no jakbym o swojej matce czytała.. kiedyś skomentowała, że te wszystkie ksiązki które ja kupuję są "brzydkie", że dzieciom trzeba kupować "ładne" obrazki, według niej "ładne" to własnie takie jak prezentowane przez Was koszmarki, ale faktem jest, że moje dziecko długo musiało się przekonywać do ambitniejszych ilustracji
"Ludzie od czasu do czasu potykają się o prawdę, ale większość z nich podnosi się, otrzepuje i idzie dalej, jakby nic się nie stało" W.Churchill
Bo ambitne ilustracje są dla rodziców W ogóle zauważyłam, że jest dużo koszmarków, a z drugiej strony takie artystyczne ambitne abstrakcyjne, często minimalistyczne ilustracje. Jak byłam dzieckiem to za tymi drugimi też nie przepadałam. Są to zazwyczaj pozycje o wysokim poziomie, ale wydaje mi się, że graficy/ilustratorzy zapominają się czasem w swojej pasji twórczej, że tworzą dla dzieci. Rozumiem poznawanie sztuki itd, ale czasem to już przesada. Chciałam kiedyś kupić jakieś wydanie czerwonego kapturka, to albo tysiąc koszmarków albo abstrakcyjne rysunki w Media Rodzina. A mi się marzą takie nawet czarno białe rycinowe wypracowane dokładne tradycyjne ilustracje jak ze starego Dickensa...
natala mama Franka (29.11.2007), Wojtka (06.08.2010) i Szymka (07.07.2016). doradca po kursie podstawowym DieTrageschule®
Never try to help someone unless they are ready to be helped Jeff Foster
a mój syn ma syndrom inzyniera Mamonia wybiera po prostu to, co zna
"Ludzie od czasu do czasu potykają się o prawdę, ale większość z nich podnosi się, otrzepuje i idzie dalej, jakby nic się nie stało" W.Churchill
O to moja Hania tez miala taki syndrom. Jak miala okolo dwa lata chciala czytac tylko o Noddym. Martynka to bylo pierwsze, na co sie zgodzila, oprocz Noddiego. Potem jakos poszlo.... Ale nadal, jak sie uprze, ze tej ksiazki nie chce.... to nie chce (Mamy Mu nie lubila nigdy.... "nie czytaj mi".....) Za to Lotte uwielbia wrecz. Sama czesto zachowuje sie jak Lotta.
mnie rozśmieszył tekst w książeczce o samochodziku policyjnym, jak pani misiowej, czy kotkowej "buchnęli" torebkę, jak czytałam pierwszy raz Filipowi przy śniadaniu to mało nie spadłam z krzesła i do tego momentu nie zdawałam sobie sprawy jakie bzdury są w niektórych książkach, choć sama kupując spędzam w księgarni dłuuuuugie minuty wybierająć wg mnie te najlepsze często z Filipem
p.s książka przywędrowała od znajomych zupełnie przypadkiem w rękach filipa
mojemu tez sie czasem wlacza - dzis na dobranoc czytalam osiem razy "Lokomotywe" i piec razy Grzesia, co co list mial byl wrzucic do skrzynki... dobrze chociaz, ze Lokomotywe z dwoch roznych ksiazek, przynajmniej obrazki inne poogladalam (i wlasnie mi przyszlo do glowy, ze gdzies jeszcze jedna wersja jest, z ilustracjami Szancera, musze odgrzebac na jutro )
natala mama Franka (29.11.2007), Wojtka (06.08.2010) i Szymka (07.07.2016). doradca po kursie podstawowym DieTrageschule®
Never try to help someone unless they are ready to be helped Jeff Foster
Koszmarkow ksiazkowych na szczescie nie mamy. Sama kupuje ksiazki, a tych kilka od mojej mamy jest ok
Ale te tony szajsu na polkach w ksiegarniach....
A krecika z kupa na glowie moja corka uwielbia. Mi tez sie ta ksiazka podoba, ilustracje sa cudne, a temat jak temat, potrzebny. Kupa to codziennosc dla dziecka, jeden z aspektow zycia.
Poza tym, dzieci wyrabiaja sobie smak od poczatku. I lubia to, co znaja Jesli od samego poczatku sa karmione papka dla oczu, to raczej szanse sa mniejsze, ze polubia ambitniejsze ilustracje.
Moja niespelna dwulatka miewa fazy na pewne tytuly, niektorych np nie lubi, i zamyka jak tylko otworze. Po czym po paru tygodniach nagle sie okazuje, ze ksiazka staje sie hitem. Dorasta do nich, plus pamieta, ze juz to kiedys widziala.
Lubi ilustracje i nowoczesne, i te klasyczne, w zaleznosci od tego, co jej w duszy gra. Czarnobiale tez Mysle, ze takiego disneya tez by lyknela. Chociaz jak jestesmy w bibliotece i wybiera sobie to, co chce, to zauwazylam, ze koszmarki laduja z powrotem na polce.
Kiedys sobie bedzie wybierac bardziej swiadomie. nie mam watpliwosci, ze beda sie jej podobac inne ilustracje niz mi, ze pewnie jej sie nie spodoba kilka/kilkanascie ksiazek z tych, ktore pieczolowicie dla niej wybieram.
bure 'sloniatko' okazalo sie u nas hitem juz u 1.5roczniaczki, a kolezanka mi mowila, ze to zbyt ambitna ksiazka dla dzieci i bardziej dla ambitnych rodzicow, bez kolorow i w ogole. Jeden z jej synow tez polubil, co jest dla niej szokiem, he he.
[QUOTE=Budzik;1328822]Oj tam, najdziwniejsza. Edukacyjna, tak jak o kreciku z kupą na głowie. Dzieci się tym naprawdę interesują a raczej mało który rodzic udzieli im wszystkich odpowiedzi na ten temat
No moze zle sie wyrazilam,bo pisalam na szybko.Tematyka w sumie ''edukacyjna'',ale sam sposob jej przedstawienia troche dziwny.Mnie draznily niektore ilustracje i opisy,szczegolowo az do przesady opisane.
C.03.06.2008,L. 04.07.2009,O.04.09.2012
My mamy taką książeczkę o Bolku i Lolku "Wielka heca". Oprócz błędu w pisowni i "częstochowskich" rymów jest antyreklamą przedszkola. Dostaliśmy też piankową książeczkę "Marzenie konika" z makabrycznie brzydkimi obrazkami Lego-potaci. Dzieci to jakoś nie bije po oczach, ale ja przymierzam się do odciążenia półki.
tej wypowiedzi szukałam na forum, czułam, że gdzieś musi być... mój mąż jak przeczytał "Martynka jest chora" to odmówił dalszego ciągu. Do treści akurat tej nic nie mam - ale ilustracje doprowadzają mnie do skrajnych mdłości. To już wolę Barbie - jest 1000 razy bardziej umowna.
Z antyksiążek dla dzieci u mnie na miejscu pierwszym są zbiorowo wszystkie ilustrowane komputerowo na zasadzie wypełniania konturów w programie graficznym i pomazania ordynarnymi filtrami.
klikam tu od października 2007...mama magdalenki [07.07] i marcela [08.09]
Akademia Noszenia Dzieci - współzałożycielka i trenerka - szkolenia na doradcę noszenia w chustach i nosidłach miękkich
To już któryś raz słyszę że ten kto ilustrował serie o Martynce to pedofilem musi być. Coś w tym musi być, ale to podobno francuz jest to może dlatego
Ksander 4.06.2009r i Polonia 18.08.2011r
Aniołek 24.02.2013.[']
u nas koszmarkiem okazala sie miniaturowa "alicja w krainie czarow" wyd. top graphic. ilustracje okropne, a ten tekst...
np. na wstepie" (...) lezala na trawie mala dziewczynka Alicja. Czytała madra, ale nudna ksiazke" ;]
a na koniec : " och jak to dobrze, ze glupie rzeczy zdarzaja sie tylko we snie".
nie wiem co toto ma wspolnego z Alicja...
18.11. 2009
16.06. 2012
09.12.2019
nie cierpię Martynki w polskiej wersji- marnie uwspółcześniającej przeróbki tekstu (i że niby to ta sama autorka, co uwielbianego u nas "Kurczę blade" ), prawdopodobnie daleko odchodzącej od oryginału, zdrobnień, przeróżowionej okładki etc. Dałam się namówić i kupiłam bez czytania, bo miałam sentyment do serii z dzieciństwa - mieliśmy w dzieciństewie 2 części "Martine", które uwielbialiśmy oglądać. I nie miały różowej okładki!
W porównaniu z marnym tekstem ilustracje mi nie przeszkadzają (może przez sentyment), choć rzeczywiście sporo tam majtek, ale trzeba pamiętać, że obrazki są często b. stare, bo seria powstała w 1953 r. - te króciutkie spódniczki odzwierciedlają panującą wtedy modę dziecięcą.
żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)
Odkopuję temat bo dzięki bibliotece odkryłam nowy wymiar przypisywania ról społecznych ze względu na płeć. Bo w zabawkach to wiadomo, że chłopcy samoloty a dziewczynki różowe deski do prasowania, ale żeby w książeczkach?
Wydawnictwo Olesiejuk ma tu wątpliwą zasługę i jego seria "mały chłopiec" i "mała dziewczynka". Na półce w bibliotece stoi ich kilka. Młody mi tak donosił do czytania najpierw chłopiec latający samolotem, potem jeżdżący dźwigiem, potem karetką. Następna była dziewczynka, która ze szczerą radością i wielkim zaangażowaniem ... sprzątała. Weszłam na stronę, z której wynika, że faceci generalnie jeżdżą i wożą, a dziewczynki mogą sprzątać, bawić się lalką, w ostateczności gotować.
Zdjęcia mi nie wchodzą to linkuję poglądowo: http://www.wydawnictwoolesiejuk.pl/w...iwania/332402/
Nie chodzi o to, że koniecznie musi być odwrotnie, ale żeby po prostu zwyczajnie powstrzymać się od takich oczywistych stereotypów płciowych, no kurka, to są książeczki dla najmniejszych dzieci, one tan naprawdę mogą wszystko, ale muszą radośnie sprzątać jeśli są dziewczynką bo w końcu czymś trzeba zająć czas czekając na tego mobilnego chłopca..... ech
Na Małą dziewczynkę z tej serii też mam uczulenie.
W ogóle mam ochotę powywalać połowę książek Gabryśki. Poprosiłam na początku, żeby nie obdarowywać jej setną zabawką, tylko raczej kupować książeczki, to mam
Kicz, obrzydlistwa, tandeta.
I błędy.
Jestem polonistką z wykształcenia, naprawdę cierpię, gdy na 14 stronach, po zdaniu na każdej, znajduję 10 błędów intepunkcyjnych...
A, "Moje polskie rymowanki" zgodnie kupili młodej jedni i drudzy dziadkowie. Przysięgam, że paskudniejszych ilustracji nigdy w życiu nie widziałam.