PDA

Zobacz pełną wersję : z chusta w komunikacji miejskiej



pabla28
09-09-2008, 17:31
Nie wiem dlaczego, ale czuję iracjonalny chyba lęk przed jeżdżeniem tramwajem lub autobusem z małą w chuście. Tak jakos mi sie ubzdurało w głowie że w gondoli wózka to jakos tak bezpieczniejsza jest ?? :? no sama nie wiem co o tym myśleć. Wy jeździcie ze swoimi pociechami komunikacją miejską?? Ciekawa jestem czy Wam ludzie miejsce ustępują, mi nawet jak byłam w 9 mcu ciazy rzadko sie zdarzało żeby ktoś mój brzuch zauważał.

joawoj
09-09-2008, 17:46
Ja jeżdżę i zawsze mi ustępują, ale w ciąży też mi wszyscy ustępowali, za to na poczcie zawsze swoje odstać muszę.

melkaj
09-09-2008, 17:49
Ja, owszem - czasami jeżdżę. Zawsze jednak siadam. W ciąży też rzadko kto ustępował mi miejsca ale jak jestem z Kają w chuście, nosidle - nie zdarzyło mi się abym musiała stać :D

yerba
09-09-2008, 18:28
oczywiście że jeżdżę komunikacją miejską. Dużo wygodniej i łatwiej niż z wózkiem.

I tak myślę, że w chuście dziecko mniej narażone na łapska obcych.

Miejsca ustępują zazwyczaj... nawet jak mam Kubę na plecach to chętniej :lol:

visenna2
09-09-2008, 18:34
Jak miałam tylko Zuze to jeździłam, owszem. Nie cierpię wózków :)

tonieja
09-09-2008, 18:47
Jeżdżę autobusami ale jak za każdym razem wsiadam to modlę się żeby dojechać bezpiecznie. Bardzo się boję że przy jakiejś nawet drobnej stłuczce może stać się coś złego. Ja jak byłam mała jechałam autobusem który miał stłuczkę. Stałam w przejściu blisko kierowcy i cała przednia szyba w kawałeczkach wylądowała na mnie. To jest chyba moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa.

Dagmara
09-09-2008, 19:01
My też jeździmy bo jest dużo wygodniej, no i miejsce siedzące jest ;)

Kanga
09-09-2008, 19:11
jeździmy baardzo dużo :)
z dwójką dzieci, z jednym.. tylko z chustą. wózek + komunikacja miejska to dla mnie koszmar..
ludzie zazwyczaj ustępują ale ja.. z tych co wolą postać.. zwłaszcza jak dzieć zaśnie :)

pabla28
09-09-2008, 19:56
Dzięki dziewczyny, mam zamiar się przełamać w czwartek żeby pojechać na spotkanie do 100p :D

Ilonsa
09-09-2008, 20:00
A ja bałabym sie stać z dzieckiem bo kierowcy jeżdżą jakby wozili worki kartofli a nie ludzi...

Kanga
09-09-2008, 20:11
A ja bałabym sie stać z dzieckiem bo kierowcy jeżdżą jakby wozili worki kartofli a nie ludzi...
a sama się nie boisz ze sobą jeździć :)?? mnie się ongiś zdażało..ale..

ja już się przyzwyczaiłam :)
w czasach liceum robiliśmy sobie nawet tzw. surfing autobusowy - trzeba było jak najdłużej ustać bez trzymania sie poręczy w pędzącym autobuysie pospiesznym na trasie Łazienkowskiej ;)
było wesoło - ale może to sprawiło, że nigdy nie zdażyło mi się upaśc ani przewrócić w komunikacji miejskiej ;)

czukczynska
09-09-2008, 20:11
Jak narazie uroki komunikacji miejskiej mnie ominęly.Nogi albo auto.

wanderluster
09-09-2008, 20:36
Ja się zastanawiam, czy jechać z chustą i dzieckiem, które lubi chustowanie, ale głównie w ruchu? Jak się nie ruszam, to dzieć skory do płaczu...

nisiek_p
09-09-2008, 20:46
A i owszem jeżdżę, jak jestem w wielkim mieście. Jakoś nie mam żadnych obiekcji, a wręcz czuję się pewniej z chustą niż z wózkiem. Ostatnio Maciek spał i wolałam postać, to kilka osób mnie zaczepiało żebym usiadła. Ogólnie miłe to było.

Nymphadora
09-09-2008, 20:47
ja tez jezdze, ale mam to szczescie, ze u nas w metrze prawie zawsze sa wolne miejsca

nie siadam z malym przodem do kierunku jazdy jezeli mam go z przodu zawiazanego - wystarczyloby, ze metro lub autobus mocno by zahamowal, to rozgniotlabym maluszka swoim ciezarem o siedzenie przed nami

jak nie ma wolnego siedzenia tylem do kierunku jazdy, to wole stac tylem, najchetniej o cos oparta

czteryszczęścia
09-09-2008, 21:28
Jeżdżę tylko komunikacją miejską. Z Frankiem w chuście, ale jeżeli wybieramy się w większym składzie to z wózkiem - naszym podwójnym "mercedesem" :D

Gavagai
09-09-2008, 21:35
jeżdżę bardzo często.
siedzę zawsze. jeśli miejsce dla matki z dzieckiem jest zajęte przez starszą osobę lub inną mamę, to zawsze proszę kogoś o ustąpienie miejsca.
czasem coś mrukną, głupio się spojrzą ale jeszcze nikt nie odmówił. wyżej sobie cenię bezpieczeństwo dziecka niż cudze fochy.
jeśli dzieć z przodu to siedzę(siedziałam;-) tyłem do kierunku jazdy
jak dzieć na plecach, to przodem.
nie stoję nigdy.
Może ja nie upadnę, może się czegoś chwycę ale 120kilogramowy facet za mną niekoniecznie...

Ilonsa
09-09-2008, 21:37
A ja bałabym sie stać z dzieckiem bo kierowcy jeżdżą jakby wozili worki kartofli a nie ludzi...
a sama się nie boisz ze sobą jeździć :)?? mnie się ongiś zdażało..ale..

ja już się przyzwyczaiłam :)
w czasach liceum robiliśmy sobie nawet tzw. surfing autobusowy - trzeba było jak najdłużej ustać bez trzymania sie poręczy w pędzącym autobuysie pospiesznym na trasie Łazienkowskiej ;)
było wesoło - ale może to sprawiło, że nigdy nie zdażyło mi się upaśc ani przewrócić w komunikacji miejskiej ;)

wcześniej się nie bałam ale jak w ciązy kilka razy poleciałam prawie na brzuch to jakiś lęk mi sie włączył. A z Hanią to inna historia, boję się że mogłoby się jej coś stać. Jak jechałam z nią kiedyś autobusem i przestraszyła się motoru to wolałam z nią wracac na piechotę niż trzymać na ręku (byłam wtedy z wózkiem a nie z chustą)- od pks marymont na chomiczówke...

andziulindzia
09-09-2008, 21:39
Jeżdżę praktycznie tylko komunikacja miejską, bo nie mamy samochodu. Traktuję to jako cos najzupełniej oczywistego. Zawsze siadam z dzieckiem, gdy nie ma wolnych miejsc proszę o ustąpienie

Andzia

Kanga
09-09-2008, 21:39
a wiecie co.. ja się panicznie bałam jeździć z dzieckiem autobusem .. z wózkiem.. zwłascza z gondolą.. bałam się że przy gwałtownym hamowaniu mi dziecko wypadnie :?

Ilonsa
09-09-2008, 21:40
[quote="Aga"]a wiecie co.. ja się panicznie bałam jeździć z dzieckiem autobusem .. z wózkiem.. zwłascza z gondolą.. bałam się że przy gwałtownym hamowaniu mi dziecko wypadnie :?[/quote

ja bardziej się boję, że ktoś mi na wózek z dzieckiem poleci...

natala
09-09-2008, 21:51
a wiecie co.. ja się panicznie bałam jeździć z dzieckiem autobusem .. z wózkiem.. zwłascza z gondolą.. bałam się że przy gwałtownym hamowaniu mi dziecko wypadnie :?[/quote

ja bardziej się boję, że ktoś mi na wózek z dzieckiem poleci...

ja tez... kiedys jechalam autobusem, maly jeszcze w gondoli i jakas kobitka zaczela leciec, bo sie nie trzymala i chwycila sie za raczke wozka. gdyby nie to, ze trzymalam go noga (angielscy kierowcy tez jezdza jak wariaci) to bylaby poleciala razem z wozkiem :(

wole w chuscie. nie zawsze ustepuja miejaca (w ciazy na okraglo jezdzilam stojac, w Anglii niestety nie ma zwyczaju ustepowania), czasem same starsze osoby siedza, wiec nawet nie ma kogo poprosic. jezdze codziennie, bo nie mamy samochodu - na ogol autobusem, czasem metrem...

grimma
09-09-2008, 21:53
ja jezdze jezdzilam i nie mam lekow kominikacyjnych
mam inne :ninja:

gmmazur
09-09-2008, 21:57
nie za często jeżdżę, ale z chusta właśnie, z wózkiem , chyba bym sie nie odważyła

meimei
09-09-2008, 21:58
jak trzeba, to jezdze. miejsce zawsze ustepuja i choc mam straszna chorobe lokomycyjna i kiedy jezdze sama zawsze stoje (tak latwiej znosze jazde), z malym zawsze siadam. w anglii, w polsce, na szczescie wszyscy ustepuja miejsca, choc nie mialabym obiekcji, aby poprosic o miejsce

kappala
09-09-2008, 22:09
jeździmy baardzo dużo :)
z dwójką dzieci, z jednym.. tylko z chustą. wózek + komunikacja miejska to dla mnie koszmar..
ludzie zazwyczaj ustępują ale ja.. z tych co wolą postać.. zwłaszcza jak dzieć zaśnie :)

ja również na stojąco, zawsze ktoś chce mnie posadzić, ale jak siadam, dzieć mi się budzi i płacze, a ostatnio marudny ( czyżby zęby??)
Wolę się mocno trzymać i trochę kołysać :)

visenna2
10-09-2008, 08:16
a wiecie co.. ja się panicznie bałam jeździć z dzieckiem autobusem .. z wózkiem.. zwłascza z gondolą.. bałam się że przy gwałtownym hamowaniu mi dziecko wypadnie :?

Mam to samo :)
Poza tym jak Ania była noworodkiem nie mogłam znieść wożenia jej w gondoli na spacer, jak widziałam jak ją po tej gondoli telepie na wszystkie strony to mnie coś trafiało... W życiu bym nie wsiadła z nią w gondoli do autobusu.
Teraz luzik, bo urosła, ciężka jest i wypełnia wózek dośc dokłanie ;)

hanti
10-09-2008, 08:39
a mi już miejsca w wózku brakuje 8)) więc nie mam problemu :lol:

Karolka z Kinią będą w wózku, a Kamilka w chuście :) dziś nasz autobusowy debiut bo chłop w pracy a ja do przychodni muszę podjechać :)

Goska Sucharska
10-09-2008, 09:20
8))

martyna
10-09-2008, 13:09
ja jezdze jezdzilam i nie mam lekow kominikacyjnych
mam inne :ninja:

ja tak jak grimma :)
dla mnie jazda z dzieckiem w chuście/MT autobusem/metrem/tramwajem to oczywista oczywistość i żadnych lęków nie odczuwam

zazwyczaj siadam, zazwyczaj jak miejsc brak ktoś ustępuje

Luthien
10-09-2008, 22:11
ja też jeżdżę. I zawsze siadam (tyłem do kierunku jazdy, bo Pysia w 2x na brzuchu) - na samą myśl o tym, że mogłabym na nią upaść w razie stłuczki robi mi się zimno... A z wózkiem do autobusu wybrałam się raz. I dziękuję za następne :roll:
Jak miejsce dla mamy z dzieckiem jest zajęte, to proszę o ustąpienie (chociaż często ludzie ustępują sami), chyba, że siedzi starsza osoba, wtedy proszę kogoś innego - lub proszę o zamienienie się miejscami, żebym tyłem do kierunku jazdy siedziała.
A czasem zdarza mi się, że ktoś proponuje miejsce z drugiej strony autobusu, żeby małej słońce na buźkę nie świeciło. Generalnie - spotykam się z bardzo dużą dozą uprzejmości i uczynności.

Justi
12-09-2008, 21:22
Ja też jeżdżę z Frankiem. Co prawda rzadko, bo w sumie to zmotoryzowana jestem, ale jak blisko, to wolę go na brzuchu targać niż mi ma dzieć wyć w foteliku w czasie jak szukam miejsca do zaparkowania :wink:

hann
06-11-2008, 02:42
a my z młodą będziemy 10go listopada pierwszy raz jechały tramwajem na spotkanie albo do domu potem. w jedną stronę mam podwózkę na szczęście.
u nas nie ustępują,nie patrzą nawet żebym czasem nie wybłagała wzrokiem,a ja gdzieś to mam,bo moja w ruchu śpi,a jak się zatrzymuję bez ruchu to się potrafi obudzić. (trudno jednak mówić o bez ruchu w tramwaju na naszych łódzkich drogach :D)
trasa trwa 10minut. Zobaczymy.. ;)

wanderluster
06-11-2008, 06:54
Kiedy wątek był zakładany, czekał mnie komunikacyjny debiut.
Teraz jeżdżę z własnej nieprzymuszonej woli conajmniej dwa razy w tygodniu na trasie, która trwa 30-40 minut. I nie ma jak rutyna :) Marcel w chuście zasypiał tylko w ruchu, ale teraz i w autobusie mu się często zdarza, zwłaszcza kiedy wracamy i ma wiele wrażeń za sobą.

Jednak oczywiście dużo bardziej lubię jazdę samochodem (już bez chusty :) ) Dziecię spokojniejsze i króce trwa jazda. I sama podróż dużo bardziej przewidywalna.

pabla28
06-11-2008, 09:42
Ja w końcu wtedy do 100p nie dotarłam, ale jakis czas temu poszłam na miasto z koleżanka w poszukiwaniu sukienki ślubnej dla niej. Ijechałyśmy i tramwajem i autobusem...Lenka była spokojna, grzeczna i potem zasnęła. Aczkolwiek wszyscy sie na mnie gapili....i niektórzy z wyrzutem...ale mam to gdzieś. Teraz już częściej jeździmy komunikacją miejscą, zaczynam sie przyzwyczajać.

pinaska
06-11-2008, 10:06
jeżdzę często komunikacją miejską
siadam zawsze, jak nie ma wolnych miejsc, to proszę o ustąpienie (zazwyczaj sami się zrywają, gdy tylko na kogos popatrzę :mrgreen: )
i o ile Krzysiek nie śpi, zawsze go wyjmuję (z nosidła na plecach i kółkowej na biodrze) i sadzam sobie na kolanach - mniej się kręci, siedzi spokojnie, ogladamy sobie ludzi i widoki za oknem wraz ze wskazywaniem palcem "coto" :)
jakbym go zostawiła w bezruchu w chuście, toby się boczył i wyrywał :)

Ilonsa
06-11-2008, 10:17
ja miałam bardzo duże obawy przed naszą pierwszą podróżą autobusem ale okazało się, że jest super! Teraz nie wyobrażam sobie jak ja mogłam z wózkiem pchać się do autobusów!

olivka
06-11-2008, 17:39
Ja ostatnio zaliczyłam pierwszą podróż autobusem, i jak słowo daję, ledwie stopę w środku postawiłam, to mi młodego zmacała moherowa babcia :shock: Normalnie autobusy są groźne! :wink: :lol: Akcja wyglądała tak: wchodzę do autobusu z młodym słodko śpiącym w elastyku, ino mu głowina w czapie wystaje spod mojego płaszcza. Ja wzrok sokoli wypatrujący jakiego miejsca siedzącego, a tu babcia przy drzwiach siedząca myk! I łapsko młodemu na wspomnianą czapę kładzie z okrzykiem zachwytu "Ach jaka śliczna PANIENKA!" :shock: :twisted: No żesz kurczę, normalnie żałuje, że jej nie powiedziałam, że ja panienką to już dawno nie jestem, a ON tym bardziej, a w ogóle to gdzie z rękami bez pytania, ale byłam tak skupiona na tym miejscu siedzącym (bo autobus miał krętą trasę i bałam się stać), że pełny szlag trafił mnie dopiero jak usiadłam, niestety pół autobusu dalej... A z wózkiem jeździłam tramwajem i jakoś nikt mi się z łapami do dziecka nie pchał.

izys
12-11-2008, 19:16
Temat o mnie,kobiety :lool:
ja niestety od początku pazdziernika wróciłam do pracy. Caly problem polega na tym, ze zatrudnienie niani do dwóch dzieciaków to dla mnie wydatek większy niz zarabiam, zatem odpuściłam temat, Buł ktos kto mial przyjezdzac i w czynie społecznym dziecmi sie zajać, jednak nie wypalilo i moja mama, biedaczka, prócz siostrzenicy mej, starszej trzy miesiace od mego Wojtusia, postanowiła zajać się tez moimi dwoma maluchami. Ogólnie zaczyna juz zdradzac oznaki utraty zmysłów, ale ja nie o tym chcialam :lol:
przerazal mnie fakt codziennego odbierania dzieci od rodzicow i jazdy do domu autobusem z dwójką. I tu dziekowałam Bogu za chustę i Aprilkę, która mnie zaraziła kilka miesiecy wczesniej chustomanią :mrgreen: Nie powiem, przewóz torby z zakupami i rzeczami dzieci, Biszkopta luzem i Czarodzieja zamotanego, w eleganckim stroju i pantoflach na obcasie (wymaga takiego stroju moja praca) nie wprawiał mnie w zachwyt, ale udało się!!!w sumie codziennie jeżdze zapchana komunikacją miejską w lublinie z dwójka dzieci i tobolami, Cezarek w oka mgnieniu zasypia, Wojtek czasem tez, ale w sumie nic juz mnie nie przeraza. Ludzie ustepują miejsca i jest to duzo praktyczniejsze niz targanie sie jeszcze z wózkiem, ludzie udają ze nie widzą mnie z wózkiem, nie wiem, moze faktycznie jakas przezroczysta jestem, ale kiedys faceta trzey razy prosiłam zeby mi pomógł, jak zobaczył ze ja z wózkiem to wsiadł do autobusu bardzo szybko i koniec konców dygałam wózek sama :roll: a tak - Biszk pod pachę, Czarek utulony, torbiszcze w drugą dloń i jestem wyluzowanym kfiotkiem na tafli jeziora :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

anika
28-11-2008, 17:29
Jakoś dawno autobusem nie jechałam...
Wypróbowałam trzy kombinacje trzymania Młodego:
- w plecaczku
- na kolanach
- w 2x :)
i tak w plecaczku oczywiście stałam (nie chciałam dziecia zagnieść ;) ), ale raczej nigdy więcej tak nie pojadę, bo całe 5 min jazdy zastanawiałam się czy się nie przewrócę... dobrze, że autobus był pusty. Na kolanach tak jak pinaska pisze dzieć happy, co pewien czas wyrywały mu się okrzyki radości, ale ja się czułam jakoś tak też niepewnie...(może nadopiekuńcza jestem?). najpewniej oczywiście było w 2x, a że już mnóstwo wrażeń za nami tak więc Remek wiele nie potrzebował, żeby zasnąć :)
Wnioski na przyszłość: do autobusu to tylko z dzieciem z przodu lub na boku :D

Jeździcie komunikacją miejską z dziećmi, trzymając je tylko na kolanach? (mam na myśli niezbyt duże dzieci, nie takie co już za rączkę z koleżankę do domu przyprowadzają ;) )

aniuki
28-11-2008, 18:49
w pociągu bez jakichś większych watpliwości, od kiedy skończyła rok. wcześniej starałam się ją trzymac w chuście. dojeżdzam czasem kolejką podmiejską 30 km

w autobusie/tramwaju staram sie nie.... jeśli mam w 2x to nie wyjmuję raczej. jeśli mam dziecko w pouchu, to nie potrafię siedzieć tak żeby jej nie zgnieść o ścianę lub żeby nie spychać współpasażera z siedzenia obok.
więc czasem wyjmuję, jak jest dużo ludzi i dłużej mam jechać.
chyba niezbyt dobrze robię :|

dmv
04-12-2008, 23:50
jezdzimy pociagami i autobusami - pewniej sie czuje niz z wozkiem, zwlaszcza przy wsiadaniu i wysiadaniu nie mowiac juz o przesiadaniu :) jakos wychodze z zalozenia ze nad swoim cialem lepiej panuje niz nad wozkiem i dziecie mam blizej jakby co. w autobusach siedze w pociagach zalezy od humoru Idy ... No i ona ostatnio znowu w faze machania i wierzgania weszla i jak dluzsza podroz pociagiem to juz nie przesypia calej - z chusty wyciagac ja trzeba zeby sie mogla pogimnastykowac...
nie probowalsmy jeszce metra - jakos od czasu ciazy nie palam do niego miloscia - a jak sobie wasze maluchy radza z przeciazeniami?

Anna Nogajska
05-12-2008, 08:57
zajrzyjcie na stronkę www.nosmydzieci.org.pl (http://www.nosmydzieci.org.pl) : jest tam fajny pliczek o bhp noszenia w chuscie, czyli jak się zachować z chustą w różnych sytuacjach, na co zwracać uwagę. niby są tam zawarte oczywiste rzeczy, ale ja znalazłam tam istotne wskazówki.

dmv
05-12-2008, 14:22
dzieki za stronke, super zestaw zasad - powinna to przeczytac kazda poczatkujaca chustomama zanim zacznie nosic
ale:


Wypróbuj różne wiązania. Nie jest wskazane noszenie dziecka przez cały czas w identycznej pozycji. Gdy jest taka możliwość warto nawet zmienić typ wiązania w trakcie dłuższego spaceru lub zawiązać to samo, ale od początku po krótkiej przerwie.

ale co ja mam zrobic z elastykiem jesli moje dziecko lubi tylko pionowe pozycje - mam cos jeszcze do wyboru procz wiazania odwrocona kieszonka + pozycja zabka?


Nie przekraczaj podanego w instrukcji limitu wagowego dziecka.* Nie noś dziecka w chuście przez cały dzień - pozwól mu na harmonijny rozwój psychofizyczny. Niektórzy zalecają ograniczenie czasu noszenia dziecka w chuście do 4h dziennie. Zdaj się na intuicję i pozwól, by dziecko miało zapewnioną w ciągu dnia bliskość z Tobą i jednocześnie czas na samodzielne poznawanie świata i uczenie się.

ja Ide duzo nosilam jak byla mala, znaczy sie mniejsza :D - moze za duzo? za to ostatnio juz sama sobie reguluje- wyprawa do Londynu - za dlugo w chuscie? no to wrzask! wiec wyciagam - w pociagach, muzeach jak sie zmeczy to znow do chusty...

marmez
08-12-2008, 21:52
dzieki za stronke, super zestaw zasad - powinna to przeczytac kazda poczatkujaca chustomama zanim zacznie nosic ale:

Wypróbuj różne wiązania. Nie jest wskazane noszenie dziecka przez cały czas w identycznej pozycji. Gdy jest taka możliwość warto nawet zmienić typ wiązania w trakcie dłuższego spaceru lub zawiązać to samo, ale od początku po krótkiej przerwie.ale co ja mam zrobic z elastykiem jesli moje dziecko lubi tylko pionowe pozycje - mam cos jeszcze do wyboru procz wiazania odwrocona kieszonka + pozycja zabka?
Chyba możesz w przypadku elastyka nie przejmować się tym zaleceniem, jeżeli dziecku pasuje :)




Nie przekraczaj podanego w instrukcji limitu wagowego dziecka.* Nie noś dziecka w chuście przez cały dzień - pozwól mu na harmonijny rozwój psychofizyczny. Niektórzy zalecają ograniczenie czasu noszenia dziecka w chuście do 4h dziennie. Zdaj się na intuicję i pozwól, by dziecko miało zapewnioną w ciągu dnia bliskość z Tobą i jednocześnie czas na samodzielne poznawanie świata i uczenie się. ja Ide duzo nosilam jak byla mala, znaczy sie mniejsza :D - moze za duzo? za to ostatnio juz sama sobie reguluje- wyprawa do Londynu - za dlugo w chuscie? no to wrzask! wiec wyciagam - w pociagach, muzeach jak sie zmeczy to znow do chusty...
Raczej nie za dużo, najważniejsza w tym akapicie jest rada zdania się na intuicję :) (BTW: W Noś swoje dziecko, Magna Sendor napisała, że właśnie dopiero 4 godziny dziennie noszenia dziecka mu wystarczają, czyli gdy jest mniej, to mu tego brakuje. Moja żona to potwierdza na doświadczeniach z naszym potworem ;)
No a gdy dorastając samo zaczyna z noszenia rezygnować to już w ogóle nie ma o czym mówić tylko się cieszyć ;)

kordonka
08-12-2008, 22:17
Temat u nas bardzo na czasie, w zeszłym tygodniu odbyłysmy 30-min. podróż tramwajem do mnie do pracy i z powrotem, ja i Młoda (9 miesięcy) zamotana w 2x. No i po wejsciu do tramwaju ogarneły mnie wątpliwości. Pamiętając o tym, że powinno się jechać tyłem do kierunku jazdy ze zdumieniem stwierdziłam, że w tym tramwaju (krakowska 4, pozdrawiam miejsko komunikujące się Krakowianki :) ) nie ma siedzeń tyłem :shock: I co teraz?

Ponieważ dzieć był nie do spania, usiadłam na miejscu dla matki z dzieckiem (tam jest zawsze więcej miejsca z przodu siedzenia), wyjęłam Młodą z chusty i siedziała mi na kolanach przodem do kierunku jazdy. Co wy na to? Na babski rozum stwierdziłam, że skoro znaczek dopuszcza jazdę z dzieckiem na kolanach to chyba Ci, którzy go umieścili biorą pod uwagę bezpieczeństwo. Fakt faktem, że najpewniej bym się czuła jak by można było przypiąć pasami do siedzenia w tramwaju fotelik tyłem do kierunku jazdy :)

Jak myślicie, czy na tych miejscach jest bezpiecznie? Cały czas się zastanawiam czy nie postąpiłam lekkomyślnie.

Dagmara
08-12-2008, 22:27
IMO lepiej jednak mieć dziecko w chuście niż na kolanach, bo tak przy najmniej dzieć jest z tobą związany i masz obie ręce wolne w razie co, a jak masz na kolanach to klęska na całego :( .
Ja zawsze mam Kacpra w MT bądź chuście i nawet jeśli niosę go z tyłu to na przystanku zmieniam i biorę go na przód.