PDA

Zobacz pełną wersję : jak powiedzieć mu o... - Jak wytłumaczyć drugiej połówce rosnący stosik?



gazetka
25-01-2014, 12:17
W wątku o LLamb okazało się że niektórzy nasi mężowie i inni dalej myślą że te wszystkie nowe chusty to tylko pożyczone.

Niektórych może mrozić myśl że z wszystkich tych chust to można by pozbierać na niezły wózek (niekoniecznie dla dziecka;-)

Mój m. na przykład zaraz mnie przejrzał która nie pożyczona tylko kupiona...
Na szczęście sam w chuście nosi bardzo chętnie i może uznał że tamta długa jest jego, ok, to ja potrzebuję krótszej, ok, ale co dalej?

Kasia.234
25-01-2014, 12:20
No jak to jak? Normalnie :)
Szczerość to podstawa :znaika:

pati291
25-01-2014, 12:23
No jak to jak? Normalnie :)
Szczerość to podstawa :znaika:

:)

ewaibartek
25-01-2014, 12:26
Moze i podstawa, ale po co chlop ma sie denerwowac? Ja prawie zawsze mowilam,ze to pozyczona albo na testy i temat zanikal. Jakby sie dowiedzial,ze np za 300 kupilam sobie chuste, to zaraz na jakis bagnet z II wojny swiatowej wydalby tyle samo, a to juz mi sie mniej podoba.

Kasia.234
25-01-2014, 12:28
Moze i podstawa, ale po co chlop ma sie denerwowac? Ja prawie zawsze mowilam,ze to pozyczona albo na testy i temat zanikal. Jakby sie dowiedzial,ze np za 300 kupilam sobie chuste, to zaraz na jakis bagnet z II wojny swiatowej wydalby tyle samo, a to juz mi sie mniej podoba.
czyli co, żonie wolno wydawać kase na co chce, a mężowi już nie?

okoani
25-01-2014, 12:34
Jakby sie dowiedzial,ze np za 300 kupilam sobie chuste, to zaraz na jakis bagnet z II wojny swiatowej wydalby tyle samo, a to juz mi sie mniej podoba.
:omg:
Nie dość, że tylko jedna osoba w związku może mieć kosztowne hobby, to jeszcze oszukiwanie tej drugiej jest w porządku, bo oznacza troskę o nerwy?:duh:

glo
25-01-2014, 12:34
jak wytłumaczyć?
moim zdaniem:
- albo macie wspólną kasę, ustalacie wydatki wspólnie i PRZED ich zaistnieniem - wtedy tłumaczenie jest zbędne.
- albo macie osobną kasę i sama decydujesz, na co swoją działkę przeznaczasz - wtedy tłumaczenie jest zbędne.
abstrahując w ogóle od chust.

paulina
25-01-2014, 12:36
czyli co, żonie wolno wydawać kase na co chce, a mężowi już nie?

Zależy co się pod tym nacochce kryje. Chustę można sprzedać z niewielką stratą często, a "nacochce" mojego męża to kolekcja winyli które może sprzedać za grosze, o ile w ogóle..

ewaibartek
25-01-2014, 12:38
:omg:
Nie dość, że tylko jedna osoba w związku może mieć kosztowne hobby, to jeszcze oszukiwanie tej drugiej jest w porządku, bo oznacza troskę o nerwy?:duh:
Uwielbiam ten szok forumowy, he he. Takie straszne rzeczy pisze. Ja tak uważam i już.

samuela
25-01-2014, 12:38
Hmm, ja w szczytowej formie miałam pół szafy chust, ale to był jeszcze okres, jak się dało na chustach zarobić ;). Więc jak sprzedałam dwie za więcej niż kupiłam, to mąż sam się dopytywał, co tam ostatnio nowego kupiłam :D. No i w ten sposób finansowałam sobie chustowe hobby.

ewaibartek
25-01-2014, 12:40
czyli co, żonie wolno wydawać kase na co chce, a mężowi już nie?
Jeśli wyda na cos co ma sens to niech wydaje. Bagnety sensu nie maja bo leza w szafie i tyle ich widzieli.

silver
25-01-2014, 12:44
czyli co, żonie wolno wydawać kase na co chce, a mężowi już nie?
nie wiesz, ze kobiety mają większe przyzwolenie społeczne na bycie wiśniami?


Jeśli wyda na cos co ma sens to niech wydaje. Bagnety sensu nie maja bo leza w szafie i tyle ich widzieli.
współczuję Twojemu mężowi.

a w temacie- ze wspólnej kasy należy się rozliczać, bezdyskusyjnie.
jeśli każde ma swoją... cóż :)

Emi_787
25-01-2014, 12:46
My tam sobie szczerze mówimy o wydatkach na swoje hobby. Mąż konsultuje swoje zachcianki ze mną, a ja go pytam o chusty. Dzięki uczciwemu podejściu do tematu mam Oschę :D Kiedyś mu opowiadałam, że są chusty produkowane w Szkocji, niestety są drogie, itp. On te tereny uwielbia, chętnie tam jeździmy. Po kilku miesiącach zapytał mnie czy bym nie chciała sobie kupić Oschy, że nawet mnie wesprze finansowo :D To było mega kochane. Odpaliliśmy kompa, przeglądałam z nim oferty na chustoforum i zastanawialiśmy się co się nam najbardziej podoba (wybór padł na NV Raven od Libry, które mam w avatarku).
Tylko nie pozwala dać się omotać, ani razu jeszcze syna nie nosił w chuście, czego nie mogę odżałować :(

ewaibartek
25-01-2014, 12:52
silver ja też, strasznie biedny jest, nie moze rozwijać swojej pasji zbieradztwa i zawalania naszych 40 metrów.

livada
25-01-2014, 12:53
Wydawało mi się, że wątek miał być lekko żartobliwy, a nie że chodziło o poważne doradztwo w temacie "jak oszukać męża" :ninja:, tak że spokojnie, bez nerwów :ninja:

A w temacie - mój zwykle nie wnika, choć widzi ile tego mniej więcej jest, ja sama miewam kaca moralnego jak za bardzo poszaleję i wtedy od razu uprzedzam że coś przyjdzie... Nieźle działa (na oboje) skądinąd prawdziwy argument że te pieniądze są mniej więcej do odzyskania, w przeciwieństwie do różnych innych potencjalnych zakupowych szaleństw :)

jana
25-01-2014, 13:09
dla mnie zawsze dobrym argumentem jest odzyskiwaloność funduszy :) zazwyczaj zreszta pupuje po okazyjnych cenach,
jak wydaje, powiedzmy 150 zł - nie musze konsultować, tylko informuję :) jakbym miała wydać więcej to pewnie jakoś bym go przekonała :)
stosik po pierwszym wysprzedany, tam były rózne limity , więc sprzedany za wiecej niż zakup, teraz mam tylko dwie i raczej bardzo szaleć nie będę - już mi ten okres przeszedł, poza tym i tak najbardziej podobają mi się pasiaki a tu szału cenowego nie ma :)

Mayka1981
25-01-2014, 13:15
Ja tam czasami powiedziałam, że pożyczyłam, ale że faktycznie pożyczałam i testowałam sporo to się i nie orientował, abo i nie pytał,
w sumie nie wiem dlaczego tak mówiłam, może w sytuacjach kiedy z kasą niekoniecznie był hajlajf a ja na coś kasę wydałam? ze wstydu, ze znowu kupiłam coś BEZ SENSU - kolekcja chust jest imo równie bezsensowna co kolekcja bagnetów - dla tej drugiej, niekolekcjonującej strony :ninja:

Ostatnio mąż mój się wkręcił w planszówki, forum, gry - kupuje, testuje, sprzedaje, jeździ na spotkania planszowiczów - i wydawało mi się w pewnym momencie, że on tego niewiadomoile ma - ale jak porównaliśmy stosiki, to jednak mój był większy :mrgreen:

Ja tam się cieszę, ze ma "równoprawne" hobby - w sensie, kolekcji, wgryzania się, spotkań, coś tam nawet projektuje czy recenzuje - no wypisz wymaluj jak na szmatach :lol:

Edit - ale miało być o tłumaczeniu - no cóż, zawsze jakaś w praniu, poza tym jest to zasadniczo element stroju więc powiedzmy że inny wzór/kolor by CI bardziej pasował, przecież ciuchów też ma się więcej niż tylko minimalne 2 pary majtek na zmianę, no więc żeby było odpowiednio do nastroju czy pogody;
a z ciekawości do spróbowania,
a bo mnie coś tknęło i się zakochałam w jakimś wzorze i po prostu muszę mieć - to są emocje, pasja i no hobby - więc nie wiem, czy racjonalne tłumaczenie ma w ogóle sens... ;)

gazetka
25-01-2014, 13:23
livada, dzięki, istotnie miało być żartobliwie .

można na przykład powiedzieć że to przyszłościowo kolekcja hamaków i ubranek dziecięcych, z tego czego nie będzie dało się sprzedać.

gry planszowe to faktycznie hobby dość kosztowne i pytanie - czego się częściej używa - jakiejś gry czy chusty ;-)
choć gry jednak są mimo wszystko tańsze.

do mojego M.argument estetyczny jednak przemawia, ostatnia pożyczona chusta podoba mu się bardzo, może sam zaproponuje odkupienie jej :)
jeśli miał jakieś hobby to były modele i to składał jeden przez pół roku więc nie ma mowy o porównywalności wydatków.
O, encyklopedia katolicka, przyszedł n-ty tom i trzeba było zapłacić za niego chyba z 150 zł.
ale książki to już inna para kaloszy, chyba nikt się nie strzępi że to drugie kupuje

Marciula
25-01-2014, 13:45
Dla mojego tylko ważne jest to, żebym nie straciła na danej chuście... Dużo rotacji u mnie, ale on nigdy nie wnika, cierpliwie otwiera drzwi np. trzem kurierom w ciągu jednego dnia :lool:(raz tak było :hide:). Ja też staram się tak kupować, żeby nie stracić pieniędzy.
Widzi, że chusty są, dla niego żadna się od siebie niczym nie różni :rolleye: wczoraj się śmiał ze mnie, bo skakałam z radości, że kupiłam moją wymarzoną chustę - na szczęście nie zapytał ile kosztowała :mrgreen:

Nie chce go kłamać i oszukiwać, czasem pyta ile to kosztowało, czy straciłam dużo kasy na czymś... Mówię prawdę, najwyżej zrobi wielkie oczy i tyle. ;)

gazetka
25-01-2014, 13:46
ewaibartek - swoją drogą kolekcja bagnetów brzmi nieźle, mąż zajmuje się też szukaniem takich pozostałości czy ogranicza się do kupowania?

Madzia :)
25-01-2014, 14:07
Ja przy pierwszej dwójce miałam jedną swoją chustę, czasami miałam jakąś pożyczona to mu mówiłam.
Przy nosidłach jak chciałam kupić kolejne to tylko mówił: po co ci, przecież już masz.

Teraz jak chciałam dokupić pierwszą to miałam argument ze dużo noszę i muszę sobie kupić lepszą chustę:-) więc nic nie mówił.

Ale teraz co miesiąc jakaś nowa chusta do mnie leci:-)
Mąż nie widzi w czym noszę bo jest w pracy, w weekend jak gdzieś wychodzimy to zakładam taką która już zna:-)
Chusty mam w szafie z ubraniami córki więc on tam nawet nie zagląda.
Niestety ostatnie dwa zakupy się wydały- jednym sama się pochwaliłam (ślimakami) a z jednym wydał mnie syn który od razu zauważa że mam nową chustę:-)
O ceny nie pyta ale ja też nie kupuje drogich. A pozatym wydaje swoją kasę więc nie może mi zabronić.
Od marca jak już cały miesiąc będę ma rodzicielskim i po opłatach już nic mi nie zostanie to będę musiała się ładnie uśmiechać jak coś mi wpadnie w oczy:-)

Do mojego też przemawia argument ze zawsze mogę je sprzedać, ale tutaj bardziej chodzi o zajmowane miejsce niż cenę:-)

W gry dla dzieci też się wciągnęłam:-) tu mam dwa wytłumaczenia- była promocja i kupiłam za połowę ceny:-) lub że ta grę mogę wykorzystać w ćwiczeniach od logopedy:-) mam jeszcze kilka wytłumaczen ale te są najczęściej.

FatalFuchsia
25-01-2014, 15:14
Mój mąż również ma dość kosztowne hobby. Mam dużo chust (od 20 do 30), ale wszystkie są poukładane w szafce na widoku, niespecjalnie się z nimi kryję i nie muszę.
Z zakupami wychodzę mniej więcej na 0, ale nie szukam specjalnie okazji - to w sumie zajmuje sporo czasu, który też przecież kosztuje - często wolę kupić nową chustę i odsprzedać bez straty niż czaić się na super okazję i marnować na to dzień pracy. Spektakularnie straciłam jedynie na 2 czy 3 chustach, ale też człowiek uczy się na błędach i dopiero po jakimś czasie wie od kogo nie kupować, nieprawdaż :-)

owieczka33
25-01-2014, 16:25
Livada, ddzięki, że przypomniałaś, że wątek w założeniu miał być żartobliwy, bo zrobił się oburzająco-poważny :-P

U mnie jest prosto- kupuję za własne. Zarabiałam kiedyś sporo, zaoszczędziłam, to miałam. Obecnie nadal mam własną kasę i pewne dochody, ale już mniej- to i mniej wydaję. Co nie znaczy, że chustoświrstwo mi mija;-)
Mam już na oku 2 kolejne chusty.

A co do strat. JESZCZE nie straciłam, ale jestem blada jak widzę ceny chust, za które dałam dwa razy tyle :-( Wysycenie rynku? Kryzys? Nie wiem, ale mam pretekst by nie sprzedawać, cieszyć się tymi co mam i NOOOOSIĆ!!! :-)

Kasia.234
25-01-2014, 16:43
JESZCZE nie straciłam, ale jestem blada jak widzę ceny chust, za które dałam dwa razy tyle :-(
Takie prawo rynku. Zresztą to widać nawet po cenach na bazarku, zobacz sobie, które chusty idą od ręki a które wiszą miesiącami - i jaka jest między nimi różnica.

huskymama
25-01-2014, 17:39
Mój rozumie w pełni, że te szmaty się zasadniczo różnią składem i innymi parametrami bo sam kolekcjonuje śpiwory i namioty....śpiworów ma np. 8 i każdy jest potrzebny w zależności od pory roku i rodzaju wypadu.... od takiego kompaktowego na lato do puchówki do -20....prawda że te argumenty brzmią znajomo :-) z chustami jest tak samo....jedna awaryjnie do torebki inna na specjalne wyjścia jeszcze inna wełniana na zimę hehehe...

grimma
25-01-2014, 17:54
kiedyś był taki wątek. potoczył się bardzo podobnie

Kudlata
25-01-2014, 19:07
ja na razie nie mam się z czego tłumaczyć, pierwszą kupiliśmy wspólnie, jeszcze w ciąży bo od razu wiedzieliśmy, że oboje chcemy nosić. Wybraliśmy w sumie z okazji allegrowych ale taką, żeby obojgu nam się podobała. To mea mare. Wtedy naiwnie myślałam, że nie będę zakupoholiczką chustową bo to przecież ma służyć do noszenia dziecka a nie ozdoby/lansu czy czego tam jeszcze :duh: Jednocześnie przeglądałam bazarek i nowości sklepowe.. No i nieopatrznie zauważyłam asurri i się zakochałam :love: a jak doleciała do mnie to w ogóle padłam bo to merynos i była taaaaka mięciusia, wiedziałam, że to będzie moja ukochana chusta. Potem jeszcze kilka (kilkanaście?) mi wpadło w oko i są na mojej liście "do kupienia" na szczęście zwykle orientowałam się już po wypuście a na bazarku jeszcze ich nie widać.. Mąż nie protestuje bo sam nosi no i stos jeszcze nie jest przerośnięty, poza tym musimy mieć chustę na zmianę bo Kuba lubi ulać a w domu nie daje się w wełnę zawiązać bo on raczej zimnolubny ;) Tak więc ostatnio na mój pomysł zakupu kolejnej chusty dostałam przyzwolenie ale nie wiem ile jeszcze jego wspaniałomyślność potrwa. Poza tym trochę się sama hamuję jak spojrzę na mój salon bez mebli ;)

jabłuszko86
25-01-2014, 19:38
My mamy wspólne konto wiec wszystko widac w historii konta, no i obiecalam, ze kupie tylko cztery chusty :-)

owieczka33
25-01-2014, 19:45
Takie prawo rynku. Zresztą to widać nawet po cenach na bazarku, zobacz sobie, które chusty idą od ręki a które wiszą miesiącami - i jaka jest między nimi różnica.

Dzieki za info, prowadziłam przez 5 lat hurtownię, ciut znam się na rynku i jego prawach ;)
A chust nie kupuję dla zysku tylko dlatego, że mi sie podobają, a mój gust nie jest równoznaczny z gustem ogółu. Gdybym chciała na tym ubić biznes- nie miałabym w domu 20 chust, które lubię tylko 5, za które byłabym pewna, że za rok wezme więcej niż dałam, a na bank nie stracę.

Moim zdaniem na tym forum powinien wisieć na stałe banner:
WCHODZISZ NA WŁASNE RYZYKO, MOŻE ZAWŁADNĄC TOBĄ CHUSTOŚWIR!!!!
Nim zalogowałam się na tym forum miałam Tulę, której nie nosiłam, LennyLamb i Natkę, w których nosiłam na zmianę. Leżały sobie w salonie, zawsze pod reką, na wierzchu. Teraz co prawda Tuli nie ma za to... Pan dorobił mi półki na chusty.

melodi
25-01-2014, 19:47
U nas to nie jest problem, każdy swoje hobby, upodobania itd. A to jest praktycznie. I zawsze można potem sprzedać :lol:

gazetka
26-01-2014, 17:07
owieczko ja też myślałam że poprzestanę na jednej chuście a tu kroi się już kupno trzeciej. Kto wie co będzie dalej....

Mat
26-01-2014, 17:29
Ja kupuję za swoje i nie muszę się tłumaczyć. Czasami patrzy tylko wymownie na nową zdobycz, to ja z uśmiechem mówię, że to nie dla mnie...dla Józia przecież :applause:

owieczka33
26-01-2014, 17:37
owieczko ja też myślałam że poprzestanę na jednej chuście a tu kroi się już kupno trzeciej. Kto wie co będzie dalej....
Znajdziesz więcej miejsca na chusty. :lol:

livada
26-01-2014, 18:10
A to wszystko przeze mnie :twisted:

Barbareks
26-01-2014, 18:32
ja niby też za swoje kupuję i jak na razie o "zgodę" nie prosiłam, bo najdrozsz 75zł kosztowała.. to o co tu się pytać?? ale teraz czaję się na wełenkę ok 250-300zł i o tym porozmawiam, zwłaszcza że kupuje kurtkę. Co prawda używaną, ale to już nie 50zł.

czy mam jakiś sposób? On wie że chustami zarażam koleżanki, pożyczam im moje chusty, by one kosztów nie ponosiły, bo im kasy brak.. a przy mojej planowanej trójeczce to do czasy kolejnych berbeci wrócą :)

magda19800
26-01-2014, 19:48
mi się udało wynegocjować z mężem limit cenowy- wartość chust miała nie przekraczać 1000... do pewnego momentu nawet się udawało... a teraz czekam na wymarzoną amitolę i niestety limit został sporo przekroczony... ale się zgodził z grubsza :) a ja się zgodziłam na nową stację dysków :-P

villemko
26-01-2014, 19:49
No właśnie te oburzenie nie potrzebne, my mamy oddzielną kasę, ale i tak nie lubię jak widzi że dużo kupuje bo zaraz komentuje, że głowa boli. I tak więcej wydaje na fajki i whiskey iż ja ;)

To ja to jestem świr... kupuję i nie noszę ;( ale z myślą o drugim hehe. Ja się nie przyznaję, po jakimś czasie wyjmuję i udaję że to stare ;) mój mąż byłby w szoku jakby się dowiedział ile używana chusta kosztuje - dla nie go to ściera i już. Mówię że kupiłam w lumpku i nie dopytuje

owieczka33
26-01-2014, 20:21
mi się udało wynegocjować z mężem limit cenowy- wartość chust miała nie przekraczać 1000... do pewnego momentu nawet się udawało... a teraz czekam na wymarzoną amitolę i niestety limit został sporo przekroczony... ale się zgodził z grubsza :) a ja się zgodziłam na nową stację dysków :-P
O! To leci do Ciebie wymarzona amitola? Gratuluję! :)

magda19800
26-01-2014, 21:55
leci już tydzień i mam nadzieję że jutro wreszcie dotrze :-)

gazetka
27-01-2014, 18:24
mój małżonek nawet nie domyśla się ile kosztują te droższe chusty, ale ja na razie nie planuję zakupu z najwyższej półki... szczerze mówiąc ja też niedawno dowiedziałam się jakie są rozbieżności w cenach. Trzeba walczyć z wrodzoną oszczędnością ;)
Czyli kolejny sposób to powiedzieć że kupiło się w lumpeksie :cool:

maldita
27-01-2014, 19:42
Mój przy pierwszej, drugiej, ba! nawet trzeciej chuście się angażował. Czyli przede wszystkim oceniał czy ładna, jako że esteta z niego. Odpuścił jak znalazłam mu jego ukochaną chustę czyli glamoor girasola i teraz za nic w świecie nie chce w nic innego zamotać. Dawał mi już do zrozumienia, że opowieści o kolejnych chustach są mu obojętne, ale i tak z przyzwyczajenia mu o nich opowiadam i zawsze prezentuję. On zresztą też nie może się powstrzymać, żeby mi nie opowiedzieć o kolejnych częściach do drukarki 3D, którą hobbistycznie składa. I za to się uwielbiamy :)

dagape
27-01-2014, 20:45
Do mojego meza przemawia fakt, ze jesli kupuje sie uzywane chusty to potem czesto mozna je sprzedac bez utraty wartosci, lub z mala utrata. Przy Zosi mialam jedna chuste, w pewnym momencie mialam 3, dwie moje i jedna pozyczona. Teraz ostatnio moj maz siedzac i patrzac sie na chusty wypalil: Ty masz juz 6 chust!!! a ja: 7.... jeszcze kolkowa na drzwiach sie suszy XD on: a czym one sie roznia? zaczelam tlumaczyc, chyba nie do konca go tym tlumaczeniem przekonalam, bo nie skomentowal ;-) mysle, ze osiagnelam juz punkt przegiecia i z kolejna chusta nawet sama bym sie zle czula. Mysle ze te 7 to takie moje maksimum.
Nie chowam chust przed mezem, kazde z nas ma swojego swira, ktorego druga osoba nie rozumie, ale tak naprawde nie musi rozumiec :>

marynarka
27-01-2014, 20:54
Ja swoich też nie chowam :) mimo, że krzyczy jak coś kupuję. Zazwyczaj wraca z rejsu i pierwsze co robi to się pyta ile i jakie mam chusty :duh: i jakie pieluchy dokupiłam (tu ma prawo się denerwować, bo mam z 60 sztuk pewnie :bduh: ). Ogólnie trochę się wkurza, bo ja nie noszę małej w chuście codziennie przez 3 czy 4 godziny. U nas tak jakoś okazjonalnie, po domu (mam problemy z kręgosłupem) :? Dlatego każda następna chusta jest przegięciem, bo i tak rzadko używam, więc zakup wynika tylko z chęci posiadania, zbieractwa, kolekcjonerstwa... Mam 3 chusty, każda w innej długości (nati ocean, gekony fioletowe i LF agat - wszystko bawełna), do tego dochodzi tula i MT. Ale teraz myślę, że może jakiś bambusik ciekawy na lato :hmm:
Ogólnie z M nigdy nie kryliśmy swoich wydatków przed sobą... I jakbyśmy zaczęli to robić, to chyba widziałabym, że coś się między nami skończyło - wzajemne zaufanie...

maldita
28-01-2014, 22:28
mysle, ze osiagnelam juz punkt przegiecia i z kolejna chusta nawet sama bym sie zle czula. Mysle ze te 7 to takie moje maksimum.
no popatrz, ja też ustaliłam sama ze sobą, że 7 to maksimum :). Po jednej chuście na każdy dzień tygodnia.
O moim postanowieniu przypomina mi mój starszy syn pytając od czasu do czasu o ilość chust:).

Pearllady85
05-02-2014, 12:15
Ja jestem na początku tej drogi bo to dopiero moja druga chusta, na szczęście mój nie wnika bo to moja kasa wiec luz, zobaczymy co będzie pózniej. On ma swoją konsole wiec tez co chwila z grami wyskakuje.


Tapatalk

Mikalina
29-07-2014, 14:17
Haha dobry wątek. Ale myślę że połówka ma jednak rację. Kupuję teraz drugą chustę, ale muszę mieć krótszą, natomiast uważam że kupowanie bo ładna to strata kasy hehe ;p. I już teraz słyszałam teksty że on też coś sobie kupi. Ale cóż, nie będę pp z 5,2 wiązać ;p.

fan
29-07-2014, 18:21
Ja na razie trzymam w tajemnicy moje nowe hobby, bo jeszcze do mnie pierwsza chusta nie przyszła, a już zbieram na drugą :D Ale rozsądek wygrywa - najpierw spróbować, potem kupować :D
Swoją drogą argument z odsprzedażą mojego męża przekonał najskuteczniej i nawet nie kręcił za bardzo nosem :)