwujką
no w ciązy to na pewno - nawet niebezpiecznie jest nosić wtedy. Ale ja niestety nie jestem znowu w ciązy :cryy:
marta-la
06-10-2010, 07:24
widzieliście filmik z dzieckiem w wózku na stacji metra - to byłby niezły argument "przeciw" wózkom :D
Albo przeciwko nieodpowiedzialnym rodzicom bo to jednak wina rodzica który nie zablokował kółek, a niestety wypadki zdarzają się też wśród chustowych mam. W naszym mieście wypadło mamie z chusty dziecko i to takie kilkutygodniowe. Miało pękniętą podstawę czaszki, spędziło wiele miesięcy w szpitalu. Wina była oczywiście po stronie wiązającej, nie chusty, ale mógłby to też być argument dla kogoś przeciwko chustom
powiem Ci, jak było z moją małą - pierwsze chustowe próby kończyły się ogromnym rykiem. młoda potrzebowała kilku dobrych minut lub wręcz wyjęcia z chusty, żeby sie uspokoić. co robiłam? bujałam, spiewałam, kołysałam, żeby ją jakoś PRZYZWYCZAIĆ (nie użyję słowa WYTRESOWAĆ, ale w mniej więcej tego słowa znaczeniu) do chusty. duzo dziewczyn zaczynających przygodę z chustowaniem skarży się, że ich dzieci nie lubią być w chuście. i dostają dobre rady, jak dzieci przyzwyczaić.
podobnie może być z wózkami - niektóre dzieci potrzebują troszku więcej czasu, żeby do wózka się przyzwyczaić, po prostu.
uogólniasz pisząc, że wszystkie kochają chusty.
http://forum.chusty.info/forum/images/styles/CrystalClean/misc/quote_icon.png Napisal mucha http://forum.chusty.info/forum/images/styles/CrystalClean/buttons/viewpost-right.png (http://forum.chusty.info/forum/showthread.php?p=863680)
A) gdybyś była noszona w chuście była byś w niektórych rzeczach jeszcze lepsza niż jesteś (może np była byś mistrzynią świata w akrobacjach szybowcowych :) )
B) gdybyś była noszona w chuście była byś w 100,00% identyczna jak jesteś
Na podstawie tysięcy postów na tym forum wnioskuje, że prawdziwe jest A.
Generalizujesz, zbyt wiele jest zmiennych w tej ukladance.
Jeśli wprowadzenie tak istotnego czynnika jak noszenie w chuście nie zmienia końcowego efektu w wychowaniu dzieci to właściwie doszliśmy do ściany - przytulanie, rozmawianie itd też tego efektu nie zmienią - memy nie istnieją, naśladownictwo nie istnieje... - cokolwiek zrobisz po urodzeniu i tak dziecko wyrośnie na tego na kogo miało wyrosnąć.
Przed pierwszym porodem przeczytałem kilka książek/poradników. Z wielkim zaskoczeniem zauważyłem, że wytyczne w nich nie tylko się różnią ale często są sprzeczne. Oczywiście wszyscy powołują się na badania naukowe. Zmiennych w układance "mały człowiek" jest tak dużo, że być może nie tylko moja konkluzja, którą negujesz ale wszystkie książki napisane przez psychologów są bez wartości. Skoro metody naukowe nie są dość dobre pozostają intuicja i serce rodzica. Przepraszam, że to piszę ale ja po waszych postach (o tym, że przyzwyczajanie dziecka do chusty właściwie nie różni się od tresury; o tym, że wprowadzenie chustowania do wychowania nie zmieni efektu końcowego ...) czuję się jakby mi mi ktoś przyłożył. Nie okradajcie chustowania z magii - ja "dowody" tej magii znajduję codziennie w domu i tu na forum.
Kiedyś pisałem już o niezwykłych właściwościach chust w tym wątku - poważnie piszecie, że wózek działa tak samo?!? Czy ktoś teraz na świecie pisze tysięczny post o wózku, który wniósł tyle miłości w jego życie???
http://forum.chusty.info/forum/showthread.php?t=22047&highlight=kocham+bo+nosz%C4%99
Widziałem u jednej z forumek w sygnaturce napis NOSZĘ BO KOCHAM. Fajne i prawdziwe. Myślałem o tym trochę i wyszło mi na to, że u mnie jest również odwrotnie KOCHAM BO NOSZĘ. Część dziewczyn pewnie tego nie zrozumie bo od początku ma nieustanny kontakt z dzieckiem. Ja jednak jako ojciec byłem (i teraz jestem znowu po urodzinach drugiej córki) w całkiem innej sytuacji niż matki. Sen+praca zabiera 16 godzin. Zostaje 8 ale z nich i tak większość to karmienie piersią, sen/usypianie. Zostaje tyle czasu co nic. Pamietam, że dopiero po kilku miesiącach (gdy Helena jadła już znacznie rzadziej) dostałem zadanie od żony: codziennie po pracy miałem nosić Helenę w chuście tak długo jak się da (mój rekord to 4,5 godziny) by żona mogła odpocząć. Helena na przemian spała i oglądała świat i mnie a we mnie rodziła się miłość do niej. To jasne, że kochałem ją od początku ale dopiero te codzienne godziny przytulania się, patrzenia na siebie, ta pełna odpowiedzialność za nią, to ciepło... dopiero to sprawiło, że miłość gwałtownie wybuchła. Wychodzi mi na to, że "kocham bo noszę" a przynajmnie "kocham aż tak bardzo bo noszę". To właśnie dlatego jestem chustowym talibem.
Wiem, że część dziewczyn znów napisze:
- że jestem radykalny;
- a mnie rodzice nie nosili a się kochamy,
- a mój mąż nie nosi a świata poza dzieckiem nie widzi.
Ja wiem, że można bardzo kochać dzieci i ich nigdy nie nosić jednak ja pokochałem dzięki noszeniu znacznie mocniej i myślę, że inni ojcowie też mogli by tego doświadczyć. Ja nikomu tego nie nakazuję, ja zwyczajnie wszystkim tego życzę.
Winoroslinka
06-10-2010, 11:49
pieknie napisałeś, i takiego muche ja rozumiem. Tylko ze czesto tak bardzo chcesz namówic ze efekt czuje odwrotny - nie odczuwam tego jako zyczenia ale wlasnie wrecz nakazu (choc absuradalnie to brzmi w tym przypadku). Moj jakby fragmenty poczytal nie zalozylby chusty, zalozyl z innych tylko jemu znanych powodów (nawet ja nie wiem dlaczego bo on małomówny)
mój małż też rozkwita jak przytula Pyzę i nosi, czy to w nosidle czy na rękach - patrzą sobie wtedy tak głęboko w oczy ... że aż robię się zazdrosna :hide: chociaż w duszy jestem szczęśliwa, że chce i UMIE budować tę więź, której większość z mojego pokolenia niestety nie miała możliwości zaznać, bo ojciec wkraczał w życie dziecka najczęściej razem z sankami i był postrzegany jako dostarczyciel zabawy a nie ktoś, z kim jestem związana niewidzialną nicią przywiązania
o tym, że przyzwyczajanie dziecka do chusty właściwie nie różni się od tresury
Chyba inną dyskusję czytaliśmy ;), mnie się wydawało, na podstawie tutejszych wypowiedzi, że się wyraźnie różni...
Ja wiem, że można bardzo kochać dzieci i ich nigdy nie nosić jednak ja pokochałem dzięki noszeniu znacznie mocniej i myślę, że inni ojcowie też mogli by tego doświadczyć. Ja nikomu tego nie nakazuję, ja zwyczajnie wszystkim tego życzę.
I tu, jakby mój eM powiedział, szacun i ukłon. Oby więcej takich tatów. I oby więcej takiego pozytywnego chustoświadectwa, zamiast odrzucającego mnóstwo ludzi argumentowania na anty-.
mucha pieknie to napisales :applause: Ty powinienes ksiazke napisac na ten temat:ninja: napewno duzo ojcow by skorzystalo :D
sorry ale cos mi sie z klawiatura stalo i nie mam polskich znakow buu
A propos tego wypadku z wózkiem w metrze - ale nie wiem, czy to nie będzie zbyt drastyczne. Jakby co, to zlikwiduję ten post, dajcie tylko znać.
Teściowa mojej siostry była ba plaży świadkiem jak się dzieciątko udusiło w wózku - mamusia się plażowała, a dziecko leżało sobie w wózeczku. Mamusia się cieszyła, że ma święty spokój, a dziecku się coś stało i zeszło - być może za gorąco (wiecie jakie było lato tego roku), być może odwodnienie. Teściowa siostry akurat przechodziła jak karetka już jechała. Więcej na ten temat nic nie wiem, bo ona nie chciała więcej mówić.
dopiero trafiłam na ten wątek i czytam od pierwszej strony mając niezły ubaw :D
Czy to znaczy, że my wszyscy mamy niewykształcony błędnik? Pokaż mi, kto z naszego pokolenia był noszony w chuście i ma lepiej wykształcony błędnik. W ogóle czym się to objawia?
prawdopodobnie choroba lokomocyjną czy chorobą morską, bo one są efektem zaburzenia pracy błędnika. Przynajmniej tak mówi jedna z teorii, która potwierdza, że w społeczeństwa, gdzie dzieci są noszone zaburzenia błędnika nie występują tak często albo wcale.
czytam dalej :D
to ja sobie przycupnę i cichutko się będę przyglądać rozwojowi wątku :D
choć wątek przypomina mi momentami dyskusję między zwolennikami plecaków i toreb na kółkach :D
dominika79
07-10-2010, 16:25
oo a takiego wątku to się nie spodziewałam.
Nie umiałabym zrezygnowac ani z chusty ani z wózka.
I do jednego o do drugiego znalazłabym argumenty za i przeciw w zalezności od okoliczności. ( wiem, że są takie desperatki :D ale ja nie umiem mierzyć spodni mając dziecia w chuście) ;)
Winoroslinka
07-10-2010, 19:35
e tam, spodnie da sie, gorzej z bluzką
e tam, spodnie da sie, gorzej z bluzką
bluzkę też się ta - sprawdzałam z Jaśkiem śpiącym na plecach :D
a bluzkę przymierzała moja siostra, która jest tej samej postury co ja ;)
gorzej, jak ktoś nie ma takiej siostry, wtedy tylko wózek zostaje :twisted:
bluzkę też się ta - sprawdzałam z Jaśkiem śpiącym na plecach :D
a bluzkę przymierzała moja siostra, która jest tej samej postury co ja ;)
gorzej, jak ktoś nie ma takiej siostry, wtedy tylko wózek zostaje :twisted:
E, od tego mąż jest ;) Na zakupy ubraniowe zachustowuje się męża :D
E, od tego mąż jest ;) Na zakupy ubraniowe zachustowuje się męża :D
ciężko u nas:roll:
to znaczy chustuje bez problemu, gorzej z zakupami. Najwyżej dwa sklepy i to z dużą marudą :roll:
a co to są DWA sklepy!! tyle co flaszka na dwóch :(
Winoroslinka
07-10-2010, 20:02
Aneczka z ta siostrą to niezły patent! Ale ja nie mam w otoczeniu nikogo mojej postury, do siostry musialabym schudnąc kilka rozmiarów :)
izabell26
07-10-2010, 21:22
pewnie zaraz mnie zlinczujecie, ale powiem tak, na początku jak zaczęłam czytać, to wątek wydawał mi się interesujacy, później uderzył we mnie jakis fanatyzm i walka z nim, aż mnie znudził..nie doczytałam do końca, wybaczcie więc jesli coś powtórze- jestem dosć nową chustomamą, na forum zaglądam codziennie, bo mnie wciągnęło, ale dla mnie noszenie to niestey nie filozofia zycia, tylko zdrowy sposób transportu mojego dziecka..podobnie jak wózek..nie mając chusty też młodego nosiłam, tylko na rękach, na brak bliskości nigdy nie narzekał, mimo, ze spacerował w wózku, który uwielbia i w którym od razu zasypia- tak samo jak w chuscie- pewnie, wózek jest ciężki, ale chusta dla mnie wymaga więcej uwagi, precyzji w wiązaniu..i moglibyśmy tak w nieskończonosc..nie demonizujmy, wszystko ma swoje plusy i minusy, tak jak wszystkie decyzje które podejmujemy, rzeczy, które wybieramy..nie ma idealnych rozwiazań..
green_naranja
08-10-2010, 01:23
ze tez wam sie tak chce....toz to wiadomo, ze z racja jest jak z d..a-kazdy ma swoja;)
JA sobie nie wyobrazam nie miec chusty.
Podobnie, jak nie wyobrazam sobie nie miec miekkiego nosidla.
Zupelnie tak samo, jak sobie nie wyobrazam nie miec wozka.
Wszystkie sprzety maja swoje zastosowanie, wszystkie sa uzywane., w zaleznosci od danej sytuacji i potrzeby. Kiedy wychodze z wozkiem, jedzie z nami takze chusta; kiedy podrozuje (samolotem), to zazwyczaj i z wozkiem, i z chusta, i z nosidelkiem; obecnie mam chust...nascie, do tego dwa nosidelka i dwa wozki tez sa (z tym, ze jeden juz nieuzywany, czeka na nastepne dziecie;). Oczywiscie, nie chodzi tu o ilosc, tylko o to, ze kazdemu wedle potrzeb. Z naszym trybem zycia i okolicznosciami geograficzno-przyrodniczymi, opcjonalna jest wersja 3 gadzetow transportowych, i gdyby nie kompulsywna potrzeba ciaglego wyprobowywania nowosci i "inwestowania" w chusty:ninja:, swietnie bym sobie poradzila z jedna chusta, jednym nosidelkiem i jednym wozem. Ale rownoczesnie nie wyobrazam sobie nie miec ktorejs z tych 3 rzeczy. W naszych, podkreslam, okolocznosciach.
green_naranja
08-10-2010, 01:26
aaaale, jesli chodzi o argument antywozkowy, to moze nim byc fakt wystepowania kleptomanskich sklonnosci u dziecka.parkuje wozek przy straganie z owocami, a dziecko podkrada lemonki i sliwki, ktore nastepnie magazynuje sobie po cichutku w wozku. i ktore odkrywamy dopiero po powrocie do domu. a gdyby sprzedawca wczesniej odkryl i uznal, ze dziecko "szkolone" do zbrodni takiej jest...?;)
julcia87
08-10-2010, 08:38
prawdopodobnie choroba lokomocyjną czy chorobą morską, bo one są efektem zaburzenia pracy błędnika. Przynajmniej tak mówi jedna z teorii, która potwierdza, że w społeczeństwa, gdzie dzieci są noszone zaburzenia błędnika nie występują tak często albo wcale.
Oooo, nie wpadłam na to, a faktycznie, to może jest prawda... Ja mam okropną chorobę lokomocyją :(
jamamajka
08-10-2010, 10:16
aaaale, jesli chodzi o argument antywozkowy, to moze nim byc fakt wystepowania kleptomanskich sklonnosci u dziecka.parkuje wozek przy straganie z owocami, a dziecko podkrada lemonki i sliwki, ktore nastepnie magazynuje sobie po cichutku w wozku. i ktore odkrywamy dopiero po powrocie do domu. a gdyby sprzedawca wczesniej odkryl i uznal, ze dziecko "szkolone" do zbrodni takiej jest...?;)
:D Padłam.
Ale jeśli mam być szczera, to dla mnie to jest akurat duży plus wózka ;)
z błędnikiem niestety nieprawda, a w każdym razie nie ma 100% pewności: moje kompletnie niewózkowe dziecię (obecnie 4,5 r) toleruje max 20 minut jazdy samochodem/autobusem, potem jest, hm, dużo sprzątania...
Młody właśnie śpi w wózku :ninja:
Niezaprzeczalną jego wadą jest waga i nieprzystosowane do wózków budownictwo - wąskie klatki schodowe, brak wózkowni.
Kocham chusty i noszenie ale co z tego jak kręgosłup mi strzelił i o dłuższym spacerze mogę zapomnieć. Mąż nie jest nosicielem, więc niby jak bez wózka :?
margonik
10-10-2010, 04:03
a wogole nie moge zrozumiec dlaczego mamy jak juz wożą w wózku to nie w gondoli a w tych fotelikach do samochodu!!!!!!!!! i to takie maleństwa przeważnie.
Ja też tak wożę, jeśli wożę. Zazwyczaj używam chusty, ale często gdzieś dojeżdżam samochodem i jak młody w samochodze zaśnie, to ładuję fotelik na kółka... Kółka zawsze mam w aucie, bo dużo miejsca nie zajmują - mam od Quinny Zapp'a.
A gondola u nas w ogóle nie wchodzi w rachubę - jest protest, jakich mało! W foteliku młody daje się wozić.
Magdailena
10-10-2010, 09:09
Co do wożenia na stelażu wózka fotelika samochodowego. Na krótką metę, nei jest to takie złe. Jeśli np. dziecko zaśnie w wózku, a rodzice chcą wyjsc z auta, to wyciagają ten fotelik i prosto do stelaża. Nie tzreba budzic dziecka i przekładać do wózka lub do chusty. Nie wiem, co w tym złego??
tak podrozowalo moje dziecko, w foteliku w aucie a potem fotelik na stelaz.. (w taki sposob robilysmy zakupy) dawno temu kiedy Michaska byla malutka.. na spacery w chuscie, na plaze do tej pory w chuscie. wozek mam, zlozony w aucie lezy, tak samo jak zwinieta chusta.. w zaleznosci od sytuacji i miejsca, w ktorym sie znajdziemy wyciagne albo jedno albo drugie.. a moze zadnego, tak jak wczoraj, bo dziecie jak zobaczylo hustawki puscilo sie biegiem nei czekajac na to, czy wyciagne cokolwiek z bagaznika;-)
no właśnie jak to jest z tym fotelikiem? Ja słyszałam od sprzedawcy fotelików, że niemowlak do 3 miesiąca życia nie powinien przebywać w takim foteliku dłużej niż godzinę bez przerwy. Nie sprawdzałam tej informacji, ale tak na chłopski rozum, to wydaje mi się to mieć sens.
pamiętam wypowiedź z e-mamy, chyba fizjoterapeutki, fragment pozwolę sobie przekleić, zaznaczam, że wypowiedź dotyczy spacerów w fotelikach:
"Małe dziecko-niemowle stopniowo poznaje swoje ciało w ruchu,przez nacisk podłoża na jego ciało,ruszając się uczy się że ma długość i krótkość - kiedy kopie nogami,szerokość-kiedy rozkłada rączki,czuje=uczy się że obciążana strona jest wydłużana,stópki uderzając o podłoże uczą się że pięty "biją"a potem obciążane są zewnętrzne krawędzie stóp.Leżąc trzeba podnosić rączki do zabawek wiszących nad dzieckiem-praca przeciw grawitacji, można położyć dziecko w gondoli na brzuchu i ma ćwiczenia,kiedy wygląda na świat znad burty wózka.Ćwiczy pracę na brzuchu i nawet tego nie zauważy.
Kiedy jedzie się na kilka godzin na spacer w foteliku samochodowym.....
1.Dzieckopowolutku pod wpływem grawitacji "zjeżdża" głową po podłożu fotelika i może spłaszczać sobie potylicę zwłaszcza dzieci o miękich kościach.
2.Siedzi absolutnie bez ruchu-bo zabawy dłońmi to nie ruch
3.Dzieci bawią się napinaniem się w wyprost-do tyłu,lub w zgięcie-do przodu
4.Mają ustawione nóżki w odwiedzeniu i położone na podłożu na zewnętrznych kostkach.Nogi i stopy nie pracują prawidłowo doświadczając stopami podłoża. "
na chwilę do sklepu, to raczej można...
no właśnie jak to jest z tym fotelikiem? Ja słyszałam od sprzedawcy fotelików, że niemowlak do 3 miesiąca życia nie powinien przebywać w takim foteliku dłużej niż godzinę bez przerwy. Nie sprawdzałam tej informacji, ale tak na chłopski rozum, to wydaje mi się to mieć sens.
a niby czemu...?
dopisane, po przeczytaniu posta Mity:
a jak sie jedzie autem i dziec spi jadac nawet 3 godzikny, to trzeba wyjmowac...?
a z tym zjezdzaniem, to...no sa pasy...
Nymphadora
10-10-2010, 20:29
a niby czemu...?
Dlatego, ze pozycja utrudnia oddychanie (podnoszenie sie i opadanie klatki piersiowej). Glowa nie jest dobrze podtrzymywana, spada do przodu.
Do tego dochodzi kwestia przegrzewania sie dziecka w tego typu fotelikach, szczegolnie jak jest cieplej ubrane - dzieci bardzo sie poca od strony plecow.
W przypadku starszych dzieci nie ma to juz takiego znaczenia, ale w przypadku noworodkow ma. Poza tym nie musze wspominac ryzyko czego zwieksza przegrzanie i utrudnione oddychanie.
Nie rozumiem dlaczego ogolnie wiadomo, ze dluzsze przebywanie w lezaczkach jest dla maluchow niezdrowe, a w przypadku fotelikow samochodowych tyle osob uwaza, ze sa zupelnie ok.
dzieci bardzo sie poca od strony plecow.
oj to fakt, mamy dwa foteliki typu nosidło i w pierwszym z Pyzy po prostu się lało. Na szczęście ten drugi jakoś lepszy się okazał. No a teraz to już w takim "dorosłym" ale dopiero raz jechała, za to nawet z 15 kilometrów sama :applause: a to się nigdy nie zdarzało w tamtym (z powodu wrzasków i histerii na granicy z dławieniem sie z rozpaczy). A w foteliku na stelażu byłam z Pyzą tylko raz i ... nie była zachwycona, chociaż moze i tak bardziej niz w gondoli, której najwyraźniej szczerze nienawidziła
margeritta
11-10-2010, 23:24
odnośnie tematu wątku - chusty nie skrzypią a wózki niestety tak, np. mój :mad
margonik
12-10-2010, 02:33
pamiętam wypowiedź z e-mamy, chyba fizjoterapeutki (...)
Kiedy jedzie się na kilka godzin na spacer w foteliku samochodowym.....
1.Dzieckopowolutku pod wpływem grawitacji "zjeżdża" głową po podłożu fotelika i może spłaszczać sobie potylicę zwłaszcza dzieci o miękich kościach.
2.Siedzi absolutnie bez ruchu-bo zabawy dłońmi to nie ruch
3.Dzieci bawią się napinaniem się w wyprost-do tyłu,lub w zgięcie-do przodu
4.Mają ustawione nóżki w odwiedzeniu i położone na podłożu na zewnętrznych kostkach.Nogi i stopy nie pracują prawidłowo doświadczając stopami podłoża. "
A czy niektóre z tych argumentów nie odnoszą się także do chust???
Proponuje przeczytac "W GŁębi kontiunuum" tam jest cos na temat niemowlaka w wózku i jego odczuciach..gdybym przeczytaal to wczesniej prawdopodobnie nie woziłabym w wózku wogóle..(nie wiem jak to sie ma co spacerówki narazie nie używam bo mała jeszcze nie siedzi wiec tylko chusta) nawiasem mówiac książka wstrząsa świadomością i powinna ja przeczytać każda przyszła mama..DLA świadomości..
Moja mała ostatnio zasmakowała w wózku. A najchętniej chodzi sama i tyle :) W każdym razie, wpakowanie jej do Manduki (w której podróżowała od wielu miesięcy) graniczy z cudem. Może chodzi o to, że wózek to coś niezwykłego i atrakcja ;) Nie wiem, ale się sprawdza.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.