Jak to gdzie?u mnie po lesie chodzą stada rodziców, dziadków, psów i dzieci na sankach, korzystają z licznych górek
![]()
Śpieszę donieść, że dzisiaj przy -12 w naszych sztucznych górach Dolomitach cała chmara dzieciaczków.
Moje cudo zaliczyło nartowy debiut i szło mu tak dobrze, że solidarnie pękaliśmy z dumy![]()
U mnie na osiedlu owszem widać sankujące maluchy ale w porównaniu z ilością dzieci w lecie na placu zabaw to tak może ze 20% stanu osobowego. Statystyk nie możemy podwyższyć bo niunia przeziębiona ale zaczekamy tylko czy śnieg zaczeka. Myślę że dawniej nie było tyle atrakcji w domu w sensie telewizor, komputer, wypasione zabawki i wyjście na dwór było jakoś oczywiste. Taki starszaki to chyba trzeba trochę od tego oderwać i wyciągnąć na dwór a patrząc na niektórych rodziców to i im sie nie chce bo to trzeba i dziecko ubrać i siebie i wyjść i zimno, a po co tak się ładnie w domu bawi a jeszcze zmarznie i sie przeziębi
Sanki zaliczone dwukrotnie - raz ze mną (drugie w chuście), raz z tatusiem.
Chyba jazda na sankach jest nie cool, bo nie widziliśmy nikogo innego.
Mamo Żuka- my sie saneczkujemy stadnie w tym samym parkuTylko sie ciągle mijamy...
jak Was poczytałam, to też wczoraj poczłapaliśmyi faktycznie - w porzadku było. nawet nie zamarzło nam dziecko w sankach w drodze powrotnej do domu
i dzisiaj też mam nadzieję sie wyturlać. ale mimo wszystko nie odważyłam sie motać małej w chustę - nie miałybyśmy jak się pozapinać, bo porzadnej 'chustowej' kurtki brak:-/
Hm.... a moje dziewczyny nigdy nie lubily sanek za bardzo, tzn zjezdzania (nawet jak zjezdzaly z doroslym i to z lagodnych gorek to ped je zawsze przerazal). Z kolei spacer pt: "dziecko jest wiezione w wozku czy na sankach opatulone tak ze ledwo sie rusza" mnie nie przekonuje jakos.
Zawsze twierdza ze im zimno w nos (Hanka nie da sobie twarzy posmarowac)albo w cos, a jak juz wieje to ledwo nos wystawia za drzwi i juz chca wracac.
my dziś przywieźliśmy na sankach choinkę, ale była zabawa, bo dzieci same ciągnęły choinke do domu![]()
Doradca-Partner Akademii Noszenia Dzieci
Kuba (27.01.02), Lola (17.12.03), Kinia Antosia (5.08.06), Kamila Dyś (31.08.08)
and life's like an hourglass glued to the table,
No one can find the rewind button girl
So cradle your head in your hands.
And breathe, just breathe, whoa breathe, just breathe
Helena wczoraj zamiast zjeżdżać z wałów wolała leżeć na śniegu (szczególnie podobało jej się leżenie na brzuchu z twarzą w śniegu)
http://www.leniwiec.eu strona mojego zespołu
http://www.kamilamuczynska.blogspot.com blog z fotkami moich córek
![]()
Doradca po kursie zaawansowanym Die Kinderwagenvernichtungsschule Dresden® (Drezdeńska Szkoła Unicestwiania Wózków®)
Może jej gorąco było w tej przedświątecznej atmosferze
Nasze sanki muszę wygrzebać w przepastnych czeluściach kartonów w naszym nowym domku. To jak grzebanie w zaspie.
W związku z tym, że jako jedna z niewielu (oprócz mojej mamy) poczuwam się do obowiązku wietrzenia swoich dzieci, sanki spadają na moja głowę. A ze mnie zmarźlak, więc poświęcenie duże. Wymyśliłam więc, że albo robię za woła pociągowego, albo robię w czasie zjazdów bałwana. Albo, przy wyjściu bezsankowym biorę się za odśnieżanie. Wytrzymałam ostatnio ponad godzinę przy -17. Moje dzieci w tym czasie: troszeczkę poodśnieżały łopatkami do piasku, zrobiły bazę dla śnieżnych myśliwców z lego, 15 razy pokłóciły się o co większe grudki zmarzniętego śniegu (wkurzają mnie takie temperatury, bo nie da się ulepić bałwana), powalczyły na patyki, postrzelały z karabinków, porobiły "aniołki" na śniegu, rozwaliły moją górke śniegu z odśnieżania, obsypały śnieg z gałązek bukszpanu ... Wieczorem pójdziemy jeszcze pooglądać lampki na okolicznych drzewach.
Generalnie uwielbiam zimę - sanki, łyżwy (narty to dla sprawniejszych fizycznie i mniej chętnych do spotkania z ortopedą), kuligi, bitwy na śnieżki. Tylko niech ten śnieg się zacznie lepić w końcu ......
Ja też się chwalę - nie sądzilam, że tego dokonam
Wyszłyśmy z domu w następującej konfiguracji - Zosia w babylonii ananaskowej na plecach, z przodu plecak z trzema parami łyżew, w ręce sanki - bo nie da sie nimi jechać, wszystkie drogi odśnieżone, Julka luzem z tzw. jabłuszkiem w ręce. Doszłyśmy na Krakowskie Błonia na lodowisko. Na lodzie spędziłyśmy 40 minut, Zosia pierwszy raz w życiu
Bolą mnie plecy, bo musiałam ją trzymać albo pod paszkami, albo za rekę. Potem poszłyśmy do parku na sanki - było tylko 1 dziecko, a jak po kolejnej godzinie wracałyśmy do domu przyszło jeszcze jedno. No i póki sie dało ciągnęłam je we dwie na sankach (38 kg dla ułatwienia dodam
), a na plecach moich plecak z łyżwami i chustą.
UFFF! idę podawać drugie danie, rosołek juz zjedzony![]()
Julka 2001, Zosia 2007
a Helena wczoraj tak konsekwentnie krzyczała "nosić", że musiałem wrócić do domu, zostawić sanki i wyjść w manduce. Słyszałem o buncie wózkowym a nawet chustowym ale bunt sankowy to dla mnie nowość.
http://www.leniwiec.eu strona mojego zespołu
http://www.kamilamuczynska.blogspot.com blog z fotkami moich córek
![]()
Doradca po kursie zaawansowanym Die Kinderwagenvernichtungsschule Dresden® (Drezdeńska Szkoła Unicestwiania Wózków®)
a my dziś jedziemy sanki zakupić![]()
A. 27.01.2009 B. 22.09.2010 M.14.07.2015
Akredytowana Doradczyni po kursie Akademii Noszenia Dzieci
chustomama.pl
Mucha, Miś jeszcze za mały, żeby uwielbiac sanki- zachwycony też nie jest
Lalika
tak, Twojej przyszłej Dolcino![]()
a czemu byś się bała?
zaciągnięc nie ma- sanki są gładkie, bez zadziorów, więc nie mam się czego bac
(Dolcino nie potrzebuje łamania)
moje uwielbiają sanki, najchętniej trzy sztuki by razem jeździły, ale się nie mieszcząale dwie młodsze da się wcisnąć, albo czterolatek a sankach a roczniak w chuście
. My niestety mieszkamy na takim zadupiu, że rzadko spotykamy innych sankujących, najczęściej jesteśmy jedyni. A teraz w taką pogodę to sanki są najlepszym środkiem transportu, no, oprócz chusty
![]()