Tak się ostatnio zastanawiam. Z Laurą praktycznie nie używałam w nocy wielo. Uczulenie na polar, wełnę jakoś mnie zniechęciło, bo nie chciałam jej mokrych nocek fundować.
Bruna pieluchowałam wielo całkowice. Przestałam coś z pół roku temu, kiedy nasze ukochane bambusowe od sylviontka były mocno mokre. No ale na noc je polecają.
Próbowałam kilku innych i w sumie mam wrażenie, że każda jedna jest mokrusieńka.
I się zastanawiam, co dla was znaczy, że wytrzymuje noc? Że nie przecieka, choć jest mokra kompletnie? Czy że jest jednak trochę mokro, ale jednak coś suchego też?
Bo ja oczekuję tego drugiego, ale może cudu oczekuję? I po nocy pielucha wręcz kapie i jest ok (o ile dziecko nie ma z tym kłopotu)
W zasadzie wydaje mi się, że w miarę moje wymagania spełnia babykicks konopna jak dorzucę jeszcze wkład jeden. Ale chyba niemożliwe, żeby z tylu formowanek tylko to dało radę. Ale może mam jednak hiper sikacza?