skrzywka
02-10-2010, 00:39
Wlazłam sobie bez dzień dobry i zaczęłam tak, ni z tego, ni z owego, wtrącać się w dyskusje :D Niby mówią lepiej późno niż wcale ale bo ja wiem...
Mieszkamy sobie w, moim zdaniem, najfajniejszym mieście świata, czyli w Krakówku :) Uwielbiamy tu być, choć z dzieckiem chwilowo jest mniej fascynująco. Myślę, że to się jednak zmieni z czasem. W sensie, że znów będzie bosko.
Chustę zakupiłam już w ciąży, bo wiedziałam, że to będzie coś dla nas. Pierwszy raz moje miesiąc przed czasem urodzone dziecię zamotałam jak miał jakiś miesiąc. Sama, według dołączonej instrukcji. No i kicha. Dzieciak w ryk, ja załamana, że dziecię nie chustowe, że nic z tego nie będzie, że się nie polansuję z tak śliczną chustą:D Po paru dniach spróbowałam ponownie. Znów ta sama historia, mój dół się pogłębił. Tydzień minął i znów to samo. Młody skończył już 2 miesiące, znielubił wózek, zbliżał się urlop nad morzem. Znów się zawzięłam. Postanowiłam na szybko znaleźć jakieś warsztaty. W połowie sierpnia :mrgreen::applause:-świetny pomysł, prawda? Na szczęście trafiłam na info o Famidze. Pojechaliśmy tam z mężem, Witkiem i chustą. Dziewczyny mi go zamotały (raju, tak mocno się to dociąga????nic dziwnego, że mi dziecię wrzeszczało przy moich próbach - chusta wisiała jak flak :) ) i chłopina zasnął w minutę!!! Gdyby mi nie wisiał pod szczęką musiałabym ją na bank zbierać z trawnika... Dodam, że moje młode prawie nie sypia sobie w ciągu dnia. Byłam więc tak zachwycona, że podreptałam z chuściakiem na autobus a mąż wrócił autem sam.
No i tak to się zaczęło.
Dziewczynom z Famigi będę dozgonnie wdzięczna, chociaż już nie pamiętam która mnie motała :))))))
No, to to by było moje "dzień dobry, cieszę się, że znalazłam to miejsce :)"
Mieszkamy sobie w, moim zdaniem, najfajniejszym mieście świata, czyli w Krakówku :) Uwielbiamy tu być, choć z dzieckiem chwilowo jest mniej fascynująco. Myślę, że to się jednak zmieni z czasem. W sensie, że znów będzie bosko.
Chustę zakupiłam już w ciąży, bo wiedziałam, że to będzie coś dla nas. Pierwszy raz moje miesiąc przed czasem urodzone dziecię zamotałam jak miał jakiś miesiąc. Sama, według dołączonej instrukcji. No i kicha. Dzieciak w ryk, ja załamana, że dziecię nie chustowe, że nic z tego nie będzie, że się nie polansuję z tak śliczną chustą:D Po paru dniach spróbowałam ponownie. Znów ta sama historia, mój dół się pogłębił. Tydzień minął i znów to samo. Młody skończył już 2 miesiące, znielubił wózek, zbliżał się urlop nad morzem. Znów się zawzięłam. Postanowiłam na szybko znaleźć jakieś warsztaty. W połowie sierpnia :mrgreen::applause:-świetny pomysł, prawda? Na szczęście trafiłam na info o Famidze. Pojechaliśmy tam z mężem, Witkiem i chustą. Dziewczyny mi go zamotały (raju, tak mocno się to dociąga????nic dziwnego, że mi dziecię wrzeszczało przy moich próbach - chusta wisiała jak flak :) ) i chłopina zasnął w minutę!!! Gdyby mi nie wisiał pod szczęką musiałabym ją na bank zbierać z trawnika... Dodam, że moje młode prawie nie sypia sobie w ciągu dnia. Byłam więc tak zachwycona, że podreptałam z chuściakiem na autobus a mąż wrócił autem sam.
No i tak to się zaczęło.
Dziewczynom z Famigi będę dozgonnie wdzięczna, chociaż już nie pamiętam która mnie motała :))))))
No, to to by było moje "dzień dobry, cieszę się, że znalazłam to miejsce :)"