Młoda zaczyna mi być coraz bardziej "mobilna". Zaczęła się zapierać rękoma przy wiązaniu chusty - nie dlatego, że jej źle, ale chyba żeby móc się gapić na świat. Pozwalam jej w domu i jak przyśnie dociągam porządnie.
Nauczyła się też odpychać nóżkami jak przysiądę i tak jakby podskakiwać na pupce. No i przy tych wygibasach prostuje sobie nogi.
I kurcze nie wiem, co robić? Wiązać ją jeszcze ciaśniej - będzie wrzeszczeć, wydaje mi się, że już jest mocno. Czy coś źle motam, źle rozciągnięta chusta pod kolanami? Wiążemy się w kieszonkę - postaram się cyknąć fotkę.
Czy po prostu dzieci na pewnym etapie tak mają i poprawiać, dociągać?