coś na temat filcowania merynosa wiem.
Zachciało się babie uszyć dziecku filcowe jedzenie,a że miała beziowy sweterek z merynoska przetarty w jednym miejscu przez tatula fajtłapę to zapodałam do pralki na 90 stopni-drastyczna jestem, chciałam za pierwszym razem osiągnąć cudowny efekt i nic kuku sweterek wyszedł w takim samym rozmiarze tylko zmietolony na maksa (1200 obrotów dałam,bo niby mocne wirowanie przyspiesza filcowanie).
Prałam tak 3 razy i nic, dopiero jak wrzuciłam do gara,kolebałam drewniana łychą a później przelewałam na durszlaku lodowata wodą,operacje powtórzyłam 3 razy w miarę byłam zadowolona i uszyłam pierogi i makaron do zupy.
Później dowiedziałam się że zagramaniczne włóczki niektórzy producenci tak traktują żeby były niezniszczalne w praniu i nawet fajtłapa nie sfilcował- strzeszcie sie mochera ,bo efekty moga byc różne,inny sweterek sfilcował mi się na programie do wełny w zimnej wodzie i bez wirowania.