Zobacz pełną wersję : co robić gdy widzę fatalne wiązanie?
Chusty i nosidła są coraz bardziej popularne - i super! Ale, niestety, nie wszyscy skupiają dostatecznie dużo uwagi na tym JAK to powinno być zawiązane... :(
Ostatnio byłam w sklepie, kątem oka zobaczyłam mamę z dzieckiem w MT. Już miałam się porozumiewawczo uśmiechnąć ( :wink: ), ale zobaczyłam, że to dziecko totalnie wisi! Mały zawiązany był na plecach, tak fatalnie, że aż mi się przykro zrobiło - podtrzymany miał tylko krok, nogi wisiały bezwładnie, plecy wygięte. Wiercił się i jęczał, a mama go uciszała... :?
Takie zawiązanie to żaden komfort ani dla matki, ani dla dziecka, do tego może być niebezpieczne. I potem niesie się zła opinia za wszelkimi nosidłami...
Co robić w takiej sytuacji? Macie jakiś pomysł jak delikatnie zagadać i zwrócić uwagę, że wiązanie jest złe?
Jasnie Pani :)
30-04-2009, 09:28
Podejdz, zapytaj jaki ma nick na chusty.info. Jak ci odpowie, to przedstaw sie ze swojego i wyjasnij co jest nie teges z wiazaniem.
Jesli na pytanie o chusty.info zrobi :shock: :shock: :shock: :shock: tak, to sie szybciutko ewakuuj, bo zaplata za twoje sugestie dotyczace wiazania bedzie w wiekszosci przypadkow niewaski ochrzan.
:twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:
To tak z doswiadzczenia forumowego ci pisze :wink:
ja zamykam oczy i idę dalej 8))
wczoraj w arkadii widziałam mamę we florce i mały dzieć z rączkami na zewnątrz :roll: chusta niby dociągnięta dobrze, ale dzieć masakrycznie wygięty do tyłu.
Dałam radę poszłam dalej....mamy sprawa ile czasu poświęca na poznanie obsługi sprzętów dla dziecka
anifloda
30-04-2009, 09:39
Nic nie robić. Jeśli ktoś nie prosi o radę, to rad nie udzielam. Piszę to z perspektywy matki, co od sześciu lat obrywa na ulicy za to, że dziecko za chłodno ubrane i się w tej chuście udusi i pokrzywi. W dodatku matki, co pewnie nie zawsze idealnie zawiąże...
kamuszyca
30-04-2009, 09:44
też mam z tym problem
widziałam wczoraj mamę z fatalnie zawiązanym 2x, dzieciątko wisiało jak w wisiadle, chusta niedociągnięta, mama jedną ręką podtrzymywała główkę dziecka, a drugą pchała pusty wózek...
pierwsze, co mi przyszło do głowy - podejdę i zapytam, czy nie pomóc w wiązaniu, mama wyglądała na początkującą. ale ostatecznie stchórzyłam, pomyślałam, że ta mama może to źle odebrać, że jakaś baba jej się wtrąca, że to jej sprawa i takie tam...
ale do teraz mam wyrzuty sumienia...
garlicgirl
30-04-2009, 09:51
gdybym zobaczyła dziecko wiszące na plecach to bym pewnie podeszła i powiedziała coś w stylu, że "maluszek sie obsunął, mi też się tak robi jak sama wiążę, może pomoge dociągnąć?" jak pownie nie to nie.
aha, co do zasady to też wolę nie udzielać rad obcym na ulicy :)
Też się zastanawiam jak dyplomatycznie to rozwiązać, to chyba jest dobry trop, żeby zacząć od poszukania winnych złego wiązania, np gruby kombinezon, nieświadome dziecko się wysunęło, a nie z grubej rury "pani źle zawiązała". Niemniej trudna sytuacja. Mam podobnie jak widzę ludzi chodzących z kijami, ło matko co ja się muszę powstrzymywać, żeby coś nie chlapnąć. Moja znajoma zwróciła ludziom źle chodzącym z kijami, to nie dość że tym kijem nie oberwała, to jeszcze jej podziękowali :). Więc chyba zależy od człowieka.
jasminee
30-04-2009, 10:25
Patrząc po sobie, to ja chciałabym żeby ktoś mi zwrócił uwagę jeśli miałabym źle zawiązaną chustę. Najważniejesze dla mnie, żeby młodemu było wygodnie. Z drugiej strony wiem, że nie każdy tak ma i zwracanie uwagi publicznie może być źle odebrane. Poza tym ta mama może się speszyć i już więcej nie próbować. Sama też chyba mimo wszystko nie miałabym odwagi podejść do kogoś na ulicy :? Myślę, że dobrym rozwiązaniem (jeśli ktoś nie ma oporów przez zaczepianiem i zagadywaniem obcych ludzi) jest zagadać o chustach, zapytać, czy ta mama chodzi może na spotkania chustowe, a jeśli nie, to czy nie chciałaby. Może przyjdzie, popatrzy jak inne mamy to robią i się czegoś nauczy :)
steffburton
30-04-2009, 11:12
podejdz i zaproponuj pomoc, proosze. bo jak nie mam lustra to czesto krzywo i nierowno wiaze i bardzo przyda mi sie wprawne oko i pomocna dłon
podejdz i zaproponuj pomoc, proosze. bo jak nie mam lustra to czesto krzywo i nierowno wiaze i bardzo przyda mi sie wprawne oko i pomocna dłon
Dokładnie.
Jak widze czasem moją kieszonkę... To się w iksa przewiązuje...
paskowka
30-04-2009, 11:29
Ja bardzo poproszę, jak mnie któraś zobaczy i Lidka będzie źle zawiązane to mnie ochrzańcie :D . Albo raczej pomóżcie w dociagnięciu.
Ja bym sie nie odezwała, po pierwsze tchórz jestem, po drugie mamy nie lubia jak im się zwraca uwagę (w większości).
Nie mogę :omg: Śniło mi się dziś że podeszłam do jakiejś babki, maluch zamotany w 2x, wiszące nóżki, proste plecki. Pomogłam, zawiązałam dobrze.
:omg: :omg: :omg:
dominika79
30-04-2009, 11:37
gdybym zobaczyła dziecko wiszące na plecach to bym pewnie podeszła i powiedziała coś w stylu, że "maluszek sie obsunął, mi też się tak robi jak sama wiążę, może pomoge dociągnąć?" jak pownie nie to nie.
to rozwiązanie jest super :)
jakbym miała dziecko źle zawiązane chciałabym żeby ktoś kto umie lepiej zwrócił mi uwagę.. ( teraz jak oglądam zdjęcia z wyprawy do zoo (Hanka w elastyku -około 3 miesiące miała, może z dwa ..to mi wstyd :hide: )
Myslę, że sposób jest ważny.. nie krzyczenie przez całą ulicę "bo dziecko krzywo"..tylko delikatanie.. faktycznie nie wiadomo na kogo się trafi..
rangiroa
30-04-2009, 11:39
ja tez bym sie nie obrazila, ale moja kolezanka na stwierdzenie ze jej synkowi wypadla noga z wozka bo go nie przypiela i mogl caly wypasc stwierdzila ze ona wie co jest najlepsze dla jej dziecka :twisted: takze chyba trzeba uwazac
Ja bardzo poproszę, jak mnie któraś zobaczy i Lidka będzie źle zawiązane to mnie ochrzańcie :D . Albo raczej pomóżcie w dociagnięciu.
Ja bym sie nie odezwała, po pierwsze tchórz jestem, po drugie mamy nie lubia jak im się zwraca uwagę (w większości).
O, ja też poproszę o poradę, jeżeli ktoś zobaczy, że Antka źle wiążę :oops: Chadzamy zazwyczaj w Hopku la paz 8))
I też jestem tchórzem i nie lubię się wtrącać (i wiem, że nikt nie lubi jak ktoś się wprasza z 'dobrymi radami'), ale jednak szkoda dziecka... i opinii o chustach ;)
Fajny pomysł z tym zaczeniepiem o forum :mrgreen: I może potem w rozmowie uda się przemycić klub kangura i jakieś info o cyklicznych spotkaniach na przykład...
Kiedy zaczynałam nosić, podeszła do mnie mama i przywitała się ciepło i wspomniała o spotkaniach dla mam noszących dzieci. Już po kilku minutach poprosiła ją, zeby mi pomogła prawidłowo zakładać chustę. Gdybym nie poprosiła, na pewno nie zwróciłaby mi uwagi, że Tosia męczy się okrutnie a ja razem z nią.
Myślę, że najlepsze co możemy zrobić, to dawać dobry przykład i starannie wiązać oraz nosić, nosić, nosić - jak najwięcej. :)
Ja też bardzo proszę podejdź i zaproponuj pomoc :wink:
Może wiązanie odbywało się w trudnych warunkach? Ja sama bardzo lubię poprzyglądać się nam w lustrze przy dociąganiu, pewnie to kwestia wprawy...
Będę wdzięczna jeśli moje wiązanie skoryguje chustomama!
Kiedyś w jakimś wątku mama prosiła o rady dot. wiązania, bo wstyd wyjść w "zwisającej" chuście. Rozumiem ją bardzo, bo też to przed każdym wyjściem odczuwam. Niby czytam i czytam, i ćwiczę, i dociagam, i przed wyjściem dokładnie oglądam, ale pewna co do efektów to i tak nie jestem :hide: Nie mówiąc już o zamotaniu na szybko już w trakcie spaceru - bez lustra, z ogonami zamiatającymi ulicę :?
I wstydzę się nie tego, że ktoś będzie komentował "że dziecko uduszę", ale właśnie tego, że mnie jakaś chustoekspertka zobaczy, pomysli "co za łajza :lol: " i właśnie przez to spartaczenie wiązania nie zagada (i dodatkowo ominie mnie szansa spotkania innej chustomamy :cry: ) i jeszcze pomysli, że :baby: męczę, a ja to wszystko dla jego dobra :)
Myślę, że jesli mama się interesuje i chce wiązać dobrze, to na każdą sugestię zareaguje pozytywnie. Więc zapraszam, jak mnie kto z młodym w chuscie zobaczy :lool:
Jak mnie nie proszą to się nie odzywam.
Ja też bym wolała, żeby mi pokazać co jest nie tak. :)
Jasnie Pani :)
30-04-2009, 12:28
No macie! Zalazłam w koncu (taka emotka ocierajaca pot z czola powinna byc :wink: )
viewtopic.php?f=2&t=6073&p=90412&hilit=nad+morzem#p90412 (http://www.chusty.info/forum/viewtopic.php?f=2&t=6073&p=90412&hilit=nad+morzem#p90412)
ivonne07
01-05-2009, 09:28
Ja też byłabym wdzięczna gdyby jakaś chustomama zaczepiła mnie, powiedziała co z wiązaniem jest nie tak i pomogła poprawnie zawiązac.
Narazie wiążę tylko przed lustrem, a i tak zastanawiam się czy napewno wszystko poprawnie podociągałam. Kiedy przyjdzie mi wiązac na zewnątrz, na szybko, jestem pewna, że nie wyjdzie mi to na 100% dobrze.
Więc jeżeli ktoś zobaczy mnie na Bielanach w źle zawiązanej maru proszę podejśc i ochrzanic, żeby dziecia nie męczyc.
Jeśli któraś z Was zobaczy w okolicy Katowic mamę z dzieciem w Albercie Storcha i będzie co poprawiać (a pewnie będzie) to ja bardzo proszę o pomoc. Bo takie mamy jak ja, które nie często mają okazję spotkać się z kimś, kto im przekaże tajemną wiedzę jak dobrze dociągnąć będą wdzięczne za każde wsparcie (ja nawet bardzo :) )
a ja sobie myślę, że nie powinno się zwracać uwagi, jeżeli nikt nas nie prosi.
z jednej strony nie lubimy, jak nas pytają o karmienie dziecka, czy przesypia noc, albo mówią, że się udusi w chuście, że ma rączki zimne itd...
A z drugiej strony same chcemy takich rad udzielać ;)
Ja rozumiem, że tu chodzi o dobro dziecka. Ale czy nie to samo ma na myśli starsza pani, która mówi nam, żeby dziecku założyć skarpetki, bo zmarznie? Nie mówiąc już o samej krytyce chustonoszenia...
Kij ma dwa końce, jakby nie było ;)
ja bym chyba zagadnęła najpierw że chusta fajna i takie tam a potem ewentualnie jakieś sugestie. Ale to jak juz może i ja sobie lepiej radzi będę bo tak to chyba ja sama liczyłabym na jakąś podpowiedz. Bym sie nie obraziła na pewno, ale nie wątpię ,że niektórzy źle reagują w końcu są czasem mamy doskonałe ;-)
Jasnie Pani :)
04-05-2009, 00:08
Jak wpadne do PL i zobacze jakas zle zamotana mame to wyskocze z tekstem "dziecko kochane, jakzes to powiazala, chodzno to ci podociagam" :lool:
Jak wpadne do PL i zobacze jakas zle zamotana mame to wyskocze z tekstem "dziecko kochane, jakzes to powiazala, chodzno to ci podociagam" :lool:
tak, i jeszcze kłapniesz złowrogo sztuczną szczęką i pogrozisz laseczką :twisted:
Jak wpadne do PL i zobacze jakas zle zamotana mame to wyskocze z tekstem "dziecko kochane, jakzes to powiazala, chodzno to ci podociagam" :lool:
:lool: :lool: :lool:
sylwia-lubin
04-05-2009, 05:13
O ... ja bym się ucieszyła ze spotkania z bardziej doświadczoną Chustomamą zwłaszcza, że pewnie jeszcze długo nie będę wiązała nas idealnie mimo, że motamy się codziennie. Tak więc jak ktoś mnie zobaczy ze źle zamotaną Amelka to nie bawić się w dyplomację tylko walić prosto z mostu, że źle. Ale nie da się ukryć, że czasem nawet daleko posunięta dyplomacja może zdać się na nic jeśli ktoś nie chce słuchać i słyszeć.
pozdrawiam serdecznie
MałaMi_0.2
04-05-2009, 07:23
Najpierw pomyślałam, że też bym chciała, żeby ktoś do mnie podszedł i zwrócił uwagę, że wiązanie złe.
Po namyśle twierdzę, że to by zdało egzamin chyba tylko wtedy, jeśli ta osoba miałaby plakietkę z nikiem z forum. Ostatecznie mogłaby mieć na czole markerem napisane, kto zacz. Bo inaczej to bym pewnie i na nią wysypki dostała, tak jak na wszystkie inne "ciocie dobra rada". W końcu skąd mam wiedzieć, czy taka osoba zwracająca mi uwagę wie co mówi, czy może tylko plecie co się jej wydaje?
I tu urodził mi się pomysł: może by tak jakiś mały wyróżnik (znaczek :wrapmom: ?, wisiorek?, broszka?, naklejka?) dla forumek?
Wtedy i chcąca w dobrej wierze pomóc, i ta, której pomoc potrzebna przy spotkaniu na ulicy nie miałyby problemu. Jedna nie bałaby się podejść a druga wiedziałaby, że uwagę zwraca osoba kompetentna.
Co wy na to?
Ja noszę znaczek klubu kangura :)
MałaMi_0.2
04-05-2009, 10:13
Ja noszę znaczek klubu kangura :)
A jak taki znaczek wygląda, bo nie wiem :hide:
ithilhin
04-05-2009, 10:25
takie na przyklad
http://img517.imageshack.us/img517/5695/kanguryus3.jpg
Ja bym się nie obraziła gdyby ktoś zwrócił mi uwagę. Sama często nie wiem czy robie to dobrze, szczególnie gdy wiążę się na dworze, na szybko
Ja też bym chciała, żeby mi ktoś doświadczony zwrócił uwagę na złe wiązanie, ale różnie ludzie reagują. I są też osoby, które noszą, ale nie są forumowe, są wogóle średnio ineternetowe, ale lubią nosić, korzystają z instrukcji dodawanych do chust i myślą, że wiążą dobrze.
Mam taką przyjaciółkę, zakupiłyśmy chusty w tym samym czasie, ja zaczęłam przeglądać forum, uczyć się, sprawdzać, a ona skorzystała tylko z instrukcji. Na zdjęciu, które mi przysłała zauważyłam, że jej synek nie ma pół włożonych pod dołki podkolankowe (w kieszonce) i że trochę krzywo siedzi, ale wcale nie było mi łatwo jej o tym powiedzieć... sama nie noszę długo i miałam straszny dylemat, w końcu znalazłam chytry sposób i kiedy się spotkałyśmy i wiązała przy mnie, sama zapytała czy dobrze i to mnie bardzo ucieszyło, ale niewiem jak zareagowałaby na obcą osobę, na ulicy...
ja tam jeszcze nikogo w chuście nie widziałam (poza sobą w lustrze :lol: ), więc nikt mi uwagi nie zwraca. raczej - o, a co to?, o, jakie fajne, a nie wypadnie? ale raczej, żeby zagadać, cokolwiek powiedzieć. nawet młode mamy nie są zainteresowane.
może jak do Pl przyjadę to ktoś coś skomentuje?
cóż, nie wszędzie takie 'wynalazki' :wink: są znane :(
andziulindzia
05-05-2009, 15:30
Ja noszę w torebce ulotki różne o noszeniu w chuście. I jak kogoś spotykam to zagaduję, zapraszam na spotkanie i daję ulotkę. Staram się z miejsca dopiero co spotkanej osoby nie poprawiać, bo trochę to niezręczne. A jeśli taka mama nosząca w chuście będzie chciała porady to na spotkanie przyjdzie
Andzia
ChowChowww
07-05-2009, 09:28
Jak zobaczy ktoś mnie, to podchodźcie, proszę... Wg mojego przyszłego-niedoszłego zawsze jest ok, ewentualnie moja mama mi pomoże, jednak największy problem polega na raku lustra.
I chyba nie ma co się złościć, gdy widzi się kogoś ze źle zamotanym, dzieckiem. W końcu te mamy chcą dobrze... No, chyba, że ktoś przypadkowo dostał chustę lub nosidło, nie zainteresował się, jak powinno się nosić, myśli, że to prosta sprawa i nie wiedząc, że krzywdzi dziecko, brnie dalej.
W każdym razie ja się staram, czytam, szukam, siedzę na forum - jednak wciąż się uczę... Dlatego nie miałabym za złe, gdyby ktoś mi doradził np. na spacerze.
magdalenazz
07-05-2009, 14:15
Jesli ktoś w Toruniu zobaczy dziewczynę z synkiem w chuście Nati Savannah to prosze o poprawienie wiązania. Jestem początkująca i chętnie usłysze porady :)
I ja poprosze, pawie mam i MT z kwiatami i kotem :lool: Mówta jak źle jest :applause:
natasszzka87
07-05-2009, 15:40
Ja tez proszę :mighty: o poprawienie moich wiązań nie obraże się(będe wręcz uradowana) :) A na pomacanie chust tez się piszę :P
Ja sie nie szczypie i zagaduje, usmiech na twarzy i:
- o jaki piekny widok....
- milo widziec mame noszaca w chuscie...
- piekna chusta...
potem albo ktos jest zintersowany rozmowa i milo sie rozmawia, a jak nie to wtedy przechodze do rzeczy. Tylko raz ktos na mnie parsknal, zeby sie nie wtracala i ok.
Njaczesciej wreczam wizytowke klubu kangura lub polecam strone www i zapraszam na spotkania, mowiac - jesli chcialaby sie pani czegos wiecej dowiedziec o noszeniu to zapraszam. Jak jest wiecej czasu i ktos chetnie slucha to po krotce mowie o kregoslupie, ulozeniu, dociagnieciu. Czasem cos poprawie.
Uwazam, ze watro zagadac, moze przy okazji poznam kogos fajnego :)
Pomysł ze znakiem rozpoznawczym superowy!
Jasnie Pani :)
07-05-2009, 23:26
Wszystkie tak optymistycznie podchodzicie do tego, a mnie sie wydaje, ze jakbym do was (mowie o tych, ktore o poprawe prosza) podeszła i powiedziala cos na temat wiazania (nawet uprzejmie - niech bedzie, moja strata :twisted: ) to byscie mnie przepedzily na cztery wiatry i jeszcze bym sie nasłuchala, ze co ja tam moge wiedziec, takie wapno, i jeszcze, ze w moich czasach to sie pewnie inaczej nosilo :twisted: :twisted: :wink: :wink: (bo ja (przypominam) juz emerytka chustowa jestem :wink: )
Jaśnie Pani :) Ja nie, spokojna głowa :mrgreen: Ja jestem pokojowa, ostatnio widziałam w eco sklepie jak to ekspedientka pokazuje klientce jak mota się chustę, to jak zobaczyłam jak to zamotane :omg: Podeszłam, pogadałam, pokazałam, wykład zrobiłam :lool:
ChowChowww
08-05-2009, 13:00
Jakby co to ja z kolei mam Nati Marsylię, często chodzę w różowym, a na spacerach towarzyszą nam dwa husky. Wasze dzieci/ę będzie mieć rozrywkę na czas wykładu 8))! Oczywiście Toruń...
Wszystkie tak optymistycznie podchodzicie do tego, a mnie sie wydaje, ze jakbym do was (mowie o tych, ktore o poprawe prosza) podeszła i powiedziala cos na temat wiazania (nawet uprzejmie - niech bedzie, moja strata :twisted: ) to byscie mnie przepedzily na cztery wiatry i jeszcze bym sie nasłuchala, ze co ja tam moge wiedziec, takie wapno, i jeszcze, ze w moich czasach to sie pewnie inaczej nosilo :twisted: :twisted: :wink: :wink: (bo ja (przypominam) juz emerytka chustowa jestem :wink: )
:lol: :lol: :lol: :lol:
Usmialam sie. Ja tez emerytka chustowa, a wlasciwie to na zwolnieniu warunkowym bo na kolejnego chusciocha czekam :roll: i jakos mnie nie gonia.
Jakby co to ja z kolei mam Nati Marsylię, często chodzę w różowym, a na spacerach towarzyszą nam dwa husky. Wasze dzieci/ę będzie mieć rozrywkę na czas wykładu 8))! Oczywiście Toruń...
boszzzz, ja to zawsze jakiś ot muszę walnąć, ale nie mogłam się powstrzymać, po co Wam haszczaki, wystawowe, czy pociągowe? Jak ja chcę mieć te psy.
No ja też koniecznie proszę, żeby mnie poprawiać. Przecież niekoniecznie trzeba okraszać to wiązanką na temat tego, jak źle zawiązane.
Jakiś czas temu w sklepie - fakt, to był sklep z chustami :D - inna mama, zresztą bez chusty, widząc jak wiążę 2X zaproponowała, że mi pomoże dociągnąć. I poprawiła mi na plecach zrolowaną chustę - od razu lepiej się zrobiło. Przy okazji doceniłam fakt, że jak chusta jest ładnie rozłożona na plecach, to naprawdę lżej się niesie.
Jest kolosalna różnica (dla mnie przynajmniej) między radami i uwagami typu "dziecko się pani udusi" "ale przecież jemu niewygodnie" a poprawieniem wiązania przez kogoś, kto umie. Przecież w tym drugim przypadku ten ktoś nie krytykuje i nie czepia się, tylko wspiera i pomaga.
Zgadzam się, że rozpoczęcie takiej rozmowy może być trudne, ale tak jak już dziewczyny pisały - nie trzeba zaczynać od krytyki wiązania, ale od ucieszenia się na widok chusty, od wzmianki że samemu się nosi/nosiło... a potem często z samej rozmowy wyniknie, że można coś poprawić lub doradzić.
jak nie poprawiać fatalnego wiązania:
"biedactwo moje, co ta twoja mamusia tu namotała? kręgosłupik chce ci skrzywić. maleństwo takie biedne, tak męczyć w krzywym wiązaniu. przecież ty tu zaraz wypadniesz"
"lustra pani w domu nie ma? przecież widać, że krzywo. jak nie umiesz wiązać, to w wózku woź!"
pisze to ta, która przy podobnej krytyce kładzie uszy po sobie, potem dobrze zapamiętuje twarz i jak jeszcze kiedyś spotka na osiedlu (tfu, tfu), to chowa się za drzewo.
ja nikomu uwagi nie zwrócę, ale sama byłabym wdzięczna gdyby ktoś się o moje dziecko zatroszczył.
ostatnio jak wróciłam z pracy i zobaczyłam swoje wiązanie to stwierdziłam z przerażeniem, że jeśli ktoś się przyjrzał, to musiał stwierdzić, że to dla dziecka nie może być dobre tak wisieć, że jedna połowa ciała wyżej niż druga.
ithilhin
09-05-2009, 12:35
jak nie poprawiać fatalnego wiązania:
"biedactwo moje, co ta twoja mamusia tu namotała? kręgosłupik chce ci skrzywić. maleństwo takie biedne, tak męczyć w krzywym wiązaniu. przecież ty tu zaraz wypadniesz"
"lustra pani w domu nie ma? przecież widać, że krzywo. jak nie umiesz wiązać, to w wózku woź!"
pisze to ta, która przy podobnej krytyce kładzie uszy po sobie, potem dobrze zapamiętuje twarz i jak jeszcze kiedyś spotka na osiedlu (tfu, tfu), to chowa się za drzewo.
zartujesz???
ktos tak sie do Ciebie zwrocil? no masakra.
przykro mi :-(
Mnie nikt uwagi nie zwróci, bo tu chustowa pustynia :( A szkoda, że nie mam nikogo na żywo, żeby poćwiczyć wiązania, podzielić się doświadczeniem itp. Powiem Wam szczerze, że dopiero dziś zamotałam Małą poza domem, jak byliśmy na swoim "ranczo" na wsi, a tak na ulicę jeszcze nie wychodziłam z zachustowana, boję się, ze zacznie mi płakać i co wtedy? Chyba mnie babki zlinczuja, że dziecko męczę. Na razie muszę ją przyzwyczajać w domu no i w weekendy na wsi...
Mayka1981
09-05-2009, 21:52
jak nie poprawiać fatalnego wiązania:
"biedactwo moje, co ta twoja mamusia tu namotała? kręgosłupik chce ci skrzywić. maleństwo takie biedne, tak męczyć w krzywym wiązaniu. przecież ty tu zaraz wypadniesz"
"lustra pani w domu nie ma? przecież widać, że krzywo. jak nie umiesz wiązać, to w wózku woź!"
pisze to ta, która przy podobnej krytyce kładzie uszy po sobie, potem dobrze zapamiętuje twarz i jak jeszcze kiedyś spotka na osiedlu (tfu, tfu), to chowa się za drzewo.
zartujesz???
ktos tak sie do Ciebie zwrocil? no masakra.
przykro mi :-(
dla mnie też porażka...
ja zaczęłam dopiero nosić w tkanej i mam problem z dociąganiem bo jednak instalacja trwa dłużej niż elastyka więc pierwsze kilka minut wiązanie jest "na słowo honoru" a dziecię asekurowane rękami (ale to głównie dla mojego spokoju wypaść by pewnie nie wypadło...) i wiązanko poprawiam już na trasie spaceru - jakby ktoś podszedł i mi pomógł podociągać to chętnie skorzystam - ale raczej nie po takich tekstach :evil:
Mayka1981
09-05-2009, 21:56
Mnie nikt uwagi nie zwróci, bo tu chustowa pustynia :( A szkoda, że nie mam nikogo na żywo, żeby poćwiczyć wiązania, podzielić się doświadczeniem itp. Powiem Wam szczerze, że dopiero dziś zamotałam Małą poza domem, jak byliśmy na swoim "ranczo" na wsi, a tak na ulicę jeszcze nie wychodziłam z zachustowana, boję się, ze zacznie mi płakać i co wtedy? Chyba mnie babki zlinczuja, że dziecko męczę. Na razie muszę ją przyzwyczajać w domu no i w weekendy na wsi...
to teraz trochę OT:
a skąd jesteś?
mi kilka razy zachustowane dziecię robiło cyrk pod tytułem "krzywda mi się dzieje" ale uwagi nikt mi nie zwrócił... a w wózkach to się niby dzieci nie drą i nie płaczą?
ja to mam nawet gotową odpowiedź i scenariusz w głowie na taką ewentualność, np taki:
KTOŚ: ale pani męczy to dziecko w tej chuście widac że nieszczęśliwe bo płacze...
JA: trzeba by posłuchać jak się w wózku potrafi wydzierać, to to dopiero cichutkie pojękiwanie jest... :twisted:
Jasnie Pani :)
09-05-2009, 21:57
jak nie poprawiać fatalnego wiązania:
"biedactwo moje, co ta twoja mamusia tu namotała? kręgosłupik chce ci skrzywić. maleństwo takie biedne, tak męczyć w krzywym wiązaniu. przecież ty tu zaraz wypadniesz"
"lustra pani w domu nie ma? przecież widać, że krzywo. jak nie umiesz wiązać, to w wózku woź!"
pisze to ta, która przy podobnej krytyce kładzie uszy po sobie, potem dobrze zapamiętuje twarz i jak jeszcze kiedyś spotka na osiedlu (tfu, tfu), to chowa się za drzewo.
zartujesz???
ktos tak sie do Ciebie zwrocil? no masakra.
przykro mi :-(
mam nadzieje, ze to byly wariacje dvoicki w odpowiedzi na moje posty w tym temacie, a nie jej autopsja :hide:
:sorry: juz zmykam, nie bede was wiecej straszyc :wink:
Dvoicka, mnie też nie chce się wierzyć, że to mógłby byc ktoś od nas...
A co byście powiedziały na widok taty z noworodkiem w luźnym 2X? I to jeszcze z dyndającą główką?
Mąż mojej koleżnaki tak nosi. Najdelikatniej, jak mogłam powiedziałam jej o konsekwencjach. Zawołała męża i kazała mu powtórzyć...
Pokazałam mu kieszonkę. Jakoś zamotał, ale też była strasznie niepodociągana i dziecko dyndało mu na brzuchu, a ja wolałam nie naciskać, bo on sporo starszy ode mnie i miał minę pt" czego ta gówniara ode mnie chce"...
Sama nie wiem co zrobić... Macie jakieś materiały o konsekwencjach złego noszenia? Może chociaż koleżance podeślę...
Nie wiem, w ogóle mam dzisiaj fatalny humor :(
to teraz trochę OT:
a skąd jesteś?
mi kilka razy zachustowane dziecię robiło cyrk pod tytułem "krzywda mi się dzieje" ale uwagi nikt mi nie zwrócił... a w wózkach to się niby dzieci nie drą i nie płaczą?
ja to mam nawet gotową odpowiedź i scenariusz w głowie na taką ewentualność, np taki:
KTOŚ: ale pani męczy to dziecko w tej chuście widac że nieszczęśliwe bo płacze...
JA: trzeba by posłuchać jak się w wózku potrafi wydzierać, to to dopiero cichutkie pojękiwanie jest... :twisted:
Może się przydać taka wersja odpowiedzi :) w małym miasteczku na Podlasiu... :thumbs up:
brassika
09-05-2009, 23:39
tak na ulicę jeszcze nie wychodziłam z zachustowana, boję się, ze zacznie mi płakać i co wtedy? Chyba mnie babki zlinczuja, że dziecko męczę.
Hmmm... ja myslę, że chyba nie będą aż takie skore ;-)
Mój Piotrek chustę kochał od początku, zwłaszcza w połączeniu z poruszającą sie matką!
Ale był też egzemplarzem kolkowym, miał okresy, że tak kolka mu dość mocno dokuczała i wył, nawet zawiązany. Któryś z takich momentów zaliczyliśmy na krakowskim rynku, w ładne niedzielne popołudnie (tak na spacerek wyskoczyliśmy... )Wyobrażacie to sobie: rynek pełny ludzi, matka z wyjącym niemowlakiem w szmacie - a płucka to on ma niezłe! - polowa się za nami oglądała, ale nikt, powtarzam NIKT nie odważył się podejść i rzucić do nas jakiejkolwiek uwagi. Moze to dlatego że nie szłam sama tylko z M, i choć on nieduży facet to jednak facet :twisted: A co tam między sobą mówili to mi to latało...
Tak więc radze - Faceta weź ze sobą, jako obrońcę uciśnionych i ruszaj w miasto :lol:
jak nie poprawiać fatalnego wiązania:
"biedactwo moje, co ta twoja mamusia tu namotała? kręgosłupik chce ci skrzywić. maleństwo takie biedne, tak męczyć w krzywym wiązaniu. przecież ty tu zaraz wypadniesz"
"lustra pani w domu nie ma? przecież widać, że krzywo. jak nie umiesz wiązać, to w wózku woź!"
pisze to ta, która przy podobnej krytyce kładzie uszy po sobie, potem dobrze zapamiętuje twarz i jak jeszcze kiedyś spotka na osiedlu (tfu, tfu), to chowa się za drzewo.
zartujesz???
ktos tak sie do Ciebie zwrocil? no masakra.
przykro mi :-(
mam nadzieje, ze to byly wariacje dvoicki w odpowiedzi na moje posty w tym temacie, a nie jej autopsja :hide:
:sorry: juz zmykam, nie bede was wiecej straszyc :wink:
nie, no co Wy.
przecież chustowe matki to złote kobiety są :D , żadna by z takim tekstem nie wyskoczyła (nawet Jaśnie Pani :wink: )
w takim tonie zaczepiają mnie różne panie, twierdząc, że za lekko dziecko ubieram i nakrywam zbyt małą ilością kocyków.
pierwszy w życiu spacer z dzieckiem mi zepsuły. :evil:
a za zamieszanie przepraszam :hide:
ChowChowww
10-05-2009, 14:18
Powiem Wam szczerze, że dopiero dziś zamotałam Małą poza domem, jak byliśmy na swoim "ranczo" na wsi, a tak na ulicę jeszcze nie wychodziłam z zachustowana, boję się, ze zacznie mi płakać i co wtedy? Chyba mnie babki zlinczuja, że dziecko męczę.
Też się tego obawiałam, ale gdy Cyprian nie chciał współpracować w mieszkaniu, pełna wiary w swoje możliwości ruszyłam na podbój tłumu. I udało się ;-). Obyło się bez krzyków podczas wiązania (bo Cypola bardziej interesowało wszystko inne), chustę dociągałam przy oknie samochodu, najpierw rozglądał się po okolicy, a po 20 minutach słodko zasnął.
Gorzej było, gdy wiązałam go po badaniu w szpitalu. Rozdrażniony, cały oddział nas słyszał. Jednak cóż - wszystkiego trzeba doświadczyć, nawet pełnych oburzenia spojrzeń pielęgniarek ;-).
Trzymam kciuki - za Ciebie i za siebie. Ja dostrzegam coraz więcej niedociągnięć w moim wiązaniach i to mnie doprowadza do szału. Praktyka czyni mistrza ;-)!
Co robić w takiej sytuacji? Macie jakiś pomysł jak delikatnie zagadać i zwrócić uwagę, że wiązanie jest złe?
wiesz co sama sie czasem nad tym zastanawiam :) expertem nie jestem i doceniam jak kolezanki z forum daja mi rady jak co poprawic :)
... ostatnio spotkalam taka pania na ulicy ... myslalam ze jej dziecko wypadnie z tej chusty bo niby bylo w kolysce ale tak zawiazane ze tylko sie za glowe chwycic ... do tego na plecach zauwazylam rozwiazujacy sie wezel ... echhh... przeszlam :hide: nic nie rzeklam :hide:
czasem mam takie dni ze mi sie poprostu niechce gadac a czasem takie ze zwroce uwage :)
czlowiek robi to w dobrej wierze ale roznie jest odbierany ...
sytulacja druga :: raz zwrocilam uwage ... ktora na szczescie zamienila sie w mila pogawedke :) kobieta byla taka dumna z siebie ze ona sama to wiazanie zrobila az tryskala radoscia poprostu wiec niechcialam jej psuc humoru wiec droga okrezna jej zasugerowalam to i tamto :)
sytulacja trzecia:: niechustowa ... anglia to dzwny kraj i poprostu czasem lepiej ludzi nie zaczepiac ... ostatnio na przystanku autobusowym zagadalam babcie z takim chodzikiem babciowym i chyba z 5 reklamowkami /dotknelam ja delikatnie w ramie i pytam;... /...
JA -przepraszam moze pani pomoc wsiasc do autobusu-
ONA lekko krzyczaca -czemu mnie dotykasz ??
JA przepraszam, chcialam tylko pani pomoc...
ONA czemu mnie dotykasz??? wsiadaj pierwsza ... :evil:
JA zdebialam , wsiadlam, odjechalam ...
... autobus odjechal bez babci ... powiedziala kierowcy ze poczeka na nastepny...
ChowChowww
10-05-2009, 20:58
sytulacja trzecia:: niechustowa ... anglia to dzwny kraj i poprostu czasem lepiej ludzi nie zaczepiac ... ostatnio na przystanku autobusowym zagadalam babcie z takim chodzikiem babciowym i chyba z 5 reklamowkami /dotknelam ja delikatnie w ramie i pytam;... /...
JA -przepraszam moze pani pomoc wsiasc do autobusu-
ONA lekko krzyczaca -czemu mnie dotykasz ??
JA przepraszam, chcialam tylko pani pomoc...
ONA czemu mnie dotykasz??? wsiadaj pierwsza ... :evil:
JA zdebialam , wsiadlam, odjechalam ...
... autobus odjechal bez babci ... powiedziala kierowcy ze poczeka na nastepny...
Masakra!!! Babcia najwyraźniej była pod wpływem jakiejś teorii spiskowej. W sumie starszych ludzi staram się zrozumieć, biorę pod uwagę fakt, że sama będę kiedyś wiekową osobą i nie wiadomo, co mnie czeka. Jednak wyobrażam sobie, jak głupio musiałaś się poczuć. Człowiek chce dobrze, a tu jakby w łeb dostawał...
Trzymam kciuki - za Ciebie i za siebie. Ja dostrzegam coraz więcej niedociągnięć w moim wiązaniach i to mnie doprowadza do szału. Praktyka czyni mistrza ;-)!
Dzieki, kciuki się zawsze przydadzą, zielona jestem i jak czytam wątki o niuansach wiązania to czasem wątpię, czy się dobrze nauczę póki mała nadaje sie do noszenia ;) Ale tak jak mówisz - praktyka czyni mistrza, nie poddam się :)
Czytajac ten watek odnosze wrazenie, ze do ludzi to lepiej sie nie zagadywac, bo oberwac mozna.
Cos mi sie wydaje, ze tu nie o pomoc chustonoszom (ale to zabrzamialo :? :wink: :lol: ) chodzi tylko o codzienne relacje miedzyludzkie. Zawsze znajdzie sie ktos niedotykalski, nadwrazliawiec albo besserwisser. Tylko czy z to powod, zeby sie do ludzi nie odzywac?
steffburton
11-05-2009, 09:38
heh. ja tez sie długo bałam 'do ludzi' w chuscie wychodzic :) po czesci dlatego ze zaczynałam zima a moja ninka lubiła pojesc co godzine. no i nigdy nie wiedziałam czy ona sie juz na pewno najadła na tyle, zeby usnac bez protestów. wiec poczatkowo wiazałam w domu a wychodziłam dopiero jak usneła :) ale podobny problem miałam z wozkiem - zima sobie duzo nioe pospacerowałysmy :hide:
visenna2
11-05-2009, 10:03
a ja sobie myślę, że nie powinno się zwracać uwagi, jeżeli nikt nas nie prosi.
z jednej strony nie lubimy, jak nas pytają o karmienie dziecka, czy przesypia noc, albo mówią, że się udusi w chuście, że ma rączki zimne itd...
A z drugiej strony same chcemy takich rad udzielać ;)
Ja rozumiem, że tu chodzi o dobro dziecka. Ale czy nie to samo ma na myśli starsza pani, która mówi nam, żeby dziecku założyć skarpetki, bo zmarznie? Nie mówiąc już o samej krytyce chustonoszenia...
Kij ma dwa końce, jakby nie było ;)
o, dokładnie tak :) Podpisuję się obiema rękami :)
Jak mnie nie proszą to się nie odzywam, zaciskam zęby i odwracam wzrok.
Ze źle zawiązaną chustą jest jak z wisiadłem - jest tak niewygodnie że nikt nie wytrzyma na tyle długo, żeby dziecku krzywdę zrobić.
anmuszka
11-05-2009, 10:43
Jestem za pomysłem Małej Mi :D mi by pasowała broszka, bo chyba zacznę lubić ten gadżet. Wydaje mi sie przydatny przy karmieniu w innychmiejscach niż dom.
Ja bym osobiście bardzo chciała żeby ktos mi dpodpowiedział czy wszystko z moim wiązaniem ok. Zawsze mam stresa przed wyjściem z domu czy wszystko w porządku.
izoldziak
11-05-2009, 21:22
Ostatnio na placu zabaw widziałam mamusię z maluchem na oko 5-6 tygodni w zamotanej kieszonce. Niby wszystko równiutko, ale coś było nie tak. Coś mi nie pasowało. Nie było supełka, tylko tak normalnie się przewiązała. Kurcze, nawet nie myślałam, żeby coś jej powiedzieć, ale brak supełka mi nie dawał spokoju. Bo ja od małego nauczona byłam, że jak coś solidnie wiązać to na supeł. A dzieć to solidnie zawiązany ma być :)
... mysle ze kazdy zrobi jak uwaza za stosowne ... jeden doradzi drugi przemilczy ...
..
carolans
18-05-2009, 22:27
gdy widze nieudane zamotanie--nic nie robie bo sama czasem wiaze fatalnie i wiem o tym ;-) i nie chcialabym zeby ktos mi uwage zwracal, nawet jesli by to inna chustomama byla :P
Ja bym się nie obraziła za wskazówkę lub poprawkę, wszak o zdrowie mojej bestii chodzi. Więc mnie śmiało proszę nawracać:)
Ja ostatnio zamotałam się w kangurka, młody się wiercił, pierwszy nasz kangurek, nie do końca byłam pewna czy dobrze i tak sobie pomyślałam, że gdybym spotkała jakąś chustomamę, która by mi uwagę zwróciła to spłonęłabym ze wstydu. Choć z drugiej strony chciałabym, żeby mnie ktoś doświadczony nauczył...
Myślę więc, że WSZYSTKO zależy od tego w jaki sposób sie podejdzie i zaoferuje pomoc. A już napewno nie jest dobrym pomysłem wyjeżdżanie od razu z informacją, że jest źle.
No więc muszę nieco realizmu tchnąć w poprzednią mą wypowiedź i zgodzić się z esther.
Wczoraj mnie panna dopadła, że eS ma sine nogi-macam i ma ciepłe...i jęłam pani tłumaczyć, jak to ja go zaplątałam i że on nie ma tych girek zapętlonych zduszonych, a ona na to, że koleżanka też to zauważyła (z dobrych 5 metrów, musiał to być fiolet niczym barwa gencjany;) , albo dym od palonych przez nie fajek przesłonił im barwy) i że one nie są przeciw. I co? Efekt mierny, raczej się sfrustrowałam niż przyjęłam do wiadomości. W końcu, by uciąć, podziękowałam.
A gdyby zaczęły od jakiegoś wstępu, to może podeszłabym inaczej.
Więc jednak to kwestia sposobu udzielenia rady:) Zatem o rady po miłym zagajeniu proszę:)
madziuchna23
01-06-2009, 07:38
Hmm...ja chyba bym chciała żeby mnie ktoś poprawił ale zrobił to z wyczuciem tak żebym się ni emusiała wstydzić :)
Tak więc Esther, jakbyś mnie widziała źle zamotaną to poprawiaj od razu (nosimy się w różowych pasiakach BB) :)
U mnie na osiedlu jest dziewczyna która nosi córeczkę w kółkowej, tylko nosi ja przodem do świata, ponad połowę wyciągniętą i przytrzymuje na ramieniu, dziewczynka ma może 3 miesiące...na razie widziałam kilka razy przez okno ale co zrobię jak zobaczę oko w oko? Pewnie nic :( Nówka jestem, doświadczenia w motaniu nie mam ale patrzeć nie mogę jak ona tego dzidziusia nosi :(
Jak mnie któraś zobaczy źle zamotaną ,to podejść i mówić :!: :!: :!: :!: Bo ja wyrzuty mam, bo wydaje mi się, że coś źle robię :? No i ucieszyłabym się mogąc poznać jakąś chustomamę...
A ja dziś widziałam dziewczynę z wisiadłem, jak to nazywacie, z dzieciątkiem przodem do świata :(
A ja byłabym bardzo wdzięczna gdyby ktoś (taktownie :) ) zwrócił mi uwagę, że mały jest źle zamotany, w końcu chodzi o dobro dziecka, a ja jestem poczatkująca, więc mam prawo do błędu.
nie mialabym nic naprzeciwko gdyby jakas mama w mily sposob zwrocila mi uwage :) wciaz sie ucze i coraz wyrazniej widze swoje bledy wiec mama dobra rada bedzie zawsze mile widziana :)
ja bym chciała, żeby mi ktoś zwrócił uwagę i pokazał jak dobrze zawiązać chustę, jeśli by zobaczył mój ewidentny błąd. ale sama ostatnio widziałam fatalne wiązanie i ... niczego nie zrobiłam, za to byłam świadkiem, jak YPSI delikatnie chciała pomóc, ale dziewczyna wyraźnie nie była zainteresowana...
i ja tez z tych co to bylyby wdzieczne za pomoc przy zle zamotanej chuiscie :D
Ja raczej nie podchodzę i nie zagaduję, bo nie jestem ekspertem i nawet nie wiem, czy potrafiłabym pomóc dociągnąć i poprawić.
Tydzień temu miałam taką sytuację:
Czekaliśmy na lotnisku na opóźniony ponad dwie godziny samolot, Młody smacznie spał w Manduce na moich plecach (bo rano zgoniliśmy dzieciaki o nieludzkiej porze). (Wózek mieliśmy, a jakże, ale przydał się, żeby "upolować" Michalinę.) Chust i nosideł (poza moim) oczywiście zero.
W pewnym momencie zagadnął mnie młody mężczyzna z tekstem "o, jak fajnie mały sobie śpi na plecach. my też nosimy naszego synka, ale w długiej chuście z przodu. fajna sprawa". Pytam więc "a ile synek ma?" i kątem oka się rozglądam w poszukiwaniu jakiejkolwiek chusty (nie widziałam i nadal nie widzę). Odpowiada, że 13 miesięcy. To ja na to, że mój F ma 15m i że 13miesięczniak z pewnością mógłby być noszony na plecach, a nosidło czasem wygodniej założyć. Na tym konwersacja się urwała, bo mój Młody zaczął się niebezpiecznie wybudzać i wiercić, więc czym prędzej się oddaliłam od sporego tłumku.
Za pół godziny widzę jak mamusia mota synka (większy od mojego 10kilowego F) w błękitnego elastyka w kieszonkę :evil: , w której synek oczywiście natychmiast zawisł. Ale nic nie powiedziałam, bo na elastykach nie znam się wcale i wiem, że i tak byłoby mi trudno poprawić (raz próbowałam poprawiać moją siostrę i mi totalnie nie wyszło).
Pewnie gdyby mieszkali w tym samym hotelu, to coś bym jej powiedziała, a tak... nie zrobiłam nic. Choć wciąż myślę czy dobrze zrobiłam :oops:
monika999
16-06-2009, 09:18
Też się zastanawiam jak dyplomatycznie to rozwiązać, to chyba jest dobry trop, żeby zacząć od poszukania winnych złego wiązania, np gruby kombinezon, nieświadome dziecko się wysunęło, a nie z grubej rury "pani źle zawiązała". Niemniej trudna sytuacja. Mam podobnie jak widzę ludzi chodzących z kijami, ło matko co ja się muszę powstrzymywać, żeby coś nie chlapnąć. Moja znajoma zwróciła ludziom źle chodzącym z kijami, to nie dość że tym kijem nie oberwała, to jeszcze jej podziękowali :). Więc chyba zależy od człowieka.
Olazola
czy chodzilo ci o nordic walking? he he ja tez tak mam:) jak widze jakies emerytki zasuwajace z kijkami, ktore wlasciwie sa nieuzywane to az mnie kusi.... a potem wszyscy mowia ze kijki tylko dla emerytow... a tak z innej beczki to zastanawiam sie czy da sie isc z kijkami i dzieckiem w chuscie? ja jeszcze nie probowalam, bo narazie jestesmy na etapie nauki wiazania.
Tak wiec jesli o mnie chodzi- ja bylabym nawet wdzieczna gdyby ktos mi zwrocil uwage na zle zawiazana chuste, po co dziec ma sie meczyc:)
monika999
16-06-2009, 09:19
oczywiscie sa emerytki, ktore swietnie sobie radza i robia trasy o ktorych sie nie snilo:) nie chcialabym nikogo urazic.
lillyofthevally
16-06-2009, 09:50
hehehe
ja mówię tylko, jak widze wisiadła, wisiadełka i takie inne :)
chust nie widzę i sama widziana przez inne chustomamy nie jestem :(
ostatnio spotkałam mamę - która mnie często widzi jak pomykam z mała w MT , pouchu czy chuście.
Ale patrzę i szok!!!! :evil:
dzieć w wisiadle z przodu - mama zadowolona, zęby wietrzy
a maluszek - bidula- serce się kroi - sylwetka wyprostowana, nogi wiszą, ręce wiszą :? - dzieć. ok. 4 -5 miesięcy
no to nie wytrzymałam - i zagaduję - jak to ja z grubej rury:
przepraszam , ale czy zdaje sobie Pan sprawę , że krzywdzi Pani swoje dziecko nosząc je w ten sposób?
kobita zdezorientowana: yyyyy....... ale Pani tez nosi! Widziałam!
ja na to: tak , noszę - tyle że w sposób nieszkodliwy dla dziecka, odpowiednio zamotane, zachowując naturalna postawę dziecia.
Kobita: - tak , widziałam , w kawałku tkaniny. A czy pani wie. ile kosztuje moje nosidełko????!?!?!?!? - 200 zł!!!!!!! (oburzona!)
A ja na to: a Pani wie ile kosztuje moja chusta?!?!?! ( udawane oburzenie) ;)
380 zł.!!!!!
Kobita popatrzała na mnie coś tam odburknęła i se poszła.....
Nie wiem, może za niedługo ją zobaczę w ....droższym wisiadle?!
bo chyba ją nie przekonałam...
ale nie potrafię inaczej! 8))
magda1039
16-06-2009, 10:37
I ja też widziałam mamę z maluszkiem w wisidle, (akurat byłam sama) boże jak mnie korciło żeby coś powiedzieć, a ona taka dumna szła, uśmiechała się rozglądając wszędzie (czy aby każdy widzi jak fajnie dziecko nosi) ha! sama gapiłam się jak głupia obmyślając jak tu zagadać, ale gdzie tam- nie odważyłam się.Może jakbym ze swoją w chuście szła to i bym zagadała. Czasem fakt , lepiej się nie wtracać, ale dzieciaczków szkoda...
Też się zastanawiam jak dyplomatycznie to rozwiązać, to chyba jest dobry trop, żeby zacząć od poszukania winnych złego wiązania, np gruby kombinezon, nieświadome dziecko się wysunęło, a nie z grubej rury "pani źle zawiązała". Niemniej trudna sytuacja. Mam podobnie jak widzę ludzi chodzących z kijami, ło matko co ja się muszę powstrzymywać, żeby coś nie chlapnąć. Moja znajoma zwróciła ludziom źle chodzącym z kijami, to nie dość że tym kijem nie oberwała, to jeszcze jej podziękowali :). Więc chyba zależy od człowieka.
Olazola
czy chodzilo ci o nordic walking? he he ja tez tak mam:) jak widze jakies emerytki zasuwajace z kijkami, ktore wlasciwie sa nieuzywane to az mnie kusi.... a potem wszyscy mowia ze kijki tylko dla emerytow... a tak z innej beczki to zastanawiam sie czy da sie isc z kijkami i dzieckiem w chuscie? ja jeszcze nie probowalam, bo narazie jestesmy na etapie nauki wiazania.
Tak wiec jesli o mnie chodzi- ja bylabym nawet wdzieczna gdyby ktos mi zwrocil uwage na zle zawiazana chuste, po co dziec ma sie meczyc:)
Hmmm.... to można źle chodzić z kijkami :?: :?: :?: Kurka, nie wiedziałam :cry: a też chadzam, co prawda na razie tylko w górach, za samo nordic walking się jeszcze nie wzięłam, ale na pewno można maszerować z chuściochem :lol: :lol: :lol:
http://fotoforum.gazeta.pl/photo/7/fh/za/wxdp/Qx5NFz4zb0aj3oDCLB.jpg
visenna2
16-06-2009, 12:33
Na moim osiedlu jest mama dwójki dzieci, taka raczej opryskliwa. Często widzę ją jak wiezie córkę w wózku a synka (młodszy o dzień od mojej Ani) niesie wiszącego w Bjornie, przodem do swiata rzecz jasna. Miałam nie raz ochotę zagaić, ale się powstrzymałam. Może sama zagadnie, ale nie sądzę, ona patrzy na mnie z wyższością. Pewnie dlatego że dziecko krzywdzę nosząc w szmacie na plecach, tak, że tylko moją szyję ogląda :twisted:
Jagienka
16-06-2009, 12:42
Na moim osiedlu jest mama dwójki dzieci, taka raczej opryskliwa. Często widzę ją jak wiezie córkę w wózku a synka (młodszy o dzień od mojej Ani) niesie wiszącego w Bjornie, przodem do swiata rzecz jasna. Miałam nie raz ochotę zagaić, ale się powstrzymałam. Może sama zagadnie, ale nie sądzę, ona patrzy na mnie z wyższością. Pewnie dlatego że dziecko krzywdzę nosząc w szmacie na plecach, tak, że tylko moją szyję ogląda :twisted:
Ja też widuję na Białołęce dzieci w wisiadłach przodem do świata. Raz nawet miałam wyjątkową okazję, żeby zagadać do jednego taty z dzickiem tak zawieszonym (zwlaszcza, ze Antosię miałam akurat w chuście, wtuloną we mnie), ale widzialam, ze nie jest zainteresowany podejmowaniem tematu, więc się powstrzymałam z zadawaniem jakichkolwiek pytań...
Visenna, a w której części Białołęki mieszkasz? Ja przy pętli Nowodwory.
visenna2
16-06-2009, 16:17
Visenna, a w której części Białołęki mieszkasz? Ja przy pętli Nowodwory.
Ach, Nowodwory :) Mieszkałam tam przez prawie dwa lata na Odkrytej :) Ale teraz mieszkam bliżej Targówka, na osiedlu Derby. O, tutaj widać mniej wiecej gdzie to:
http://www.skarbkazgor.pl/mapka-sytuacyjna-ulicy-skarbka-z-gor
Do Nowodworów mam bardzo daleko :( A szkoda, bo to była chyba najmilsza do mieszkania okolica Warszawy.
Jagienka
17-06-2009, 08:49
Visenna, a w której części Białołęki mieszkasz? Ja przy pętli Nowodwory.
Ach, Nowodwory :) Mieszkałam tam przez prawie dwa lata na Odkrytej :) Ale teraz mieszkam bliżej Targówka, na osiedlu Derby. O, tutaj widać mniej wiecej gdzie to:
http://www.skarbkazgor.pl/mapka-sytuacyjna-ulicy-skarbka-z-gor
Do Nowodworów mam bardzo daleko :( A szkoda, bo to była chyba najmilsza do mieszkania okolica Warszawy.
A my się właśnie na Odkrytą przeprowadzamy :lol:
A na osiedlu Derby też rozważaliśmy zamieszkanie, bo było tam kilka ofert wynajmu nowych mieszkań, ale z racji tego, że mój Mąż pracuje w Nowym Dworze Mazowieckim, to Nowodwory są dla nas bardziej wygodne pod względem dojazdu do pracy.
visenna2
17-06-2009, 10:10
Visenna, a w której części Białołęki mieszkasz? Ja przy pętli Nowodwory.
Ach, Nowodwory :) Mieszkałam tam przez prawie dwa lata na Odkrytej :) Ale teraz mieszkam bliżej Targówka, na osiedlu Derby. O, tutaj widać mniej wiecej gdzie to:
http://www.skarbkazgor.pl/mapka-sytuacyjna-ulicy-skarbka-z-gor
Do Nowodworów mam bardzo daleko :( A szkoda, bo to była chyba najmilsza do mieszkania okolica Warszawy.
A my się właśnie na Odkrytą przeprowadzamy :lol:
A na osiedlu Derby też rozważaliśmy zamieszkanie, bo było tam kilka ofert wynajmu nowych mieszkań, ale z racji tego, że mój Mąż pracuje w Nowym Dworze Mazowieckim, to Nowodwory są dla nas bardziej wygodne pod względem dojazdu do pracy.
My wynajmowaliśmy mieszkanie na Akacjach 3 (bosko tam było, nad samą Wisłą, ach...), i mieliśmy już zaklepane mieszkanie do kupienia na Akacjach 6 bodajże. Ale okazało się że za 3/4 ceny 2 pokojowego mieszkania na Odkrytej można kupić 4pokojowe na Derbach, więc się długo nie namyślaliśmy ;)
Jagienka
17-06-2009, 13:16
My wynajmowaliśmy mieszkanie na Akacjach 3 (bosko tam było, nad samą Wisłą, ach...), i mieliśmy już zaklepane mieszkanie do kupienia na Akacjach 6 bodajże. Ale okazało się że za 3/4 ceny 2 pokojowego mieszkania na Odkrytej można kupić 4pokojowe na Derbach, więc się długo nie namyślaliśmy ;)
Na Akacjach 3 oglądałam mieszkanko z widokiem na sam wał wiślany :-) ale tego samego dnia znalazłam trochę tańsze po 2giej stronie ulicy (skrzyżowanie Ordonówny i Odkrytej). Było takie śliczne, że się zakochałam :love: Przeprowadzamy się około 10 lipca. Teraz mieszkamy na Książkowej. Tutaj niestety mieszkania do udanych nie należą...
A co do kwestii zakupu mieszkania i cen, to wcale się Wam nie dziwię. Pewnie na Waszym miejscu wybralibyśmy tak samo :thumbs up:
kalahari
21-06-2009, 21:05
gdybym zobaczyła dziecko wiszące na plecach to bym pewnie podeszła i powiedziała coś w stylu, że "maluszek sie obsunął, mi też się tak robi jak sama wiążę, może pomoge dociągnąć?" jak pownie nie to nie.
aha, co do zasady to też wolę nie udzielać rad obcym na ulicy :)
Dokładnie.
Sama jestem na etapie, że chętnie przyjęłabym poradę co do wiązania.
Ha! Ja nie dość, ze bym chciala zostać zagadnięta (pewnie w ten delikatny sposób, ze się dziecko obsunęło, albo cos...) to jeszcze sama bym pobiegla za kobietą z chusta z prosbą o pomoc, albo choc zamienilabym kilka słów. Oczywiście, jeśli wystarczy mi odwagi... ech... a ja u siebie na osiedlu ino jedna mamę z nosidełkiem widziałam, jakis czas temu, wtedy nawet nie mysłalam jeszcze chyba o wózku....
Jak zobaczycie biedne dziecie zamotane w pisakowego elastyka z przekrzywioną metka (jakos tak mi wychodzi....) to zagadajcie matke!
Ha! Ja nie dość, ze bym chciala zostać zagadnięta (pewnie w ten delikatny sposób, ze się dziecko obsunęło, albo cos...) to jeszcze sama bym pobiegla za kobietą z chusta z prosbą o pomoc, albo choc zamienilabym kilka słów. Oczywiście, jeśli wystarczy mi odwagi... ech... a ja u siebie na osiedlu ino jedna mamę z nosidełkiem widziałam, jakis czas temu, wtedy nawet nie mysłalam jeszcze chyba o wózku....
Jak zobaczycie biedne dziecie zamotane w pisakowego elastyka z przekrzywioną metka (jakos tak mi wychodzi....) to zagadajcie matke!
A na jakim gdyńskim osiedlu można Cię spotkać? Bo ja czasem na Pustkach u siostry jestem.
A na jakim gdyńskim osiedlu można Cię spotkać? Bo ja czasem na Pustkach u siostry jestem.
ja sie po Obłużu szwendam - najczęściej z wózkiem, w chuście blisko ino....:oops: tyle co po zakupy
stonesik
24-06-2009, 20:59
A ja może ekspertem nie jestem , i pewnie sama jeszcze kupę błędów powinnam skorygować , ale bałabym się zwrócić uwagę. A nuż się zawstydzi albo co gorsza zniechęci? Miałabym moralniaka:roll:
Ja się nie wtrącam. Jak widzę złe wiązanie to uciekam. Każdy jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo własnego dziecka. Własnego-dlatego innym uwagi nie pytana nie zwracam. Ale jak już ktoś zapyta to chętnie pomogę:)
Każdy jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo własnego dziecka.
Tak mi się skojarzyło - jak widzę rodziców wiozących dziecko bez fotelika, albo wiozących w foteliku,ale nie przypiętych - jeśli mam możliwość,reaguję(nie rzucam się im pod koła,gdy widzę ich na trasie...)
To też jest przejaw odpowiedzialności za swoje dziecko, mimo że konsekwencje są innego kalibru niż w przypadku nieprawidłowego wiązania.
W temacie -uwagi nie zwracam, nie jestem ekspertem. Jeśli ktoś pyta, mówię otwarcie.
zorro-nie-matka
02-07-2009, 00:23
Nikomu obcemu bym nie zwróciła uwagi. Każdy robi to, co uważa za stosowne. Nawet mojej dobrej koleżanki nie ośmielam się ochrzanić, że kupiła wisiadło za grosze (nawet nie takie najdroższe, che che), choć niby tak troszczy się o prawidłowy rozwój jego szkieletu. Wozi go w wózku na płask, nigdy nie sadza, 'nie nadweręża', chłopak ma 6 miechów i dostał wisiadło. Koleżanka wie, co o nim - tym wisiadle - myślę, do chusty próbowałam ją przekonać wielokrotnie, a mimo to upiera się, że wisiadło to fantastyczny wybór, a w ogóle małego dziecka nie można nosić 'na sztorc' w chuście. Sama też bym nie chciała, żeby obca baba rzuciła się na mnie z dobrymi radami. :lol: Z tego samego powodu, o którym już ktoś wspominał: babcie, które przypominają o włożeniu czapki w upał chcą przecież dobrze. Ech, da mi do myślenia, jeśli dostanę kiedyś ulotkę o spotkaniu. ;-P
Zareagowlam, po raz pierwszy...a spotykam teraz czesto dzieci w BB i innych wisiadlach....dlaczego zareagowalam....
Bylam u optyka w centrum handlowym. Moja mala w kolkowej. I przechodzi para, jedno dzieco ok 3 lat dziewczynka, drugie w wisiadle u taty na brzuszku.....tzn. z tego drugiego zdarzylam zauwazyc katem oka (bo probuje nie patrzec) bylo widac tylko gole dyndajace nozki i raczki. nawet nie bylo widac czy twarza do swiata czy do tatusia...przeszli....ale za chwile wracaja i jak przyjzalam sie blizej to widze ze dziecko ma jeden, dwa tygodnie, noworodek....podeszlam i grzecznie przeprosilam, ze to nie moja sprawa ale ile ma dziecko. 10 dni!!!! Wiec mowie delikatnie, ze powinni skonsultowac noszenie tak malego dziecka z fizjoterapeuta. Poprosilam czy moge zajrzec do BB (dziecko w nim tonelo, wiec bylo widac jedynie konczyny) i to co baczylam doslownie zatrzasnelo mna, dostalam autentycznie drgawek. dziecko przodem do tatusia, mialo glowke zupelnie spuszczona, brodka dotykalo klatki piersiowej gdzies na wysokosci pepka a z drugiej strony wcisnieta w brzuch taty (dziecko tez na wysokosci pepka taty), nie wiem jak mozna w tej pozycji oddychalo, panel byl od dziecka odchylony na kilka centymetrow , czy zadnego podparcia. Dziecko spalo....bezwladne jak galareta.....Rodzice nic nie skomntowali ale tez nie krytykowali mojego wtracenia sie. Ojciec jak zobaczyl moja mine odchyli nosildo w pozycje pozioma i dziecku glowka ulala sie na kark.
Nie wiem czy wezma sobie moja rade do serca.....ale po ich odejsciu podeszla do mnie mulatka, ktora obserwowala cale zajcie i powiedziala mi, ze dobrze zrobilam, bo takie nosznie w BB robi dziecku krzywde, jest nieprawidlowe. A moja Krysia slodko usmiechala sie z biodra....Tylko tego maluszka szkoda....
Noriska -szok,to co opisałaś..dobrze,że zareagowałaś-oby wzięli to sobie do serca,bo żal maleństwa :frown
Ja nigdy nie reagowałam,bo nie miałam okazji, Mi też nikt nie zwrócił uwagi,a pewnie były sytuacje,że by się przydało :oops:
madziuchna23
04-07-2009, 18:31
Noriska to ja Ci powiem, że odważna babka jesteś i mam nadzieję, że rodzice wzieli sobie do serca co im powiedziałaś
a ja nie wiem co zrobić, już tutaj pisałąm, że po osiedlu chodzi babeczka w kółkowej, choć ostatnio to jej męża częściej widuję :)córcia tak mniej więcej wiekowo jak mój Piotruś, i niby siedzi sobie w tej chuście na buddę tylko tak jakoś bardzo wyciągnięta jest i tatuś potrzymuje ręką, mam wrażenie, że dziecko nie trzymane by wypadło
więc pytam Was cvzy budda jest ok? no bo różne opinie są, w instrukcjach budda jest, na you tubie filmiki z buddą a mi to jakoś na spacery ni chu chu nie pasuje
hmm, dziś w tesco podeszła do mnie ekspedientka i sama z siebie powiedzial, ze ona tez nosila i ze nie powinnam tak mocno dociagać brzegów chusty, żeby rączki dziecka nie byly docisnięte, ale swobodne. I poleciala, a ja zostalam z rozdziawioną paszczą i do teraz nie mogę dojsc o co chodzilo, bo: byliśmy zamotani w 2 x i z tego, co wiem, co jak co, ale 1) brzegi musza byc dociagniete, zeby kolanka byly odpowiednio wysoko, 2) młody raczej nie ma rączek sciśnietych, nawet czasem, kiedy zaśnie, opadaja mu po bokach. Zawsze mi sie wydawało, ze dobrze wiążę :/
jak ktos do mnie zagada to staram sie troszke pomoc etc ale do obcej osoby tak nie podejde chociaz dzis mialam mega ochote bo na lotnisku w TO zobaczylam
a.dziecko w elastyku przodem do swiata
b. dziecko mialo co najmniej 8 mcy
c. dziecko prawie zwisalo do kolan :omg:
Bushido, pociesz sie, ze:
a) skoro w elastyku, to mimo wszystko najmniejsze zlo ;)
b) skoro 8 mies, to juz czesciowo kregoslup odpowiednio wygiety
c) skoro na wysokosci kolan, to....DLUGO TAK NIE PONOSILI ;)
a w ogóle małego dziecka nie można nosić 'na sztorc' w chuście.
Piekne okreslenie !!!
ja również poproszę o zwrócenie uwagi! Nie ma nic gorszego od pokrzywionego maluszka !!! Sama też bym delikatnie zaoferowała pomoc przy ponownym związaniu maluszka. Mądra mama zawsze doceni pomoc :)
Wiosenna
10-07-2009, 15:02
Hmmmm, ja, gdybym widziała fatalne wiązanie na pewno spróbowałabym zagadać - w końcu szkoda dziecka.... Tyle, że sama wiążę się od niedawna, kiedyś zdarzyło mi się za słabo dociąśgnąć brzegi w 2x i Aga smętnie wisiała, na szczęście krótko - od razu skumałam, o co w tym chodzi. Teraz jestem 'doradcą' małża. Mimo wszystko na pewno nie obraziłabym się na zasłyszaną pożyteczną uwagę :p
Ja tez bym chciala żeby mi doświadczona osoba zwróciła uwagę, pokazala co i jak.
ja mam nadzieje, ze mnie ktos zaczepi i poprawi, w grudniu bedziemy w Polsce. Jak ktos zobaczy na lotnisku we Wrocku przebiegajaca Kipawe, to BARDZO prosze o komentarz. Po Wrocku przenosimy sie do malego miasteczka na 2 tyg i jakos nie licze na spotkania 3-go stopnia choc moge sie mylic;-)
tak sobie poczytałam i w jakimś stopniu jestem w stanie zrozumieć ze nie chce sie zwracac uwagi co by nie być jak ta "babcia z czapeczką w lato " ;-) ale nadal nie umiałabym sobie wyobrazić ze nie reaguje Może to wynika z połączenia mojej osobowości i zawodu (fizjoterapeutka) ale nie przypominam sobie by ktoś mnie objechał że sie wtrącam (a kiedys zdażyło mi sie kobiete o kuli w okolicy ruchliwego ronda uczuś prawidłowego podpierania na kuli :ninja:) ... a wiem ze gdybym zamknęła oczy to czułabym sie zle ... jakbym nie pomogła dziecku gdy gdziała sie mu krzywda ... :) wiec robie to dla swojego spokoju ducha
A prawdą jest to co powiedziała gpo3 ... ze mądra mama sie nie pogniewa
ja co prawda mialam konsultacje chustowa i wiem o co biega ale jakby ktos zobaczyl mame z malutkim dzieckiem w zakardowej nati kolor fiolet w warszawie, najczesciej na bemowie, to poprosze o ewentualne poprawienie gdyby cos bylo nie tak :)
A ja widuję uśmiechniętą panią w wisiadle/MT/no nie wiem co to jest..przodem do świata.I jakoś nie potrafię się oduśmiechnąć:oops: bo to już któryś raz i do jestrecydywa
:D ta odusmiechanie sie to ciekawe zjawisko ... na wisiadła nie reaguje aż tak radykalnie jak na złe wiązania chusty :rolleyes: może to to ze u podstaw naszych noszen leży to samo
wiecie co gdybym kupiła nosidło, bo bym nie wiedziała tego, co wiem;-), to bym chciała by mi ktoś kulturalnie i taktownie zwrócił uwagę. Na chamskie wykrzyknięcie bym nie zareagowała, ale gdyby ktoś faktycznie z troską podszedł i powiedział co i jak to na pewno zaczęłabym szukać...
A co do złego wiązania chust to... cały czas mam nadzieję, że jak spotkam kogoś na ulicy to mi powie, jeśli coś robię nie tak...
a co ja mam zrobić? Nauczyłam kolezankę wiązać, mówiłam że trzeba mocno dociagać, pokazałam, dziś przychodze do niej a mała wisi w chuście, nogi proste, głowa odchylona w bok, chusta luuuuuuuuuuuuuuźno, a ona mi mówi, że mała tak woli i że lepiej widzi, powiedziałam, ze to złe na kregosłup ale co mam zrobić?
jedyna nadzieja, że jak pojedziemy na taniec w chuście to ktoś jej tam przemówi do rozsądku bo wyglądalo to koszmarnie, jak w wisiadle a nie w chuście...
aaa to po przeczytaniu Was już wiem, że jak kiedyś spotkam jakąś chustomamę i się do mnie uśmiechnie to wszystko u mnie ok a jak zmierzy wilkiem to mam czym prędzej gnac na warsztaty :P
a tak powaznie to ja bym nie miała nic przeciwko, żeby mnie ktos zaczepił i poprawił (pod warunkiem, że zrobiłby to kulturalnie oczywiście), bo ja sama mam wątpliwości i jęsli coś robię nie tak to wolałabym to robić możliwie najkrócej ;)
Przypadkiem trafilam na profil dziewczyny na facebook, ze zdjeciem w profilu z fatalnym wiazaniem elastyka. Zwrocilam uwage, bo taka jestem. Dziewczyna odpisala ze wie, ze forum zna ale ma sentyment do zdjecia....Tylko, ze to zdjecie moze byz wzorem dla znajomych, odwiedzajacych. Co wy byscie zrobily
Co wy byscie zrobily
Nic.. Sama mam z 2 takie zdjęcia. Jedne z pierwszych prób jak mi młoda zasnęła i nie mogłam w to uwierzyć.. Oba ilustrują moje początkowe braki, ale zwłaszcza jedno jest tak piękne, że nawet sobie avatarka z niego wycięłam (ze znanych wszystkim przyczyn nie zamieszczę go tutaj). Także jak dziewczyna wie, to ok. Nie sadzę by ktoś uczył się wiązania z czyjegoś zdjęcia.
Ps. Ja nadal wiem, iż niedomagam. czasem się za głowę łapie jak widzę własne zdjęcia. Będę się cieszyć jak ktoś mi zwróci uwagę. Bo czemu nie..
Ja tez bym chciala żeby mi doświadczona osoba zwróciła uwagę, pokazala co i jak.
O to chodzi. Ja wiem że często gdy szybko wychodzę z domu, zawiązana na tyle ile się da ale niedokładnie, to czasem chciałabym żeby jakaś bardziej doświadczona mama mnie poprawiła. Ale właśnie: skąd ja mogę wiedzieć że kobieta która podejdzie i powie tu popraw, tam dociągnij, tu poluzuj, rzeczywiście zna się na tym lepiej? Ja może bym się zorientowała bo z grubsza umiem się zawiązać, ale zupełnie początkująca mama może przez przypadek nie rozpoznać kogoś jeszcze mniej obeznanego niż ona... Takie to nie do końca jasne z tym poprawianiem....
cały czas mam nadzieję, że jak spotkam kogoś na ulicy to mi powie, jeśli coś robię nie tak...
Też mam taką nadzieję, tylko u mnie w mieście jeszcze nikogo z chustą nie widziałam.
Od czterech miesięcy noszę synka w chuście. Jeszcze nikt nie zwrócił mi uwagi na wiązanie, a czasem sama czuję, że coś jest nie tak. Natomiast sama powstrzymałam się niedawno od zwrócenia uwagi znajomej, której dziecko dyndało nogami w kieszonce. Może niesłusznie, ale poczułam, że jednak nie wypada, żebym się mądrzyła. (bo sama mam kłopoty) Chociaż może wbrew temu co myślę, zostałabym dobrze zrozumiana. Sama apeluję o delikatne zwracanie uwagi - w końcu chodzi o to, żeby się nauczyć i nie zniechęcić.
Jako mama krótko- wiążąca wręcz ucieszyła bym się z rady.
Nie jestem pewna swoich wiązań choć wydają mi się ok i boje się, że np. mogę dawać zły przykład.
Jeśli tak jest to wolałabym się dowiedzieć co jest nie tak.
Oczywiście chodzi o grzeczne zwrócenie uwagi i ew pomoc a nie jakąś bezsensowną krytykę że źle i już.
Ale i tak dotąd spotkałam tylko jedną mamę z chustą ii to jak jeszcze nie nosiłam.
O to chodzi. Ja wiem że często gdy szybko wychodzę z domu, zawiązana na tyle ile się da ale niedokładnie, to czasem chciałabym żeby jakaś bardziej doświadczona mama mnie poprawiła. Ale właśnie: skąd ja mogę wiedzieć że kobieta która podejdzie i powie tu popraw, tam dociągnij, tu poluzuj, rzeczywiście zna się na tym lepiej? Ja może bym się zorientowała bo z grubsza umiem się zawiązać, ale zupełnie początkująca mama może przez przypadek nie rozpoznać kogoś jeszcze mniej obeznanego niż ona... Takie to nie do końca jasne z tym poprawianiem....
Czytajac ten watek wlasnie to mnie zastanawialo... ;-) Zakladam, ze "ekspertka" zwracajaca uwage swieci przykladem i tez ma na sobie chuste - to wzbudza wieksze zaufanie. Wtedy tez jednym rzutem oka mozemy ocenic jej wiazanie - kazda z nas napatrzyla sie pewnie na instrukcje itp., z teoria nie powinno chyba byc problemu...? W kazdym razie, gdyby to byl fachowiec, to przyjelabym uwagi z wdziecznoscia...
Acha, mysle, ze powolanie sie na to forum i swoje dlugie chustonoszenie powinno taka "nowke" uspokoic co do kompetencji "ekspertki" :)
ja też byłabym przeszczęśliwa gdyby ktoś mnei zaczepił i poprawił, Byłaby to okazja do pogadania z przyjazną mamą, zawarcia nowych sympatycznych znajomości. Obawiam się trochę,co będzie jak przejdę na tkaną. Aby krzywdy nie zrobić idę na warsztaty. Ale z tym dociąganiem to mnei postraszyłyście. Ja NIE MAM DUŻEGO LUSTRA w domu !!!
ja też byłabym przeszczęśliwa gdyby ktoś mnei zaczepił i poprawił, Byłaby to okazja do pogadania z przyjazną mamą, zawarcia nowych sympatycznych znajomości. Obawiam się trochę,co będzie jak przejdę na tkaną. Aby krzywdy nie zrobić idę na warsztaty. Ale z tym dociąganiem to mnei postraszyłyście. Ja NIE MAM DUŻEGO LUSTRA w domu !!!
heehe , może być i szyba :)
ja jak nie mam lustra to w czymkolwiek oglądam się, co raz częściej już "na pamięć" dociągam ale czasami potrzebuję oblukać czy oki :)
Kiedyś w jakimś wątku mama prosiła o rady dot. wiązania, bo wstyd wyjść w "zwisającej" chuście. Rozumiem ją bardzo, bo też to przed każdym wyjściem odczuwam. Niby czytam i czytam, i ćwiczę, i dociagam, i przed wyjściem dokładnie oglądam, ale pewna co do efektów to i tak nie jestem :hide: Nie mówiąc już o zamotaniu na szybko już w trakcie spaceru - bez lustra, z ogonami zamiatającymi ulicę :?
I wstydzę się nie tego, że ktoś będzie komentował "że dziecko uduszę", ale właśnie tego, że mnie jakaś chustoekspertka zobaczy, pomysli "co za łajza :lol: " i właśnie przez to spartaczenie wiązania nie zagada (i dodatkowo ominie mnie szansa spotkania innej chustomamy :cry: ) i jeszcze pomysli, że :baby: męczę, a ja to wszystko dla jego dobra :)
Myślę, że jesli mama się interesuje i chce wiązać dobrze, to na każdą sugestię zareaguje pozytywnie. Więc zapraszam, jak mnie kto z młodym w chuscie zobaczy :lool:
-też tak mam dlatego czasem wózek wezme:oops:
wbrew pozorom wiazanie nie jest takie proste jak się wydaje
Podłączam się do mam, które z radością przyjmują rady dotyczące wiązania. To wcale nie jest łatwe, a poza tym nie zawsze ma się dostęp do "żywego poradnika". Dzisiaj właśnie rozmawiałam o tym z siostrą, która mieszka na wsi i uczy się sama. I niestety nie zawsze jej wszystko wychodzi. Tak więc doświadczone chustomamy, myślę, że nie ma się co zastanawiać, tylko zwracać uwagę :)
I ja się dołączam :) sama początkowo wiązałam FATALNIE i żałuję że nikt mi tego nie powiedział :)
mi się wydaje, że niezręczne byłoby podejść i z marszu wypalić, że wiązanie kiepskie, po czym pouczać taką mamę.
Ale jakby tak podejść, o chuście zagadać, dzieckiem się zachwycić, w rozmowę wdać się, a dopiero później przejść do konstruktywnej krytyki, to i nauczyć można, i koleżankę fajną pozyskać ;))
To jeszcze raz dorzucę swoje trzy grosze. Mnie się wydaje, że na chusty decyduje się pewien specyficzny typ osób - o charakterze bardziej otwartym na świat, które docenią wagę rad jak wiązać, które właściwie nie są czystą krytyką. (bo nie chodzi w tym, żeby krytykować i się wywyższać, ale polepszać). Ale może idealizuję...:confused:
Dziś miałam konfrontację z rzeczywistością. Pierwszy raz na mojej wiosce zobaczyłam chustomamę (i to już samo w sobie było szokiem!!!) ale jej wiązanie było takie, że aż mnie wszystko zabolało. Dziecko, gdyby nie trzymane przez mamę jedną ręką, wypadłoby bokiem, chusta zwisała luźno, jedna poła wrzynała się dziecku między pośladki (w sumie na niej się to dziecko trzymało). Okropność. Szłam z naszą pediatrą (a pediatra, jedyna we wsi, to autorytet), chyba dzięki temu odważyłam się podejść do dziewczyny i zapytałam "Przepraszam, czy mogłabym pomóc pani z tą chustą?" ona się spłoniła, zaczęła tłumaczyć, że to tak na szybko tylko zawiązała, wie, że źle, ale jak pogadałam z nią chwilę w czasie poprawiania (wiązania od nowa) to okazało się, że ona nie ma o wiązaniu pojęcia, kupiła jakąś dziwną samoróbkę na allegro, chyba bez instrukcji, była zaskoczona, że nóżki maja być w pozycji żabki a nie zwisać, ale bardzo się ucieszyła jak już ją doprowadziłam do porządku, powiedziała, że od razu czuje różnicę i że jej tak o wiele wygodniej i bardzo mi dziękowała. A pediatra jeszcze ją uświadamiała w międzyczasie, że "pani Magda [czyli ja] długo dzieci nosiła, zna się na tym, wie, jak dobrze zawiązać" ;-) A ja się cieszyłam potem jak dziecko, jakbym nic nie zrobiła, to męczyłoby mnie to długo. Żałuję tylko, że nie dałam jej jakiegoś namiaru na siebie, gdyby chciała o coś zapytać czy żeby jej pomóc, ale pani dr powiedziała, że jak przyjdzie do niej ta dziewczyna, to jej to przekaże.
no i super. dobra robota :)
a swoją drogą przypomniało mi się.
byłam w tygodniu ze Staśkiem u lekarza, no i wiązałam jak zwykle na korytarzu, spocona, zła itp.
no ale jakoś podociągałam, poszło.
wyszłam stamtąd i ruszyłam na rynek. po paru minutach zerknęłam w szyby jednego ze sklepów i mało się nie przewróciłam. dupka owszem, była wpadnięta, ale poza tym Stasiek jakoś wisiał krzywo, plecy w eskę, jedno ramię niżej... no i zobaczyłam fatalne wiązanie - na sobie.
jakby mnie ktoś ochrzanił wtedy, nie obraziłabym się :)
Ja bym się nie obraziła za zwrócenie uwagi, powiem więcej bardzo bym się ucieszyła. Czasem mam problemy z dobrym związaniem.
Dobre rady od kogoś kto się zna są wcenie:)
Ja szczerze to bym się wręcz ucieszyła z rady "na ulicy" - bo najważniejsze żeby małej było wygodnie i zdrowo... a że jestem początkująca to wiem że nie wychodzi mi zawsze prosto np, nieraz wychodząc z domu wiązałam małą 3 razy bo poprawiałam - i to przed lustrem, a jak małą muszę rozwiązać do karmienia i w terenie ją motam to zawsze mam jakieś wątpliwości...
na takie wiązania ciekawe jak się zachować??
http://images35.fotosik.pl/139/8dde5a0bf15484e9med.jpg
http://images42.fotosik.pl/196/27b719e1e9d9e975.jpg
http://images45.fotosik.pl/285/0a7cd0bde7e0fb46.jpg
??
Jak patrzę na to 3 wiązanie to aż mnie wszystko boli :(
http://images45.fotosik.pl/285/0a7cd0bde7e0fb46.jpg
Już lepiej sobie wisiadło kupić - mniej zachodu z wiązaniem :/
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.