Ależ wydobyłam z czeluści podświadomości!
Szłam ulicą. Myślę, że minimum 6 lat temu. Ale może być i osiem.
Widziałam młodą kobietę z małym dzieckiem wsadzonym pod koszulkę.![]()
Tak to wtedy zinterpretowałam. Było lato, koszulka była biała. Kobieta była uśmiechnięta.
Mądra mama - szczęśliwe dziecko, pomyślałam.
Teraz wiem, że musiała to być biała chusta, prawdopodobnie elastyczna albo każdym razie jakiś kawałek białej szmaty.
I zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Pomyślałam, że świetny pomysł, i że jak będę kieeedyś tam w przyszłości miała dziecko, to spróbuję.
edit:
A o chustach dowiedziałam się dzięki temu, że spodobała mi się tejemnicza nazwa "kawałek szmaty, chusty i...". Myślałam, że to kącik rękodzieła. A zobaczyłam forum o dzieciach noszonych, tylko że slang taki straszny, że nie rozumiałam o co biega. Ale jak zaszłam w ciążę, to przypomniałam sobie o kawałku szmaty i postanowiłam oswoić to forum. I od słowa do słowa, aż trafiłam tu.![]()