Zobacz pełną wersję : Ciąża a noszenie w chuście.
Da się? Tak od początku ciąży do końca? Przy obecnie 14 mc dziecku i miesięcznym w brzuchu? Z opcją tylko chusta, wózek nie? Co z rzekomym zakazem dźwigania czegokolwiek powyżej 5 kg?!
Bo w zasadzie to planowałam dziecko za rok a nie teraz... Patrząc na to, że nie używamy wózka. Przez chwile myślałam, że się da bo coś mi się o uszy obiło "wiązanie dobre dla kobiet w ciąży", ale już teraz jak wiąże do przodu (tylko tak Mati zasypia) to potwornie boli mnie podbrzusze. W dodatku tylko tak da się do autobusu a musimy całą zimę na rehabilitację jeździć. Nie che się upierać, ale mam nagle dziecko włożyć do wózka? Z drugiej strony co to za różnica czy mam na plecach czy pcham te 11 kg? Jeszcze jak śniegi przyjdą i nikt mi pod domem nie odśnieży? Mąż mówi "chyba w końcu muszę się nauczyć wiązać" Taa i tak tego nie zrobi. A nawet jak by to i tak go nie ma od 7.30 do 16.30. Przyjaciółka radzi "Lepiej przyzwyczajaj już teraz Mateusza do wózka bo za chwile będziesz miała problem". Przepraszam za ten wywód, ale chce mi się ryczeć. Nie mam w zwyczaju żalić się "obcym" ludziom, ale jestem tak przyzwyczajona do tego, że Mati jest blisko mnie, że nie potrafię sobie z tym poradzić. A może to typowe dla ciąży wahania nastroju... Cokolwiek to jest proszę pomóżcie mi trzeźwo spojrzeć na sytuację.
Barbareks jeżeli to przeczytasz na razie milcz w naszym środowisku o ciąży bo nawet rodzina nie wie :P.
Ja bym dziecko przyzwyczajala do nozek, a jak dobrze pamietam to jak moje dzieci zaczely chodzic to chusta byla sporadyczniw, wozka wogole nie bylo
kup lekką spacerówkę na porządnych kołach, żeby było łatwo wjechać do autobusu i po nieodśnieżonym. Już bez przesady, wózek też ma swoje dobre strony więc nie świruj. :D
Nóżki są, ale... dojście gdziekolwiek zajmuje 2346192 godzin bo Matiego interesuje każdy kamyk. Jak się idzie na spacer to nie ma problemu, ale gorzej z rehabiliotacją gdzie trzeba zdążyć na autobus i sklepem, który zamykają przed 18, albo wykupują chleb i najładniejsze warzywa.
Z przodu bym nie nosiła, zwłaszcza dużego dziecka, to za duże obciążenie dla miednicy.
Na teraz kupiłbym rowerek trzykołowy z opcją pchania a na zimę sanki. Jednak jest duża różnica pomiędzy pchaniem/ciągnięciem a dzwiganiem z przodu.
Hej :)
Widzę, że poszukujesz wsparcia - nie wiem, czy Cię to jakoś pocieszy - mam identyczną sytuację :)
Trzy miesiące temu kupiłam synkowi pierwszy wózek, ale nie z myślą o ciąży, a o wspólnym bieganiu i jeździe na rolkach. Synek - chustowo-nosidełkowy, polubił go dość szybko. Zawsze jednak mam "na pokładzie" szmatę/ergo, bo czasem lubi się na mnie przesiąść.
Póki co noszę go na plecach (mam duże mdłości i na brzuchu czułabym dyskomfort). Zastanawiam się nad zakupem onbuhimo, by wiązaniem omijać brzuszek.
Jakoś nie zastanawiałam się, że nie będę mogła nosić synka, nawet gdy brzuch urośnie, staram się pozytywnie o tym wszystkim myśleć i jak nie będzie komplikacji, to nosić będę - jak tysiące kobiet przed i po mnie :)
Może zrób eksperyment i pożycz od kogoś na kilka dni spacerówkę, albo kup jakąś tanią (ale dobrą na śniegi :) - może Twój Chuścioszek Cię zaskoczy jak mój i problem sam Ci się rozwiąże?
Wydaje mi się, że warto dać sobie trochę elastyczności i popróbować tego i owego, a rozwiązanie najlepsze dla Was szybko nadejdzie.
Ściskam serdecznie!
Sanki :-) pod warynkiem ze bedzie snieg.
no moje to do wozka juz nie chcialy wsiadac w tym wieku, jestem pelna podziwu dla dzieci w wozkach powyzej roku
Moja nieznajaca wozka cora (majac ponad 1,5 roku) zaakceptowala go bardzo szybko, bo niestety noszenie dwa razy dziennie po godzinie na dystansie ok 4km jest dla mnie zbyt duzym obciazeniem. A nosilam tylko na plecach juz od dawna. Mysle ze organizm sam Ci da znac czy takie obciazenie jest OK
kluczowe pytanie to takie, czy synek rzeczywiście nie-wózkowy, czy to Ty masz z tym problem (piszesz, że jesteś przyzwyczajona do bliskości Matiego) ? ja nosiłam prawie 12 kg na plecach prawie do końca ciąży, ale czułam, że daje radę, nie miała żadnych plamień i tym podobnych spraw, z tym, że pod koniec jedynie i wyłącznie na krótkie dystanse (sklep, smietnik itp) bo było mi już źle. Pomimo tego, że jestem "chustowa", to mamy wózek spacerowy dla Starszego i gondolkę dla Młodszego, nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. A te sprzęty w połączeniu z chustą dają mi poczucie bezpieczeństwa i moc w ogarnięciu pozadomowej rzeczywistości ...
marynarka
19-09-2014, 12:36
Ja nie nosiłabym z przodu, bo to naprawdę duże obciążenie dla miednicy. Wrzuć małego na plecy i zakończ tybetanem...? :hmm: Albo umów się z synem, że na spacerze ogląda kamyki, a jak się gdzieś spieszycie to z mamą za rączkę i szybko :) Ja mam wózek: spacerówka/parasolka i moja mała mimo, że juz dużo sama chodzi i to na długie dystanse, czasami idzie do wózka i każe się wozić :), bo to jednak trochę inna perspektywa świata :) Ja bym zakupiła wózek używany, jak się nie sprawdzi to trudno, ale może akurat problem sie rozwiąże :D :thumbs up:
Wózek to nie koniec świata. Bywa bardzo przydatny i jestem pewna, że synkowi się spodoba. Przecież za 8 miesięcy i tak nowego Maluszka weźmiesz do chusty, a starszego synka wtedy odstwisz na ziemię? Dopiero będzie mu przykro, że siostra/brat zajął jego miejsce. Ja bym Mateuszowi zaproponowała spacerówkę kiedy się spieszycie i ewentualnie chustę na plecy na spacerkach.
No chyba, że planujesz za 8 miesięcy nosić jedno z przodu, drugie z tyłu...:D
Nie no jest zdecydowana różnica w pchaniu wózka a noszeniu. To jednak inny ciężar.. Ja z noszenia zrezygnowałam całkowicie. Zresztą córka jak poszła na nózki to najchetniej by tylko chodziła, a jak coś muszę szybko to wózek. A próbowałaś synka w ogóle w wózku wozić ?
Nosiłam małego kilka godzin jednego dnia i skończylo się odklejeniem pęcherzyka i lezeniem plackiem przez kilka tygodni. Nie mogłam sobie tego jednego spaceru darować.
Więc odpowiadając na wasze odpowiedzi za które bardzo dziękuję :).
1. To nie jest tak, że potępiamy wózek. Mieliśmy gondolkę i upalne lato tuż po urodzeniu spędziliśmy całymi dniami w parku. Ja czytając książkę mały spiąć i budząc się tylko co 3 godziny na karmienie :). Później dostaliśmy parasolkę, ale jest u babci, żeby babcia mogła nacieszyć się spacerami. To nie jest tak, że nigdy w wózku moje dziecko nie było. Ten mały człowiek świetnie dostosowuje się do każdej sytuacji. I pewnie do wózka (na stałe) szybko też się przystosuje. To chyba chodzi o mnie...
2. Rowerek próbowaliśmy... Pożyczony od sąsiadki. Frajda z prowadzenia go, ale jeżdżenie? Bez sensu, nuda :P.
3. Tak, za 8 mc będę jedno nosić z przodu, drugie na plecach :D.
4. Spacery nawet mogę sobie darować bo mamy ogromny, ogromny ogród w którym zawsze jest coś do roboty. A okoliczne lasy możemy zwiedzać w weekendy z zamotanym tatą. Zakupy i tak robię przez internet. Teściów namówię, żeby raz w tygodniu przywozili warzywa. Jedyne co to tak rehabilitacja... czyli pkt 5
5. Jejku czemu piszecie, że z wózkiem jest łatwiej... Kilka razy jechałam z wózkiem autobusem może z 4/5. wspominam to jako mega dramat. Szczególnie jak mam przesiadkę... Nikt nie wpadnie na pomysł, żeby pomóc. Szczególnie jak jest niskopodłogowy no bo przecież w takich autobusach to wózek sam wjeżdża. Potem stoisz (w przypadku dojazdu do szpitala) te 1,5 godziny bo kobietom z wózkiem to się miejsca nie ustępuje. Potem wysiadka. Znów proszenie. i to samo w następnym autobusie. Nie powiem o skasowaniu biletu gdzie ja jestem po jednej stronie a wózek już po drugiej. A jak dziecko chodzące to trzymasz dziecko osobno wózek. Nie no jak dla mnie dramat... No i przypomniała mi się jeszcze akcja jak kilka tygodni po porodzie pchając wózek z 3 kg dzieckiem dostałam potwornego krwotoku.
6. To nie jest tak, że jestem mało elastyczna i boję się "nowych" rzeczy bo gdyby tak było to nie była bym Sandrą. To o mnie zawsze mówili, że jestem reklamą macierzyństwa - kobieta z dzieckiem potrafiąc odnaleźć się w każdej sytuacji, ale ostatnio jakoś ciężko mi to ugryźć. Chcę się przekonać, że tak można, ale w mojej głowie tylko upartość i upartość...
Edit: Jestem osobą, która wyznaje zasadę "dzieci rozumieją więcej niż im się wydaje", ale już przerabialiśmy raz trasę do sklepu. Albo moje dziecko jednak nie rozumie, albo jest nie grzeczne :P.
Nie odniosłam wrażenia, że ktoś Ci zarzuca brak elastyczności...
Ton Twojego pierwszego postu był dość rozpaczliwy, pewnie stąd ta troska forumek i chęć pomocy :)
Gdy dojaśniłaś wątki, myślę, że sama wkróce znajdziesz najlepsze rozwiązanie - biorąc pod uwagę przyzwyczajenia swoje, dziecka i potrzeby nowej kruszynki :)
Wiesz ja sama ją sobie zarzucam od 3 tygodni. Jak bym nie była sobą... A rozjaśnienie to gł moje przemyślenia dzisiejszego dnia po waszych postach. A ten drugi mniej rozpaczliwy bo skupiłam się na dziecku, które obgryza myszkę a nie na sobie :).
aniamakrela11
19-09-2014, 15:56
Hej :) U nas jest troszkę podobnie. My się niestety tak dużo nie nosiliśmy, ale teraz czasem bym chciała, choć nie mam jak. Na krótkie dystanse daję radę z Małą na plecach (już dawno jej z przodu nie motałam, bo za ciężka, na plecach nauczyła się też zasypiać). Ale teraz jak codziennie muszę z nią na wydział jeździć z wózkiem, to też jest masakra. Pomimo, że ludzie pomogą wnieść wózek, to i tak ciężko go wsadzić z kimś, ale w chuście pół godziny w tramwaju + łażenie też bym nie dała rady, brzuch mi się wtedy odzywa. Teraz jak już jest brzuch trochę większy to motam czasem plecak hanti, ale słabo mi on idzie, albo prosty wykończony tybetanem. Kupiliśmy lekką spacerówkę, używaną, nie nadaje się do jeżdżenia :/ Nie polecam brać wózków na all...
HoliPoli
19-09-2014, 17:27
Dla mnie sprawa prosta - jak boli to nie nosić.
Najlepiej nie nosić już z przodu, bo dzieć spory. Ja moją noszę wyłącznie na plecach - w autobusie albo siadam bokiem, żeby jej nie zgnieść przypadkiem przy hamowaniu albo rozwiązuję chustę i sadzam ją sobie na kolanach i po wyjściu zawiązuję.
A zima może będzie lekka i nieśnieżna i wózkiem da się jeździć bez problemu :) wózek to też jest naprawdę fajny sprzęt, szczególnie na dłuższych dystansach i nie ma się go co bać ;)
A co jesli w takiej sytuacji o jakiej pisze sandra ale gdy trzeba z 14mc dzieckiem zejsc z 4 pietra wyciągnąć wozek z piwnicy i potem wyjsc? Czy hipseat rozwiąże sprawe np wychodzenia na 4p i odciąży brzuch? Macie jakieś doświadczenia z hipseatem?
huskymama
21-09-2014, 15:09
Ja kupiłam używaną spacerówkę (moje dziecko bez wózka chowane ma niedobory jak to mówią moi rodzice) ale i tak większość czasu spędza na nóżkach.....na Twoim miejscu kupiłabym kompaktową parasolkę (choćby po to, żeby dziecko położyć jak kimnie podczas spaceru......władowałabym do niej żeby było pod ręką obuhimo (niekoniecznie takie jak na filmiku) http://www.youtube.com/watch?v=zKjU9qA5yEw albo krótką chustę żeby zawiązać plecak prosty z węzłem z tyłu jak na tym filmiku http://www.youtube.com/watch?v=706-y66C5GU#t=743(min 2:40) albo dłuższą na plecak hanti http://www.youtube.com/watch?v=Pq3sg2ujoZ0 (na filmiku hanti wiąże będąc w ciąży).
Nie prześledziłam wątku więc sorry jeśli po kimś powtarzam :-)
edit: o matko jak ja chcę to onbuhimo z filmiku :rolleye: dlaczego to takie drogie :twisted:
Mikalina
21-09-2014, 15:42
edit: o matko jak ja chcę to onbuhimo z filmiku :rolleye: dlaczego to takie drogie :twisted:
Za ile jest ? ;p
huskymama
21-09-2014, 15:46
Za ile jest ? ;p
http://www.kinderdinge.at/Tragen/Komforttragen/Onbuhimo/Huckepack-Onbuhimo-Toddler-Eulen-braun.html
w zdrowej ciąży można dużo robić - nosić, karmić, lekkie sporty uprawiać. Na pewno trzeba słuchać swojego ciała. W poprzedniej ciąży nosiłam nawet sporo, i na początku też dużo, tak koło 7 mies. może już kończyliśmy, ale też synek większy to i więcej na nogach chodził. Teraz choć zdrowotnie ok. to nie czuję się na siłach jakoś regularnie nosić - ostatnio byliśmy w górach to niosłam i młodszego i starszego - i tu czułam różnicę mimo wszystko, choć niby tylko 3 kg różnicy. Jeszcze raz chcemy jechać i pewnie też będę nosić. Aktualnie to bardziej w autobusie bałabym się jednak z chustą, bo usiąść ciężko z młodym na plecach a stojąc w jadącym bałabym się utraty równowagi - ja bym wzięła wózek, albo i tak wymotała przed wejściem. Co Ty zrobisz to Twój wybór - rób tak żeby było Ci wygodnie.
A co do noszenia 2 dzieci - tak, też kiedyś myślałam, że fajnie, ale po jednym czy 2 razach jednak dziękuję - nie jest lekko:)
Dziękuję za wszystkie wasze wypowiedzi. Każda coś wniosła :). Czas pokaże jak to wszystko wyjdzie. Na razie wózek staną w domu (jeszcze poskładany). Już zrezygnowaliśmy z noszenia z przodu. Po prostu zobaczymy...
ja nosiłam w chuscie zarówno w drugiej jak i trzeciej ciąży. Mój środkowy był kompletnie bez wózkowy więc na dłuższe spacery chusta, a gdzieś blisko nóżki.
Generalnie to jeśli ciąża nie jest zagrożona to można nosić. Ciało jest przyzwyczajone do tych kilogramów, jeśli się wcześniej nosiło.
Yhy.. Tylko jeszcze mi powiedźcie ile potrzeba czasu, żeby do wózka się przyzwyczaić? Myślę dziś wyjdę! Mam dużą paczkę do nadania akurat pod wózek.
1. Zaczęło podać
- wyciągam pokrowiec na wózek - dziecko płacz (w sumie kto by chciał w worku jechać). Skoczyło się na tym, że wrócił cały mokry.
- ja wyciągam parasol, składam bo jak prowadzić wózek jedną ręką?
2. Poczta
- kiepski podjazd, ale dzięki, że w ogóle jest
- dziecku nudno, nic nie widzi, ryk
- wąsko na poczcie, trudno z wózkiem się obracać
3. Ciucholand
- brak podjazdu, zostawiamy wózek - menele go obserwują
- dziecko nie związane = dziecko biegające, Pani nie zadowolona. Kupuje coś na szybko i żałuję
4. Drukarnia
- Kłótnia z mężem "Ty jesteś wariat! Sam se to wydrukuj! Już nigdzie nie jadę!"
5. Ogólne wnioski
- nie zamieniłam z dzieckiem podczas drogi więcej niż 3 słowa
- bolały mnie ręce
- TO NIE DLA MNIE, ALBO JESTEM JAKAŚ DZIWNA zakładam również opcje, że mam pecha :P.
HoliPoli
25-09-2014, 14:50
hahahah! ale się uśmiałam :lool:
masz pecha trochę (z tym deszczem) i no nie jesteś przyzwyczajona :)
ja w zależności od miejsca wybieram wózek albo chustę, myślę, że jeśli nie masz przeciwwskazań do noszenia w ciąży to też tak możesz robić - jak mam ciężkie zakupy do wiezienia to biorę wózek a jak chce pogrzebać w ciuchach to lepsza chusta itd :)
aha, ręce - musisz sobie mięśnie wyrobić do pchania wózka. Ja po dłuższej przerwie zawsze je troszkę czuję :)
Wydaje mi się, ze jeśli nic ci nie dolega, a z wózkiem same problemy, to lepiej żebyś nadal nosiła, tylko z tyłu. Ja wciąż noszę, choć już nie codziennie - w plecaku prostym wykończonym tybetanem albo w ergo zapiętym nad brzuchem na dłuższych dystansach. Niedawno przez dwa tygodnie w górach, bo chłop twierdził, że u niego na plecach dzieć nie chce siedzieć.
Zresztą nie tylko Twój brzuch będzie rósł - Starszak także, a wraz ze wzrostem mobilności coraz rzadziej będzie chciał korzystać z dobrodziejstw noszenia (przynajmniej tak jest u nas). Co prawda wtedy dotarcie w konkretne miejsce na konkretną godzinę jest baaardzo problematyczne...
U nas bardzo sprawdza się rowerek biegowy. Młody ma go od 18-go miesiąca i w ciągu paru dni zaczął śmigać, jednak często ma odmienne zdanie na temat kierunku przechadzki i to jest kłopotliwe. Poza tym mam zawsze ze sobą chustę albo nosidło, bo zwykle następuje moment, kiedy już mu się nie chce poruszać za pomocą własnych mięśni. Niestety, wtedy muszę tez targać rowerek...
Ja w ciąży szybko przestałam nosić, bo byłam słaba jak nie wiem co... Na dodatek szybko dostawałam skurczy. O wiele lepiej znosiłam KP starszaka niż jego noszenie.
Na razie jest ok. Póki mogę to noszę. Zapisaliśmy się też na testy nosidła. Jak mąż to pokocha to sprzedam jedną chustę na rzecz nosidła dla niego :P.
nosilam - dlugo, przestalam jakies dwa miesiace przed porodem, F mial wtedy okolo 2 i pol roku. na plecach - albo w podzie, albo w plecaku prostym wykonczonym tybetanem (ale ja w ogole nie lubie wiazania na brzuchu, bez ciazy tez tak nosilam). jak nie mialam sily to F szedl. albo troche szedl, troche nioslam - roznie. ale ciaza byla bezproblemowa, czulam sie rewelacyjnie. jakby bylo problemowo to bym pewnie F przestawila calkowicie kompletnie na nogi i biegowke/hulajnoge.
W ciąży w sumie najczęściej nosi się w plecaku prostym z wykończeniem tybetańskim - również ze względu na szybkość wiązania. Super są też wspomniane onbuhimo. Tu akurat Fidella z ciężarną panią :) :
http://i1362.photobucket.com/albums/r683/paww007/Screen_Shot_2015-08-31_at_5.05.18_PM_1024x1024_zpsnzgwgigm.png
Agulinka
03-05-2016, 15:06
Niedawno widziałam Panią w tuli zapietej nad brzuchem, mówiła że jej wygodnie. Ja nosiłam Martę w plecaku wiązanym pod pupą.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.