Zobacz pełną wersję : Mój problem z chustą
miedziana
29-06-2008, 21:58
Dzisiaj byliśmy na takim dużym festynie organizowanym w parku, sporo ludzi, fajna pogoda, pospacerowaliśmy. Było super, Mały grzeczny w chuście, trochę pooglądał świata, a jak sie już zmęczył smacznie sobie zasnął:)
W międzyczasie się karmiliśmy, wiązania odbyły sie nawet dość sprawnie (do tej pory korzystałam z pomocy lustra)... i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie mój problem z chustą:)
Chodzi mianowicie o to, że ja od dziecka jestem dość nieśmiałą osobą i nie przepadam za sytuacjami, gdy jestem w tzw. "centrum uwagi". A dzisiejszy dzień ( i nie tylko ) pokazał jak bardzo chusta zwraca na siebie uwagę, ciągle ktoś się na nas patrzał, na szczęście raczej wszyscy się uśmiechali, ale dla mnie to mimo wszystko krępujące się powoli staje... i tak sobie po cichu marzę, jakby to było miło gdyby chusta była jednak czymś "normalnym" :)
A tak przy okazji - na festynie było sporo rodziców z małymi dziećmi. I "normalnym" był widok, gdzie jedno z rodziców pchało wózek, a drugie trzymało dzidzia na ręku... echhh:)
wiazanie chusty publicznie to dobre cwiczenie pomagajace zwyciezac niesmialosc:)
zawsze (poniewaz w wyobrazni wszystko jest mozliwe) mozesz sobie wyobrazac ze jestes w domu:)a nie w pelnym ludzi parku
chyba pora sie przyzwyczaic do bycia w centrum uwagi :)
No, fakt - wiązanie publiczne łączy się z tym, że można by sprzedawać bilety na ten spektakl (oj, uzbierałoby się na drugą i trzecią chustę z takich biletów pewnie :lol: ) Dla mnie "rytuał" zawiązywania chusty jest nieco magiczny, skupiam się całkowicie na tym, żeby wszystko było poprawnie - i udaje się odseparować od ludzi dookoła :wink:
To trochę jak z karmieniem piersią w różnych miejscach - skupiam się na tym, że moje dziecko się ma najeść i zupełnie mi stają się obojętne spojrzenia (lub ich brak) innych :wink:
Może więc tak spróbuj - całkowite skupienie na dziecku i sobie, reszta świata chwilowo nie istnieje?
my dzisaj pierwszy raz byliśmy w chuście w kościele. mój mąż stwierdził, że patrzą się na mnie jak na dziwoląga :lol: powiedziałam mu, że pewnie gdybym ufarbowała się na zielono i postawiła włosy dęba to nie wzbudzałabym takiego zainteresowania co w chuście.. ale ja się cieszę. bo jak się opatrzą, to może komuś się spodoba, poszuka i też będzie nosił i wtedy nie będę już sama...
miedziana
29-06-2008, 23:20
Przy motaniu też jestem skupiona i raczej nie zwracam wtedy uwagi na innych ( dzisiaj w sumie schowałam się na motanie w bardziej ustronnym miejscu ).
Jasnie Pani :)
29-06-2008, 23:24
ja to lubie jak w centrum zainteresowania jestem :twisted: , ale raz przez chuste sie wstydu nazarłam (a wlasciwie, przez sama siebie, a nie przez chuste). Po dlugim wstepie o zaletach chustonoszenia poproszono mnie o zademonstrowanie wiazania na plecach. Ja Luske na plecy na Supermana zarzucam i wlasnie wtedy (o to nie bylo u mnie w domu), zahaczylam nia (Luska) o zyrandol :lol: :lol: :oops: :oops: Nic sie oczywiscie nie stalo, mloda nic nawet nie poczula, ale wszyscy zebrani oczywiscie zawyrokowali, ze chusta jest niebezpieczna :twisted: :twisted:
Jaśnie Pani-rozwaliłas mnie tą historią, spadłam z krzesła ze śmiechu :lol:
niezapominajka
30-06-2008, 10:44
jaśnie pani miałam podobną sytuację u swoich teściów oni są na maxa przeciwni noszeniu. zdenerwowana wkładałam Franka i udeżyłam nim o futrynę oczywiście koszmar co te nerwy robią z ludzi :shock:
Ja tam lubię jak się na mnie patrzą kiedy idę zamotana 8)) Wiązać publicznie to odważyłam się kilka razy ale tylko kieszonkę, w domu próbowałam przy Robercie zamotać kangura ale on na dzień dobry stwierdził, że nie mam wymyślać i z nerwów mi nie wyszło (a wcześniej kilka razy zamotałam kangurka) no i od tego czasu przy ludziach tylko kieszonkę motam :oops: A co płaczących dzieci w chuście to ludzie patrzą się takim wzrokiem jakbym była najbardziej wyrodną matką na świecie. Oczywiście nikogo nie obchodzi, że przez godzinkę młody sobie smacznie spał i po prostu głód go obudził.
Jańnie Pani, popłakałam się ze śmiechu w pracy przez Ciebie :-)
2 dni temu musiałam się zamotać na Nowym Świecie - czyli praktycznie centrum w-wy. Nie obyło się bez poskręcania karków u przechodniów. A idąca z przeciwka wycieczka japońska zrobiła nam miliard pamiątkowych zdjęć.
Miedziana, na pocieszenie - po roku noszenia w chuście to już się można przyzwyczaić do spojrzeń, komentarzy itp. - i właściwie zastanawiasz się, czemu Ci ludzie się tak za Tobą oglądają.:lol:
Dziwowiskiem zaś prawdziwym jest imo kilka mam w chustach :-)
tzn mam z dziećmi w chustach ;-)
dagusiaJot
30-06-2008, 19:12
Miedziana ja też nie przepadam być w cenrum uwagi, ale juz się przyzwyczaiłam. Przy pierwszym wyjściu na spacer w chuście, chodziłam bocznymi ulicami po osiedlu, by nikt nas nie widział, gdyby Arek się obudził i zaczął płakać.. Miałam też obawy z wyjściem na osiedle. Na osiedlu już nie jesteś anonimowy, w mieście tak, bo multum osób się przewija..a na osiedlu widomo..ale miłe komentarze pań ekspedientek za każdym razem kiedy widzieli Niuńka zachustowanego, dawały poczucie, że chusta to coś fajnego..A jeśli Ci Szymuś płacze w chuście, naprawdę się nie przejmuj ludźmi wokół, przecież ilu ludziom dzieci płaczą w wózkach??propagując noszenie chusta za jakiś czas stanie się czymś normalnym, tak jak wózek. Głowa do góry i bądź dumna z tego,że w taki prosty sposób dajesz Szymusiowi tyle ciepła i czułości.Pozdrawiamy!
dagusiaJot
30-06-2008, 19:13
no :D
Przyznam się szczerze, że ja raczej też z tych nieśmiałych, chociaż już nie tak bardzo jak kiedyś. Jednak jakimś dziwnym sposobem uwielbiam tą całą kontrowersję z chustą związaną i z lubością czasami udajęÂ*się na spacerek po moim pięknym miasteczku w celu publicznego przemotania się z kieszonki w plecaczek na środku rynku.
Takie małe szkrzywionko :twisted:
Po prostu urządzam sobie mały happening, przy ławeczce nagle stwierdzam, że chyba wygodniej będzie na plecach i zaczynam przemontowywanie małej z jednego wiązania w drugie. Zazwyczaj happening kończy się gromadką gapiów dookoła, lub dziwną ciszą zapadającą w pobliskich ogródkach piwnych :lol:
Wszystko oczywiście w luźnej atmosferze, ot tak sobie, przecież wcale nie robię tego show specjalnie :twisted: :twisted: :twisted:
To taka moja mała, chustowa edukacja społeczeństwa :wink:
ja jak alawuwu.Nieśmiała jestem,ale lubię urządzać motanie na widoku.I jak sie ludzie gapią to wtedy mama nadzieję,że na chustę,a nie na moja grubą d... :evil:
ja natomiast pamiętam ,że jak tylko pierwszy raz zamotałam Anią w chustę to odrazu chiałam wyjść i sprawdzić reakcje ludzi,no i jak narazie nie widziałam żadnej mamy z chustą w moim mieście...bywają różne komentarze i miłe i te z gatunku wyrodna matka (szczególnie w chwili gdy Ania się próbuje przeciągnąć w kieszonce podczas snu a brak miejsca jej to uniemożliwia i nagle okrzyk = spojrzenia ludzi z politowaniem dla dzieciątka) a ja wtedy cmok w czółko (no chyba,że jest niżej to wtedy obejmuję ją zamaszyście i idę dalej patrząc pod nogi żebym się nie potknęła..ostatnio mi chyba ktoś źle życzył i Wiki mnie chwyciła z ogon chusty,a mnie ciarki przeszły od fryzury po podeszwy butów :shock: jak pomyślę co by było gdybym gwizdnęła na chodnik...chyba muszę zmienić obuwie (może to moje sandały strajkują) :lol: :lol: :lol:
miedziana
30-06-2008, 23:27
dagusiaJot po Twoim Arku widać, że noszenie w chuście jest strzałem w dziesiątkę ;) Taki fajny kawaler z niego :) Dlatego i my dzielnie będziemy znosić spojrzenia innych, niech się o chustach dowiadują :)
alawuwu, martu no ładnie, może jak się przyzwyczaję też takie show będę robić. Rzeczywiście dobry sposób na pokonywanie nieśmiałości i jaki pożyteczny :)
Genowefa
02-07-2008, 09:06
ja to lubie jak w centrum zainteresowania jestem :twisted: , ale raz przez chuste sie wstydu nazarłam (a wlasciwie, przez sama siebie, a nie przez chuste). Po dlugim wstepie o zaletach chustonoszenia poproszono mnie o zademonstrowanie wiazania na plecach. Ja Luske na plecy na Supermana zarzucam i wlasnie wtedy (o to nie bylo u mnie w domu), zahaczylam nia (Luska) o zyrandol :lol: :lol: :oops: :oops: Nic sie oczywiscie nie stalo, mloda nic nawet nie poczula, ale wszyscy zebrani oczywiscie zawyrokowali, ze chusta jest niebezpieczna :twisted: :twisted:
Mały zasnął właśnie w chuście, czytam posta powyżej i nie wytrzymałam :D Eksplodowałam śmiechem, brzuch zafalował i się szkrab prawie obudził :D
kamilcia.xt
02-07-2008, 14:29
ja najbardziej nie cierpie spojrzeń mam wózkowych. Patrzą z wyższością często wręcz pogardliwie. Źle to znosze bo nieśmiała jestem i mało pewna siebie. Więc mijając je zawsze daję Karince buziaka w czółko albo nucę jej do uszka piosenkę żeby im pokazać jak nam dobrze i blisko siebie w chuście. I to mi pomaga.
miedziana
03-07-2008, 19:01
Z tym cmokaniem w czółko mam tak samo :) Jak ktoś patrzy dziwnym wzrokiem... zaraz całuję mojego Smyka :) Zresztą często go tak w chuście cmokam :)
Jak szłam kupić test ciążowy to Sarę zamotałam,choć już rzadko ją noszę.Samej mi się śmiać chciało.
Ja również lubię zwracać uwagę ludzi, nie wiem czemu ale zawsze myślę, że mi zazdroszczą, też pewnie by tak chcieli ale...
Ja pochodzę z małego miasteczka, swoją osobą zawsze zwracałam uwagę na siebie, rzecz jasna nie celowo, tak jakoś wychodziło, a to ubiór, a to znajomi, a to coś tam, mniejsza z tym. Jak się przeprowadziłam do Łodzi stałam się bardziej anonimowa i wsiąkłam w tłum, a odkąd nosimy się z Matysią znowu czuję te spojrzenia, no i mogę świecić :twisted:
anette27
06-07-2008, 22:57
ja jestem mega nieśmiała, z tych co to nawet na plaży najchętniej w dżinsach i swetrze by leżała :lol: :lol: :lol:
ale jesli chodzi o motanie to proszę bardzo 8)) ,uwielbiam w miejscu publicznym wyjmowac chuste i ostentacyjnie wiązać się i oglądać miny przechodniow :wink: bezcenne :D
kiribati
07-07-2008, 00:40
Ja też lubię w ten sposób propagować noszenie w chuście - wydaje mi się, że taki przykład więcej działa niż namawianie ludzi. Zresztą sama zainteresowałam się chustami dlatego, że je zobaczyłam w MultiBabyKinie (może te osoby, które tam były też są na tym forum).
A co do motania się przy ludziach to zazwyczaj nie ma z tym problemu, choć im bardziej się staram, żeby wyszło, tym więcej błędów robię. A raz po tym, jak przekonywałam koleżankę, że "On to uwielbia", zrobił popisową awanturę na całą okolicę, jak go wiązałam. Bywa i tak...
A ostatnio nawet mój mąż odważył się zamotać chustę w miejscu publicznym :high:
to widzicie, ja się jakoś nie boję spojrzeń innych, ale motanie publicznie jakoś mi nie leży.. jakoś mam przekonanie, że jeśli chcę komuś pokazać np. jak weronisia lubi chustę, to będzie płakać, albo jakoś źle ją zawiążę i będzie cyrk. a już jak chcę okazać wiązanie na plecach... na razie preferuję wiązanie w domku i niech się patrzą na zamotane dziecię..
ja się tylko zastanawiam kiedy spowoduję wypadek samochodowy
szczególnie taki, gdy zagapiony rowerzysta wpadnie pod koła auta
nigdy nie lubiłam zwracać na siebie uwagi
teraz to uwieeeeeeelbiam :D
ja lubię w Lublinie się motać publicznie,wyjmować chustę i nakładać ją,wtedy robię to ostentacyjnie :wink: ,bo mam nadzieję,że trafię wtedy na jakąś chustomamę.
a w swoim mieście to robię to bezmyślnie, po prostu potrzeba i tyle,niech się gapią ile wlezie.i tak zawsze skupiam się na poprawnym motaniu,nie ludziach.jeden wyjątek,to jak widzę jakąś ciężarówkę,to zawsze głaszczę Marię,całuję,ona się śmieje-wiecie na zachętę :D
hehe Magda1980 mam podobnie jak Ty,jak idę z dziećmi i widzę kobietę w ciąży to jakoś tak bardziej chce mi się Anię tulić w chuście :D a w ogóle czasem mam taki odruch,że sama polecam chustę jakiejś innej mamie,może dlatego,że żadnej mamy chustującej w moim mieście nie widziałam a może dlatego,że to naprawdę rewelacyjna sprawa...sama nie wiem :D
Miedziana, ja dopiero zaczynam z chustą, ale spojrzenia ludzi już dają mi w kość. Najgorzej czułam się, gdy wybrałam się z Małym autobusem do centrum (z wózkiem bym się nie odważyła). Miałam wrażenie, że wszyscy ludzie się na mnie gapią, a do tego zastanawiałam się, kiedy mój Antoś zacznie płakać (jak na złość nie chciał zasnąć). A tu żadnej drogi ucieczki... Już sobie sprytnie wymyśliłam, że jak zacznie płakać, to wysiadam na najbliższym przystanku. Na szczęście nie płakał, szczęśliwie dojechaliśmy na miejsce, a ja stwierdziłam, że mam lekką paranoję. I teraz sobie obiecuję, że się nie będę przejmować. Zobaczymy, jak mi to wyjdzie w praktyce :)
kamuszyca
12-07-2008, 21:03
ja najbardziej nie cierpie spojrzeń mam wózkowych. Patrzą z wyższością często wręcz pogardliwie. Źle to znosze bo nieśmiała jestem i mało pewna siebie. Więc mijając je zawsze daję Karince buziaka w czółko albo nucę jej do uszka piosenkę żeby im pokazać jak nam dobrze i blisko siebie w chuście. I to mi pomaga.
Moim zdaniem wiele mam wózkowych patrzy na nas nie z wyższością, co z zazdrością - też by chciały, ale same nie chcą się do tego przyznać :D
Pchają te wózki i myślą w duchu "ale zajebista sprawa taka chusta... "
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.