Zobacz pełną wersję : Ból pleców po spacerze w chuście
Witam,
zawsze byłam fanką długich spacerów na łonie natury z Hanką w chuście. Mieszkam na wsi, więc mam gdzie uskuteczniać spacery, czasem też wyjeżdżamy na spacery. We wrześniu byliśmy na Roztoczu i nosiłam po kilkanaście kilometrów dziennie. I zawsze się chwaliłam, że nic mi nie jest, czuje się super. Aż do wczoraj...
Poszłam na spacer po mojej wsi, ok. 5 kilometrów. Spacer piękny, byliśmy m.in. w lesie, Hania spała cały czas. Ale po przyjściu jak zdjęłam chustę to aż mi łzy w oczach z bólu stanęły. Plecy bolały jak diabli cały wieczór. Dziś już jest lepiej, ale nie w głowie mi założenie chusty :(
Zastanawiam się czemu tak. Bo:
1. starość nie radość :)
2. Hanka już jest coraz cięższa i będzie mi coraz trudniej ją nosić
3. za długi spacer, złe warunki pogodowe (przez śnieg idzie się ciężej)
4. źle dociągnęłam chustę (sprawdzałam po przyjściu, wydawało się ok)
5. nowa chusta (pierwszy raz w grecji z wełną)
Jak myślicie?
kasia wska
16-12-2010, 12:55
ja bym jednak obstawiała niedociągnięcie plus ciężar. przynajmniej u mnie bóle się nasiliły (zawsze miałam kłopot z plecami) jak jaśka przekroczyła 9 kg, a ja nie zawsze pod kurtką kontrolowałam dociągnięcie.
grecja jest gładka, miałam tylko bawełnianą, ale lubiła "popuszczać" w trakcie spaceru i musiałam ją poprawiać co jakiś czas.
To by się zgadzało, Hania chyba właśnie teraz waży ok.9 :)
pata a miałaś ją z przodu czy na plecach???
Bo jeśli z przodu - to wrzuć na plecy:)
Polki jak osiagnęła 10 kg nie byłam w stanie nosić z przodu, wystarczył pół godzinny spacer i nie mogłam się podnieść wieczorem.
Odkąd nosze na plecach nie mam takiego problemu.
No właśnie i tu dotykamy kolejnego problemu :)
Miałam ją z przodu w kieszonce. Jeszcze nie mogę przełamać strachu przed noszeniem jej na plecach. Mąż nosi a ja jestem cykor :)
Ale może ta historia mnie zmotywuje i zacznę ja wrzucać na plecy (jak to dla mnie brzmi nierealnie...). Na początek w domu pod okiem męża :)
Jeszcze nie mogę przełamać strachu przed noszeniem jej na plecach.
Pożyczę ci nosidło "ono" i się przekonasz. Ja uwielbiam nosić z przodu, ale z uwagi na ciężar Bianki ostatnio nosimy się głównie na plecach (sama widziałaś). Przy chustach mam lęk z wiązaniem plecaczka, więc w tym celu korzystamy w nosideł (manudca i ono) i mt.
Co do bólu pleców stawiałbym na ciężar Hani (też tak miałyśmy, jak córcia rosła), albo na niewystarczające dociągnięcie chusty.
kasia wska
16-12-2010, 13:54
świetny pomysł! ja też lęk przed noszeniem na plecach pokonałam dzięki nosidłom:) ono jest fajne:)
Pożyczę ci nosidło "ono" i się przekonasz. Ja uwielbiam nosić z przodu, ale z uwagi na ciężar Bianki ostatnio nosimy się głównie na plecach (sama widziałaś). Przy chustach mam lęk z wiązaniem plecaczka, więc w tym celu korzystamy w nosideł (manudca i ono) i mt.
Co do bólu pleców stawiałbym na ciężar Hani (też tak miałyśmy, jak córcia rosła), albo na niewystarczające dociągnięcie chusty.
Trzeba się będzie przełamać :)
piszesz, że córcia przez cały spacer spała - dziecko śpiące jest bezwładne, co znacznie dodaje mu kilogramów. samo 9 kilo z przodu to już sporo, a śpiące 9 kilo to wyzwanie dla siłacza :) zachęcam do przerzucenia się na plecy :)
Blanka_1982
17-12-2010, 15:36
MIałam tak samo po ostatnim spacerze- moja młoda wprawdzie sporo lżejsza, bo 7,5kg, ale miałam źle zawiązana chustę(tak to jest, jak się moja matka wpierdziela tam, gdzie nie trzeba), a podczas spaceru nie miałam jej jak dociągnąć i jak wróciłam do domu, to myślałam, że mi kręgosłup pęknie:)
Ja bym stawiała na kiepsko podociąganą chustę, ew. niedokładnie rozłożoną na ramionach/plecach. Ja mam słonika prawie 11kg. i w zasadzie każda chusta go poniesie (oczywiście czuć różnicę, ale nie jest źle). Teraz często noszę go właśnie w kieszonce (zwłaszcza w komunikacji) i jest ok. Po nawet długim noszeniu jest bezproblemowo, ale pod warunkiem, że dokładnie zawiążę. I spróbuj na plecach. Naprawdę jest fajnie :-) Jak idę z moją dwójką to młody ląduje właśnie na plecach.
ja stawiam na chustę. moja młoda ma ponad 10 kg i noszę ją z przodu , do tej pory w motylkach jedwabnych , ale zaczeły mnie uwierać no i ewidentnie czułam kilogramy , plecy bolały że ło . Od kiedy zmieniłam chustę na bardziej nośną to zero , na prawdę zero cięzaru :) jak dziewczyny pisały że mozna i nasto kilowe dziecię nosić to nie bardzo mi to pasowało , ale teraz wiem że 100% sukcesu to dobra chusta :)
a ja stawiam że rzadko nosisz z przodu na długich dystansach
a pożniej to ze na plecy i ze zle dociągnełas chuste
Trzeba się będzie przełamać :)
To co - kiedy się widzimy? Piszę pw :)
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.