Ojeju, dzięki wielkie, nie myślałam, że dostanę tyle odpowiedzi
No to po kolei. Nie mam dużego doświadczenia w chustowaniu, więc przepraszam, jeśli coś źle zrozumiem albo piszę głupoty

Mamy chustę Lenny Lamb tkaną, próbowaliśmy z mężem chustować małego, jak był jeszcze mniejszy - wiązaliśmy kieszonkę lub kangurka z przodu. I już wtedy machał łapkami niezadowolony i próbował jakby "wyjść" z chusty. Teraz już w ogóle. Pewnie rzeczywiście za długo go wiążę, ale wierzga jak dziki (tak robi w ogóle na rękach tyłem do świata, chyba że jest mocno śnięty - pewnie wynika to z tego, że chce widzieć więcej). Aha, no i wygina się i zjada chustę

Ciężko powiedzieć, czy szybko usiądzie, bo jak wspomniałam, ma obniżone napięcie mięśniowe i trochę mu to wszystko wolniej idzie. Myślałam o tym 2x, jeszcze nie próbowałam. Plecaka trochę się boję, że sama nie ogarnę (przyznam się bez bicia, że nie mam jakiejś najlepszej koordynacji ruchowej

), a męża nie ma w domu w ciągu dnia.
Mieszkam w Otwocku. Pogadam jutro z naszą rehabilitantką, może rzeczywiście coś doradzi. Rozmawiałam z nią o chuście na początku naszej współpracy, wtedy powiedziała, żeby nosić na chwilę najwyżej, bo mały był flaczek i to krzywy flaczek - trzeba było go rozruszać. I tak teraz chciałabym wrócić do tego, bo czasem trzeba go gdzieś przetransportować poza wózkiem i odpadają mi ręce. O wiązaniu na biodrze myślałam, tylko dziecię moje na biodrze wierzga chyba jeszcze bardziej. Nie wiem, może jakoś go łapać, jak jest lekko śnięty... Tylko wtedy znowu zły

A ma jakieś 72 cm i waży prawie 10 kg. Zasadniczo kawał chłopa na piersi mi urósł

Postaram się jakąś fotkę zrobić, jak się uda, jak mój mąż akurat będzie i nam pomoże. A rehabilitacja nadal trwa (robimy ją sobie prywatnie, w domu, żeby nie jeździć nigdzie), postępy są, aktualnie próbujemy małego trochę lepiej dźwignąć na rączkach (bo tutaj jest słabsze napięcie głównie) i nauczyć asekurować główkę.
Czyli spróbuję tego wszystkiego i dam znać, jak się udało

Jeszcze raz Wam dziękuję
