Zobacz pełną wersję : czy któraś jeździ komunikacją z dzieciem w plecaczku?
z ciekawości tak pytam. bo ja ostatnio rzadko chodzę na spacery jako takie, częściej latam po mieście i sporo korzystam z komunikacji miejskiej. zawsze siadam. no i w takich okolicznościach nie bardzo wyobrażam sobie noszenie małej na plecach. a ona coraz cięższa, przypuszczam, że w końcu nadejdzie taka chwila, że będę musiała przerzucić ją na tył. jak sobie z tym radzicie?
groszek1983
09-10-2009, 17:46
siaadam bokiem, albo na krawędzi krzesełka
codziennie... siadam zawsze przodem do kierunku jazdy (jak nosilam z przodu to staralam sie siadac tylem) i tyle... my nie uzywamy wozka prawie w ogole, nie wyobrazam sobie, zebym mlodego odpakowywala z chusty/nosidla przed kazdym wejsciem do autobusu czy metra...
anialodz
09-10-2009, 18:01
ale jak siadasz w dzieckiem w plecaku?? chyba ze w autobusie bokiem..
W komunikacj miejskiej wozimy sie tylko z przodu.
W tramwaju/autobusie spedzamy codziennie ok 1h.
Nosimy się na codzień na plecach,ale nie potrafie się przełamać aby tak wsiąść do autobusu:roll:
raz jechałam z małą na plecach bo akurat podjechał autobus i nie zdążyłam jej zdjąć a jechałyśmy kilka minut.
Zazwyczaj ściągam ją z pleców i motam ponownie po wyjściu z autobusu. Jeśli jest śpiąca i jest duża szansa, że zaśnie mi w drodze motam ją z przodu.
ale jak siadasz w dzieckiem w plecaku?? chyba ze w autobusie bokiem..
tez tak kilka razy jechalam - po prostu siadam normalnie, tylko zostawiam z tyłu miejsce na dziecko ;-) a pod pupą jeszcze moja wielgachna torba, wiec sobie tak siedział ,
ale jednak nie wydaje mi sie to dobrym rozwiazniem- raczej na dłuższą metę dziecia nosiłabym z przodu - myślę, że bezpieczniej
ja sie rozmotuję:P ale moje już duuże;)
Do tej pory woziłam córę na plecach tylko metrem. Staram się siadać na końcu wagonu, tam są dwa takie szersze miejsca. Jak usiądę lekkim skosem do kierunku jazdy, to mała jest akurat pomiędzy tymi dwoma siedzeniami i nikomu nie przeszkadza. Nikt też jej nie potrąci. Gorzej w godzinach szczytu, wtedy siadam, gdzie jest miejsce. Jak mam jechać autobusem, to biorę kółkową chustę.
siaadam bokiem, albo na krawędzi krzesełka
ja też
tylko nie mogę się przełamać, żeby sama z nią pojechać, gdy mam ją na plecach jedziemy z M
do komunikacji miejskiej zabieram tylko kółkowa albo poucha.
z przodu już dziecia nie ponoszę, bo za duzy. a na plecach w autobusie nie mam odwagi.
ja jezdze. staram sie miec do kom miejskiej z przodu, bo wkurzają mnie zaczepiające śpiące dziecko babsztyle, plus nie da się usiąść. no i jak zacznie wyć to miny bab "ale te matki teraz mecza te dzieci"
Jeśli już miałam na plecach to siadałam tak tylko jak spał. Wówczas bokiem, bo pozostawianie miejsca za sobą jest trochę niebezpieczne moim zdaniem. Jeśli nie spał to przerzucałam na brzuch lub rozwiązywałam. Jeśli z góry wiem że daleko jadę autobusem to biorę/ brałam kółkową.
Ja jeżdżę. Zazwyczaj stoję i trzymam się dwiema rękami, a jak siadam to bokiem.
jakibytu
09-10-2009, 22:11
Jeżdżę metrem i nie siadam.
Z nadejściem jesieni zaczęłam tylko się martwić jak ją porozpinać i potem zapiąć nie wyjmując z plecaczka - w metrze przecież gorąco...
Dopóki się dało to nosiłam z przodu. Później, jeżeli trasa dłuższa to rozwiązywałam z chusty - Bartek bardzo lubi siedzieć na siedzeniu, a jeżeli krótki przejazd (a mały w plecaczku) to stałam - siedzieć w takiej sytuacji nie lubię.
doominikaa
09-10-2009, 22:16
jak trzeba, to jeżdżę, an ogół wtedy z dwójką, Małg na plecach, Mateusz z przodu...
staram się miec jedno zamotane, bo oni się lubią zrozbiec czasami...
lillyofthevally
10-10-2009, 09:39
ostatnio w MT w autobusie jechaliśmy
siedziałam, hania na plecach była
siedziałam " normalnie" tyle, ze bardziej z przodu na siedzieniu coby młoda miejsce miała
aha i zawsze jak jedę komunikację miejska - pociąg, autobus, tramwaj - to mała zawsze na plechach jest - ale wolę stać :)
Młoda już jest dość duża i jak mam ją na plecach w nosidle i jest miejsce to rozmontowuję. Jak nie ma to stoję i już. Jak jadę wieczorem i mam nadzieję że mloda zaśnie to zakładam ją z przodu.
Ja stoję. Trzymając się dwoma rękami. Jak dłużej jadę (rzadko się zdarza) to się rozchustowuję. Ostatnio Józinek mi zasnął po rozmotaniu i jak wysiadaliśmy to na szybko, na śpiocha motałam kieszonkę. Dziwna to była kieszonka;-) na szczęście przystanek pod samym domem:)
Jeździłam na końcu autobusu lub wagonika tramwajowego, stojąc tłem do kierunku jazdy i trzymając się poręczy.
ale jak siadasz w dzieckiem w plecaku?? chyba ze w autobusie bokiem..
Da się przodem :) Ania my małe jesteśmy-zmieścimy się :)
słoneczny_blask
11-01-2010, 17:05
...
mamka_klamka
11-01-2010, 18:42
Jeździłam z Markiem w MT, siadałam na krawędzi, ale on już całkiem spory wtedy był. Z Krzysiem jeszcze nie próbowałam. W ogóle na plecach go na dwór na długie wyjścia nie noszę jeszcze, a w autobusach gorąco jest, z tyłu nie ma go jak rozebrać.
My metrem jezdzimy codzinnie ale w kieszonce lub 2X.
Nie jeździłam tramwajem nigdy, ale chętnie bym jutro wyruszyła, bo mi zajęcia synka przepadną, jednak mąż nie chce o tym słyszeć. Ma bzika na punkcie bezpieczeństwa. Do tej pory myślałam, że pozytywnego, ale on mi tu każe myśleć, co będzie jeśli się tramwaj z innym pojazdem zderzy, gdy on będzie w MT. Jakie jest tego prawdopodobieństwo? :frown
Wózkiem się nie przedrzemy przez te zaspy, a z okna widzę, jak samochody które wyjeżdzają z parkingu coróż trzeba spowrotem wepchnać na miejsce.
powiedz mu, że w wózku bardziej niebezpiecznie ( szczególnie w gondolach) ale i w spacerówkach, zwłaszcza, jak dziecię ma tendencje do uwalniania rąk z pasów bezpieczeństwa.. pozatym mimo hamulców na kółkach wózek i tak przy zderzeniu poleci cały do przodu
gosia1974
11-01-2010, 20:49
powiedz mu, że w wózku bardziej niebezpiecznie ( szczególnie w gondolach) ale i w spacerówkach, zwłaszcza, jak dziecię ma tendencje do uwalniania rąk z pasów bezpieczeństwa.. pozatym mimo hamulców na kółkach wózek i tak przy zderzeniu poleci cały do przodu
Aga - Tobie chodzi o wózek/gondolę/spacerówkę znajdujące się w w/w środkach komunikacji miejskiej, czy takie "mamobieżne"?
ja jezdze. staram sie miec do kom miejskiej z przodu, bo wkurzają mnie zaczepiające śpiące dziecko babsztyle, plus nie da się usiąść. no i jak zacznie wyć to miny bab "ale te matki teraz mecza te dzieci"
dobra, jeżdżę tez w plecaczku. aczkolwiek po akcji w której udział brała też va i jej kawa :D mam niesmak.
(akcja kierowcy pt wszyscy zbiórka na przedniej szybie i kawa na Czaku, dobrze że zima i chłodna ;/)
Aga - Tobie chodzi o wózek/gondolę/spacerówkę znajdujące się w w/w środkach komunikacji miejskiej, czy takie "mamobieżne"?
chodzi o to, że moim zdaniem podczas wypadku równie niebezpieczny jest wózek jak chusta, a gondola bez pasów w szczególnosci.
gosia1974
11-01-2010, 21:28
chodzi o to, że moim zdaniem podczas wypadku równie niebezpieczny jest wózek jak chusta, a gondola bez pasów w szczególnosci.
A to się zgadza...
slonetshko
11-01-2010, 22:48
Jeździłam na końcu autobusu lub wagonika tramwajowego, stojąc tłem do kierunku jazdy i trzymając się poręczy.
Identycznie
:)
jamamajka
12-01-2010, 08:41
akcja kierowcy pt wszyscy zbiórka na przedniej szybie
:lool::lool::lool:
...chociaż sama sytuacja oczywiście wcale nieśmieszna :mad
gdzie-idziesz
12-01-2010, 08:59
Bardzo często jeżdziłam z małą w plecaku. Na dłuższych trasach wyjmowałam ją i brałam na kolana, jak zasnęła, albo trasa była krótka to jechała na plecach. Staram się siadać na siedzeniach tyłem do kierunku jazdy, siadam bokiem. Ponieważ Ala jest żywą reklamą że w chuście może byc tylko dobrze, komentatorzy trzymają się z daleka. Kiedyś, koło swoich drugich urodzin, na komentarz pasażera że męczę dziecko, że dla dzieci to są wózki, moje dziecko odpowiedziało że jest jej bardzo dobrze dobrze i w wózku nie chce jeździć. A co do bezpieczeństwa - wydaje mi się że chusta bokiem, na siedzeniu tyłem do kierowcy jest bezpieczniejsza od wózka. Znajomej synek poleciał z wózkiem podczas hamowania :( nas tylko wcisnął w fotel.
jeżdżę ale zawsze z przodu miałam małą więc siedziałam normalnie na siedzeniu, nie próbowałam jeszcze jechać z małą na plecach;-)
owieczka
09-05-2010, 13:29
U nas debata domowa nt. jazdy komunikacją miejską w chuście. Mamy obawy, że może być niebezpiecznie w przypadku hamowania. Nosimy się tylko z przodu i chyba czas przełamać obawy i spróbować, ale wydaje mi się, że na razie odważę się tylko na króciutką przejażdżkę: tyłem do kierunku jazdy lub siedząc bokiem.
zdarza na nam w plecaku, sie, ale raczej bardziej w tramwaju niż autobusie, rzadko, bo mam mieszane uczucia co do plecakowania w kom. miejskiej,
małego nosze już tylko na plecach od bardzo dawan, ale jak mamy przejechać dłuższą odległość to specjalnie na te okazję zawiązuje go z przodu, albo w ogóle wyjmuje :)
Luthienna
09-05-2010, 17:56
na krótkich trasach jeżdzę z synkiem na plecach ( nosidło), koniecznie na stojąco bo Młody musi wszystko widzieć. Na długiej trasie mam go na kolanach i po wyjściu wrzucam na plecy ponownie, korztystając z przystankowej ławeczki. No ale to żaden ambaras kiedy motać nie trzeba
zazwyczaj poruszam się tramwajem po mieście i nie mam z tym problemu, aby w plecaczku mała ze mna jeździła, i zawsze albo stoimy, albo siadamy bokiem. ale zazwyczaj ni trwa to dłużej niż kwadrans. zawsze też można zawiazac kieszonke i nie ma problemu :)
co do bezpieczeńa w razoe wypadku to jak ktos ma pecha to czy dziecko bedzie w wózku czy w chuście jest ryzyko zawszeże coś sie stanie, wiec arument - wózek w komunikacji miejscskiej jako środek bezpwieczniejszy do mnie nie dociera...
pytanie: kto ma być tyłem do kierunku jazdy, ja czy dziecko? myślałam, że dziecko i mając M z przodu ja siadałam przodem do kier jazdy, żeby ona była tyłem?
dotychczas zawsze miałam ją z przodu, ale strasznie mnie to wkurza, bo od dawna jest za duża na przód i poza komunikacją w ogóle jej tak nie noszę, tylko i wyłącznie na plecach. może się odważę w plecaku na stojąco.
Kirah, ale jak masz dziecko na plecach, to ono ma twarz w tę samą stronę, co ty (chyba, że jakoś inaczej nosisz :lol:), czyli Ty jedziesz przodem, to i dziecko przodem.
W razie gwałtownego hamowania leci się w kierunku kierowcy, dlatego żeby chronić dziecko, siadasz tak, żebyś to Ty leciała na kierowcę, a dziecko na Ciebie - chyli z dzieckiem na plecach siadasz twarzą do kierunku jazdy (albo bokiem).
Z dzieckiem zamotanym z przodu, TY siadasz plecami do kierunku jazdy - bo w razie wypadku to Ty uderzasz plecami w oparcie siedzenia, nie dziecko (a dziecko dostałoby wtedy podwójnie - od oparcia i od Ciebie... :roll:)
Mnie się zdarza jeździć z dzieckiem w MT komunikacją miejscką. Nie ma znaczenia tramwaj, autobus czy metro. Na ogół nie siadam.
karolibu
10-05-2010, 10:32
ja jeżdżę bardzo często i nigdy nie siadam, zdarza się że ludzi eproponują ale nie siadam bo mała marudzi jak siędzę
ChowChowww
10-05-2010, 11:42
U nas już nie ma szans na zamotanie z przodu, to byłaby czarna rozpacz w autobusie/tramwaju i jeszcze usłyszałabym wyrazy współczucia dla dziecka, że w jakiejś szmacie nosze dziecko :-). Rzadko jeździmy środkami komunikacji, ale jak już, to siadamy na brzegu siedzenia, bokiem lub stoimy. Jak siadamy, to staram się zająć miejsca z tyłu, za barierką, aby przypadkiem w trakcie gwałtownego hamowania dziecka własnym cielskiem nie przydusić. Barierki trzymam się rękoma.
nie niejezdze z mloda na plecach w komunikcji miejskiej - chyba ze maz jest z nami
Kirah, ale jak masz dziecko na plecach, to ono ma twarz w tę samą stronę, co ty (chyba, że jakoś inaczej nosisz :lol:), czyli Ty jedziesz przodem, to i dziecko przodem.
W razie gwałtownego hamowania leci się w kierunku kierowcy, dlatego żeby chronić dziecko, siadasz tak, żebyś to Ty leciała na kierowcę, a dziecko na Ciebie - chyli z dzieckiem na plecach siadasz twarzą do kierunku jazdy (albo bokiem).
Z dzieckiem zamotanym z przodu, TY siadasz plecami do kierunku jazdy - bo w razie wypadku to Ty uderzasz plecami w oparcie siedzenia, nie dziecko (a dziecko dostałoby wtedy podwójnie - od oparcia i od Ciebie... :roll:)
yhm... wyobraźnia przestrzenna (jak również fizyka) nie jest moją mocną stroną.
ale dziewczyny wyżej pisały, że jeżdżą na stojąco na końcu i trzymają się tych barierek które tam są, tzn. że stoją tyłem do kierunku jazdy?
dzisiaj się chyba spróbuję na plecach, na stojąco. jak mi zabraknie odwagi, to wezmę kółkową.
Jeśli jadę na stojąco (z Leninem na plecach), to staję przodem do kierunku jazdy - w niektórych autobusach są takie zatoczki z poręczą i na środku i z tyłu, w innych tylko pośrodku, w każdym razie stoję wtedy w takiej zatoczce, bo można się pewniej chwycić niż pionowej rury w przejściu między fotelami
pani_olo
10-05-2010, 18:49
Ja zawsze wkładam małą na plecy. W metrze jadę na stojąco w ostatnim wagonie :) Jak ustępują mi miejsca, zwykle grzecznie odmawiam. Jakoś mam wrażenie, że się tam nie zmieszczę. Autobusem jeżdżę rzadko, jak już to z obstawą. Ale sama też bym pojechała.
Jak się powtarzam to proszę mnie nie bić;)
Tak się zastanawiam czy jeździcie z zamotanym dzieckiem autobusem?
Ja mam 15 min jazdy autobusem do miasta obok, ale sama nie wiem czy mogę jechać z zamotanym dzieckiem?
pomidore
31-07-2010, 14:14
http://www.chusty.info/forum/showthread.php?19225-czy-kt%C3%B3ra%C5%9B-je%C5%BAdzi-komunikacj%C4%85-z-dzieciem-w-plecaczku&highlight=w+autobusie
:)
ja jeździłam autobusem, metrem ,tramwajem, zaden problem tylko dziecko lepiej z przodu miec
http://www.chusty.info/forum/showthread.php?19225-czy-kt%C3%B3ra%C5%9B-je%C5%BAdzi-komunikacj%C4%85-z-dzieciem-w-plecaczku&highlight=w+autobusie
:)
dziękuję dobra kobieto :)
ja też czasem jeżdzę bo nie wyobrażam sobie z wózkiem wciskać. Tutaj i tak może jechać max 2 wózki a kolejne osoby z wózkami muszą je złożyć a jeśli wsiada osoba niepełnosprawna na wózku inwalidzkim to one mają pierwszeństwo przed wszystkimi. Już raz z wózkiem mnie kierowca nie wziął i od tego czasu tylko chusta/nosidło.
Kasia.234
31-07-2010, 15:49
Ja jeżdzę kilka razy w tygodniu komunikacją miejską, dziecko mam zawsze z przodu. Zwykle jeden przejazd trwa 45 minut albo i więcej. Zawsze staram się usiąść tyłem do kierunku jazdy, wtedy mniej rzuca :)
owieczka
31-07-2010, 15:52
zdarza mi się jeździć, ale nie przepadam za komunikacją miejską. Staram się tak jak pisze Kasia.234 siadać tyłem do kierunku jazdy.
Ja mam 15 min jazdy autobusem do miasta obok, ale sama nie wiem czy mogę jechać z zamotanym dzieckiem?
Zdarzało mi się a mam do miasta godzinę drogi autobusem. Niby dlaczego nie mogłabyś jechać?
Ja jezdzę i nie widzę problemu. Młoda też nie :) Sama się trzyma poręczy krzesła. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że to może być problem. Może dlatego ze nie mam wyjścia - wsiadam i jadę. Najczęściej siadam - albo bokiem, albo siadam na skraju krzesła, żeby młodej nie zgnieść. A poza tym nienawidzę podróżować z wózkiem. Kilka razy się zdarzyło, że ktoś uciekł zeby mi nie pomóc wnieść wózka.
panthera
31-07-2010, 22:21
w chuście - zawsze z przodu -
w mt lub manduce - zdarzało się z tyłu (jeśli siadałam to bokiem) ale zwykle to było 2-3 przystanki bo jak jade dalej to na plecach mam toboły :) a jak jedziemy z małżem to on zwykle Macka na plecach ma - i siada bokiem lub zdejmuje go i podaje mi na kolana.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.