PDA

Zobacz pełną wersję : Pierwsze chwile w chuście- wspomnienia



Wiewiórka
07-04-2014, 11:25
Pamiętam gdy nosiłam swoją córkę w torbie na dziecko (Carrycot Infant):oops::hide: Pamiętam jaką czułam swobodę bez wózka. Mogłam chodzić tam gdzie wózek nie miał racji bytu. Niektorzy powiedzieliby że to wisiadło ale ja bym sie nie zgodzila, żabkę mniej więcej da się zrobic jak się chce. No ale ja nie o tym. Potem była kółkowa
Pamiętam jak zaczęłam chustowacmojego syna. Wylądował w elastiku jak miał jakies 3 tygodnie, wcześniej nie mialam siły, ledwo żyłam po cc. To był ten typ który w życiu nie spał w dzień chyba że leżałam przy nim i najlepiej żeby miał pierś w buzi to wtedy mógł spać. Spał w dzień tylko w chuście, nawet jako noworodek. Te chwile wytchnienia w dzień jak spał ..... Tydzień czy dwa tygodnie później zamotałam się w tkaną i elastyczna poszła w kąt. Zanim skończyłam dociągać juz spał, choc normalnie o spaniu nie było żadnej mowy. Miał alergię na wózek- jak go do niego wkładałam włączał syrenę, stąd pokrył się grubą warstwą kurzu. Nie wychodziło mi na początku wiązanie w tkanej, nawet płakałam z bezilności mając problemy z dociąganiem:cry:, nie mając znikąd pomocy, mając do najbliższych klubów kangura ponad 100km i nie mając pod bokiem innej chustomamy (i nie mając do tej pory). Odliczałam czas do momentu kiedy młody zacznie siedzieć i będę mogła nosić w nosidle. Ale jakoś czytajac słowo po słowie instrukcje róznych firm zaczęło mi te dociąganie coraz lepiej wychodzic. Nadszedł czas nosideł a ja nie chcę w nich nosić:duh:! no dobra tylko wtedy kiedy tak będzie najlepiej ze względu na sytuację. Jak wiecie jestem szmatowa a jeszcze niecałe 3 lata temu klęłam na nie i gadałam że w życiu sie nie nauczę wiązać, że się do tego nie nadaję:lol: itp. itd. Jak usłyszałam od kogoś że jestem plecakoguru to w myślach się roześmiałam z absurdu tej sytuacji:rolleye:. Bardzo dużo przeszłam i potrafie zrozumieć matki jak mi mówią że próbowały ale to jest dla nich za trudne. Nie wystarczyło im widocznie tyle samozaparcia jak mi.
Teraz napiszcie o sobie

ema
07-04-2014, 17:14
Piekny temat!
Pawla nie nosilam, aczkolwiek bardzo podobaly mi sie chusty u celebrytow:hide: lecz torba na dziecko jest lepszym okresleniem:ninja: Zalowalam, ze nie mam nikogo, kto by podpowiedzial, co kupic, gdzie i jak nosic.
Emile wsadzilam w elastyka w 11 dobie zycia. Pomogly mamy z forum. Balam sie tkanej i oslawionego dociagania. Po dwoch miesiacach skusilam sie na pierwsza prawdziwa szmate. Wrazenie jakbym z malucha przesiadla sie do mercedesa :P Emilka tez wydawala sie zadowolona. Nie lubila momentu wiazania, ale po zamotaniu nie zdazalam wyjsc.z domu, a ona juz spala. Potem przyszly chwile na ogladanie swiata. Uwielbialam sie do niej tulic, pokazujac swiat :) Pokochalysmy obie noszenie sie. Do dzis cora musi testowac wszelkie nowe szmatany. Wiaze sie z nia, a potem z malym. No i Mikolaj...tak, kawalek szmaty mial swoj spory udzial w naszej decyzji :P
Wolnosc i bliskosc, jaka daje chusta, nie jest porownywalna z niczym dotad mi znanym.
I tez do kk mam ok 100km. Czasem po nocach, w ciszy kminilam, jak zawiazac kieszonke, potem 2x i plecak. Wlasciwie nadal to robie. Warto :)

nautika
08-04-2014, 13:42
Dobry temat.
Od początku zamierzałam nosić (bo 2 psy) i od początku wiedziałam, że w chuście. Nie wiem skąd :)
Do mojej szkoły rodzenia przyszła kiedyś Beruszka, Behemot i Miedziana. Opowiadały o chustach i pokazywały wiązania, wspomniały o chustoforum. Wszystko wydawało się takie łatwe.
Jak Moda się urodziła miałam gotowe długaśne 5,2m nowiutkich Fal Dunaju.
Przez pierwsze dni nie umiałam zwlec się z łóżka, ale potem przystąpiłam do okiełznania tegoż czegoś.
Okazało się to tak samo trudne, jak odłożenie choć na chwilę mojej ukochanej córeczki. A wyżej wymienionych dziewczyn nie umiałam zlokalizować na forum. Tak trochę trzeba tu posiedzieć, żeby wiedzieć jak się poruszać.
Miesiąc później po setkach nie udanych wiązań, w których zresztą nosiłam Modą - co ja je za krzywdę mogłam zrobić! - dokładnie 1czerwca 2012 na Targach dla dzieci w Kapeluszu w Chorzowie spotkałam Slonco ( wtedy jeszcze jej nie znałam), która wystawiała tam się ze swoim kramem. Podeszłam podpytałam, córa akurat spała w wózku - to był ten jeden z niewielu razy, gdy udało nam się wyjść na spacer wózkowy - Slonco jakąś tam lalę na szybko pomotała. Ale mi to wystarczyło, żeby zajarzyć wreszcie o co chodzi!
Zamieniłam moje Fale na krótszą używaną LL z bambusem, bo lato już się zbliżało i całość w końcu udało mi się ogarnąć :)
Swoją drogą Slonco do tej pory nie wiem, że wtedy ją spotkałam i to dzięki niej nie zniechęciłam się całkowicie.
Może to przeczyta, a może jej w końcu powiem jak wiele jej zawdzięczam :beat:
A potem to już były tylko kolejne chusty :)

Truscaveczka
08-04-2014, 13:48
Igora umieściłam w elastyku Pentelki w 4 dobie życia i dzięki temu mogłam jęczeć na GG przyjaciółce że mi się tak nuuuuuuuuuuuuuuudzi :P Potem pożyczyłam elastyka lennylamb, aż w końcu kupiłam natkę sunset i zaczęłam nosić jak człowiek ;) Jeden jedyny raz nie wyszło mi wiązanie - i mi mało nie wyleciał pupskiem z kangurka o.O A jak już był większy, latem nosiłam w oppamamie kółkowej z lnu iw mietku. W mietku nosiliśmy 8m Igora po górach kilkanaście kilometrów ;)
Teraz, gdy Igor jest już sporym chłopakiem, wszyscy w okolicy nas pamiętają ;)

Karo.
08-04-2014, 13:57
Ja też zaczynałam karierę od elastyka :) Mieszkalismy w Stanach gdzie królował Moby Wrap, więc wybór wydawał się oczywisty ;) na forum zaglądałam ale o tkanych nie miałam pojęcia, jakoś nie wczytywałam się w ogóle w te kwestie, skupiłam sie na nauce wiązania. Nosić chciałam i po domu nosiłam Asię od pierwszych dni, natomiast wyjście na dwór zimą wydawało mi się nie do przejścia - straszny stres że się dziecko nagle obudzi, rozryczy i co ja zrobię??? odważyłam się raz, pod polar i kurtkę męża, wyszłam na 20min koło domu cała w nerwach, jeszcze do tego się balam że się poślizgnę. Asia spała jak zabita, więc tak się rozochociłam że jeszcze zaszłam na koniec do coffee shopu i kupiłam sobie kawę, którą na miejscu wypiłam. Wydawało mi się że wszyscy się na mnie gapią, i na każdy pomruk Młodej zrywałam się z miejsca żeby ją pokołysać :)
Kolejne wyjścia to już na wiosnę dopiero, w kółkowej samoróbce ;)

anita_d
30-04-2014, 21:48
Dzisiaj dostałam moją pierwszą chustę - Storchen Anna. Jestem bardzo podekscytowana ale i nieco podłamana… Na chustę bardzo się napaliłam mimo, iż dziecko ma już 5 m-cy (zdecydowałam, że spróbuję). Poczytałam, wg "rozmiarówki" na LennyLamb kupiłam 5.2m i… tonę ;)

Zrobiłam pierwszą próbę z dzieckiem (nieźle się poddał układaniu), ale jakoś nie wyszło. Kilka razy próbowałam z kotkiem, ale albo robię coś nie tak (najprawdopodobniej) albo jest za sztywna, gdyż praktycznie nic nie nosząc bolą mnie ramiona i plecy.

Chusta była kupiona używana, jednak niedużo. Sądzicie, że warto wpierw zrobić kilka zabiegów zmiękczających czy ćwiczyć wiązania? ;)

Wiewiórka
30-04-2014, 21:52
obstawiam na 100% że problemem jest niedostateczne dociąganie chusty. A chuste możesz przyjemnie zmiękczajac rozścielajac pod prześcieradło

Sandra
05-05-2014, 14:43
To i ja opowiem :).

W zasadzie to chciałam Małego nosić przy sobie, żeby nie być ograniczona. Żeby nadal móc pracować z młodzieżą i robić to co robiłam jeszcze przed urodzeniem Maleństwa. Nie myślałam o żadnym nosidle bo to takie oklepane a ja lubię to co dla wielu jest abstrakcją. Położna doradziła mi od razu tkana i podała nawet firmę i rozmiar. Mąż w środku nocy licytował. Zapłaciliśmy drożej niż za nową z braku wiedzy :duh:, ale uznajemy że to i tak najlepszy zakup dla dziecka jaki zrobiliśmy. A dziś się pocieszam, że przynajmniej była złamana :).

Uczuć dokładnie nie pamiętam - to było rok temu (kiedy mały miał dokładnie 2 tygodnie). Jednak wiem, że poczułam się wolna i wiedziałam, że to jest właśnie to czego chcę. Wbrew mojemu mężowi, który podczas pierwszego wiązanie kierowanego przez YouTube stwierdził "Może ta babka od aukcji przyjęła by zwrot?" Zresztą co mu się dziwić. Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale nie odkryłam przez pierwsze miesiące kieszonki tylko śmigaliśmy w kangurku. Och jaka była ulga kiedy mogliśmy przejść na 2x :D. Główne wspomnienie to zniechęcenie mojego męża i mój dziki zapał i radość nie tylko z powodu możliwości pójścia na pocztę i okoliczne stawiki :). Na stawikach się nie skończyło bo pół roku później zaczęliśmy zdobywać górskie szczyty razem z dzieckiem w chuście :).

Dodam jeszcze, że przez moje ręce przewinęły się aż cztery wózki i na każdy narzekałam, że nie pomyślany i ma jakąś wadę. Dziś wiem, że my po prostu nie lubimy wózków :).

wisteria
05-05-2014, 14:49
Dzisiaj dostałam moją pierwszą chustę - Storchen Anna. Jestem bardzo podekscytowana ale i nieco podłamana… Na chustę bardzo się napaliłam mimo, iż dziecko ma już 5 m-cy (zdecydowałam, że spróbuję). Poczytałam, wg "rozmiarówki" na LennyLamb kupiłam 5.2m i… tonę ;)

Zrobiłam pierwszą próbę z dzieckiem (nieźle się poddał układaniu), ale jakoś nie wyszło. Kilka razy próbowałam z kotkiem, ale albo robię coś nie tak (najprawdopodobniej) albo jest za sztywna, gdyż praktycznie nic nie nosząc bolą mnie ramiona i plecy.

Chusta była kupiona używana, jednak niedużo. Sądzicie, że warto wpierw zrobić kilka zabiegów zmiękczających czy ćwiczyć wiązania? ;)

Pierwsze co zrobiłam z nową inką 5,2 to skróciłam ją na 3,7. Jak wiążesz kieszonkę to skróć swoją tylko na 4,6. Albo wymień czasowo na odpowiedni rozmiar.

Ronja
09-05-2014, 10:20
Moje pierwsze chustowania to była mega frustracja. Młody dziobał mnie w dekolt i myślał, że będzie karmienie. Ja się pociłam ze zdenerwowania i walczyłam z dociąganiem ;) Pomogła nam konsultacja chustowa, choć też nie była lekiem na wszystko.
Za to kiedy nauczyłam się w końcu plecaka, to było to :) Pamiętam pierwszy wyjazd na wieś. Zamotałam dziecko na plecach i śmignęłam w las, na przełaj :) z wózkiem mogłabym co najwyżej po drodze pojeździć tam i z powrotem.

hanna
09-05-2014, 10:35
ah, ja wspominam to wspaniale
od razu po wyjsciu ze szpitala poszlismy z małą na spacer, ponieważ nie mielismy jeszcze wtedy wozka ( jestesmy kiepsko zorganizowani rodzice ;) ), a ja byłam po cesarce, zamotałam w chuste nie-męża, wyszło nadspodziewanie dobrze, mała od razu zasnęła i spacerowaliśmy.....

anita_d cierpliwości, na pewno sie uda, może zgłoś się do kogoś o pomoc, mnie uczyła kolezanka i bardzo mi to pomogło

panthera
09-05-2014, 10:58
hm... chusty poznałam w ciąży z mackiem. ale miałam kupione lulu. tragedia, ciężko było w tot włożyć więc szybciutko zamieniłam na elastyka. i zaczęło być miło. i mąż też się przekonał. spacery były fajne. a w tkaną to pierwszego zamotałam 4,5 rocznego Damiana :D
tak poczucie wolności to pierwsze. później ciekawość. zapisywałam się na wszystkie testy. przez dom przewinęło się kilkadziesiąt rożnych chust i nosideł. wiele z nich testował też mąż. później zaczął sie szał zakupowy a otrzeźwienie po ok pół roku :D
teraz nie mogę się doczekać aż poczuje się na siłach żeby wyjść na spacer dłuższy w chuście. na razie tylko po domu i na krótko noszę.