Zobacz pełną wersję : chusta=opóźnienie w chodzeniu
lillyofthevally
14-04-2009, 09:28
zacznę tak:
buhahahahaha :lool: :lool: :lool:
imprezę roczkową Hanuty robiłam w II dzień świąt
Przyjechali wszyscy co mieli być.
Min. chrzestna Nazguliny - a moja bratowa.
Pochwaliłam się pochem, MT - który mam do testów, storczem bio....
Aha Hanutek od swojej chrzestnej dostała taki wiecie rowerko-pchacz, co to pól pokoju zajmuje - a tak sie modliłam żeby tego nie było. :evil:
No i do rzeczy.
Bratowa stwierdziła, że ja mam Hanute na spacery za rączki prowadzić a nie nosić w chuście, miętku, pouchu bo sie nigdy nie nauczy chodzić , bo przez takie coś dzieci się "opóźniają"
TAAAAAAAAA... to po gówno rowerko-pchacz kupiła? :x
Wniosek nasuwa się jeden:
dzieci w wózkach i rowerko-pchaczach rozwijają się "normalnie" a noszone w chustach mają rozwój opóźniony - czyli chodzą SAME zdecydowanie później :hide: :szok:
No boszzzz..... :evil:
Jasnie Pani :)
14-04-2009, 09:32
Taki wniosek to niech sobie twoja bratowa w rure wydechowa rowerko-pchacza wsadzi 8)) :twisted:
Moje chustowe dziecko ruchowo rozwija sie duzo szybciej od swoich niechustowych rwiesnikow, a nawet starszych dzieci. Tylko z mowieniem ma problemy (pewnie od ciamkania chusty :twisted: )
lillyofthevally
14-04-2009, 09:36
Powiedziałam jej swoje - ku niezadowoleniu ogółu mojej rodziny.
Czyli krótko acz treściwie :twisted:
miedziana
14-04-2009, 09:37
Lilly no to wesoło miałaś ;) U nas na szczęście nikt nie narzeka na chusty i rozwój Młodego, mimo, że on też nie chce się jeszcze puścić :)
A tak na serio - to wierzę, że Ty potrafisz olać takie teksty i wiesz co dobre dla Twojego dziecka.
P.S. My też dostaliśmy rowerek.. w sumie ja chciałam po prostu takie większe autko dla niego, a zrobił się z tego rowerek z melodyjkami na dodatek :lool: :lool: :lool: Zajmuje pół pokoju hehe, ale nawet nam się podoba i u nas na krótkie wyjście do piasku się sprawdza... tylko... nie dość że Szymo się do noszenia przyzwyczai, to jeszcze do wożenia się... bo w ani jednym ani drugim szans mu nie dajemy na chodzenie :omg: :omg: :lool: :lool:
Ściskam ciepło roczną Hanutkę :)
moja może być kontrprzykładem na wszelkie teorie o jakichkolwiek chustowych opóźnieniach. W razie czego służę szczegółami :D
Zaczęła chodzić całkiem samodzielnie mając 9,5 mies., po schodach nauczyła się chodzić zaraz po pierwszych urodzinach itd.
Dzieci zaczynaja chodzic, gdy ONE same sa GOTOWE, a nie gdy ciotki, babcie spodziewaja sie, ze maluch zacznie chodzic! Savana chodzila juz samodzielnie w wieku 13 miesiecy, Oscar tydzien przed roczkiem, a Orlando jak mial skonczone 15 miesiecy. Moja bratanica skonczyla 16 miesiecy i dopiero teraz jest na etapie pchacza... chodzi przy meblach i przy pchaczu, lub za raczki. Kazde dziecko jest inne. Moja corcia w wieku 2 lat i 3 miesiecy umiala cos takiego wyrecytowac: 'do biedronki przyszedl zuk, w okieneczko puk, puk, puk', a Oscar zaczal mowic calymi zdaniami w wieku 2 lat i 9 miesiecy...
kamilcia.xt
14-04-2009, 11:10
tak OT to faktem jest że obecnie dzieci zaczynają później pełzać, raczkować, poruszać. Tak przynajmniej twierdzi nasza pediatra (z ponad 30letnim doświadczeniem) Ja sama to zauważyłam (w rodzinie i wśród znajomych, poza jednym wyjątkiem żadne z dzieci nie chodziło przed 1wszym rokiem życia) ale nie byłam pewna czy to szersze zjawisko. Nasza pediatra twierdzi że przyczyniła się do tego kampania przeciw kładzeniu dzieci na brzuchu do spania, wiadomo że od leżenia na brzuchu wszystko się zaczyna, czyli dziecko nie śpi na brzuchu-> nie lubi leżeć w tej pozycji-> później zaczyna się przekręcać-> później pełzać-> raczkować-> chodzić.
Ja mam taką teorię że teraz dzieci mają mniejszą motywację żeby zacząć się przemieszczać bo ciągle mają zapewnioną rozrywkę, a to są noszone w chuście :P i wszystko sobie oglądają, a to leżą w wibrującym leżaczku, czy patrzą na majtające nad nimi zabawki czy karuzele. Ja sama w Kariny niemowlęctwie ciągle tylko dbałam żeby się nie nudziła, nie odstępowałam jej na krok, podsuwałam miliony zabawek, za dużo nosiłam, za mało puszczałam na podłogę. Pierwsze kroki w 13tym a regularnie zaczęła chodzić w 15tym miesiącu.
A kiedyś jak opowiadała mi babcia zostawiało się dziecko w łóżeczku czy na podłodze obstawione przeszkodami i szło się do kuchni robić obiad czy po zakupy (!) No i dziecko jako że nie miało innych rozrywek zaczynało się turlać , wstawać, przemieszczać. Babcia twierdzi że kiedyś nie widywało się rocznych niechodzących dzieci.
milorzab
14-04-2009, 11:12
My byliśmy wczoraj z Dominikiem i moi rodzicami na spacerze. I miałam z mamą inne przemyślenia. Dominik biega najszybciej z moich dzieci, umie chodzić "do celu", naprawdę długo chodzi sam. I mam wrażenie, że chusta motywuje go do chodzenia. Nie zabieram wózka. Chodzi sam, tak długo, jak może. Ja motywuję go do chodzenia, bo mi się nie chce go dźwigać. W wózku jest odwrotnie. Jeśli zabiera się wózek, to bez sensu wózek pchać i z nim za dzieckiem biegać. Moja Tosia miała 3 lata i mama na wakacjach kupiła da niej spacerówkę, bo nie umiała chodzić. Tzn nie umiała przejść w tempie z punktu A do B. Ale niania zawsze wychodziła z wózkiem. Nie dotyczy to oczywiście początków chodzenia, ale o tym nie chce i się nawet dyskutować.
nic mnie tak nie wk..wia, jak ciąganie, bo to nie prowadzenie jest, dzieci za ręce. byłam ostatnio na imprezie i taka scenka - dzieć 9 miechów ryczy - mamusia mówi "to na pewno dlatego, że chce trochę pochodzić". ja patrzę, a oni zakładają mu sztywne buty ("bo inaczej sobie nogawki podwija, bo sa za długie"), łapy w pion i prowadzają...nosz zzzzzzzz..zagotowało sie we mnie.
ps. u nas tez imprezka urodzinowa była, bo mala z 13 kwietnia akurat, rowerek dostany na życzenie, ale u mnie dużo miejsca jest. wyje nieprzeciętnie, słuchać nie mogę, na szczęście lego fajniejsze....
chusty rulez nie martw ssię:)
aha - mała nie chodzi - ale po drabinie umie się wspinać:)
Moje dziecko od 2 tyg życia noszone w chuście, raczkuje, pełza, w święta pierwszy raz złapał się za stół i sam wstał 8)) Teoria do kitu :lol:
Moje chustowe dziecko ruchowo rozwija sie duzo szybciej od swoich niechustowych rwiesnikow, a nawet starszych dzieci. Tylko z mowieniem ma problemy (pewnie od ciamkania chusty :twisted: )
U nas dokładnie tak samo :)
Powiedziałam jej swoje - ku niezadowoleniu ogółu mojej rodziny.
Czyli krótko acz treściwie :twisted:
No i brawo! :applause:
tak OT to faktem jest że obecnie dzieci zaczynają później pełzać, raczkować, poruszać. Tak przynajmniej twierdzi nasza pediatra (z ponad 30letnim doświadczeniem) Ja sama to zauważyłam (w rodzinie i wśród znajomych, poza jednym wyjątkiem żadne z dzieci nie chodziło przed 1wszym rokiem życia) ale nie byłam pewna czy to szersze zjawisko. Nasza pediatra twierdzi że przyczyniła się do tego kampania przeciw kładzeniu dzieci na brzuchu do spania, wiadomo że od leżenia na brzuchu wszystko się zaczyna, czyli dziecko nie śpi na brzuchu-> nie lubi leżeć w tej pozycji-> później zaczyna się przekręcać-> później pełzać-> raczkować-> chodzić.
Ja mam taką teorię że teraz dzieci mają mniejszą motywację żeby zacząć się przemieszczać bo ciągle mają zapewnioną rozrywkę, a to są noszone w chuście :P i wszystko sobie oglądają, a to leżą w wibrującym leżaczku, czy patrzą na majtające nad nimi zabawki czy karuzele. Ja sama w Kariny niemowlęctwie ciągle tylko dbałam żeby się nie nudziła, nie odstępowałam jej na krok, podsuwałam miliony zabawek, za dużo nosiłam, za mało puszczałam na podłogę. Pierwsze kroki w 13tym a regularnie zaczęła chodzić w 15tym miesiącu.
A kiedyś jak opowiadała mi babcia zostawiało się dziecko w łóżeczku czy na podłodze obstawione przeszkodami i szło się do kuchni robić obiad czy po zakupy (!) No i dziecko jako że nie miało innych rozrywek zaczynało się turlać , wstawać, przemieszczać. Babcia twierdzi że kiedyś nie widywało się rocznych niechodzących dzieci.
Hmmm...może teoria pediatry jest prawdziwa a wyjątki potwierdzają regułę. Mój synek zaczął chodzić samodzielnie i dość sprawnie mając nieco ponad 10 miesięcy. Nigdy nie chodził trzymany za dwie rączki bo nie lubił tego. Dużo wcześniej chodził trzymając się jedną rączką mebli czy czegoś co akurat było w zasięgu. Jako niemowlę prawie nie spędzał czasu na brzuszku :hide: bo dostawał spazmów. Ani w kąpieli ani nigdzie nie chciał być na brzuchu. Przyznam, że mnie to martwiło. Na szczęście nie spowodowało to opóźnień w rozwoju ruchowym.
A co do atrakcji - moje dziecko nie miało zbyt wiele zabawek a szczególnie wydających dźwięki czy migających tysiącem światełek. Po pierwsze dlatego, że ja jestem do takich zabawek sceptycznie nastawiona a po drugie nawet jeśli synek coś takiego dostał od kogoś w prezencie to niezbyt się tym interesował więc nie było sensu kupować nowych. Miał nawet wypasioną karuzele na łóżeczkiem, ale ona tez niespecjalnie go interesowała. W łóżeczku w zasadzie nigdy nie był zostawiany. Jeśli nie był noszony to spędzał czas albo w najzwyklejszym leżaczku bez udziwnień ( jak coś robiłam ) albo na podłodze na kocyku jeśli mogłam go obserwować i pilnować ;) Zaczął szybko raczkować i potem chodzić. Teoria Twojej babci chyba jest słuszna :)
Jak napisała Linda każde dziecko ma swoje tempo i o ile nie jest faktycznie coś nie tak to nie należy się martwić jak robi wiele moich znajomych. Nigdy nie porównuję swojego dziecka ( albo przynajmniej się staram ) do innych. Jest jakie jest i rozwija się w swoim tempie, inne dzieci także :) porównywanie może czasem bardzo dziecku zaszkodzić, np. słynne podpieranie dziecka poduszkami żeby siedziało albo przesadzanie do "doroślejszego" fotelika samochodowego podczas gdy maluch sam nie potrafi usiąść. A znam taki przypadek ( z fotelikiem ) :omg:
a co do prowadzania za rączki-fizykoterapeuci odradzają, bo dziecko zacznie chodzić samo jak bedzie na to gotowe i nie wolno tego pod żadnym pozorem przyspieszać bo można narobic szkody. Powiedz to tej mądrej chrzestnej.
Moje dzieci akurat wszystkie zaczęły chodzić zanim skończyły rok. Z tym, że 1 i 3 tuż przed 1 urodzinami, a 2 w wieku 9 miesięcy. Wszystkie były tak samo traktowane, miały takie same zabawki. Pierwszej nie nosiłam w chuście, ale duuużo na rękach, drugą od czasu do czasu w Hamalu i dużo na rękach, trzecią w chuście i na rękach też :P A to że 2 zaczęła szybciej chodzić to zasługa tego wg mnie, że ma chyba dość wysoki próg bólu i nie boi się upadków.
erithacus
14-04-2009, 14:32
tak OT to faktem jest że obecnie dzieci zaczynają później pełzać, raczkować, poruszać. Tak przynajmniej twierdzi nasza pediatra (z ponad 30letnim doświadczeniem) Ja sama to zauważyłam (w rodzinie i wśród znajomych, poza jednym wyjątkiem żadne z dzieci nie chodziło przed 1wszym rokiem życia) ale nie byłam pewna czy to szersze zjawisko. Nasza pediatra twierdzi że przyczyniła się do tego kampania przeciw kładzeniu dzieci na brzuchu do spania, wiadomo że od leżenia na brzuchu wszystko się zaczyna, czyli dziecko nie śpi na brzuchu-> nie lubi leżeć w tej pozycji-> później zaczyna się przekręcać-> później pełzać-> raczkować-> chodzić.
Ja mam taką teorię że teraz dzieci mają mniejszą motywację żeby zacząć się przemieszczać bo ciągle mają zapewnioną rozrywkę, a to są noszone w chuście :P i wszystko sobie oglądają, a to leżą w wibrującym leżaczku, czy patrzą na majtające nad nimi zabawki czy karuzele. Ja sama w Kariny niemowlęctwie ciągle tylko dbałam żeby się nie nudziła, nie odstępowałam jej na krok, podsuwałam miliony zabawek, za dużo nosiłam, za mało puszczałam na podłogę. Pierwsze kroki w 13tym a regularnie zaczęła chodzić w 15tym miesiącu.
A kiedyś jak opowiadała mi babcia zostawiało się dziecko w łóżeczku czy na podłodze obstawione przeszkodami i szło się do kuchni robić obiad czy po zakupy (!) No i dziecko jako że nie miało innych rozrywek zaczynało się turlać , wstawać, przemieszczać. Babcia twierdzi że kiedyś nie widywało się rocznych niechodzących dzieci.
Ja mam jeszcze inna teorię - kiedyś jeszcze bardziej niz teraz naciskano na szybszy rozwój dziecka. Sadzano podpierając poduszkami, ubierano buty, wcześnie prowadzano za rączki czy za pomocą pieluchy albo wkładano do chodzika. Dzieci zdobywały umiejętności szybciej mimo, że ich aparat ruchy nie był do końca na to gotowy. Ile 20-30 latków ma proste kręgosłupy i zdrowe stopy? I to nie wina komputerów i telewizorów, bo jeszcze wtedy nie było to taka plagą.
Moje dziecko też nie miało świecących zabawek i bardzo dużo czasu spędzało na podłodze. Tak prawdę mówiąc, to chusta była tylko używana na spacery. Zuza usiadła i zaczęła raczkować mając 9 miesięcy, chodzić dwa tygodnie po roczku, czyli raczej późno.
Nie potwierdza się ;)
tak OT to faktem jest że obecnie dzieci zaczynają później pełzać, raczkować, poruszać. Tak przynajmniej twierdzi nasza pediatra (z ponad 30letnim doświadczeniem) Ja sama to zauważyłam (w rodzinie i wśród znajomych, poza jednym wyjątkiem żadne z dzieci nie chodziło przed 1wszym rokiem życia) ale nie byłam pewna czy to szersze zjawisko. Nasza pediatra twierdzi że przyczyniła się do tego kampania przeciw kładzeniu dzieci na brzuchu do spania, wiadomo że od leżenia na brzuchu wszystko się zaczyna, czyli dziecko nie śpi na brzuchu-> nie lubi leżeć w tej pozycji-> później zaczyna się przekręcać-> później pełzać-> raczkować-> chodzić.
Ja mam taką teorię że teraz dzieci mają mniejszą motywację żeby zacząć się przemieszczać bo ciągle mają zapewnioną rozrywkę, a to są noszone w chuście :P i wszystko sobie oglądają, a to leżą w wibrującym leżaczku, czy patrzą na majtające nad nimi zabawki czy karuzele. Ja sama w Kariny niemowlęctwie ciągle tylko dbałam żeby się nie nudziła, nie odstępowałam jej na krok, podsuwałam miliony zabawek, za dużo nosiłam, za mało puszczałam na podłogę. Pierwsze kroki w 13tym a regularnie zaczęła chodzić w 15tym miesiącu.
A kiedyś jak opowiadała mi babcia zostawiało się dziecko w łóżeczku czy na podłodze obstawione przeszkodami i szło się do kuchni robić obiad czy po zakupy (!) No i dziecko jako że nie miało innych rozrywek zaczynało się turlać , wstawać, przemieszczać. Babcia twierdzi że kiedyś nie widywało się rocznych niechodzących dzieci.
Ja mam jeszcze inna teorię - kiedyś jeszcze bardziej niz teraz naciskano na szybszy rozwój dziecka. Sadzano podpierając poduszkami, ubierano buty, wcześnie prowadzano za rączki czy za pomocą pieluchy albo wkładano do chodzika. Dzieci zdobywały umiejętności szybciej mimo, że ich aparat ruchy nie był do końca na to gotowy. Ile 20-30 latków ma proste kręgosłupy i zdrowe stopy? I to nie wina komputerów i telewizorów, bo jeszcze wtedy nie było to taka plagą.
Moje dziecko też nie miało świecących zabawek i bardzo dużo czasu spędzało na podłodze. Tak prawdę mówiąc, to chusta była tylko używana na spacery. Zuza usiadła i zaczęła raczkować mając 9 miesięcy, chodzić dwa tygodnie po roczku, czyli raczej późno.
Nie potwierdza się ;)
U mnie też sie nie sprawdza. Bartka nie nosiłam, bawił się na podłodze, zaczął raczkować w 10 miesiącu życia, poszedł sam mając 14 miesięcy.
Mania w chuście noszona na spacery (jak byłą malutka bo od kilku miesięcy spacery wózkowe mamy), w domu sporadycznie jak ząbkowała lub musiałam pilnie coś zrobić.
Zaczęła raczkować w 10 miesiącu, póki co jest daleka od chodzenia na dwóch nogach.
U mnie też się nie sprawdza. Zuzki nie nosiłam w chuście, ale dużo na rękach. Nie cierpiała leżeć na brzuchu bo ona z tych bardzo ulewających była i leżenie na brzuchu sprawiało jej ból i powodowało ulewanie (jeszcze większe niż normalnie). Zaczęła raczkować jak miała 10 mies, a chodzić jak miała 15 miesięcy.
Zosię nosimy (i w chuście i na rękach) - jest na razie na etapie turlania i obracania wokół własnej osi leżąc na brzuszku, a i maniakalnie ładuje do buzi własne stópki :). Zobaczymy jak będzie dalej.
Babcia twierdzi że kiedyś nie widywało się rocznych niechodzących dzieci.
A moim zdaniem to też bierze się stąd, że kiedyś sadzało się dzieci, wkładało do chodzików (sama miałam taki wiklinowy dzwon), czy prowadzało bardzo malutkie niemowlęta za rączki bądź uczyło chodzić podtrzymując ręcznikiem czy pieluchą. Teraz raczej jest tendencja taka, żeby czekać, az dziecko SAMO zacznie siadać, wstawać, chodzić, nie przyspieszać tego - i właśnie teraz dzieci robią to w naturalnym, właściwym sobie tempie. Mnie bardzo szokują opowieści mojej mamy, jak to ja np. chodziłam w wieku 8 m-cy. Moje dzieci zaczęły siadać w wieku 8 i 8,5 -mca. Zupełnie nie wyobrażam sobie, żeby w tym wieku były w stanie chodzić bez szkody dla zdrowia.
Ridibunda
15-04-2009, 16:32
Tendencje są różne w różnych rodzinach.
Mnie ortopeda kazał mamie jakoś usadzić co bym nie stała... a ja stałam i chodziłam wcześnie (wbrew chęciom mamy). Kręgosłup mam krzywy i stopy do d... ale to raczej wina wiotkości stawów. Dodam, że noszona nie byłam prawie wcale bo mama była akurat w zagrożonej ciąży.
Młodego też nie przymuszałam do stanie w wieku 6mcy, ani łażenia jakoś po 10mcu.
Mój tata chodził jak miał 9m-cy. Stawiam jednak na podłoże genetyczne :P.
podobno ja i brat zaczelismy sami chodzic majac ok. 9 miesiecy, malz ok. 10 miesiaca....wiec albo nasze dzieci sa opoznione alebo genetyczna teoria sie nie sprawdza niestety...
za to napewno malz byl prowadzany w pieluszce a my wlasnie w takich wiklinowych dzwonach jak to ktoras wspomniala...swoim dzieciom nie zafundowalam zadnego "ulatwiacza" czekalismy cierpliwie az same zaczna pragnac swiata ....teraz z Joziem mamy jeszcze problemy z napieciem miesniowym wiec tym bardziej zadnych urzadzen pomocniczych nie wprowadze...
a wracajac do tematu..nie wiem jakim cudem chusta mialaby wplywac na opoznienia w chodzeniu?? no chyba ze ktoras nosi bez przerwy od rana do nocy i nie pozwala dziecku ani na moment z niej wyjsc...
Mayka1981
25-04-2009, 16:24
a wracajac do tematu..nie wiem jakim cudem chusta mialaby wplywac na opoznienia w chodzeniu?? no chyba ze ktoraś nosi bez przerwy od rana do nocy i nie pozwala dziecku ani na moment z niej wyjść...
:applause: otóż to, otóż to...
synek koleżanki zaczął łazić dookoła łóżeczka jak miał 6 miesięcy a jak miał 9 to BIEGAŁ - dla mnie szok :shock:
a z kolei dwaj synkowie przyszywanej kuzynki zaczęli chodzić sporo po roczku po naszej interwencji żeby to dziecko ZOSTAWIĆ W SPOKOJU NA PODŁODZE :lool:
bo non stop go któraś babcia miała na rękach, wszystko im się podawało po co tylko wyciągnęli rączki czy choćby spojrzeli, jak dziecia zostawione same sobie to w takim turystycznym łóżeczku - no a jak tu się czegoś chwycić i podciągnąć?...
Ja mam taką teorię że teraz dzieci mają mniejszą motywację żeby zacząć się przemieszczać bo ciągle mają zapewnioną rozrywkę, a to są noszone w chuście :P i wszystko sobie oglądają, a to leżą w wibrującym leżaczku, czy patrzą na majtające nad nimi zabawki czy karuzele. Ja sama w Kariny niemowlęctwie ciągle tylko dbałam żeby się nie nudziła, nie odstępowałam jej na krok, podsuwałam miliony zabawek, za dużo nosiłam, za mało puszczałam na podłogę.
Akurat z noszeniem nie trafilas ;) dziecko noszone w chuscie ma zapewnione o wiele wiecej bodzcow do rozwoju ruchowego niz dziecko lezace w lozeczku.
Akurat z noszeniem nie trafilas ;) dziecko noszone w chuscie ma zapewnione o wiele wiecej bodzcow do rozwoju ruchowego niz dziecko lezace w lozeczku.
Kasiu, jak to jest z tymi bodzcami? Bo troche trudno mi zrozumiec ze moze miec wiecej bodzcow do rozwoju ruchowego... tzn ja nie zostawiam Juli w lozeczku bo ono jest tylko do spania, ale za dnia jesli jest wyspana i najedzona to bawi sie na podlodze a w chuscie nosze ja tylko jesli marudzi (zabki) lub musze cos pilnie zrobic... (za to spacery tylko w chuscie)
Jeżeli chusta opóźnia to proponuje popatrzec na synka Podwójnej Mamy jego to chyba raczej przyspiesza :D
niedawno usłyszałam taki właśnie zarzut - za dużo nosze, F mało leży i przez to jeszcze nie pełza/raczkuje/siada
mam go więcej kłaść na ziemi w ciagu dnia, to się wtedy szybko nauczy :?
Ridibunda
17-05-2009, 22:52
Akurat z noszeniem nie trafilas ;) dziecko noszone w chuscie ma zapewnione o wiele wiecej bodzcow do rozwoju ruchowego niz dziecko lezace w lozeczku.
Kasiu, jak to jest z tymi bodzcami? Bo troche trudno mi zrozumiec ze moze miec wiecej bodzcow do rozwoju ruchowego...
Z jednej strony jest masowane, szturchane, kołysane itp. przez ruchy osoby noszącej co wspomaga rozwój mięśni i zapewnia stymulację błędnika. Z drugiej strony budzi się jego ciekawość np. szybciej łapie, że wystarczy się trochę przemieścić żeby coś innego zobaczyć, że przedmioty nie przestają istnieć zasłonięte czymś.
izoldziak
17-05-2009, 23:27
Moja starsza córa nie była noszona, za to była dzieckiem podłogowym. Akurat pierwsze 6 miesięcy jej życia przypadły na zimę i to srogą, sporo byłyśmy w domu i dziecko cały czas miało aktywność na podłodze. Raczkować zaczęła w wieku 6,5 miesiąca, dopiero z czworaków zaczęła siadać. Wszystko sama, ja jej nie usadzałam. Gry miała 11 miesięcy wydawało jej się, że się spionizowała, bo zaczęła chodzić na kolanach i później częściowo na stopach. Wyglądało to komicznie, jej było wygodnie, a ja nie byłam w stanie w ten sposób przejść więcej niż 5 kroków bez mączenia się. Też mądre ciotki radziły, żeby ją poprowadzać za rączki, żeby ją nauczyć, bo jak tak można na kolanach :? Moja teoria jest taka, że jak będzie gotowa, to pójdzie sama. No i pewnego dnia mając 15,5 miesiąca wstała z tych kolan i się zdziwiła, że jest tak wygodnie na stopach:) Dodam, że starsza była wiecznie na 3-10 centylu i jak zaczęła raczkowac, to też komicznie wyglądało, takie maleństwo zasuwające po podłodze.
Moją młodszą chustuję, jak będzie z chodzeniem zobaczymy. Też jest drobinka jak jej starsza siostra. Babcia mojego męża (95 lat, niejedno w życiu widziała) twierdzi, że będzie to bardzo żywe dziecko. Balastu wagowego/tluszczykowego nie ma, więc i może ruszy wcześnie :)
Tak naprawdę to nie są wyścigi. Mi tam wszystko jedno, czy moje dziecię będzie chodzić w wieku 10 czy 18 miesiecy. Najważniejsze by nie robić czegoś za dziecko, bo ono ma samo dojrzeć do pewnych etapów w życiu. Może noszone w chuście zacznie chodzić miesiąc później niż gdyby było zostawiane samo sobie, ale za to dostanie więcej bodźców, ciepła i bliskości od noszącego, co może mieć jeszcze większe znaczenie dla rozwoju.
Kasiu, jak to jest z tymi bodzcami? Bo troche trudno mi zrozumiec ze moze miec wiecej bodzcow do rozwoju ruchowego...
Z jednej strony jest masowane, szturchane, kołysane itp. przez ruchy osoby noszącej co wspomaga rozwój mięśni i zapewnia stymulację błędnika. Z drugiej strony budzi się jego ciekawość np. szybciej łapie, że wystarczy się trochę przemieścić żeby coś innego zobaczyć, że przedmioty nie przestają istnieć zasłonięte czymś.
Tak, to co powyzej plus np. 360 stopni dzialania :) stymulacja blednika rowna sie stymulacja mozgu do rozwoju. ALE nie wszystko za wszelka cene - bodzce trzeba przetrawic. Na przyklad na macie na podlodze.
Iwanna.T
21-05-2009, 10:31
my akurat przerabiamy ten etap (wstawanie) - Igi noszony, ruchowo rozwija się niesamowicie :)
Od dawna raczkuje, siada, wstaje. Stawiam że jeszcze miesiąc-dwa i ruszy na dwóch w świat :D
sil (377)
21-05-2009, 15:03
Mój Misiek zaczął chodzić samodzielnie , jak skończył rok i dwa tygodnie. Ale zanim to się stało, już od miesiąca suwał sobie taboret, gdzie chciał, wdrapywał się na niego i brał co chciał. Trzeba było go kontrolować w każdej minucie. Raz o mało zawału nie dostałam, kiedy po 30 sek mojej nieobecności, stał przy piecu i mieszał łyżką w gotującej sie zupie. Kiedy miał rok i 2 mce zademonstrował mojej sąsiadce wchodzenie po meblach. Z szuflad zrobił sobie schodki i wlazł na półkę po ulubioną książkę. Niedługo skończy 2 lata. Kilka dni temu zrobił przewrotkę w przód...
Kurczę, mnie to strasznie irytuje, że ludzie z niewiedzy takie bzdury wygadują.
Z drugiej strony myślę, że naprawdę szkoda, szkoda, szkoda, że Klub Kangura nie prowadzi jakiejś szeroko-zakrojonej akcji pt. "Noś swoje dziecko".
Kurczę, mnie to strasznie irytuje, że ludzie z niewiedzy takie bzdury wygadują.
Z drugiej strony myślę, że naprawdę szkoda, szkoda, szkoda, że Klub Kangura nie prowadzi jakiejś szeroko-zakrojonej akcji pt. "Noś swoje dziecko".
a napewno nie prowadzi?
A tak swoją drogą, to ja mam ostatnio raczej takie refleksje, że rodzicom nikt nie pokazuje jak dzieci pielęgnować, pediatrzy ani położne nie pokazują jak podnosić, ubierać, zmieniać pieluchę... rodzice źle podnoszą, trzymają, pielęgnują dzieci, serwując im wady postawy, a czepiają się chust!
To nienormalne przecież jest, wszystko jest na odwrót :evil:
Anna Nogajska
24-05-2009, 00:26
alex noszony od drugiego tygodnia życia stał, siedział i raczkował jak miał 6 miesięcy. w 12 miesiącu zaczął sprawnie chodzic.
julka noszona od pierwszego dnia 3,5 miesiąca odwróciła się z plecków na brzuszek, czyli zupełnie w normie.
moj synek noszony odkad mial 3 tyg sam siedzial jak mial prawie 8 usiadl i zaczal raczkowac i chodzic przy meblach jak mial 10 miesiecy. jedno po drugim w ciagu tyg a samodzielnie zaczal chodzic jak mial rok.
Kurczę, mnie to strasznie irytuje, że ludzie z niewiedzy takie bzdury wygadują.
Z drugiej strony myślę, że naprawdę szkoda, szkoda, szkoda, że Klub Kangura nie prowadzi jakiejś szeroko-zakrojonej akcji pt. "Noś swoje dziecko".
a napewno nie prowadzi?
A tak swoją drogą, to ja mam ostatnio raczej takie refleksje, że rodzicom nikt nie pokazuje jak dzieci pielęgnować, pediatrzy ani położne nie pokazują jak podnosić, ubierać, zmieniać pieluchę... rodzice źle podnoszą, trzymają, pielęgnują dzieci, serwując im wady postawy, a czepiają się chust!
To nienormalne przecież jest, wszystko jest na odwrót :evil:
wlasnie mnie tez to dziwi, ze tak maly jesli nie zaden jest nacisk na prawidolowa pielegnacje..to chyba tylko jak sie ma dziecko z problemem i sie trafia na rehabiliatcje, to pokazuja, jak nosic, przeiwjac itd. przy malym dziecku pielegnacja to przeciez podstawa i naprawde mozna duzo dobrego zrobic jesli wie sie, w jaki sposob pielegnowac.
Mayka1981
24-05-2009, 19:16
wlasnie mnie tez to dziwi, ze tak maly jesli nie zaden jest nacisk na prawidolowa pielegnacje..to chyba tylko jak sie ma dziecko z problemem i sie trafia na rehabiliatcje, to pokazuja, jak nosic, przeiwjac itd. przy malym dziecku pielegnacja to przeciez podstawa i naprawde mozna duzo dobrego zrobic jesli wie sie, w jaki sposob pielegnowac.
ja miałam o tym wszystkim na (bezpłatnej) szkole rodzenia, łącznie z ćwiczeniami na lalce :wink:
a po urodzeniu młodego w szpitalu położna zabrała mnie na "pokazowe" kąpanie, przewijanie i przebieranie mojego dziecka, potem mogłam (jak chciałam) sama wykąpać maluszka "pod nadzorem", miałam pomoc przy przystawianiu do piersi, w czasie pobytu w szpitalu położne zaglądały jak młodym mamom idzie, przychodziły w nocy jak któreś dziecko dłużej płakało... no i dostaliśmy wskazówki co dalej przy wypisie z zaznaczeniem, że można do szpitala zadzwonić po radę o każdej porze dnia i nocy... a no i położna środowiskowa bardzo miła i pomocna też się okazała...
fajnie nie? ale wiem, że nie wszędzie tak jest, spośród znajomych mi kobitek niewiele dostało instrukcję obsługi dziecka, niestety...
ale żeby tak pięknie nie było - o chustach nikt nie wspomniał :twisted:
Ridibunda
24-05-2009, 21:27
A mi się zdaje, że jednak przy zdrowym dziecku nie ma co zbyt wielu instrukcji opieki dawać. Jakoś nie wydaje mi się żeby moje naturalne małpie odruchy były złe dla młodego.
http://www.flickr.com/photos/dkeats/330 ... otostream/ (http://www.flickr.com/photos/dkeats/3308522716/in/photostream/)
Choć jak widzę mamy noszące dzieci chwytem za krocze (dosłownie jak w wisiadle) to wiem, że nie każdy ma takie jak ja małpie zagrania.
A mi się zdaje, że jednak przy zdrowym dziecku nie ma co zbyt wielu instrukcji opieki dawać. Jakoś nie wydaje mi się żeby moje naturalne małpie odruchy były złe dla młodego.
http://www.flickr.com/photos/dkeats/330 ... otostream/ (http://www.flickr.com/photos/dkeats/3308522716/in/photostream/)
Choć jak widzę mamy noszące dzieci chwytem za krocze (dosłownie jak w wisiadle) to wiem, że nie każdy ma takie jak ja małpie zagrania.
Pozycja noszenia: dziecko oparte plecami o klatę noszącego, jedna ręka pod pupę, dłoń rozsuwa krocze, druga przytrzymuje przy klatce dziecka jest jak najbardziej prawidłowa. Mauż miał włąśnie ją opanowaną najlepiej i jak wchodził z młodym do jakiegoś gabinetu to tylko pochwały zbierał za prawidłowe trzymanie :D
Przy zdrowym dziecku instrukcja obsługi jest jak najbardziej przydatna. Sama po przyjściu na świat Jaśka miałam w głowie wielkie zdziwienie i pustkę - mimo szkoły rodzenia i od kilku lat dzieciatych znajomych. Taki tam szok, że jednak to dziecko naprawdę jest :wink: A łatwo robić coś nie tak - np. podnosić malucha pod barki i pupę, niewłaściwie unosić tyłek przy zmienianiu pieluch itd., czym można pięknie zarobić na potrzebę rehabilitacji czy problemy z integracją sensoryczna, które wyjdą jak dziecko pójdzie do szkoły...
Mayka 1981 - zazdroszczę Ci tego szpitala:) Mnie właśnie brakowało czegoś takiego w "moim" by ułatwić otrząśnięcie się z szoku poporodowego.
Nie wiem jak, kiedy ale chyba te 30-40 kilka lat temu też bywało różnie: mama z zalecenia lekarki usiłowała nas kłaść, żebyśmy za wcześnie nie siadali ;), nie udało się jej dowiedzieć, czy buty dla dziecka mają mieć miękką czy twardą podeszwę, bo dwóch ortopedów w efekcie tego pytania wszczęło dyskusję na ten temat - każdy był zwolennikiem innej teorii itd.
Nasz własny Janek, chustowany od bodajże 4-go mies. życia rozwijał się gdzieś tam pośrodku różnych średnich:) Pierwsze samodzielne kroki - 14,5m. Choć biorąc uwagę jego obciążenia ciążowe i okołoporodowe najważniejsze było to, że nie potrzebował żadnej rehabilitacji :thumbs up: A koło roku - na spotkaniu z okazji forumowych urodzin, na którym były dzieci już chodzące a wręcz biegające, okazał się być chyba najszybszy - raczkując :lol: Na forum rówieśniczym były dzieciaki biegające przed rokiem i zaczynające chodzić koło 18-go miesiąca. I chyba te najbardziej skrajne przypadki były właśnie chustowane :lol: Z tym, że ten wcześnie zaczynający był drobniutki, a ten z końca - o wyjątkowo dużej masie.
A my, leniwi rodzice :wink: , nie prowadzaliśmy dziecka za rączki aż tak bardzo, że od jakiejś wyciągniętej pomocnie ręki Młody się oganiał. trzymanie za rączkę zaakceptował dopiero jak chodzenie opanował w pełni, także po schodach. I wtedy dopiero uznał, że pomocna dłoń czasem się przydaje.
A co do rowerko-pchacza z postu autorki wątku - czasem widzę dzieci wsadzane do takiego sprzętu o wiele dla nich za wcześnie. Tak sobie smętnie zwisają a rodzic/któreś z dziadków pcha odbajerowany pojazd... :cry:
A po wyłącznie chustowych (tzn. bezwózkowych) wakacjach w górach głównie, miałam wrażenie, że syn nam się rozleniwił w zakresie chodzenia. Że chętniej to robił przed latem niż po. Ale teraz nie ma wyjścia i sam chodzi wszędzie - ma 2l.7m. Z rzadka tata się zlituje i weźmie na barana.
Bratowa stwierdziła, że ja mam Hanute na spacery za rączki prowadzić a nie nosić w chuście, miętku, pouchu bo sie nigdy nie nauczy chodzić , bo przez takie coś dzieci się "opóźniają"
A najlepszym przykładem na słuszność tezy bratowej twej jest to, że Jędrek zaczął chodzić, jak miał 8,5 m-ca ;)
znam pewną młodą lekarkę która zasadzała swoje dziecko (no może bez poduszek, ale ze swoją asekuracją) i prowadzała za ręce jak tylko dziecko potrafiło wstać.
:roll: Franek siedział dopiero wtedy jak już sam potrafił usiąść - robił to z czworaków.
Przyznam się szczerze, że odpuściłam temat siedzenia tylko wtedy jak dziecko samo usiądzie. W czasie mojej nieobecności moja mama opiekowała się Alą, sadzała ją, chociaż prosiłam ją o to żeby tego nie robiła, ale wiadomo. Małej tak to się spodobało, że nie ma życia bez siedzenia, chyba by się zamarudziła i zapłakała. Posadzona siedzi stabilnie i się nie chwieje, nie przewraca, po prostu siedzi i się bawi. Tak sobie myślę, że inne mięśnie odpowiadają za siedzenie, a inne za siadanie, te które odpowiadają za siedzenie są już gotowe, a te które za siadanie jeszcze nie. Uogólniając, jeśli dziecko siada samo, to na pewno jest do tego gotowe, a te które są sadzane, może się tak zdarzyć, że za szybko, ale nie musi. Już sama nie wiem co mam o tym myśleć, ale teraz i tak jest już za późno.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.