PDA

Zobacz pełną wersję : Z chustą w kościele



miedziana
10-08-2008, 17:51
Zagadka ( z przymrużeniem oka ;) ):
Dzisiaj w kościele były trzy mamy:
mama fotelikowa - z noworodkiem
mama wózkowa - z dziecięciem około 2 miesięcznym
mama z chustą - z 4 miesięcznym smykiem.

Który brzdąc nie zapłakał przez całą mszę i spał spokojnie wtulony w mamę ;) ??

10-08-2008, 17:54
Zagadka ( z przymrużeniem oka ;) ):
Dzisiaj w kościele były trzy mamy:
mama fotelikowa - z noworodkiem
mama wózkowa - z dziecięciem około 2 miesięcznym
mama z chustą - z 4 miesięcznym smykiem.

Który brzdąc nie zapłakał przez całą mszę i spał spokojnie wtulony w mamę ;) ??

"Trójkę, panie, trójkę wybierz!" ("Shrek")

:D

grimma
10-08-2008, 18:00
tendencyjna zagadka :)

10-08-2008, 18:02
tendencyjna zagadka :)

i źle zadana.
wtulone w mamę mogło być tylko chustowe dziecię.
a które płakało najgłośniej?
nr 1 czy nr 2?

Biedronka
10-08-2008, 19:02
wózkowe ...prosta zagadka :wink:
fotelikowe może mama pobujała ..a jak wózek nie na paskach był to nic nie zrobiła :roll:

wygrałam zagadkę ? :wink:

miedziana
10-08-2008, 21:04
grimma zgadza się tendencyjne ;) pasja też masz rację ...ale wtopiłam :) Ogólnie chciałam powiedzieć, niech błogosławiona chusta będzie :)

A jeśli chodzi o mamy i dzieci - maluszek w wózku płakał chwileczkę, na szczęście miał mądrą mamę, która na ręce wzięła i mocno przytuliła. Dziecię płakać przestało ( no ale przecież do noszenia się przyzwyczaja ;) ).
Maleństwo w foteliku niestety płakało dłużej i głośniej, a mama jego wybrała metodę wstrząsową :( Fotelik bujał się w przód i tył...

Tyle moich obserwacji w kościele... a w zagadkach muszę się podszkolić :lol:

Biedronka
10-08-2008, 21:10
grimma zgadza się tendencyjne ;) pasja też masz rację ...ale wtopiłam :) Ogólnie chciałam powiedzieć, niech błogosławiona chusta będzie :)

A jeśli chodzi o mamy i dzieci - maluszek w wózku płakał chwileczkę, na szczęście miał mądrą mamę, która na ręce wzięła i mocno przytuliła. Dziecię płakać przestało ( no ale przecież do noszenia się przyzwyczaja ;) ).
Maleństwo w foteliku niestety płakało dłużej i głośniej, a mama jego wybrała metodę wstrząsową :( Fotelik bujał się w przód i tył...

Tyle moich obserwacji w kościele... a w zagadkach muszę się podszkolić :lol:


qrcze ...bujanie w tył i w przód w foteliku to metoda wstrząsowa :?
..myślałam że takie bujanie to ....bujanie a nie wstrząsy :wink:

podjuszanka
10-08-2008, 21:13
E tam, reguły nie ma - widziałam wiele dzieci w wózkach, które przesypiały całą mszę, podczas gdy moja panna w chuście wymagała różnych atrakcji:)

grimma
10-08-2008, 21:23
W wchodzi do kosciola - idziemy na chwile pod oltarz gdzie zauwaza:
1. swieczki (udaje ze je zdmuchuje)
2. obraz Matki Boskiej Czestochowskiej - informuje mnie: Mama Nionio(nionio to dizecko)
po czym wyhcodzi ogladac samochody i inne atrakcje typu mrowki.

niegdys bywalo tak ze w chuscie pobyl troche a w wozku nigdy nie chodzilismy:)

aneta.s
10-08-2008, 21:40
mój jak tylko usłyszy, że zaczynają śpiewać to zaraz mi na plecach zasypia :wink:

miedziana
10-08-2008, 21:49
qrcze ...bujanie w tył i w przód w foteliku to metoda wstrząsowa :?
..myślałam że takie bujanie to ....bujanie a nie wstrząsy :wink:

Biedronka ... starałam się to ująć dość łagodnie, ale to jednak "trzęsienie" raczej było :evil:

lidka
10-08-2008, 21:59
Bardzo tendencyjne... :wink:

i :op: może, ale nie wytrzymam już i muszę to powiedzieć...
... bardzo nie lubię określenia "mama wózkowa"...
..."mama chustowa" chyba tez nie...
mama - po prostu:
mama z wózkiem, mama z dzieckiem w chuście :oops:

grimma
10-08-2008, 22:06
Bardzo tendencyjne... :wink:

i :op: może, ale nie wytrzymam już i muszę to powiedzieć...
... bardzo nie lubię określenia "mama wózkowa"...
..."mama chustowa" chyba tez nie...
mama - po prostu:
mama z wózkiem, mama z dzieckiem w chuście :oops:

mysle ze to rodzaj skrotu jezykowego i niekoniecznie musi za tym isc ideologia...
mi latwiej przechodzi przez gardlo powiedzienie: moj syn jest chustowy od 6 tyg.
niz ze ja jestem chustowa :)

Araminta
10-08-2008, 22:13
Bardzo tendencyjne... :wink:

i :op: może, ale nie wytrzymam już i muszę to powiedzieć...
... bardzo nie lubię określenia "mama wózkowa"...
..."mama chustowa" chyba tez nie...
mama - po prostu:
mama z wózkiem, mama z dzieckiem w chuście :oops:
:iagree:

Jasnie Pani :)
10-08-2008, 22:27
mama z wózkiem, mama z dzieckiem w chuście :oops:
i tu cie mamy! :lol: :lol: A dlaczego ta mama jest z wózkiem, podczas gdy druga jest juz z DZIECKIEM w chuście :wink: :lol:

grimma
10-08-2008, 22:29
mama z wózkiem, mama z dzieckiem w chuście :oops:
i tu cie mamy! :lol: :lol: A dlaczego ta mama jest z wózkiem, podczas gdy druga jest juz z DZIECKIEM w chuście :wink: :lol:

bo mama z chusta by znaczylo ze ma chuste na szyi. na przyklad arafatke ;)

lidka
10-08-2008, 22:34
no masz mnie Jaśnie Pani :thumbs up: :lool:
sama się nie umiem wysłowić a innych się czepiam :wink:
a coś dzisiaj dzisiaj zmierzła jestem generalnie :wink:

miedziana
10-08-2008, 22:51
Jej - rzeczywiście nieładnie to brzmi...:(
ale masz taka już jestem - najpierw napiszę, później pomyślę ( i to też nie zawsze :) ).... :duh:

A tak w ogóle to niech wszystkim mamom i ich dzieciaczkom - z wózkami, fotelikami i chustami i czym tam jeszcze.... dobrze się w życiu dzieje. AMEN :lol:

10-08-2008, 22:57
mama z wózkiem, mama z dzieckiem w chuście :oops:
i tu cie mamy! :lol: :lol: A dlaczego ta mama jest z wózkiem, podczas gdy druga jest juz z DZIECKIEM w chuście :wink: :lol:

brawo JPani!
czujna jestes leksykalnie.
uwielbiam.

slawka
10-08-2008, 23:03
mój jak tylko usłyszy, że zaczynają śpiewać to zaraz mi na plecach zasypia :wink:

a mojego trzeba wynieść bo płacze ;)

iwonkao
11-08-2008, 13:27
E tam, reguły nie ma - widziałam wiele dzieci w wózkach, które przesypiały całą mszę, podczas gdy moja panna w chuście wymagała różnych atrakcji:)

Główną atrakcją chustową jest chodzenie, więc w kościele odbywa się to mniej więcej tak, że muszę łazić z Izą w kółko (mój dzieć niestety z tych nieśpiących w dzień prawie wcale, mimo że ma dopiero 5 miesięcy :? nawet chusta średnio działa... )

natala
11-08-2008, 13:33
u nas na ogol wystarczy, ze sie bujam dosc rytmicznie :lol: i przestepuje z nogi na noge... ale czasem trzeba chodzic i juz... no i w kolko musze dziekowac komus, kto mi proponuje miejsce, ale jak tu siedziec jak dziec wymaga ciaglego ruchu :?:

rebelka
11-08-2008, 15:16
My chrzciliśmy młodego w sobotę i o dziwo spokojnie przeleżał całą mszę w wózku, nawet bujać go nie musiałam a nie spał :shock: Nie powiem, zaszokował mnie bo zazwyczaj w wózku zachowuje się jakby go ktoś ze skóry obdzierał :roll: I nie użyłam na mszy tej pięknej kółkowej od anety.s ale przydała się w czasie kolacji po chrzcinach i gdy wracaliśmy z niej do domu bo już mu się wózek znudził i dał popis swoich możliwości. A w chuście (zakładanej na krawężniku :lol: ) spokojnie sobie siedział.

Juana
12-08-2008, 11:50
Zanim chusta do mnie dotarła Julka była z nami na Mszy w wózku. Zawsze po jakimś czasie się wybudzała i natychmiast chciała jeść :-) No więc karmiłam trzymając na rękach. Odkąd mam chustę to do kościoła w ten sposób, wystarcza kołysanie jak się przebudza i śpi dalej. Ostatnio na chrzcinach jej kuzynki, gdzie Msza trwała 1 godz. i 10 min. mała już się rozbudziła całkiem i musiałam chodzić, ale się uspakajała i spała dalej :-)
Widzę jeszcze jeden plus chusty w kościele. To miejsce gdzie zazwyczaj jest bardzo dużo ludzi... zdrowych, przeziębionych, różnych. Wydaje mi się, że w chuście, kiedy jest wtulona we mnie mniej zagrażają jej bakterie...

lemonka
12-08-2008, 12:51
A tak w ogóle to niech wszystkim mamom i ich dzieciaczkom - z wózkami, fotelikami i chustami i czym tam jeszcze.... dobrze się w życiu dzieje. AMEN :lol:

Właśnie :)

milorzab
14-08-2008, 21:33
Ja ostanio byłam w kościele mamą w panice :(
Dominiś pragnął złapać konia na Freta. I ani chusta ani wózek nie pomagały. Wyrywał się i już, a ja za nim ganiałam.
Czasem myślę, że z moim dzieckiem jest coś nie tak. Dla nas chusta to nie jest czarodziejska różdżka.

Jasnie Pani :)
14-08-2008, 21:42
Dominiś pragnął złapać konia na Freta.
no to dałas mi teraz do myslenia.... :hmm: :hmm: :hmm:

Czasem myślę, że z moim dzieckiem jest coś nie tak. Dla nas chusta to nie jest czarodziejska różdżka.
Dla nas była, dopóki Luska nie nauczyła sie chodzic. Teraz to sie trzeba prosić, zeby sie dala ponosic :wink:

lynette
14-08-2008, 22:50
Dominiś pragnął złapać konia na Freta.
no to dałas mi teraz do myslenia.... :hmm: :hmm: :hmm:
:wink:

Dokładnie! O co chodzi :?: :roll:

joawoj
15-08-2008, 01:09
Bez urazy, ale po co wy takie małe dzieci w ogóle ciągacie do kościoła? Sensu w tym nie widzę :?

mamazo
15-08-2008, 23:12
Dominiś pragnął złapać konia na Freta.
no to dałas mi teraz do myslenia.... :hmm: :hmm: :hmm:
:wink:

Dokładnie! O co chodzi :?: :roll:
:lool:
Oj nie mogę. Uśmiałam się, bo to faktycznie brzmi wielce zagadkowo. Złapać konia na Freta? Przy ul. Freta w Warszawie jest klasztor i kościół Dominikanów, gdzie ludzie tłumnie ciągną na Msze Św. A że ul. Freta jest na Starym Mieście, to co i raz przejeżdża tamtędy dorożka. A jak dorożka to i koń.
milorzab - dobra interpretacja?

mart
15-08-2008, 23:21
Bez urazy, ale po co wy takie małe dzieci w ogóle ciągacie do kościoła? Sensu w tym nie widzę :?

bo same jak sądzę w domu nie zostaną i się sobą nie zajmą.
poza tym one są członkami rodziny, czy nie?

15-08-2008, 23:32
dla mniei wyjście do kościoła z Anią w chuście łączy się z ogromną przyjemnością...
przede wszystkim dlatego,że kiedy podchodzę do Komuni to ksiądz może pobłogsławić ją i Wiki a z wózkiem jak podjechać pod prezbiterium??
zgodze się z mamą frania,że często zdarza się propozycja żeby usiąść,kiedy się nie da bo bywa,że dzieciątko się przebudzi i trzeba podreptać :lol:
był czas,że Ania dostała smoczuś i zasypiała,teraz jest etap ssania paluszków i w kieszonce nie ma takiej możliwości - wobec tego zdarza się,że wychodzę przed kościół bo mała się złości :lol:

milorzab
16-08-2008, 01:09
Tak, o to chodzi:)
Tzn o konie i dorożki. Na Freta taki zwierzyniec.
Wcześniej rzeczywiście było tak, że w kościele spał w chuście. Dziś też bardzo spokojny był, ale na szczęście nie było żadnych zwierząt.
Po co zabieram dzieci do kościoła? Bo to dla nas ważne, bo lubimy spędzać niedzielę razem - jedziemy do kościoła, potem zawsze robimy dla dzieci coś miłego: spacer, lody.

iwonkao
16-08-2008, 23:18
Bez urazy, ale po co wy takie małe dzieci w ogóle ciągacie do kościoła? Sensu w tym nie widzę :?

bo same jak sądzę w domu nie zostaną i się sobą nie zajmą.
poza tym one są członkami rodziny, czy nie?

Otóż to...
Poza tym gdybym chciała nie chodzić z Izą do kościoła, musielibyśmy chodzić z mężem osobno :( a to mi się wcale nie podoba.

agapee
17-08-2008, 16:03
Bez urazy, ale po co wy takie małe dzieci w ogóle ciągacie do kościoła? Sensu w tym nie widzę :?

zeby dziecko uczestniczylo w naszych "obrzedach" - chodzi z nami do restauracji, to dlaczego do kosciola niby nie?
maly lubi jak mu spiewam, a w kosciele mam okazje bez skrepowania sie poprodukowac :D

Jasnie Pani :)
17-08-2008, 16:07
Bez urazy, ale po co wy takie małe dzieci w ogóle ciągacie do kościoła? Sensu w tym nie widzę :?
bo po to własnie jest chusta, zeby dziecko zabierac ze sobą gdzie nam sie zywnie podoba.

babolek
17-08-2008, 16:28
Bez urazy, ale po co wy takie małe dzieci w ogóle ciągacie do kościoła? Sensu w tym nie widzę :?

bo same jak sądzę w domu nie zostaną i się sobą nie zajmą.
poza tym one są członkami rodziny, czy nie?


mart z klawiatury mi wyjełas :)

Mary-Anne
17-08-2008, 20:14
Bez urazy, ale po co wy takie małe dzieci w ogóle ciągacie do kościoła? Sensu w tym nie widzę :?

Każde uczestnictwo we Mszy św. uświęca - nawet całkiem nieświadome, nawet człowieka niewierzącego. W tym kontekście zaczyna mieć to już sens, prawda?
Do tego ja chcę, żeby dla moich dzieci chodzenie do Kościoła było najbardziej naturalne na świecie, nie chcę potem im inicjacji urządzać. I tak Antek był pierwszy raz na Mszy jak miał 3 tygodnie, a Ignaś jak miał 10 dni. Niechrzczone takie :wink:

Biedronka
17-08-2008, 20:26
Powiem wam że jak poszłam pierwszy raz z synem starszym do kościoła to mnie zamurowało ...zamurowała mnie świętość mojego starszaka

ale może od początku :roll:

strasznie sie bałam że będzie sie darł ..kładł na podłoge i cudował więc ze strachu i może nawet z lenistwa wczeniej go nigdy JA nie zabierałam .
Jak chodził to chodzil z moją teściówka i teściem ..dziecko tak pięknie wychowali pod tym względem ( chwała im za to ! )

no więc wchodzimy do kościółka ( Janio 2 latka ) ..wychodzi ksiądz ...dziecko na kolana ...nie w ławce ale na podłodze na środku kościoła :hide:

i na tych kolanach przeklękał połowe mszy ...składał łapki ..spiewał sobie pod nosem

po mszy było mi głupio ze dziecko odpokutowało grzechy całej naszej rodziny :oops:

17-08-2008, 20:46
Biedronka piekne świadectwo :D podoba mi się...

ja się pochwaliłam,że lubię z Anią do kościoła w chuście chodzić bo świetnie śpi,hmm chyba te czasy mijają...coraz więcej ją interesuje,a najbardziej lubi płakać w chuście
:shock: właśnie w kościele...z wczorajszej Mszy musiałyśmy wyjść bo ludzie zaczynali się za bardzo przyglądać ,
Wiki była niepocieszona,bo siedziała w ławce i chciała zostać do końca..heh...nie udało się
(podejrzewam,że źle chustę dociągnęłam :oops: )
mimo wszystko nie zrezygnuję ani z noszenia w chuście ani z chodzenia do kościoła :lol:

babolek
17-08-2008, 21:39
Mary-Anne pięknie napisane :)

Beata wiem co czujesz, my mamy farta, ze u nas jest duży ogród przed kościołem i wszystkie dzieciaki tam sobie biegają, nasz biega wyjątkowo głośno :roll: a jak wchodzimy do środka tylko na czas komuni to jest niesła jazda :roll:
tylko, że twoja Ania będzie musiała na bieganie jeszcze troche poczekać :)

ostatnio słuchałam jakiejś konferencji, okazuje się ;), że mimo wszystko dobrze jest jednak uczyć dzieci /uświadamiać im to co się dzieje na mszy bo mimo swojego zabiegania ;) są w stanie dużo zrozumieć ... tylko, żeby jeszcze ktoś powiedział mi jak to zrobić :roll:

Biedronka może wyporzyczę sobie Twoich teściów ? ;) bo mi czasami ręce opadają

natala
18-08-2008, 15:13
a ja chodze do polskiego kosciola, calkiem niedaleko, i tam w poludnie jest msza dla rodzin i jest specjalne miejsce dla mam/tatusiow/dziadkow... z malymi dziecmi - mozna spokojnie wozek zaparkowac, jest dywan dla maluchow, kredki, papier - nikomu nie przeszkadza, jak dzieciaki troche halasuja. super pomysl moim zdaniem :)

18-08-2008, 22:27
Beata wiem co czujesz, my mamy farta, ze u nas jest duży ogród przed kościołem i wszystkie dzieciaki tam sobie biegają, nasz biega wyjątkowo głośno Rolling Eyes a jak wchodzimy do środka tylko na czas komuni to jest niesła jazda Rolling Eyes
tylko, że twoja Ania będzie musiała na bieganie jeszcze troche poczekać Smile

ostatnio słuchałam jakiejś konferencji, okazuje się Wink, że mimo wszystko dobrze jest jednak uczyć dzieci /uświadamiać im to co się dzieje na mszy bo mimo swojego zabiegania Wink są w stanie dużo zrozumieć ... tylko, żeby jeszcze ktoś powiedział mi jak to zrobić Rolling Eyes

Babolek
hmmm...Wiki baaardzo lubi biegać przed kościołem,ba nawet w jego wnętrzu sprawia jej radość stukanie butkami w płytki,ale..
dobry i sprawdzony sposób: wytłumaczyć dziecku po co się z nim idzie/chodzi do kościoła i niech dziecko zabierze swoją ulubioną lalę czy misia i powie mu to samo :D
znajoma pani,która w żaden sposób kiedyś nie potrafiła sobie poradzić ze swoją córcią tak właśnie zrobiła i podziałało
my, mamy chustujące możemy wykorzystać zapał naszych dzieci do chustowania (tych ciut starszych) i dzięki temu je zachęcić ..
jeszcze z Wiki nie przerobiłam uczestnictwa w Eucharystii z zabawką w szaliku,który traktuje jak chustę dla swojej lalki, ale odkąd dużo tłumaczę jej,że w kościele się wyciszam i widzi moje zachowanie,sama też stara się wytrzymać :D
każde dziecko ma swój czas :)
ja dziecko Boże a też dojrzewałam do wiary baaaardzo długo :oops:

Fiona
18-08-2008, 22:43
Ja do kościoła chodzę z Asią w chuście odkąd mam chustę :D Pierwszy raz poszłam na Środę Popielcową. Zimno było, wiało, deszcz, a ja z maleństwem zamotanym pod kurtką 8)) Oj! Jaką sensację wzbudziłam! Jak ludzie wracali z posypania popiołem, to specjalnie koło nas przechodzili i zaglądali, hihi Śmiesznie było! Zawsze w chuście chodzę, ostatnio w kółkowej i MT.

podjuszanka
18-08-2008, 22:50
Nie chciałabym chodzić do kościoła osobno, bo pół dnia, takiego fajnego jak niedziela, z głowy. Lepiej razem i potem na spacer:) niech żyją chusty!

AGO
18-08-2008, 23:54
Każde uczestnictwo we Mszy św. uświęca - nawet całkiem nieświadome,
Dzięki za przypomnienie :) .
Dzięki temu uczestnictwo we Mszy co niedzielę z moimi Maluchami, to nie tylko trening wytrzymałości na przyszłość :wink:

aniuki
19-08-2008, 12:15
dla mnie chusta w kosciele to jedyne rozwiazanie
zwykle trzymam w chuscie caly czas (chyba ze marudzi i chce wyjsc ale to sie prawie nie zdarza) - po co malec ma biegac w kosciele? biegac moze na spacerze, a skoro jest mozliwosc unieruchomienia go na czas mszy to czemu nie skorzystac? mama sie moze nieco skupic i innym sie nie przeszkadza...

oczywiscie pisze to z pozycji mamy ktorej trafilo sie dziecko-aniol, siedzi godzine w kolkowej i podziwia witraze - wiem ze nie kazdy egzemplarz taki spokojny ;)

iwonams
19-08-2008, 15:25
Hmm a mój maluch ostatnio odkrył potęgę własnego głosu i jak tylko w kościele robi się ciszej to pokrzykuje i z dumą sprawdza pogłos- zresztą wszędzie gdzie tylko robi się echo.. :shock: no i ostatnio go z przykrością zasmokowałąm przy tych harcach :oops:

(nie)zalogowana_mamusia
27-08-2008, 10:56
To taki troche :op: bardziej na temat dzieci w kościele (ale chusta też tam występuje)
Czytam sobie Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion" i on tam opisuje najpiękniejsze święta Bożego Narodzenia jakie przeżył.

Było to na Karaibach, zawędrował do biednej dzielnicy, wszedł do kościoła gdzie właśnie zaczynała się pasterka:
"Ktoś zaintonował pieśń i wtedy cały kościół huknął pełnym głosem. Śpiewali wszyscy bez najmniejszego wyjątku.

Juana
27-08-2008, 11:09
(nie)zalogowana_mamusiu mnie również ten fragment mocno utkwił w pamięci po lekturze Pana Wojtka :-)
Niesamowite, prawda? Takie podejście tych ludzi do świąt, do narodzin, do liturgii świątecznej... No i chusta!

porcelana
05-09-2008, 11:18
:) Cejrowski jest niesamowity! niedawno go odkryłam.
a z chodzeniem do koscioła mam podobne doświadczenia, wózek od razu odpada, bo jak nie jeździmy to mu sie nudzi, a jak siedzi w chuscie, to najpierw wszystko dokładnie oglada, a jak widzi ze nie chodzimy a dodatkowo słyszy mój "śpiewając" głos :lol: często zasypia. Z tym, ze MIchałek zasypia śmiesznie - bo zasypiając mruczy i to dosc głosno :)i to bywa zabawne, zwłaszcza kiedy zapanuje cisza hehe

calineczka
06-09-2008, 00:14
:) Cejrowski jest niesamowity! niedawno go odkryłam.
a z chodzeniem do koscioła mam podobne doświadczenia, wózek od razu odpada, bo jak nie jeździmy to mu sie nudzi, a jak siedzi w chuscie, to najpierw wszystko dokładnie oglada, a jak widzi ze nie chodzimy a dodatkowo słyszy mój "śpiewając" głos :lol: często zasypia. Z tym, ze MIchałek zasypia śmiesznie - bo zasypiając mruczy i to dosc głosno :)i to bywa zabawne, zwłaszcza kiedy zapanuje cisza hehe
Konrad też tak śmiesznie zasypia. Mruczy sobie-jak się kiedys zamotaliśmy i zaczął tak mruczeć ktoś mi powiedział-odwiąż go bo jęczy taki jest ściśnięty :D
Mają ludzie pojęcie o dzieciach nieswoich hehhe

http://www.ticker.7910.org/as1cCqT0g410010OTE4MTJkfDU1OTc2ZHxLb25yYWQgbWEganW-.gif (http://www.ticker.7910.org/eng)

Bastet
28-06-2012, 04:03
My też do kościoła tylko w chuście, ale odkąd mały w niej nie sypia na spacerze to mam problem, bo po 30 minutach zaczyna się nudzić i muszę spacery pod kościołem mu fundować. Się zastanawiam co dalej będzie, zwłaszcza jak zima przyjdzie ;). Za to ostatnio miałam ubaw. Któregoś pięknego dnia odkryliśmy wspólnie, że w 2x dzieć może ssać pierś (wymaga to tylko wyjęcia go z cyckonosza i podciągnięcia mu piętro wyżej pod dziób :mrgreen:). Stoję na mszy, a dzieć, mimo, że nakarmiony przed wyjściem, zaczyna mi baraszkować ryjkiem w dekolcie i wyć ze złości. No i nie było wyjścia - cyc wyciągnięty na mszy :hide:. W pale się nie mieści :mrgreen:. Ale nikt się nie zorientował, nawet moja familia, która obok stała :D.

LuterAnka
28-06-2012, 07:22
Pierwszy raz w kościele z małą byłam z wózkiem, bo jeszcze chusty nie mieliśmy i nic nie miałam z nabożeństwa, bo co chwilę do wózka zaglądałam czy jeszcze śpi, czy zaraz alarm podniesie (ona z tych nieodkładalnych, choć w wózku zasypiała na spacerze, ale jak już przestało wózkiem bujać, to się budziła i w ryk). No i w połowie nabożeństwa trzeba było ją jednak na ręce wziąć i spała dalej ;)
Potem już chodziliśmy w chuście (może z 3 wózkowymi wyjątkami) i przesypiała całe nabożeństwo.
Chrzciliśmy ją jak miała 3 miesiące i strasznie się stresowałam co to będzie, bo nie mogła być w chuście cały czas. No i obawialiśmy jak zareaguje na polanie głowy, bo kąpać się nie cierpiała. Obawy były bezzasadne. Do kościoła podjechaliśmy autem, więc mała w foteliku, ale nie spała. Jak się zaczęła bardziej wiercić to wzięliśmy na ręce i spokojna była. Przy samym chrzcie o dziwo też. Najpierw się zdziwiła, potem nawet uśmiechnęła, dopiero za trzecim polaniem skrzywiła i jękła.
Teraz zwykle biorę małą do kościoła w chuście, bo tak wygodniej, ale od półtorej miesiąca nie przesypia nabożeństwa. Nawet jak zaśnie w drodze, to jak tylko usłyszy pierwsze śpiewy to się budzi, rozgląda, uśmiecha do ludzi naokoło a gdzieś w porze kazania już się wierci. Więc wyciągam z chusty i trzymam na rękach. Bawi się grzechotką, zaczepia ludzi obok albo wspina się po mnie jakby mi na głowę chciała wejść no i gada po swojemu jakby kazanie chciała wygłosić ;) Ale nie płacze i wszyscy potem się zachwycają jaka ona grzeczna.

Do kościoła dziecko zabieram, bo chociaż miała by z kim zostać, to ja chyba nie potrafiłabym się skupić myśląc, czy wszystko OK, czy nie płacze, czy może nie będzie już głodna. A tak mam ją przy sobie i git. No i to dla mnie ważne, żeby brać ją do kościoła, żeby to stało się dla niej normalne, że do kościoła się chodzi w niedzielę i święta. To element przekazywania wiary.


No i jeszcze jedna sprawa. Mam wrażenie, że często tu na forum wypowiedzi są takie, że chusty ach i och a wózek to największe zło. Ja chustę mam jedną i nie świruję. Służy mi bardzo, nosimy się niemal codziennie, ale nie potrzebny mi cały stosik chust, by dobrać kolorystycznie do ubrania. Wózka jednakowoż się nie pozbyłam i też nieraz mi życie uratował. Jak Bogusia była mała, to na dłużej zasypiała albo w chuście albo na spacerze w wózku. Z chustą nie da się wszystkiego zrobić (umyć włosów, zetrzeć kurzy z miejsc, do których się trzeba schylić itp.) Wtedy wychodziłam z nią na godzinny spacer w wózku a po powrocie zostawiałam ją tam śpiącą i mogłam nadgonić domowe obowiązki. Wózek był wtedy zbawienny. Teraz przydaje się na spacery w gorące dni, bo się tak obie nie pocimy jak w chuście i jak dziadkowie chcą z małą na spacer pójść (twierdzą, że chusty to młodym pasują).
Czy to w wózku czy w chuście najważniejsze jest reagować na potrzeby dziecka. Jak sama autorka zagadki napisała, ta "mama wózkowa" wzięła dziecko na ręce, kiedy zapłakało. No i świetnie! Nie wydaje mi się gorszą mamą od tej, co dziecko cały czas w chuście miała.

metis1
28-06-2012, 09:59
Któregoś pięknego dnia odkryliśmy wspólnie, że w 2x dzieć może ssać pierś (wymaga to tylko wyjęcia go z cyckonosza i podciągnięcia mu piętro wyżej pod dziób :mrgreen:). Stoję na mszy, a dzieć, mimo, że nakarmiony przed wyjściem, zaczyna mi baraszkować ryjkiem w dekolcie i wyć ze złości. No i nie było wyjścia - cyc wyciągnięty na mszy :hide:. W pale się nie mieści :mrgreen:. Ale nikt się nie zorientował, nawet moja familia, która obok stała :D.

My chodzimy do dominikanów i już nieraz widziałam tam mamy karmiące w czasie mszy - i to nie w chuście. Robiły to dyskretnie, ale nie dało się ukryć, że karmią :) No i chwała im za to, żadnej zbrodni nie popełniły.
U dominikanów bardzo często widuje się też chustowych rodziców (nie tylko mamy!). Taki klimat, że oświeconych przyciąga...:roll:;)

Bastet
28-06-2012, 12:16
My chodzimy do dominikanów i już nieraz widziałam tam mamy karmiące w czasie mszy - i to nie w chuście. Robiły to dyskretnie, ale nie dało się ukryć, że karmią :) No i chwała im za to, żadnej zbrodni nie popełniły.
U dominikanów bardzo często widuje się też chustowych rodziców (nie tylko mamy!). Taki klimat, że oświeconych przyciąga...:roll:;)

Do Dominikanów też chodziłam w czasie studiów. Nawet w chórze tam śpiewałam :). Klimat mszy najbardziej mi tam odpowiada, ale teraz dojazd pół godziny busem/tramwajem :/.

metis1
28-06-2012, 12:21
[mówiłam o warszawskich dominikanach na Służewie - ale to ten sam klimat, a często nawet i braciszkowie, bo się miksują między zakonami i nasi bywają u Was, Wasi u nas:rolleye: :thumbs up: ]

efcia1981
28-06-2012, 12:36
u nas chusta w kościele by sie nie sprawdziła :/ Mały rzadko kiedy zasypiał w chuscie, a kiedy już go zamotałam, to nie było mowy o staniu w miejscu... musiałabym chyba całą mszę chodzić po kościele :D

LuterAnka, masz rację. Najważniejsze że wózkowa mama zareagowała na potrzeby dziecka.

Bastet
28-06-2012, 14:08
[mówiłam o warszawskich dominikanach na Służewie - ale to ten sam klimat, a często nawet i braciszkowie, bo się miksują między zakonami i nasi bywają u Was, Wasi u nas:rolleye: :thumbs up: ]

Zwróciłam uwagę na zamieszkanie Twoje :). Dominikanie tu czy tam - jedna brać. A wymieniają się między sobą często, zwłaszcza w czasie rekolekcji :)).

funmi
28-06-2012, 14:44
My do kosciola chodzimy praktycznie zawsze w chuscie lub w Tuli. To jedyny gwarant, zeby Larry byl spokojny i przetrwal msze :)